28 cze 2013

Rozdział 16

Założę się że nigdy nie podejrzewałeś że mogę Cię zniszczyć.

Po serii stłumionych krzyków w kołdrę, położyłam moje przemoczone, poplątane włosy na poduszce, a uderzenia mojego serca nareszcie zaczęły zwalniać.
Harry sprawił, że byłam wzburzona. Przez niego moja skóra swędziała, krew zawrzała, miał bzika na moim punkcie, był diabłem w strasznie atrakcyjnej postaci z włosami ładniejszymi niż u każdej innej kobiety, którą kiedykolwiek spotkałam. Miał ostry język i dokładnie wiedział, kiedy użyć swojego obrzydliwie uroczego uśmieszku. Był uparty, bezwzględny i absolutnie zachwycający.
Ściskałam kołdrę, dopóki knykcie stały się białe, szarpnęłam ciężkie prześcieradło i nałożyłam je na głowę, by schować się przed jasnym, popołudniowym słońcem wpadającym przez okno obok mojego łóżka. Wmawiałam sobie, że byłam chora: miałam migrenę albo kręciło mi się w głowie. Ale szczerze, to po prostu nie chciałam wychodzić z łóżka, bojąc się, że jeśli zrobię kolejny zły krok, mogę z powrotem spać na skalistą ścieżkę, która prowadzi do Harry’ego Styles’a lub do całego One Direction.
Gdy zaczęłam dryfować między mglistymi stanami, by nie zapaść w sen, którego tak desperacko potrzebowałam, usłyszałam za sobą brzęczenie mojego telefonu. Potrząsnęłam głową i przeturlałam się do nocnego stolika, na którym leżał mój iPhone. Całkowite unikanie każdego rodzaju kontaktów towarzyskich brzmiało jak plan gry na dzisiejszy wieczór.

Wilgotna para wypełniła moje płuca, gdy gitarowy riff piosenki ‘One Thing’ One Direction zaczęła lecieć w radiu na zewnątrz prysznica. Jęknęłam w duchu, ale kontynuowałam masowanie skóry na czubku głowy, gdy spieniłam szampon na moich splątanych włosach. W momencie, gdy piosenka kontynuowała swoje granie i zwiększyła rytm, nie mogłam się powstrzymać, ale nuciłam pod nosem i kołysałam się w te i z powrotem do stałego rytmu. Nie trwało to długo, aż w końcu byłam gotowa do imprezy, tańcząc samotnie i wykrzykując słowa refrenu do butelki żelu pod prysznic o zapachu kokosa.
Trwało to do czasu, gdy zaczęłam klaskać razem z zespołem, kiedy zorientowałam się, że prawdopodobnie wyglądałam jak kompletna idiotka. Zatrzymałam się jak wryta, odłożyłam butelkę i skończyłam mój prysznic w całkowitej ciszy. Piosenka była zbyt wpadająca w ucho dla mojego własnego dobra. Przekręciłam zaparowany kurek, by przerwać strumień gorącej wody i ręcznikiem osuszyłam moje ciało, chłodne powietrze pochodzące z mojego mieszkania spowodowało gęsią skórkę rozproszoną na mojej skórze. Przeklęłam zimny podmuch wiatru za sprawienie, że na moich świeżo ogolonych nogach, urosły kujące włoski. Przez to zaczęłam się zastanawiać, dlaczego ogoliłam nogi w pierwszej kolejności.
Odkąd wcześnie się obudziłam i jakimś cudem byłam w dobrym humorze, zdecydowałam się, że dzisiaj mógłby być jeden z tych dni, kiedy mogłabym wyglądać na zajęciach bardziej porządnie zamiast normalnych dżinsów i t-shirtu, który narzuciłam, ponieważ straciłam poczucie czasu i zaspałam.
Poszłam w jednej z moich wielu par dżinsowych spodni i zapinanej na guziki koszuli z krótkimi rękawami, ze względu na fakt, że nadal było całkiem ciepło, połączone z nudna kombinacją czarnych i białych kolorów razem z czerwonymi butami na płaskim obcasie. Wybrałam torbę z mojej kolekcji (niektórzy ludzie mają fetysz na buty, a ja z drugiej strony kocham torebki) i schowałam książki i materiały, które mogę potrzebować na zajęciach, tym razem do brązowego, skórzanego plecaka i zawiesiłam go na ramieniu.
Z naturalnie wysuszonymi włosami i z normalną ilością makijażu, wyszłam z domu i spokojnym krokiem skierowałam się w stronę uniwersytetu. Nie spieszyłam się za bardzo; podziwiałam późno jesienną scenerię i witałam się skinieniem głowy ze znajomymi i studentami, którzy odbywali swoją wędrówkę do klasy. Szczególną uwagę zwróciłam na spieszącego się biznesmena i kobietę z ciężkimi teczkami zaciśniętymi w ich uchwycie. Zastanawiałam się, jaki rodzaj pracy wykonują i czy trzymają w swoich aktówkach jakiś rodzaj sekretnego, politycznego planu.
Po dobrym gapieniu się na kilku ludzi w garniturach, w średnim wieku, przeniosłam moją uwagę na uliczne stoiska z gazetami. Moje oczy latały po wszystkich brukowcach.
Nigdy nie zgadniesz, co Kim Kardashian robiła w tym tygodniu.
Oh, Lindsay Lohan znowu jest na odwyku? Szokujące.
Harry Styles opuścił dom swojej dziewczyny? Duże d- chwileczkę.
Gwałtownie chwyciłam z półki ilustrowany magazyn. Moje oczy szalenie skanowały pierwszą stronę. Zdjęcia Harry’ego opuszczającego moje mieszkanie kilka dni temu zostały ujawnione, z dodatkowymi zdjęciami mnie, nocą, gdy opuszczałam jego hotel. Boże, jestem taka blada. Pomyślałam sobie, ale szybko ominęłam tę  myśl, ponieważ nie było to najważniejszą sprawą.
Prasa myślała, że Harry i ja się umawiamy? Przepraszam, ale zwymiotuję.
- Ile to kosztuje? –Spytałam mężczyznę, który stał za półką z gazetami. Spojrzał na magazyn, który ściskałam i z powrotem na moją twarz, stłumił śmiech i przemówił z akcentem, który ledwie mogłam zrozumieć.
- Jeśli to ty jesteś na pierwszej stronie, to za darmo – kontynuował swój śmiech, gdy się zirytowałam i odmaszerowałam. Wynurzyłam telefon, który miałam schowany głęboko w tylnej kieszeni dżinsów. Potrzebowałam Harry’ego, by zrobił tą swoją ‘magię zespołu’ i powiedział swoim ludziom, by sprawili, że ten artykuł zniknie i udawał, że to nigdy wiecej się nie zdarzyło.
Ostatnią rzeczą, której potrzebowałam było więcej fanów One Direction uczepionych na mnie jak brzydki zapach albo więcej niegrzecznych spojrzeń od zazdrosnych dziewczyn na lekcjach. Przeniosłam kroki do budynku, w którym znajdowały się zajęcia analizy matematycznej i szybko wybrałam numer Harry’ego z moich kontaktów, kiedy znalazłam się wewnątrz chłodnego budynku. Niecierpliwie stukałam stopą, gdy czekałam na jego odpowiedź.
- Co? – Harry nareszcie odebrał po kilku sygnałach, a mnie ogarnęła odrobina ulgi.
- Widziałeś ostatnie nagłówki gazet? – Spytałam, wpatrując się w magazyn znajdujący się przede mną; całkowicie zniesmaczona.
- Nie, nie przykładam uwagi do brukowców – odpowiedział Harry tonem, którego nie mogłam rozpoznać. Skrzyżowałam ramiona, zanim odpowiedziałam.
- A to niby dlaczego? – Pozwoliłam, by przejęła mnie ciekawość.
- Ponieważ połowa rzeczy, o których mówią, nie zdarzy się nawet za milion lat. – Połączenie zostało przerwane. Wyrzuciłam magazyn do śmieci i na ciężkich nogach pomaszerowałam do klasy. Ten jeden telefon był odpowiedzią na wszystkie moje problemy.
I nie pójdę na koncert.

Opadłam na łóżko z nadmiernie dramatycznym westchnięciem. Mogłam poczuć ślady Newton’a blisko mojej twarzy na na kołdrze i przekręciłam się na brzuch, twarzą do jego różowego noska.
- Oh, Newt – podrapałam go po policzku, oglądając jak jego oczy zamykają się pod wpływem przyjemności. – Dlaczego rzeczy nie mogą wrócić do normalności?
I w ten sposób, to było normalne. Scarlett leży na łóżku rozmawiając ze swoim kotem, ponieważ to był jej jedyny przyjaciel, który był normalny. Skrzywiłam się, gdy poczułam jak mój telefon brzęczy w tylnej kieszeni. Powoli wyłowiłam go i bez patrzenia, kto dzwoni, odebrałam połączenie.
- Halo? – Mój ton był ponury, jakbym dopiero co spędziła godzinę na płakaniu.
- Scarlett, dobrze się czujesz? – Usłyszałam zaniepokojony głos Zayna Malika po drugiej stronie telefonu. Usiadłam szybko na łóżku, rozprostowując koszulę i poprawiając włosy, jakby on właśnie wszedł do pokoju.
- Taa, wszystko w porządku… właściwie świetnie! A ty? – Uśmiechnęłam się i odepchnęłam się od łóżka.
- Wszystko dobrze. Nie rozmawiałem z tobą od jakiegoś czasu, tęskniłem za moim kujonem – zwalczyłam głupkowaty uśmiech, gdy poczułam, że moje  zarumienione policzki w sekundę robią się jeszcze gorętsze.
- Też za tobą tęskniłam! – Poradziłam sobie z chichotem, brzmiącym jak jedna z hien z Króla Lwa.
- Właśnie dlatego przyjdziesz jutro na występ, prawda? – Zapytał Zayn z nadzieją w każdym calu jego głosu. Westchnęłam, bojąc się, jak mógłby brzmieć, gdy utnę jego nadzieję moją negatywną odpowiedzią.
- Obawiam się, że nie – powiedziałam.
- Co? – Zayn zatrzymał się na chwilę – Chcesz bym przegrał zakład ze Stylesem? Ja nigdy nie przegrywam ze Stylesem – mój nos zmarszczył się w zmieszaniu. Zakład? O jakim zakładzie on do cholery mówi? I to z Harry’m? Potarłam kciukiem i palcem wskazującym grzbiet mojego nosa.
- Huh? – Rzuciłam kompletnie oniemiała. Zayn zaśmiał się cicho po drugiej stronie linii.
- Harry założył się ze mną, że jutro nie przyjdziesz – uśmiechnęłam się złośliwie, gdy diabelski plan zamalował się w mojej głowie.
- Co ty mówisz? – Usiadłam na łóżku i skrzyżowałam moją prawą nogę na lewej. – Cóż, skoro Harry jest tak przekonany, że mnie tam nie będzie… będę tam.
I nie mogłam się doczekać, by zobaczyć wyraz jego twarzy.
 _____________________________________________________

rozdział dodany dzisiaj wyjątkowo dzień wcześniej ;*
hope you enjoy! ;*
@another_camille

WESOŁYCH WAKACJI! <3




26 cze 2013

Rozdział 15


Ale czuję dreszczyk emocji gdy z Ciebie kpię.


Burza, która wstrząsnęła mną ostatniej nocy, wydawała się być cudem pogody. Był koniec listopada, a przez wcześniejszą ulewę i grzmoty było zimno, ale ta pogoda wydawała się ogrzać pewne rzeczy. Tworzył się prawie wiosenny dzień, coś, na co nie mogłam narzekać.
Moje kroki zaczęły naśladować optymistyczne tempo muzyki Rihanny, która rozlegała się w moich uszach. Krople potu zaczęły powstawać na moim czole i karku. Nie mogłam się powstrzymać przed słyszeniem moich oddechów w przerwach między piosenkami. Moje stopy byłe ze mną podczas dłuższego niż zazwyczaj joggingu, ale nie narzekałam. Po prostu kontynuowałam.
Byłam bardziej niż zakłopotana, gdy obudziłam się dzisiaj rano. Nie byłam zmieszana faktem, że jestem w łóżku z Harrym. Albo nawet tym jak blisko niego jestem. Byłam zdezorientowana faktem, że obudziłam się tak powolna i leniwa. Moje oczy szukały jego długiej górnej części ciała, spadków i szczelin w jego mięśniach. Zdziwiły mnie gęste włosy, które wydzierały się spod jego pachy, kiedy wyciągał się w spokojnym śnie. I nie mogłam powstrzymać uśmiechu, kiedy oglądałam jego szczękę zaciskającą się, a następnie rozluźniającą, kiedy delikatne chrapanie uciekało z jego rozchylonych warg.
Myślę, że byłam zmieszana tym, jak oczarowana byłam Harrym Styles’em. Jak oczarowana  byłam najprostszymi rzeczami, które robił. Jak ktoś tak prymitywny i złośliwy może być tak przystojny.
I w końcu zmieszałam się sama, kiedy przytuliłam się bliżej zagięcia jego ciepłej szyi. Nie wiem, co to było, ale to było jak mała przyczyna, która wdarła mi się do mózgu i za którą byłam wdzięczna. Podświadomie wiedziałam, że zaszłam z Harrym za daleko. To samo stało się w nocy, kiedy zgodziłam się iść z nim do jego pokoju hotelowego.  
A z braku lepszych warunków czułam się… karygodnie. I to nie ze względu na ilość potu, jaką wyprodukował mój poranny jogging, ale dlatego, że przytulałam się z dwoma członkami One Direction w przeciągu ostatnich dwunastu godzin.  I to nie było jedyne ‘zagranie’ z chłopcami. Naprawdę nie chciałam tego robić z chłopakami. W rzeczywistości nie pamiętam, kiedy ostatni raz osobnik płci męskiej zwrócił na mnie tyle uwagi, co Harry i Zayn.
Mój umysł odszedł, oszalał na samą myśl o Zaynie. Nic nie było na poważnie między mną a nim, nie było nic trwałego, ale jednak coś było. I może nie mogłam położyć na tym palców, ale przecież nie tylko ja je w tym maczałam. Może powodem, który zmusił mnie do zrobienia czegokolwiek był jego głos lub jego miodowo-brązowe oczy. Lub może po prostu powodem było to, że ufał mi na słowo… nawet wtedy, kiedy moje słowa były nie do końca prawdą.
Z zatłoczonym umysłem ostatni raz przeszłam wokół mojego mieszkania. I nie byłam w stanie podjąć decyzji w sprawie tego, co miałam zamiar zrobić, ale myślę, że spędzenie trochę czasu sam na sam z moim kotem pomoże mi zrozumieć.
Albo może mogłabym zrobić po prostu to co zawsze.
Pociągnęłam za białe słuchawki, wyciągając je z uszu, kiedy wchodziłam po schodach do mieszkania. Moje nogi się poczuły trochę osłabione i jestem pewna, że moja twarz była zaczerwieniona atrakcyjnym, jasnoczerwonym odcieniem. Oblizałam moje suche usta i odwróciłam się, aby okręcić gałkę od drzwi mojego apartamentu.
Harry siedział na małej kanapie z nogami podpartymi na stoliku przed nim. Wciąż nie zadał sobie trudu, aby założyć ubrania, więc jego strój składał się jedynie z granatowych bokserek od Tommy’iego Hilfiger’a.  Newton leżał mu na brzuchu mrucząc i trącając nosem futerko, kiedy Harry zbierał z kanapy okruszki po muffinkach, które jadł. Leniwie spojrzał na mnie, gdy odchrząknęłam.
-Już zaprzyjaźniłem się z twoim kotkiem - powiedział z pełnymi ustami. Oh, czy kiedykolwiek Harry Styles przestanie być taki uroczy. Pomyślałam, kiedy napięłam ramiona w frustracji. –Sama je zrobiłaś?- Zapytał wskazując na babeczkę w jego ręku, powoli skinęłam głową. –Są przepyszne. Masz coś przeciwko, żebym zabrał kilka do domu dla chłopaków?
-Czy to ty nie powinieneś upiec czegoś dla mnie? Dałam ci schronienie ostatniej nocy -powiedziałam podchodząc do niego i zgarniając Newtona z jego brzucha. On zamiauczał w niezadowoleniu, ale zignorowałam go i przytuliłam pomarańczowe futerko w ramionach. –I położyłeś swoje brudne ręce na mojej kici.
Te słowa spowodowały, że z ust Harry’ego uciekł głośny śmiech. Ten, którego jeszcze nigdy wcześniej nie słyszałam, przez co jego usta pokrył stłumiony chichot, który próbował wydostać się przez skórę. Uśmiechnęłam się na jego działania, ale potrząsnęłam głową, kiedy weszłam do kuchni, aby napić się wody. Harry poszedł za mną.
-Jesteś bardzo zabawna Scarlett - powiedział idąc za  mną. Pozwoliłam Newton’owi odejść i otworzyłam lodówkę, łapiąc zimne butelki wody, zwróciłam się do niego, aby odkręcił nakrętkę.
Trudno było patrzeć na półnagie ciało Harry’ego, ale jeszcze trudniej było na nie nie patrzeć. Starałam się trzymać oczy z dala od cudownej V-lini w pobliżu bioder, która prowadziła do tego, o czym mogę myśleć tylko wtedy, kiedy jestem sama.
-Czy założenie ubrań cię zabije?- Pokręciłam na niego głową. Harry prychnął i odwrócił się w stronę sypialni. Po kilku chwilach popijania wody i siedzenia przy małym stole zobaczyłam Harry’ego w ubraniach, które miał kiedyś podczas deszczu na swoim pijackim ciele. Tym razem były suche i zbyt dobrze pasujące do niego dla jego własnej korzyści.
Był prawie tak apetyczny w ubraniu, jak bez niego. Przygryzłam nieco wnętrze policzka mniej więcej za karę, że mój umysł miał takie straszne myśli.
-A więc miałaś wczoraj z Zayn’em dobry dzień?- Harry zapytał siadając przy stole, naprzeciwko mnie. Moja twarz skrzywiła się na początku, a potem po prostu rozstrzygnęłam to z uniesionymi brwiami i niepewnym skinieniem głowy.
-Tak… Ja… Dobrze się bawiliśmy - starałam się znaleźć sposób na opisanie mojego spotkania z Zayn’em przed nocą spędzoną z Harrym. Zaśmiał się i złożył ręce na stole, jego długie palce bawiły się kolorowymi opaskami, które piętrzyły się na jego nadgarstkach.
-Żyjemy osobno, wiesz? Ja i chłopaki - Jego oczy spotkały moje. Prawdę mówiąc nie wiedziałam o tym i było by znacznie milej z ich strony gdyby oświecili mnie tą informacją wcześniej.
-A plus, Zayn nie umie trzymać buzi na kłódkę, kiedy ma dziewczynę - pokręciłam głową na jego komentarz.
-On mnie nie ma. Nikt mnie nie ma - powiedziałam z warstwą obrzydzenia w głosie. Odgrywając się odpowiedział.
-Miałem cię ostatniej nocy - próbował walczyć z kącikami ust szarpiącymi się o uśmiech, ale zawalił sprawę i uśmiechnął się. –Kiedy ktoś bał się strasznej burzy..- nadal kpił ze mnie. Surowo postawiłam wodę na stole i skrzyżowałam ramiona. Moje gniewne spojrzenie skoncentrowało się na pięknej pogodzie na zewnątrz, mając nadzieję, że uspokoi mój rosnący gniew, powstrzyma mnie od ściągnięcia tu Peeta Mellark’a  i próby uduszenia Harry’ego przez stół.
-Zamknij się - mruknęłam pod nosem, moja szczęka zacisnęła się w frustracji. Mogłam usłyszeć chichot Harry’ego. Dwóch z nas tkwiło w mrocznych głębinach niezręcznej ciszy. Wszystko, co było słychać, to drapanie pazurków Newton’a w jego legowisko i okazjonalnie odgłos pędzącego po ulicy samochodu.
Harry w końcu się odezwał.
-A więc przyjdziesz?- Wskazał na biały papier przypięty do tablicy ogłoszeń obok stołu, gdzie siedzieliśmy. Spojrzałam na górę, aby zobaczyć, na co wskazuje i zdałam sobie sprawę, że to bilet, który dał mi tydzień temu  na koncert One Direction w sobotę. Z trudem przełknęłam ślinę. Wydawało mi się, że w żaden możliwy sposób nie mogę uniknąć tego pytania.
-Nie wiem - wzruszyłam ramionami. Harry usiadł na krześle, skrzyżował ręce w jego czarnym swetrze, w którym jestem pewna było mu dzisiaj za ciepło i przyglądał się mojej twarzy. Zacisnął usta zanim ponownie się odezwał.
-Gdybym był Zaynem Malikiem proszącym Cię żebyś przyszła na koncert, to odpowiedź byłby inna?- Złączyłam brwi razem. Nie miałam pojęcia, co miał na myśli. W sumie tylko raz spędziłam czas z Zayn’em. Mimo, że do niego pojechałam, ledwie się znaliśmy.
-Dlaczego mnie o to pytasz?- Powiedziałam naciągając rękawy bluzy na dłonie.
-Dlaczego mi nie odpowiadasz?- Odparł.
-Dlaczego nie wychodzisz?- Harry podniósł ręce w geście poddania i uśmiechnął się do mnie. Powoli wstał z krzesła naprzeciw mnie, nie patrząc się na mnie. W aktualnym oświetleniu wyglądały bardziej na niebieskie, a nie na zielone, ale starałam się tym nie przejmować.
-Dzięki, że mogłem się u ciebie zatrzymać – Splunął, kiedy wychodził z kuchni. –Sugerowałbym prysznic, aby zabić smród po twoim pocie - odwrócił się na pięcie i oddalił się, nie patrząc za siebie.

Drzwi zatrzasnęły się z hukiem.
___________________

No i jest drama ;< 
@xhighway xoxo! 

23 cze 2013

Rozdział 14

Spać z Twoim związanym językiem.


Krążyłam wokół mieszkania, słuchając monotonnego dzwonienia po drugiej stronie telefonu.  Dowiedziałam się z rozmaitych poszukiwań, że Harry mieszkał z Louisem i że jeśli nie wracał, to Louis mógł się martwić, dlatego zdecydowałam się do niego zadzwonić. Ale, zgaduję, że tak naprawdę nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak późno lub wcześnie było, więc czekałam na jego telefon, aby przejść do jego automatycznej sekretarki.
‘Cześć! Tutaj Louis, przepraszam, ale nie mogę odebrać teraz telefonu. Zostaw wiadomości, a ja do ciebie oddzwonię!
- Uh, cześć Louis. Tu Scarlett McVay – zaczęłam moją wiadomość głosową i cicho zamknęłam drzwi od suszarki na ubrania. – Chciałam tylko zadzwonić, by powiedzieć ci, że Harry – on dzisiaj tutaj zostanie. Znalazłam go wędrującego wokół, pijanego i zasnął… - wzdrygnęłam się nieco, kiedy zobaczyłam rozjaśniający się za oknem błysk. – Powiedział, że jest tu dla dziewczyny… wiesz może po co to wszystko? – Przygryzłam dolną wargę, podczas gdy czekałam, aż ktoś odpowie na moje pytanie. – Czekaj, przepraszam, udawaj, że o to nie pytałam – potrząsnęłam głową i zachichotałam nerwowo do telefonu. – Ale, w każdym razie, Harry  jest tutaj i żyje. W porządku, przepraszam, jeśli ten telefon cię obudził, w każdym razie… er, pa.
Zakończyłam najbardziej niezręczne nagranie jakie kiedykolwiek komuś dałam i umieściłam telefon na stoliku do kawy po drugiej stronie kanapy. Wpatrywałam się w niego przez chwilę, dopóki pulchne ciało mojego kota pojawiło się na widoku i wskoczyło na moje kolana, ocierając się kędzierzawą głową o moją dłoń, zmuszając mnie do głaskania. Westchnęłam i podrapałam jego futerko, słuchając, jak delikatnie mruczy. Wibracje koiły moje ciało, napięte przez dzisiejsze wydarzenia i wiszącą w powietrzu burzę z piorunami. Rzuciłam okiem na moje łóżko i nieruchome ciało Harry’ego owinięte moją ciepłą kołdrą.
Głośne westchnienie wymknęło się spomiędzy moich warg i zajęłam się składaniem grubego, czarnego swetra Harry’ego i ciemnych, spranych dżinsów. Kiedy były już ułożone w idealne kwadraty, na palcach skierowałam się w kierunku mojej komody, która znajdowała się obok mojego łóżka, z całej siły starając się nie obudzić śpiącego Harry’ego. Wyłowiłam dużą bluzę z kapturem i wciągnęłam ją na moją koszulę w kratę. Mogłam poczuć, jak kędzierzawe ciało Newton’a zaczyna tańczyć między moimi kostkami. Zazwyczaj oznaczało to, że był głodny lub po prostu chce, by go podnieść.
Pochyliłam się po jego puszyste, pomarańczowe ciało i trzymałam go blisko mojej klatki piersiowej, podczas gdy kierowałam się w kierunku szafy, w której przechowywałam kilka dodatkowych koców, które mogłam potrzebować. Zdecydowałam się zostawić Harry’emu łóżko tylko dla niego, nie chcąc mieć do czynienia z niezręcznym dotykaniem stóp czy nawet z przewróceniem się na jego nagi tors. Więc by uniknąć jakichkolwiek interakcji z nim, wybrałam mała kanapę w moim salonie.
Newton szybko wyskoczył z mojego uścisku prosto na łóżko, które mijałam. Zatrzymałam się na moment, obserwując każdy jego ruch. Pognał w kierunku wgięcia, które zostało zrobione przez brzuch Harry’ego, okręcił się kilka razy, zanim otarł się o zgięcie i położył się. Jego białe łapki rozciągnęły się, a zielone oczy powoli zamknęły. Nie mogłam się powstrzymać  i uśmiechnęłam się z westchnięciem. Śpiący, pijany Harry Styles przytulający się z kotem. Jestem pewna, że takie zdjęcie mogłoby dotrzeć do tych wszystkich małych i dzikich fanek One Direction, ale… zdecydowałam się być samolubna i zatrzymać to tylko dla siebie.
Po wyszczotkowaniu zębów, umyciu twarzy i innych rozmaitych czynności, które zazwyczaj robiłam przed pójściem do łóżka, osunęłam się pod gryzący koc, który nie był moją kołdrą. Wierciłam się i przekręcałam na grudkowatej kanapie, dopóki wreszcie odkryłam  nieco wygodniejszą pozycję, by w końcu odpocząć. Mój oddech zwalniał, powieki zaczęły opadać, a umysł zaczął wędrować po czeluściach krainy snu.
TRZASK!
Grzmot przeciął niebo i spowodował, że całe moje ciało się napięło i sapnięcie wydostało się z moich suchych ust. Moje nieregularne oddechy pogłębiały się, gdy kurczowo ściskałam szorstki koc i słuchałam jak ciężkie krople deszczu uderzają głucho o beton pod moim mieszkaniem.
- Spokojnie Scarlett – potrząsnęłam głową i opadłam z powrotem na kanapę. – To tylko mała burza – zacisnęłam oczy, próbując myśleć o sposobach, którymi mogłam przetrwać tę noc bez potrzeby zatrzymywania się nad resztą. Wyjęłam jedną z poduszek zza głowy, ściskając ją i odkąd mój własny kot porzucił mnie dla Harry’ego, musiałam przytulić się dzisiaj do poduszki.
Przez jakiś czas skupiałam się na oddychaniu i rzeczywiście zaczęłam się uspokajać.
Wdech przez nos, wydech przez usta. Powtórz.
Jeszcze raz, mogłam poczuć jak bicie mojego serca zwalnia i moje oddechy jogi stają się miarowe i łagodnieją. Mój kurczowy uścisk na poduszce-przyjacielu poluźnił się, gdy moje całe ciało zrelaksowało się już po raz drugi dzisiaj.
BUM!
- Oh, pieprzyć to – wymamrotałam, podczas gdy poderwałam się z kanapy. Ruszyłam się w stronę mojego łóżka i zanurkowałam pod kołdrę, oddychałam, jakbym dopiero co pobiegła do Londynu i z powrotem, a moje ramiona trzęsły się ze strachu, że ostatni huk pioruna był w pobliżu. Usłyszałam, jak Harry poruszył się obok mnie.
- Scarlett? – Jego głos był niski i poważny oraz osobliwie atrakcyjny. Ciężko przełknęłam ślinę, zanim odpowiedziałam, starając się by dźwięk bicia mojego serca opuścił moje uszy.
- Przepraszam – wyszeptałam, chowając się w puszystej pościeli, lekko zakłopotana, że wpadłam w szał nad czymś takim jak głupia burza.
- Coś nie tak? – Zapytał Harry, odchylając gruby koc z mojej twarzy. Jego loki rozrzucone były krzywo wokół całej jego głowy, a jego zielone oczy nadal błyszczały w całkowitej ciemności mojego mieszkania. Zamrugałam kilka razy, próbując nie zatracić się w tych tęczówkach.
- N-nic. – jąkałam się. – Ja tylko, ja nienawidzę burz – skończyłam, gdy Harry zachichotał. Dołeczki zatopiły się w jego policzkach, gdy uśmiechał się do mnie. Nie mogłam się powstrzymać, ale odwzajemniłam uśmieszek. Jego szeroki uśmiech zarażał. Tak, że bez względu na to, w jakim nastroju jesteś, kiedy widzisz te wygięte usta zwrócone ku tobie, nie masz innego wyboru, jak tylko także się do niego uśmiechnąć.
Czułam jak nagie ramię Harry’ego przesuwa się na moją talię i przyciąga bliżej siebie. Na początku nieco się opierałam, ale kiedy jasny błysk rozświetlił sypialnię na ułamek sekundy, praktycznie przylegałam do jego nagiej klatki piersiowej. Harry ponownie się zaśmiał. Koniuszkami palców drapał delikatnie mój biceps. Przycisnęłam ucho do jego klatki i słyszałam wolne, rytmiczne bicie jego serca. Czułam jak sama zasypiam pod wpływem wolnych uderzeń.

- Nie musisz się bać, baby lips – Harry wyszeptał w momencie, gdy usypiałam w jego uścisku. – Mam cię.

__________________________
Harlett? ;>

zauważyłam, że chyba mamy już tutaj kilka stałych czytelniczek! ♥ mamy nadzieję, że w przyszłości będzie was więcej ;)
i dziękujemy ślicznie za te, przekroczone już, 21 tysięcy wyświetleń! kochamy was! ;*
@another_camille

20 cze 2013

Rozdział 13

Niech deszcz pada; oczyści mnie.

Jeśli jest coś przydatnego, czego nauczył mnie ojciec to to, żeby zawsze mieć przy sobie parasol. A kiedy wysiadłam z pociągu i zobaczyłam, że padają wiadra lodowatego deszczu, to rada się przydała. Przemoczone buty i woda pluskająca z płytkich kałuż wokół moich stóp-czyli normalny spacer z dworca do domu. Ale ponieważ droga do mojego mieszkania była dosyć długą wycieczką, to postanowiłam poczekać cierpliwie na taksówkę.
To nie mogło pomóc, ale postanowiłam powspominać  noc, którą spędziłam wspólnie z  Zayn’em. To było nawet lepsze, niż planowałam w głowie noc wcześniej. Po prostu tak łatwo było mi  rozmawiać i śmiać razem z nim. Czułam się tak swobodnie. Jego subtelne aluzje nie chciały kontynuować zabawy, chociaż były dość pocieszające.
Znowu uśmiechnęłam się nieco, kiedy machnęłam ręką do nadjeżdżającej taksówki. Szybko otrząsnęłam parasol i szybko poszłam do samochodu omijając ciężkie krople deszczu. Podałam kierowcy adres i usiadłam czując się swobodnie pierwszy raz w tej chwili. I nie ma się co martwić. Mój stresujący referat był skończony i odłożony. I nie mam zajęć przez następne dwa dni. Podczas powrotu pociągiem do domu dowiedziałam się, jak wyłączyć powiadomienia e-mail o nowych followersach i wzmiankach na twitterze. I spędziłam wspaniały wieczór z niesamowitym chłopakiem. W tym momencie nic nie może zdjąć mojego małego uśmieszku z twarzy.
Kiedy taksówka zatrzymała się, zapłaciłam za przejazd i powoli otworzyłam drzwi. Wyciągnęłam parasolkę i rozłożyłam ją wypełniając przestrzeń przede mną. I nawet nie wiem dlaczego próbowałam chować się przed deszczem z moim przemiłym parasolem, chociaż i tak byłam już mokra. (Uwaga autora: sprośne myśli… mam taką.)
Zaczęłam pędzić po schodach do mieszkania, gdy coś zwróciło moją uwagę. Coś.. a może ktoś? Zmrużyłam oczy w stronę małego pubu obok mojego mieszkania. Widziałam sylwetkę mężczyzny, wymachującego dłońmi i trzymającego kieliszek czegoś, co zgaduję, że nie było sokiem jabłkowym. Krzyczał coś, ale nie mogłam tego zrozumieć. Jego postura zwiększyła się, kiedy podszedł bliżej.
W tym momencie nie jestem pewna, dlaczego nie zatrzasnęłam drzwi i nie pobiegłam jak najdalej od tego szalonego pijanego. Po prostu patrzyłam na niego zwężonymi oczami. Nie mogłam zrozumieć jego wyrazu twarzy i słów. Ale po chwili stały się bardziej jasne, tak jak i jego znajomy głos. Moje ramiona spięły się kiedy zobaczyłam jego mokre loki opuszczone na czole.
- Oi! Scarlett!- Harry krzyczał kopiąc w kałużę swoim czerwonym conversem i zbliżając się do mnie. – Czy to ty, kochanie?- Jego głos był niewyraźny. Moje oczy rozszerzyły się a stopy zeskoczyły na mokry cement, stawiając kroki w jego kierunku. Mój umysł był bardziej niż zmieszany. Szybko przypomniałam sobie, że nie powinno mnie to obchodzić.
- Co tutaj robisz Harry?!- Krzyknęłam do niego. Potworne krople deszczu dźwięczały na budynkach i chodnikach, czyniąc, że atmosfera była głośna. Harry potknął się o mnie, biorąc duży łyk alkoholu z jego zimnego kubka.
- Podoba mi się sposób, w jakim wypowiadasz moje imię, z tym amerykańskim akcentem. – Zachichotał. –Haaarr-eee- Uśmiechnął się, udając mój głos i biorąc kolejny łyk piwa. Pokręciłam głową na jego niedojrzałość.
- Poważnie Har- zatrzymałam się przed wypowiedzeniem jego imienia, gdy zaczął rechotać. – Dlaczego tu jesteś, w Oxfordzie, w sobotni wieczór?- Harry rozejrzał się a jego twarz zmieniła się drastycznie. Jakby uświadomił sobie właśnie gdzie jest.
- Nie wiem.- Wyciągnął kołnierzyk jego kompletnie przemoczonego swetra. – Czy myślisz, że możesz pomóc mi to wyjaśnić?- Przewróciłam moimi piwnymi oczami, kompletnie sfrustrowana pijanym Styles’em. Harry leniwie uśmiechnął się do mnie, a dołeczki zarysowały jego uśmiech. Odrzuciłam głowę do tyłu, kiedy wysiorbał resztki drinka.
- Ukradłeś tą szklankę?- Zapytałam. Harry złączył brwi razem i postukał palcami w mokre szkło.
- Myślę, że tak!- Zaśmiał się. Na pierwszy rzut oka bardzo pasował mu uśmiech. Jeśli nie stalibyśmy w strugach deszczu i nie byłby pijany, pomyślałabym, że jest uroczy. Ale patrząc na naszą sytuację nie mogłam tego zrobić.
- Cóż, chcesz żebym zadzwoniła po taksówkę czy coś? – Harry przestał się śmiać.
- Mieszkasz w pobliżu?- Zapytał, przechodząc tuż obok mnie. Podbiegłam do niego, starając się nadążyć za jego długimi krokami.
- Oh, to nie było na mojej liście rzeczy do zrobienia - powiedziałam, szukając kluczy w torebce. Harry wpatrywał się we mnie. Jego powieki powoli zamykały się na przekrwionych oczach. Nawet nie zauważyłam jak czerwone były, przeszywał je odcień różu i były spuchnięte. Jakby płakał. Trochę szarpnęło mnie za serce, kiedy zobaczyłam grymas w kącikach jego ust. – Ale.. dlaczego nie wejdziesz do środka, i, uh, nie wysuszysz się?- Wyszeptałam.
Jego suche usta wymusiły uśmiech, kiedy zrobił dwa kroki do mojego mieszkania. Ulżyło mi, kiedy otworzyłam drzwi, bo zrobiłam wcześniej jakieś porządki. Powiedzmy, że nie zawsze byłam schludną osobą. Harry rzucił buty obok drzwi i zachwiał się, łapiąc kanapę i chroniąc się w ten sposób przed upadkiem. Skuliłam się widząc jego przemoczone ubrania na materiale moich mebli.
-Trzymaj- wyciągnęłam rękę. – Idź do łazienki się przebrać, a ja wysuszę twoje ubrania - Harry złapał mnie za rękę i podniósł ubrania.
- Jak miło z twojej strony, panno McVay - powiedział z królewskim akcentem. Chciałam się uśmiechnąć, ale nie zrobiłam tego, kiedy zobaczyłam, że zaczął się rozbierać naprzeciwko mnie. Jego czarny, przemoczony sweter już leżał koło nóg i narobił bałaganu. Już próbował odpiąć klamerkę od paska, kiedy wrzasnęłam na niego, aby przestał.
-Nie zaprzeczysz, że moje nagie ciało byłoby całkiem super - mrugnął do mnie. Wypuściłam odgłos obrzydzenia i zamknęłam za nim drzwi. Ale przełknęłam szybko ślinę, kiedy próbowałam wymazać z pamięci obraz jego długiego, wyrzeźbionego torsu. Linia jego bokserek Tommiego Hilfiger'a zerkała na mnie z zza jego spodni. Ciężko pokręciłam głową i zgarnęłam z podłogi sweter i spodnie, które wyrzucił z łazienki. Kliknęłam na kilka przycisków i obserwowałam, jak jego ubrania suszą się w suszarce do ubrań w zakątku mojego mieszkania. Kiedy moje oczy były zahipnotyzowane wirującymi ubraniami, podskoczyłam lekko, kiedy usłyszałam niski grzmot w oddali. Westchnęłam głośno. Od zawsze nienawidziłam burzy. Bez względu na to ile mam lat, już zawsze będą dla mnie piekielnie straszne.
Przedarłam się przez salon do łóżka, ale byłam bardzo niezadowolona, kiedy zobaczyłam ciało Harry’ego otulonego puszystą kołdrą. Wywróciłam oczami,  co wydawało się, że robię  to już tysięczny raz dzisiejszej nocy i ruszyłam w stronę łóżka z pięściami zaciśniętymi na biodrach. Wszystko, co mogłam zobaczyć na kołdrze, to niechlujne loki Harry’ego. Nadal były nieco wilgotne, ale tylko na szczycie. Odchrząknęłam i zobaczyłam rzucające mu się na twarz zaczerwienienie.
-Oh - wyszeptałam.
Worki pod jego zielonymi oczami były gładkie. Jego usta różowe i opuchnięte, a policzki straciły kolor. Jego czarne rzęsy były zbite i wilgotne.
Właśnie złapałam Harry’ego Styles’a na płakaniu.
- Harry..- powiedziałam ściszonym tonem. Opuściłam moje ciało tak, że siedziałam obok niego. Odsunął się szybko. – Harry, co się stało?- Zmusił się do śmiechu, zanim się odezwał.
- Co? Nic, po prostu masz wygodne łóżko - powiedział próbując zmienić temat. Powoli zamrugałam i złączyłam usta w cienką linię.
- Jestem pewna, że nie jest tak wygodne, że zmusza cię do łez - oparłam głowę na ręce, szukając odpowiedzi w jego twarzy i oczach. Nie dostałam żadnej. Były puste, zaciszne, zamurowane. Oparł się na łokciach i potarł grzbiet nosa palcem. Zapewne przez fakt, że był oszołomiony, czy coś.
-Poznałem kogoś - zaczął a ja nadal miałam zmieszanie na twarzy. – To jest powód, dlaczego jestem tutaj, w Oxfordzie, spotkałem kogoś. Chciałem porozmawiać.
- Zgaduję, że to jakaś dziewczyna. Ale wiesz… nie osądzam cię - wzruszyłam ramionami, próbując poczucia humoru, aby rozjaśnić nastrój Harry’ego. Posłał mały, łamiący się uśmiech, kręcąc głową.
-Tak, Scarlett. Dziewczyna. Do tego cholernie wstrętna - opuścił łokcie i z  powrotem opadł na kanapę. Przetarł twarz dłońmi i znowu stworzył hałas przez jego jęk.
-Więc… kim ona jest? - Powiedziałam kiedy jego jęki ustały. Odsłonił dłonie z twarzy, a zrobił to w taki sposób, jakby grał w –buu-buu- z dzieckiem. ‘Jeśli ciebie w ogóle obchodzi moje pytanie.’ Podrapałam się niezręcznie po przedramieniu.
-Nie martw się o to - obrócił się tak, że jego ciało leżało teraz bliżej mnie. Westchnęłam i wydęłam wargi.
Harry wydawał się mieć dużo na głowie, a  ja nie chciałam wtrącać się w coś o czym nie chciał rozmawiać. Brzmiał tak jakby ta kobieta naprawdę go zaintrygowała albo dużo dla niego znaczyła. Brzmiał tak, jakby naprawdę miał uczucia.
-Wiesz, że masz niesamowite usta - jego bełkot powrócił.
Cofam to. On nie ma uczuć.
-Słucham?- Próbowałam nawiązać z nim kontakt wzrokowy, ale zauważyłam, że wpatruje się w moje usta. Co było dla mnie trochę niekomfortowe.
-Twoje usta. Są ładne. Lubię je - uśmiechnął się i podciągnął otaczający go koc. – I są niezwykle miękkie - czułam przez sekundę, jak czerwienią mi się policzki. –Jak u dziecka
Śmiałam się niezręcznie z jego chaotycznej mowy.
-Scarlett, masz baby lips.- Szybko przesunęłam palcami po ustach, ale przestałam kiedy zobaczyłam uśmieszek Harry’ego wywołany moją reakcją. Odetchnęłam głęboko i starałam się zmienić temat, ale Harry przejął inicjatywę.
-Więc zostaję tu na noc?- Jego ciężkie powieki zaczęły opadać. Mogłabym powiedzieć, że jest wyczerpany. A był pijany i płakał przez dziewczynę. Nie mogłam go wykopać i powiedzieć, żeby się odczepił. Aktualnie mam serce.
-Jasne - usłyszałam swój szept. Oczy Harry’ego się zamknęły, a na jego czerwonych ustach rozciągnął się uśmiech. Stoczył się z powrotem na plecy. Założył ramiona za głowę.

- Dobranoc, baby lips - wymamrotał Harry, zanim odpłynął.
_______________

Bardzo, bardzo przepraszam, że musieliście czekać, ale jest taka ładna pogoda, że nie mogłam znaleźć czasu na tłumaczenie :c
@xhighway 

17 cze 2013

Rozdział 12

Leniwe noce.


Ciężko jest skupić się na teorii zajęć z matematyki. Ale jeszcze ciężej jest skupić się na teorii zajęć z matematyki, kiedy zaraz po nich masz plany z Zayn’em Malikiem. Moje nerwowe, lepkie dłonie wierciły się na moich kolanach. Zrobiłam, co w mojej mocy, by utkwić spojrzenie w nauczycielce. Tak bardzo starałam się rzeczywiście słuchać, co mówi o wzorach i o tym, co dowiedzieliśmy się o tym przed podjęciem tych lekcji, lecz mój umysł zatracił się w swoim własnym wyobrażonym świecie.
Nie mogłam przestać myśleć o tym, co zamierzam powiedzieć Zayn’owi, kiedy go zobaczę. Albo co na siebie włoży. Lub co, jeśli ubiorę się przesadnie lub niewystarczająco. Zastanawiałam się, czy na początku będzie nieco niezręcznie między nami, ale opierając się na potoku słów podczas naszej czwartkowej rozmowie telefonicznej, w ogóle nie powinno być niezręcznie.
Moja nauczycielka zaczęła się pakować i moje uszy się ożywiły. Oparłam łokcie o mój otwarty notatnik, gdy w końcu usłyszałam jej ostatnie słowa.
- Zajęcia zakończone, ale nie zapomnijcie oddać wasze referaty dzisiaj wieczorem o siódmej – popatrzyła swoim przenikliwym spojrzeniem znad oprawek swoich czerwonych okularów. – Punktualnie. – zawiesiła swoją czarną teczkę na ramieniu i dumnym krokiem wyszła z klasy na swoich znoszonych obcasach.
Oparłam się plecami o krzesło z odrobiną zdenerwowania. Ukryłam twarz w dłoniach. Wymamrotałam słowa przekleństwa między oddechami. Jak mogłam zapomnieć o tej pracy? Ona ciągle nam o  tym przypominała! I należy to oddać dzisiaj wieczorem, kiedy mam plany z Zayn’em Malikiem, na miłość boską! Palcami ścisnęłam moje rozczochrane, brązowe włosy tak, że opadły płasko po jednej stronie mojej głowy.
- Coś nie tak? – Usłyszałam zaakcentowany głos po mojej lewej stronie. Spojrzałam przez palce na dziewczynę, do której należał ten głos. Zmarszczyłam moje grube brwi w zdezorientowaniu. – Harry Styles jeszcze do ciebie nie oddzwonił? – Jej ton był drwiący, gdy przewróciła oczami i wypadła z pomieszczenia.
Głośno wypuściłam powietrze, starając się otrząsnąć z tej damulki i jej komentarza. Szybko wepchnęłam moje rzeczy do dużej torby i zaplotłam splątane włosy w luźny warkocz. Wyszłam z klasy z pochyloną głową i oczami wbitymi w moje stopy.
Moja zaciśnięta pięść na moment zawisła w powietrzu przed drzwiami Zayn’a, ale szybko zapukałam dwa razy i z powrotem opuściłam dłoń przy moim boku. Wzięłam drżący wdech, kiedy usłyszałam, jak zamek się przekręca, a drzwi zostają otwarte. Zayn uśmiechnął się w momencie, gdy przedramieniem oparł się o framugę. Kolejny uśmiech rozświetlił jego usta, gdy powoli ugryzł swoje czerwone jabłko.
- Cześć – wyszeptałam. Ubrany był w czarny v-neck i dżinsy. Jego opalona skóra wyglądała na jeszcze ciemniejszą przy kontraście kolorów, które miał na sobie. Odsunął się od progu.
- Co u ciebie? – Zapytał, dając mi znak, bym weszła do środka. Kiwnęłam głową i stanęłam obok niego. Zamknął za mną drzwi, a ja zachwycałam się jego mieszkaniem.
To jest to, czego spodziewasz się po chłopaku zamieszkującym kwatery.  Był bałagan, ale nie aż tak duży. Miał mnóstwo obrazów wiszących na ścianach, tak samo, jak płyt porozrzucanych wokół stereo w salonie. Chciałabym nie robić nic więcej, jak tylko spędzić kolejną godzinę na poznawaniu tego miejsca, ale nie sądzę, by Zayn mi na to pozwolił. Może innym razem…
- U mnie świetnie – uśmiechnęłam się i poprawiłam szalik wokół mojej szyi. – A u ciebie? – Zayn wzruszył ramionami i ogryzł kolejny kęs jabłka.
 - W porządku – zaczął iść do salonu, zawahałam się, zanim podążyłam za nim. – Zajęcia były fajne? – Zapytał. Skrzywiłam się, kiedy przypomniałam sobie o moim zadaniu. Napisałam trochę w moim notatniku podczas jazdy pociągiem, ale nadal miałam jeszcze dużą część do napisania. Zayn uniósł brew, zmieszany moim wyrazem twarzy.
- Masz komputer? – Zapytałam. Wiedziałam, że odpowiedź będzie pozytywna, ale nic nie szkodzi zapytać. Zaśmiał się leciutko.
- Tak… a co? – Skrzyżował ramiona na klatce piersiowej. Moje oczy zatrzymały się na tatuażach na jednym z jego ramion. Dużo bardziej wolałabym zatracić się w rozmowie o ich znaczeniu niż moim zadaniu domowym.
- Cóż, jestem kompletną idiotką i zapomniałam zrobić na dzisiaj mój referat – przerwałam, by potrząsnąć głową i założyć za ucho luźny kosmyk włosów, który wypadł z mojego koka. – Myślisz, że mogłabym skorzystać z twojego komputera, by to skończyć? – Zayn uśmiechnął się i przytaknął, zanim zniknął w pokoju.
Ściągnęłam torbę z mojego ciała i położyłam ją na stoliku do kawy, po czym usiadłam na czarnej, skórzanej kanapie obok niego. Zayn pojawił się ze srebrnym MacBookiem wsuniętym pod pachą.
- Ta-da! – Wręczył mi go. Zachichotałam i otworzyłam komputer, od razu wchodząc w Internet, by pisać moją pracę. W większości była to połowa faktów i połowa pierdół. Zayn zajął miejsce obok mnie. Jego ramiona były rozłożone za mną. To sprawiło, że mój żołądek się zacieśnił.
- Więc, skoro studiujesz matmę… jak możesz napisać pracę o liczbach? – Zapytał. Uśmiechnęłam się znacząco.
- Cóż, to jest na zajęcia o teorii matematyki – odpowiedziałam i wpatrywałam się w zdezorientowanie na jego twarzy. Ponownie się uśmiechnęłam. – To jest coś w rodzaju… historii matematyki i innych teorii – Zayn pokiwał głową, a ja próbowałam uwierzyć, że rzeczywiście zrozumiał moje wytłumaczenie.
- I co musisz napisać w tym referacie? – Byłam nieco zaskoczona, że pociągnął ten temat. Ale jednocześnie bardzo szczęśliwa, że zainteresował się tymi nudnymi rzeczami, którymi codziennie się zajmuję.
- Głównie są to pierdoły o różnych matematykach i o tym, co zrobili w swoim nudnym życiu – zaśmiałam się i sięgnęłam po mój zeszyt, w którym wcześniej napisałam już początek.  Zayn zachichotał. Otworzyłam notatnik. – Ale, podczas jazdy tutaj napisałam już cztery strony. Na komputerze prawdopodobnie zajmie to pięć i pół strony, co oznacza, że mam do napisania już tylko nieco ponad dwie strony – uśmiechnęłam się do niego. Po raz kolejny się zaśmiał.
- Chyba rzeczywiście jesteś kujonem, nieprawdaż? – Powiedział, gdy w końcu odzyskał oddech. Wywróciłam oczami i zaczęłam dalej pisać na klawiaturze. – Ale to nic nie szkodzi… - Zaczął ponownie i zatrzymałam na nim spojrzenie. – Zawsze ciągnęło mnie do mądrych dziewczyn – mrugnął powoli swoimi długimi rzęsami, zanim ułożył swoje różowe wargi w uśmiech. Praktycznie rozpuściłam się w kałużę pod jego stopami.
Następną godzinę spędziłam na pisaniu i słuchaniu żartów Zayn’a. W rzeczywistości mieliśmy ze sobą dużo wspólnego. Lubiliśmy tą samą muzykę i jedzenie. Powiedział, że chciałby zaprosić mnie do siebie jeszcze raz, więc wtedy mógłby przyrządzić na obiad kurczaka, odkąd oboje zgodziliśmy się, że jest to nasza ulubiona potrawa. W końcu skończyłam swoją pracę i wysłałam ją nauczycielce mejlem na czas. Zanim mogłam zamknąć laptopa, Zayn zabrał mi go z kolan, jego opuszki palców otarły się o moje okryte legginsami uda. Od razu potwornie się zarumieniłam.
Otworzył Twittera i przewijał po swojej osi czasu. Zerknął na mnie znad swojego ramienia.
- Będziesz miała coś przeciwko, jeśli oznaczę cię w tweecie? – Wzruszyłam ramionami. To nie tak, że ktoś z ich fanów zamierzałby coś z tym zrobić. Oni po prostu oszaleją i będą pisać wielkimi literami, póki im palce nie zdrętwieją. Ale to jest ich problem… nie mój.
@zaynmalik spędzanie czasu z moim jednym i jedynym kujonem @scar_mcvay ! :) x
Wywróciłam oczami na widok jego tweeta i szybko wyłowiłam swój telefon. Wyłączyłam go, więc nie mogłam już być nękana wieloma powiadomieniami w interakcjach i o nowych obserwujących.
- Więc – przesunęłam się na kanapie – jesteś podekscytowany waszym koncertem w ten weekend? – Zayn zatrzasnął komputer i odłożył go koło siebie.
- Tak, w rzeczywistości jestem bardzo podekscytowany – przebiegłam dłonią po jego czarnych włosach. – Kocham występować. To ogromny pośpiech – potrząsnął głową, odwracając swoje orzechowe tęczówki na mnie – Powinnaś przyjść.
- Cóż, mam bilet  - wypaliłam. Zmarszczył brwi w zdezorientowaniu. Naprawdę potrzebuję popracować nad umiejętnością myślenia nad zdaniami, zanim coś z siebie wyrzucę.
- Kupiłaś go czy coś? – Zachichotał, lecz nadal wyglądał na kompletnie osłupiałego. Otworzyłam usta, by przemówić, ale nic z nich nie wypłynęło. Moje oczy mrugały gorączkowo, gdy myślałam nad usprawiedliwieniem.
- Harry, uh, właściwie to Harry mi go dał – zaczynałam mówić prawdę, ale zmieniłam zdanie, gdy zobaczyłam jak twarz Zayn’a zmienia się z zagadkowej w zmartwioną. – Cóż, pamiętasz, gdy zabrałam go do domu tej nocy, kiedy byliście w Oxfordzie? – Pokiwał głową. – On, um… wysłał mi go. Jako coś w rodzaju podziękowania, tak myślę – jąkałam się i zaczęłam skubać niewidzialną nitkę na moich legginsach.
- Więc przyjdziesz? – Zapytał Zayn. Kontynuowałam wgapianie się w moje złożone na kolanach dłonie. Moje ramiona szybko podnosiły się i opadały.
- Nie jestem pewna… - zamilkłam. Zayn jęknął.
- Awh, no weź, Scarlett! – Uśmiechnął się i wstał z kanapy. – Musisz przyjść. Złapał mój nadgarstek i zerwał mnie z kanapy. Zaśmiałam się, gdy wpadłam na niego.
- Myślę, że tamtej nocy będę miała coś do zrobienia do szkoły – potrząsnęłam głową i spojrzałam w górę, na niego. Jego uśmiech nigdy nie blaknął, jedynie się pogłębiał. Struktura jego kości policzkowych i linii szczęki w sekundę stała się bardziej uwydatniona.
- Nawet stąd mogę rozpoznać twoje wymówki – zmrużyłam na niego oczy i uśmiechnęłam się kpiąco.
- Oh, czyżby? – Zayn poruszał brwiami, zanim zawlókł mnie do kuchni. Usiadłam na jednym ze stołków przy ladzie, gdy otwierał szafki kuchenne w poszukiwaniu czegoś do zjedzenia. Potrząsnął głową na widok niewystarczającej ilości jedzenia i wygrzebał z tylnej kieszeni dżinsów swój telefon.
- Co powiesz na pizzę na obiad? – Zapytał ze wstydliwym uśmiechem.
Potem było więcej rozmowy i unikanie tematu koncertu oraz kilka kawałków pizzy. Skończyłam z głową odpoczywającą na klatce piersiowej Zayn’a, gdy oglądaliśmy powtórki ‘Przyjaciół’. Jego ramię było owinięte wokół boku mojego ciała i przylegało do mojego przedramienia. Często kreślił na nim małe kółeczka swoim kciukiem.
Mogłam poczuć jak moje powieki stają się ciężkie, gdy wpatrywałam się w jasne światło ekranu. Prawie trudno było na nie patrzeć. W odpowiedzi na moje zmęczenie, odsunęłam się od ciała Zayn’a. Powoli otworzył swoje oczy i zachichotałam, kiedy zauważyłam, że przez cały czas spał.
- Myślę, że muszę już iść. Oboje wyglądamy na całkowicie wykończonych – Zayn uśmiechnął się i cicho westchnął. Podniósł się z kanapy i odprowadził mnie do drzwi. Zatrzymałam się na chwilę i odwróciła, by na niego spojrzeć.
- Ja, um, to był naprawdę miły czas – przytaknął i wyciągnął ramiona, czekając, aż wejdę w nie i przytulę go na pożegnanie. Oplotłam go w pasie ramionami i przyciągnęłam bliżej.
- Ja także dobrze się bawiłem – wyszeptał. Wyśliznęłam się z uścisku. Zayn otworzył dla mnie drzwi i pomachał z głupkowatą miną. Zachichotałam i odmachałam mu, opuszczając jego mieszkanie. Gdy byłam już kawałek dalej, odszukałam swój telefon i z powrotem go włączyłam. Ignorując rzesze mejli, od razu weszłam na Twittera, by utworzyć nowego tweeta.

@scar_mcvay: poprawka: wspaniałe rzeczy przychodzą do tych, którzy czekają.

__________________________
strój Scarlett: klik


to jest to, co team Zarlett lubi najbardziej! ;>
macie w nagrodę, że na bierzmowaniu wszystko poszło jak trzeba, haha ;3

15 cze 2013

Rozdział 11

Utknęłam jak przyklejona. 


Przed przystąpieniem do serii niefortunnych zdarzeń miałam raczej życie pozbawione One Direction. To znaczy, wiedziałam o nich, bo byli w radiu za każdym razem, kiedy zdecydowałam się je włączyć, ale wydaje mi się, że przejęli wszystkie media, od naszego małego spotkania tydzień temu.
Za każdym razem, kiedy włączyłam telewizor ich twarze były przyklejone na ekranie. Reklamy radiowe o ich nadchodzącym koncercie były wszystkim, co słyszałam. Plakaty z nimi wydawały się być sprzedawane w tysiącach egzemplarzy, za każdym razem, kiedy chodziłam przez rynek obok mojego mieszkania.  I nie mogłam nawet spokojnie wejść na Twitter’a w  telefonie, bez bombardowania przez tysiące wzmianek z pytaniami o nich.
Moje kwitnące niebo pędziło gwałtownie po tym, jak te straszne zdjęcia pojawiły się na tej cholernej stronie internetowej. Nie jestem pewna, jak te małe fanki One Direction dowiedziały się kim dokładnie jestem, ale wiedziały i w ogóle nie zamierzały się zamknąć. Nawet nie czytałam tego, co pisały do mnie w każdym tweecie. Ale doszło do punktu, w którym usunięcie mojego Twittera brzmiało jak jedyna dobra opcja.
Lekko postukałam palcami po białych klawiszach laptopa, dźwięk jaki to wywołało przypominał mi galop mikroskopijnego konia. W końcu kliknęłam w zakładkę w wyszukiwarce i czekałam aż Twitter się załaduje. To było to, co miałam zamiar zrobić aby moje życie wróciło do normalnego biegu. Myślałam, kiedy szybko przesuwałam przez moje wspomnienia po raz ostatni. Każdy tweet był niemal taki sam, jak każdy inny dzień, dopóki jeden nie wpadł mi w oko. Mrugnęłam kilka razy przed przeczytaniem tego powoli.
@harryskitty1D: Myślę, że mogę być jedyną directioner, która shippuje @scar_mcvay z @zaynmalik #ohhdobrze  #niechBógbłogosławitenzwiązek
 Moje usta złączyły się razem w cienką linię. Stłumienie tych wszystkich wspomnień z tamtej cholernej nocy było tak trudne, że zapomniałam o uroczej twarzy Zayn’a, kiedy spytał się czy chciałabym się z nim kiedyś spotkać. Może to nie o nim starałam się zapomnieć… to był po prostu.. nie mogę nawet wypowiedzieć jego przeklętego imienia. Styles.
Moje opuszki palców przesunęły się po telefon i złapały go szybko. Otworzyłam okno i przeszłam natychmiast do szukania w kontaktach Zayn’a Malik’a, co nie było trudne, bo był ostatni na liście kontaktów. Nacisnęłam na przycisk łączenia i przyłożyłam słuchawkę do ucha.
Zabrzmiał tylko jeden sygnał, kiedy moje oczy rozszerzyły się, trzasnęłam telefonem i zakończyłam połączenie.
‘Co ja robię?’ Wymamrotałam pod nosem, zanim zeszłam z krzesła i jeszcze raz na nim usiadłam. Zaczęłam chodzić wokół małego salonu. Podeszwy moich butów ocierały się o drewnianą podłogę, za każdym razem kiedy robiłam ostry zakręt.
Bezlitośnie przygryzłam dolną wargę. Czy ja po prostu oczekuję, że skróci czas na inne spotkania, aby znaleźć czas dla mnie? Prawdziwy świat taki nie jest. Pokręciłam głową i z powrotem opadłam na krześle przed laptopem, szukając twitter’a Zayn’a.
Pierwszą rzeczą jaką zobaczyłam, było to, że mnie obserwuje. On mnie obserwuje. Nie mogłam nic na to poradzić, ale poczułam się trochę uderzona sławą. Mimo tego że jest po prostu normalnym kolesiem, jest Zayn’em Malik’iem i mnie obserwuje! Mały uśmieszek znowu wrócił i zaczęłam przeglądać jego ostatnie wpisy, większość to RT jego fanów, albo promocja ich najnowszej piosenki. Mój oddech związał się, kiedy zobaczyłam, że właśnie coś tweetnął. Kliknęłam na to, żeby zobaczyć jego najnowsze przemyślenie.
@zaynmalik: nienawidzę czekać na telefon od kogoś. xx L
Moje oczy rozszerzyły się, a ja nie mogłam nie  podnieść szybko telefonu.
Nie,  nie byłam pewna, że ten tweet był o mnie. Ale cokolwiek to było, pchnęło mnie aby ponownie wybrać jego numer i rzeczywiście czekałam na jego odpowiedź  zanim stchórzyłam i rozłączyłam się. Ponownie zaczęłam chodzić wokół kanapy. Zrobiłam coś, kiedy miałam za dużo na głowie. Moje oczy zacisnęły się, jak usłyszałam ogranicznik sygnału i ciepły głos Zayn’a odbierającego telefon.
-Hallo?- Powiedział. W tle była cisza. Był sam. To uspokaja moje nerwy.
-Hej Zayn - powiedziałam szybko i bez tchu. - Tu, huh, tu Scarlett - moja ręka uderzyła mnie w czoło, z powodu jak głupio to brzmiało. Oczywiście wiedział, że to ja. Telefony mają ID. Roześmiał się.
-Tak. Jak się masz Scarlett?- Zapytał. Gładkość w jego głosie sprawiła, że moje ramiona stały się mniej napięte. Zatrzymałam się i opadłam na kanapę.
-Wszystko dobrze, nic nowego – Odpowiedziałam. – A ty?
- Lepiej - odpowiedział następnie z innym śmiechem. Uśmiechnęłam się w odpowiedzi, ale szybko przestałam wiedząc, że nie może zobaczyć mojej reakcji. – Jak w szkole? Byłaś zajęta?
- Cóż, egzaminy nadchodzą - wzruszyłam ramionami. – Ale niedługo jest przerwa zimowa, więc myślę, że ciężka praca jest tego warta - drapałam w małe kawałki materiału kanapy, kiedy czekałam aż odpowie.
- Dobrze wiedzieć- przerwał na chwilę. – Nie okazała byś się zbyt zajęta w… sobotę?- Odetchnęłam głęboko i motyle narastały mi w brzuchu, tuż za pępkiem.
- Nie, cóż, mam jedną lekcję w godzinach porannych, ale po tym mam cały dzień wolny - wyjąkałam. Czułam, że moje policzki ogrzały się i zaróżowiły. Nie był nawet fizycznie blisko mnie, a ja wciąż rumienię się jak wariatka.
- Dobrze, cóż, wiem, że to może trochę potrwać, ale czy mogłabyś złapać pociąg do Londynu i mnie odwiedzić?- Jego głos był wątpliwy z odrobiną nadziei. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu.
-Tak, oczywiście.
Po przyjęciu naszego małego spotkania Zayn i ja rozmawialiśmy przez około 20 minut. Głównie o bezsensownych rzeczach, ale miło było w końcu porozmawiać z kimś o pierdołach. Zakończyliśmy rozmowę w wysokim tonie,  mówił, że nie może doczekać się, żeby  mnie zobaczyć.
Wyrzuciłam telefon z uścisku i klasnęłam w dłonie z radości, ale szybko przestałam, kiedy zdałam sobie sprawę, że muszę wyglądać jak rozbawiona dwulatka. Pobiegłam do komputera, który był wygaszony, bo nie używałam go tak długo. Podrapałam dłonią po myszce i uśmiechnęłam się, kiedy zobaczyłam, że wciąż jestem na twitterze Zayn’a.
Odświeżyłam go i zaczęłam klaskać, gdy zobaczyłam  jego najnowszy tweet.
@zaynmalik: Dobrze rzeczy przychodzą do tych, którzy czekają. xx J
_____________
Oto jedenastka! :) urooooczy rozdział, w następnym jeszcze więcej Zarlett :)
Teraz ja jadę się opierdzielać, a wy czekajcie do poniedziałku, o ile wszystko pójdzie pomyślnie :>
XOXO! @xhighway

13 cze 2013

Rozdział 10

Ruchliwe ulice, serce wstrzymuje bicie.

Wzięłam drżący oddech. Rozważałam odwrócić się w przeciwnym kierunku i uciec od Harry’ego, jakby miał przemienić się w Michael’a Myers’a i zabić mnie. Ale moje ciężkie, obolałe stopy były przymocowane do chodnika. Nie ruszałam się. Nie mogłam się ruszyć. Słyszałam jak głosy szeptały moje imię razem z Harry’m, który podszedł bliżej i zatrzymał się naprzeciwko mnie.
Zacisnęłam powieki i potrząsnęłam głową, próbując ciężko przełknąć ślinę, więc moje usta nie były już tak suche, jak wcześniej.
- Nie wyglądasz na zadowoloną, że mnie widzisz, kochanie – zaśmiał się. Wypuściłam długi oddech, zanim odpowiedziałam, mój głos był ledwie słyszalny.
- Co ty tutaj robisz? – W momencie, gdy się odezwałam, więcej pytań pojawiło się w mojej głowie. Zaczynałam myśleć, że po wpadnięciu na One Direction, oni potajemnie podrzucają ci pewnego rodzaju urządzenie tropiące… więc przez cały czas wiedzą, gdzie jesteś. Ale to była tylko taka teoria.
Wolno otworzyłam oczy, by na niego spojrzeć, lecz oddech zatrzymał mi się w gardle. Cholera by cię wzięła Styles za włożenie takiego ładnego płaszcza, cholera! I czy twoje włosy zawsze muszą wyglądać tak idealnie? Po prostu przestań. Zmrużył oczy, gdy się uśmiechał, dołeczki w policzkach i tak dalej.
- To ty byłaś tą, która powiedziała mi, że ma jutro zajęcia, więc jedyne co zrobiłem, to przedzwoniłem do szkoły i odkryłem, w którym budynku jesteś – moja twarz wykrzywiła się w zniesmaczeniu, gdy mały tłum rozrastał się wokół nas.
- Wiesz, może i jesteś w zespole, ale to staje się zwyczajnie przerażające – zaczęłam wycofywać się od niego i przebiegać wzrokiem po żądnych twarzach uczniów i przypadkowych pieszych wokół nas. Harry prześledził moją linię wzroku i okręcił się w pełnym kole, by obejrzeć wszystkich, zanim jego spojrzenie zatrzymało się na moim.
- Daj spokój – jego palce owinęły się wokół mojej talii, podczas gdy pociągnął mnie za ramię w jego stronę i podążał przez tłum i dalej w dół chodnika. O dziwo, nikt nas nie śledził i gdy zerknęłam za siebie, oni wszyscy stali w tym samym kółku, co wcześniej, z zaskoczeniem wypisanym na ich twarzach.
Ale moje rozbawienie zostało przerwane, kiedy usłyszałam odchrząknięcie Harry’ego.
- Przepraszam, jeśli trochę za bardzo przesadziłem, ale j- podniosłam na niego głos, zanim mógł skończyć zdanie.
- Trochę? Żartujesz sobie ze mnie? – Zaśmiałam się sarkastycznie i skrzyżowałam ramiona na piersiach. – Pokazując się całemu mojego uniwersytetowi i praktycznie przypierając mnie do muru? To nieco więcej niż trochę, Harry – oblizał usta zanim przemówił.
- W porządku, kiepski dobór słów – uniósł dłoń w górę, zmniejszając moją próbę zaczęcia z nim kłótni. Przewróciłam oczami i pozwoliłam moim rękom zawisnąć swobodnie przy moich bokach.
- Myślałam, że wyjeżdżacie dzisiaj – wyrzuciłam z siebie.
- Owszem. Później po południu – Dłonie Harry’ego spoczęły głęboko w kieszeniach jego czarnego płaszcza, tego, który tak dobrze do niego pasował. – Po prostu chciałem zobaczyć cię jeszcze raz, zanim będziemy w drodze – nie mogłam uwierzyć w ten spokój w jego słowach, gdy je wydukał. Sprawiał wrażenie, jakby ostatnia noc była tylko chwilą z naszego życia i że nie był tego przyczyną.
- Dlaczego? – Zatrzymałam się i odwróciłam w jego stronę, jego twarz była nieco zdezorientowana, ale oczy były nadal jasne i czarujące. – Dlaczego nie możesz po prostu, no nie wiem, zostawić mnie w spokoju? – Zaczął się śmiać i westchnął.
- Serio! Nie możesz zdać sobie sprawy, że przez jakiś głupi błąd moje życie już nigdy nie będzie normalne? – Moje ręce szarpnęły za warkocz, a oczy Harry’ego powędrowały w stronę mojej szyi i jego śmiech stał się jedynie głośniejszy. Moja twarz natychmiast zrobiła się czerwona, gdy tylko zauważył purpurowe malinki rozsiane wzdłuż obojczyka i szyi. Odrzuciłam włosy z powrotem na ich pierwotne miejsce, by ukryć dowody wczorajszej nocy.
- Czy głupi błąd mógłby zostawić to na twojej skórze? – Kontynuował swój chichot, w momencie gdy wyciągnął rękę z kieszeni, by wskazać na moją szyję. – Czy głupi błąd chciałby wyjść na jego drogę tylko po to, by cię zobaczyć? – Zapytał.
Moje palce zacisnęły się w pięści. Harry Styles był prawie tak samo uparty jak ja i nienawidziłam tego. Wzięłam głęboki wdech, przygotowując się, by krzyczeć z całej siły jaką miałam w płucach, ale zrobiłam wydech uspokajając swoją gotującą się krew.
- Harry, - zaczęłam – ostatniej nocy… byłam pijana- my byliśmy pijani. I to nigdy nie powinno się wydarzyć. I ja, i ty będący kiedykolwiek niczym więcej niż tym, czym jesteśmy teraz jest jak… - zamilkłam, próbując znaleźć odpowiednie porównanie. – Jest jak dzielące się zero. Niemożliwe – uśmiech Harry’ego stał się jedynie większy po słowach, które wypowiedziałam
- Oh, Scarlett, jak ja kocham, gdy zwracasz się do mnie z matematyką – Moja szczęka zacisnęła się na widok jego okropnie uroczego uśmieszku.
- Idę do domu, Harry. Proszę, zrób mi przysługę i tam też za mną nie idź – zamierzałam się odwrócić, ale dłoń Harry’ego  jeszcze raz zacisnęła się wokół mojego nadgarstka. Okręcił mną wkoło z lekką siłą.
- Nie możesz iść – powiedział, spoglądając na swoje palce owinięte wokół mnie.
- A to dlaczego nie? – Powiedziałam, kompletnie nierozbawiona jego błazenadą.
- Ponieważ przyniosłem ci coś – jego uścisk na moim przegubie poluzował się, w momencie, gdy złączyłam brwi. Byłam odrobinę przestraszona widokiem tego, co mi przyniósł. Zaczynał rozwijać swoje oświadczenie, kiedy zobaczył speszony wyraz mojej twarzy.
- Pamiętasz jak powiedziałaś, że nigdy wcześniej nie byłaś na koncercie na żywo? – Zapytał mnie. Powoli przytaknęłam z nieufnością. Harry puścił mój nadgarstek i sięgnął do swojego płaszcza. Wyciągnął prostokątny kawałek papieru, bilet. Jednak po co?
- Mamy koncert w Londynie za dwa tygodnie i pomyślałem, że jeśli nie będziesz miała nic do roboty i będziesz chciała pójść na twój pierwszy występ… może mogłabyś przyjść na nasz – wyciągnął bilet.
Byłam zaskoczona. Sposób, w jaki jego głos zadrżał i sposób, w jaki jego trzęsące się palce ślizgały się po dłoniach… Harry był zdenerwowany? Przyglądałam mu się, gdy nadal utrzymywał na ustach ten swój uśmieszek i nie mogłam się powstrzymać, by kąciki moich ust uniosły się do góry kształtując uśmiech. Jego zachowanie było słodkie. Byłam całkowicie zaskoczona, że faktycznie zapamiętał, że nigdy wcześniej nie byłam na koncercie. Wyjęłam bilet z jego dygoczących dłoni i przeczytałam informacje znajdujące się na nim. Ale moje myśli odpłynęły do plotki, którą słyszałam dzisiejszego ranka. Bycie widzianą na koncercie jedynie doleje oliwy do ognia w moim związku z chłopcami.
- J-ja nie wiem, Harry – potrząsnęłam głową, znowu wpatrując się w jego oczy o kolorze pieniącego się morza. Jego zęby ocierały się o dolną wargę.
- Zanim to oddasz albo podrzesz i podepczesz, - zatrzymał się, by się zaśmiać – zamierzam odejść i mieć nadzieję, że zobaczymy się za dwa tygodnie, Scarlett McVay – szybko przebiegł po mnie wzrokiem w górę i dół, zanim po raz kolejny się uśmiechnął.
Pochylił się i przesunął warkocz za moją szyją, a jego dłonie ociągały się o wiele bardziej niż powinny. Przemówił, gdy zaczął iść tyłem, oddalając się ode mnie.

- Moje malinki dobrze do ciebie pasują, nie zakrywaj ich – dokuczał mi, zanim odwrócił się i odbiegł w przeciwnym kierunku. Szybko spojrzał za siebie, zanim całkowicie zniknął w tłumie ludzi wokół mnie.


___________________________
coś dla fanów Harlett ;>
wiem, że krótki, ale to nie ode mnie zależy :)
podobało wam się? <3
@another_camille