Niech
deszcz pada; oczyści mnie.
Jeśli jest coś przydatnego, czego nauczył mnie
ojciec to to, żeby zawsze mieć przy sobie parasol. A kiedy wysiadłam z pociągu i
zobaczyłam, że padają wiadra lodowatego deszczu, to rada się przydała.
Przemoczone buty i woda pluskająca z płytkich kałuż wokół moich stóp-czyli
normalny spacer z dworca do domu. Ale ponieważ droga do mojego mieszkania była
dosyć długą wycieczką, to postanowiłam poczekać cierpliwie na taksówkę.
To nie mogło pomóc, ale postanowiłam
powspominać noc, którą spędziłam
wspólnie z Zayn’em. To było nawet
lepsze, niż planowałam w głowie noc wcześniej. Po prostu tak łatwo było mi rozmawiać i śmiać razem z nim. Czułam się tak
swobodnie. Jego subtelne aluzje nie chciały kontynuować zabawy, chociaż były
dość pocieszające.
Znowu uśmiechnęłam się nieco, kiedy machnęłam ręką
do nadjeżdżającej taksówki. Szybko otrząsnęłam parasol i szybko poszłam do
samochodu omijając ciężkie krople deszczu. Podałam kierowcy adres i
usiadłam czując się swobodnie pierwszy raz w tej chwili. I nie ma się co
martwić. Mój stresujący referat był skończony i odłożony. I nie mam zajęć przez
następne dwa dni. Podczas powrotu pociągiem do domu dowiedziałam się, jak
wyłączyć powiadomienia e-mail o nowych followersach i wzmiankach na twitterze. I
spędziłam wspaniały wieczór z niesamowitym chłopakiem. W tym momencie nic nie
może zdjąć mojego małego uśmieszku z twarzy.
Kiedy taksówka zatrzymała się, zapłaciłam za przejazd
i powoli otworzyłam drzwi. Wyciągnęłam parasolkę i rozłożyłam ją wypełniając
przestrzeń przede mną. I nawet nie wiem dlaczego próbowałam chować się przed
deszczem z moim przemiłym parasolem, chociaż i tak byłam już mokra. (Uwaga
autora: sprośne myśli… mam taką.)
Zaczęłam pędzić po schodach do mieszkania, gdy coś
zwróciło moją uwagę. Coś.. a może ktoś? Zmrużyłam oczy w stronę małego pubu obok
mojego mieszkania. Widziałam sylwetkę mężczyzny, wymachującego dłońmi i
trzymającego kieliszek czegoś, co zgaduję, że nie było sokiem jabłkowym. Krzyczał
coś, ale nie mogłam tego zrozumieć. Jego postura zwiększyła się, kiedy podszedł
bliżej.
W tym momencie nie jestem pewna, dlaczego nie
zatrzasnęłam drzwi i nie pobiegłam jak najdalej od tego szalonego pijanego. Po
prostu patrzyłam na niego zwężonymi oczami. Nie mogłam zrozumieć jego wyrazu
twarzy i słów. Ale po chwili stały się bardziej jasne, tak jak i jego znajomy
głos. Moje ramiona spięły się kiedy zobaczyłam jego mokre loki opuszczone na
czole.
- Oi! Scarlett!- Harry krzyczał kopiąc w kałużę swoim czerwonym conversem i zbliżając się do mnie. – Czy to ty, kochanie?- Jego głos
był niewyraźny. Moje oczy rozszerzyły się a stopy zeskoczyły na mokry cement,
stawiając kroki w jego kierunku. Mój umysł był bardziej niż zmieszany. Szybko
przypomniałam sobie, że nie powinno mnie to obchodzić.
- Co tutaj robisz Harry?!- Krzyknęłam do niego.
Potworne krople deszczu dźwięczały na budynkach i chodnikach, czyniąc, że
atmosfera była głośna. Harry potknął się o mnie, biorąc duży łyk alkoholu z
jego zimnego kubka.
- Podoba mi się sposób, w jakim wypowiadasz moje
imię, z tym amerykańskim akcentem. – Zachichotał. –Haaarr-eee- Uśmiechnął się,
udając mój głos i biorąc kolejny łyk piwa. Pokręciłam głową na jego
niedojrzałość.
- Poważnie Har- zatrzymałam się przed wypowiedzeniem
jego imienia, gdy zaczął rechotać. – Dlaczego tu jesteś, w Oxfordzie, w sobotni
wieczór?- Harry rozejrzał się a jego twarz zmieniła się drastycznie. Jakby
uświadomił sobie właśnie gdzie jest.
- Nie wiem.- Wyciągnął kołnierzyk jego kompletnie
przemoczonego swetra. – Czy myślisz, że możesz pomóc mi to wyjaśnić?-
Przewróciłam moimi piwnymi oczami, kompletnie sfrustrowana pijanym Styles’em.
Harry leniwie uśmiechnął się do mnie, a dołeczki zarysowały jego uśmiech.
Odrzuciłam głowę do tyłu, kiedy wysiorbał resztki drinka.
- Ukradłeś tą szklankę?- Zapytałam. Harry złączył
brwi razem i postukał palcami w mokre szkło.
- Myślę, że tak!- Zaśmiał się. Na pierwszy rzut oka
bardzo pasował mu uśmiech. Jeśli nie stalibyśmy w strugach deszczu i nie byłby
pijany, pomyślałabym, że jest uroczy. Ale patrząc na naszą sytuację nie mogłam
tego zrobić.
- Cóż, chcesz żebym zadzwoniła po taksówkę czy coś? – Harry
przestał się śmiać.
- Mieszkasz w pobliżu?- Zapytał, przechodząc tuż obok
mnie. Podbiegłam do niego, starając się nadążyć za jego długimi krokami.
- Oh, to nie było na mojej liście rzeczy do
zrobienia - powiedziałam, szukając kluczy w torebce. Harry wpatrywał się we
mnie. Jego powieki powoli zamykały się na przekrwionych oczach. Nawet nie
zauważyłam jak czerwone były, przeszywał je odcień różu i były spuchnięte. Jakby płakał. Trochę szarpnęło mnie za serce, kiedy zobaczyłam grymas w kącikach jego ust. – Ale.. dlaczego nie wejdziesz do
środka, i, uh, nie wysuszysz się?- Wyszeptałam.
Jego suche usta wymusiły uśmiech, kiedy zrobił dwa
kroki do mojego mieszkania. Ulżyło mi, kiedy otworzyłam drzwi, bo zrobiłam
wcześniej jakieś porządki. Powiedzmy, że nie zawsze byłam schludną osobą. Harry
rzucił buty obok drzwi i zachwiał się, łapiąc kanapę i chroniąc się w ten
sposób przed upadkiem. Skuliłam się widząc jego przemoczone ubrania na materiale
moich mebli.
-Trzymaj- wyciągnęłam rękę. – Idź do łazienki się
przebrać, a ja wysuszę twoje ubrania - Harry złapał mnie za rękę i podniósł
ubrania.
- Jak miło z twojej strony, panno McVay - powiedział
z królewskim akcentem. Chciałam się uśmiechnąć, ale nie zrobiłam tego, kiedy
zobaczyłam, że zaczął się rozbierać naprzeciwko mnie. Jego czarny, przemoczony
sweter już leżał koło nóg i narobił bałaganu. Już próbował odpiąć klamerkę od
paska, kiedy wrzasnęłam na niego, aby przestał.
-Nie zaprzeczysz, że moje nagie ciało byłoby
całkiem super - mrugnął do mnie. Wypuściłam odgłos obrzydzenia i zamknęłam za
nim drzwi. Ale przełknęłam szybko ślinę, kiedy próbowałam wymazać z pamięci
obraz jego długiego, wyrzeźbionego torsu. Linia jego bokserek Tommiego
Hilfiger'a zerkała na mnie z zza jego spodni. Ciężko pokręciłam głową i zgarnęłam z podłogi sweter i spodnie, które wyrzucił z łazienki. Kliknęłam na
kilka przycisków i obserwowałam, jak jego ubrania suszą się w suszarce do ubrań
w zakątku mojego mieszkania. Kiedy moje oczy były zahipnotyzowane wirującymi
ubraniami, podskoczyłam lekko, kiedy usłyszałam niski grzmot w oddali.
Westchnęłam głośno. Od zawsze nienawidziłam burzy. Bez względu na to ile mam
lat, już zawsze będą dla mnie piekielnie straszne.
Przedarłam się przez salon do łóżka, ale byłam
bardzo niezadowolona, kiedy zobaczyłam ciało Harry’ego otulonego puszystą
kołdrą. Wywróciłam oczami, co wydawało
się, że robię to już tysięczny raz dzisiejszej
nocy i ruszyłam w stronę łóżka z pięściami zaciśniętymi na biodrach. Wszystko,
co mogłam zobaczyć na kołdrze, to niechlujne loki Harry’ego. Nadal były nieco
wilgotne, ale tylko na szczycie. Odchrząknęłam i zobaczyłam rzucające mu się na
twarz zaczerwienienie.
-Oh - wyszeptałam.
Worki pod jego zielonymi oczami były gładkie. Jego
usta różowe i opuchnięte, a policzki straciły kolor. Jego czarne rzęsy były
zbite i wilgotne.
Właśnie złapałam Harry’ego Styles’a na płakaniu.
- Harry..- powiedziałam ściszonym tonem. Opuściłam
moje ciało tak, że siedziałam obok niego. Odsunął się szybko. – Harry, co się
stało?- Zmusił się do śmiechu, zanim się odezwał.
- Co? Nic, po prostu masz wygodne łóżko - powiedział
próbując zmienić temat. Powoli zamrugałam i złączyłam usta w cienką linię.
- Jestem pewna, że nie jest tak wygodne, że zmusza
cię do łez - oparłam głowę na ręce, szukając odpowiedzi w jego twarzy i oczach.
Nie dostałam żadnej. Były puste, zaciszne, zamurowane. Oparł się na łokciach i
potarł grzbiet nosa palcem. Zapewne przez fakt, że był oszołomiony, czy coś.
-Poznałem kogoś - zaczął a ja nadal miałam
zmieszanie na twarzy. – To jest powód, dlaczego jestem tutaj, w Oxfordzie,
spotkałem kogoś. Chciałem porozmawiać.
- Zgaduję, że to jakaś dziewczyna. Ale wiesz… nie
osądzam cię - wzruszyłam ramionami, próbując poczucia humoru, aby rozjaśnić
nastrój Harry’ego. Posłał mały, łamiący się uśmiech, kręcąc głową.
-Tak, Scarlett. Dziewczyna. Do tego cholernie
wstrętna - opuścił łokcie i z powrotem
opadł na kanapę. Przetarł twarz dłońmi i znowu stworzył hałas przez jego jęk.
-Więc… kim ona jest? - Powiedziałam kiedy jego jęki
ustały. Odsłonił dłonie z twarzy, a zrobił to w taki sposób, jakby grał w
–buu-buu- z dzieckiem. ‘Jeśli ciebie w ogóle obchodzi moje pytanie.’ Podrapałam
się niezręcznie po przedramieniu.
-Nie martw się o to - obrócił się tak, że jego ciało
leżało teraz bliżej mnie. Westchnęłam i wydęłam wargi.
Harry wydawał się mieć dużo na głowie, a ja nie chciałam wtrącać się w coś o czym nie
chciał rozmawiać. Brzmiał tak jakby ta kobieta naprawdę go zaintrygowała albo
dużo dla niego znaczyła. Brzmiał tak, jakby naprawdę miał uczucia.
-Wiesz, że masz niesamowite usta - jego bełkot
powrócił.
Cofam to. On nie ma uczuć.
-Słucham?- Próbowałam nawiązać z nim kontakt
wzrokowy, ale zauważyłam, że wpatruje się w moje usta. Co było dla mnie trochę
niekomfortowe.
-Twoje usta. Są ładne. Lubię je - uśmiechnął się i
podciągnął otaczający go koc. – I są niezwykle miękkie - czułam przez sekundę,
jak czerwienią mi się policzki. –Jak u dziecka
Śmiałam się niezręcznie z jego chaotycznej mowy.
-Scarlett, masz baby
lips.- Szybko przesunęłam palcami po ustach, ale przestałam kiedy
zobaczyłam uśmieszek Harry’ego wywołany moją reakcją. Odetchnęłam głęboko i
starałam się zmienić temat, ale Harry przejął inicjatywę.
-Więc zostaję tu na noc?- Jego ciężkie powieki
zaczęły opadać. Mogłabym powiedzieć, że jest wyczerpany. A był pijany i płakał
przez dziewczynę. Nie mogłam go wykopać i powiedzieć, żeby się odczepił.
Aktualnie mam serce.
-Jasne - usłyszałam swój szept. Oczy Harry’ego się
zamknęły, a na jego czerwonych ustach rozciągnął się uśmiech. Stoczył się z
powrotem na plecy. Założył ramiona za głowę.
- Dobranoc, baby lips - wymamrotał Harry, zanim
odpłynął.
_______________
Bardzo, bardzo przepraszam, że musieliście czekać, ale jest taka ładna pogoda, że nie mogłam znaleźć czasu na tłumaczenie :c
@xhighway
znalazłam to wczoraj i jestem totalnie zauroczona. Wiem, że to nie Twoje opowiadanie, ale chce Ci przynajmniej podziękować za to, że je tłumaczysz (i jak dobrze!)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, życzę miłych ciepłych dni i czekam nn
L.
jej, ale miło :) dziękujemy :)
Usuń"-Dobranoc, baby lips." jejku świetne ! nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ! xx
OdpowiedzUsuń~ @hey_swaggy
Jak Ona mogła się nie domyślić, że chodzi o nią! <3
OdpowiedzUsuńYCHHH... BLE-SERIO, HARRY?! ;P BĘDZIE COŚ W NASTĘPNYM Z ZAYNEM??? ;( HARREGO MAM DOSYĆ ;)
OdpowiedzUsuń~ Madzia <3
świetny rozdział : 3 ! < 3
OdpowiedzUsuńjuż nie wiem czy bardziej shippuję Harlett czy Zarlett haha xD
OdpowiedzUsuńJestem z Tobą, też już nie wiem xD
UsuńPS; świetne, cudowne, najlepsze opowiadanie ! :)
koleżanka mi poleciła i przeczytałam wszystko :)) świetne, wiem, że nie wasze, ale naprawdę szanuję ludzi, którzy tłumaczą, więc dziękuję :)
OdpowiedzUsuńNie lubię opowiadań gdzie jest jedna dziewczyna i dwóch chłopców z zespołu, ale to opowiadanie mi się podoba. Jeszcze raz dzięki za tłumaczenie xx
yeah nareszcie kiedy nn??
OdpowiedzUsuńCo z Zaynem !!!??? My chcemy Zarlett <3 hahaha, przynajmniej połowa z nas ;)
OdpowiedzUsuńNiezwykłe jest to opowiadanie <3 Kocham ten blog
OdpowiedzUsuńJesteście świetne ;* A co do rozdziału to szkoda mi było Hazzy :/ Scarlett nie odwzajemnia jego uczuć... narazie ;p
fascynujące :) jestem za więcej Harrlet <3
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i ściskam gorąco moją ulubioną baby lips blogerkę :**
WOW !!! krótko mówiąc jesteś genialna też jestem za Harrlet <3
Usuńgorące pozdrowienia :_**
BABY LIPS ♥
OdpowiedzUsuńpiszesz mistrzowsko :) czekam na następny rozdział :*
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie : http://kochajmnienieprzytomnie.blogspot.com/
kiedy następny przetłumaczycieee??? xd jesteście super tłumaczkami ;p
OdpowiedzUsuńco do Harrlet i Zarrlet to kocham obie pary i za cholerę się nie mogę zdecydować! ale Harry był sodki w tym rozdziale xd
Kocham Was ^^
Ania
Vsbgsjjekbdhhdbjsjdgbdjshs
OdpowiedzUsuńO jejku jaki on jest słodki <3 Kocham Harry'ego :**
OdpowiedzUsuńo matko :
OdpowiedzUsuń"- Dobranoc, baby lips. " padłam...padłam!!!
Wcześniej nie mogłam zdecydować się czy shippuję Zarrlet czy Harrlet! Ale odpowiedź już znam! Zdecydowanie Harrlet! <3 Cholerka po między nimi jest prawdziwa chemia *o*
Ten rozdział jest moim ulubionym! Jest mega słodki *-*
Pozdrawiam, Rons<3
PS. Tłumaczenie jest cudowne;) I bardzo dobrze się czyta;)