6 wrz 2013

Rozdział 36

Dziewczyny zamieniają się w kochanki.

Przede mną było tylko przyćmione światło, scena i puste siedzenia. Byłam sama. Byłam w miejscu, w które wierzyłam, że było moim osobistym, bezpiecznym niebem. Ale w tym momencie nigdy nie czułam się bardziej bezbronna czy przerażona niż właśnie wtedy. Wzięłam głęboki wdech, więc moja klatka piersiowa uniosła się i mogłam przynajmniej wyglądać jakbym umiała cokolwiek zrobić. Nawet jeśli czułam się całkowicie bezużyteczna Jutro miał być dzień występu (prezentowanego po południu i wieczorem), a nasza ostatnia próba skończyła się trzydzieści minut temu. Zostałam w tyle, ponieważ czułam się niekompletna. Ciągle zapominałam niektórych kroków tylko przed moim czasem na taniec. Zaraz potem je pamiętałam, ale to uczucie było takie nowe. Zawsze byłam pewna tego, co będzie dalej, gdy chodziło o balet. Cholera, to była jedyna rzecz, którą mogłam kontrolować. Ale ostatnio prześliznęło mi się to przez palce jak małe ziarenka piasku.
Wypuściłam powietrze i zaczęłam moją końcową część przedstawienia; mój ulubiony jak i zarówno trudniejszy układ. Zaczęłam z łatwością i czułam jak mały uśmiech rośnie mi na ustach, kiedy mój zestresowany żołądek zdawał się rozpłynąć i przeskoczyłam na następne kroki. Jedyną rzeczą o tańczeniu i występowaniu, którą wiedziałam, że zawsze będzie taka sama jest to, że sprawia to, że jestem szczęśliwa. Tak bardzo szczęśliwa, dumna i piękna.
Przeszłam w obrót i już prawie skończyłam taniec, kiedy usłyszałam jak ktoś odchrząknął. Sapnęłam i odwróciłam się w kierunku źródła hałasu, by ujrzeć Maddie szarpiącą za czerwoną, aksamitną kurtynę z boku sceny. Uśmiechnęła się. – Pięknie wyglądasz.
Spojrzałam w dół na stopy i powstrzymałam szeroki uśmiech. – Dzięki. – Kiwnęłam głową, kiedy z powrotem na nią spojrzałam. Szła w moim kierunku, szurając swoimi masywnymi butami od Dr. Martina po scenie. Jeśli Bonnie by tu była, Maddie miałaby już kłopoty.
- Chcesz wyskoczyć na kawę albo coś takiego? – Pomyślałam o tym przez chwilę. Chciałam więcej ćwiczyć, ponieważ jeśli robiłam ten sam, cholerny układ przez  wieczność, stale myślałam, że robię coś źle. Może to był sposób Maddie, by powiedzieć mi, żebym po prostu poszła do domu, odpoczęła i przestała zbyt dużo myśleć.
Ponownie pokiwałam głową. – Tak, tak, chcę. Prawdopodobnie i tak nie będę zbyt długo spała – wzruszyłam ramionami i zaczęłam schodzić ze sceny w towarzystwie Maddie. Zachichotała i sięgnęła, by złapać mnie pod ramię i przytulić bliżej siebie.
- Zawsze możemy wziąć ci bezkofeinową – ścisnęła mocno moje ramię. – Więc jak się czujesz? Jutro jest wielki dzień! – Poruszyła na mnie brwiami i zakołysała kościstymi ramionami.
- Cóż, - zaczęłam, gdy znajdowałyśmy się w pobliżu przebieralni. Maddie puściła moje ramię, by otworzyć mi drzwi. I kto powiedział, że rycerskość umarła? – Tak szczerze, to jestem przerażona – Maddie ściągnęła usta, a głową szarpnęła w bok. Była tak samo zaskoczona jak ja z nerwami, zaniepokojeniem, wypruwaniem flaków i obcym uczuciem.
- Co? – Wypaliła.
- Nie wiem… zamilknę łam i opadłam na ławkę obok mojej torby. – Tak jakbym miała dziurę w brzuchu, która nie chce zniknąć, no chyba że śpię, jeśli w ogólne uda mi się zasnąć. I to odchodzi właśnie, kiedy tańczę, ale zanim do tego dojdzie, to jest jakbym była… była…
- Zagubiona? – Zaproponowała.
- Tak, zagubiona. – Gwałtownie opadłam łokciami na kolana. Maddie szybko znalazła się przy moim boku i zimnymi dłońmi pocierała moje plecy. Normalnie powiedziałabym coś o jej wiecznie zmarzniętych palcach, ale w tej chwili bardziej potrzebowałam jej pocieszenia. – To po prostu jest takie dziwne. Nigdy się nie denerwuję. Nigdy! Mogę przypomnieć sobie jakieś dwa razy, gdy denerwowałam się przed występem, ale nawet wtedy nie było tak źle jak teraz. Skrzywiłam się, gdy żołądek nagle zacisnął mi się w węzeł i potrząsnęłam głową, zanim położyłam ją na ramieniu Maddie. Uciszyła mnie i owinęła wokół mnie ramiona, przytulając jeszcze mocniej. Zacisnęłam oczy w strachu, że gdy będę myśleć o tym zbyt dużo, to się rozpłaczę.
I Bóg wie kiedy kurwa będę miała dość płakania.
- Chcesz wiedzieć, co myślę? – Maddie wyszeptała. Odwróciłam głowę, by na nią spojrzeć. Był to zabawny punkt widzenia i uśmiechnęłam się lekko, ale przez jej spojrzenie raczej nie zamierzało spodobać mi się to, co ma do powiedzenia. – Zadzwoń do niego.
Szybko się od niej odsunęłam i teraz była moja kolej, by wyglądać na zszokowaną. – Co?
- Zadzwoń do Harry’ego. – Westchnęła, kiedy mój wyraz twarzy się nie zmieniał. – Spójrz, myślę, że o ten lęk obwiniasz twoje uczucie przed występem, ale obserwowałam cię przez całą próbę oraz po, i każdy pojedynczy krok zrobiłaś idealnie, Scar. Nawet lepiej niż idealnie, okej, ty nie denerwujesz się tym pierdolonym przedstawieniem. To Harry. – Przełknęłam ciężko ślinę, ponieważ samo usłyszenie jego imienia sprawiało, że moje gardło wysychało. – Po prostu nie chcesz tego przyznać.
Starałam skupić się na jednej rzeczy w pomieszczeniu, ale czułam się, jakbym obracała się po krzywych okręgach. Z sapnięciem oparłam się o ławkę i nagle oddychałam zbyt ciężko. Maddie miała rację. Była bezbłędna. Nie byłam zaniepokojona występem. Znałam każdy cholerny krok do tyłu, do przodu i na odwrót. To był Harry. To jego telefon i widzenie go u Zayna oraz fakt, że nie odwrócił się, kiedy wychodził i sposób, w jaki pasowały na niego te ciasne spodnie, i to wszystko. To był on.
I nie byłam wystarczająco bystra, żeby to zauważyć?
Mój oddech zwolnił. – Naprawdę tak myślisz?
- Tak. – Maddie pokiwała głową i położyła dłoń na moim kolanie. Wpatrywałam się w to przez moment, dopóki nie ścisnęła mnie lekko, by przywrócić mnie do rzeczywistości.
- Nie mogę do niego zadzwonić – zaśmiałam się i potrząsnęłam głową. – Nie, nie ma mowy. Nie mogę tego zrobić.
Maddie wywróciła oczami. – Więc wyślij mu smsa, e-maila, wiadomość przez pagera, nie wiem! Po prostu… musisz z nim porozmawiać, jeśli nie chcesz tak się dłużej czuć.
Przygryzłam wargę i spojrzałam na mój telefon piszczący w torbie. Ten telefon był całym powodem, przez który zaczął się ten cały bałagan z Harrym. Ponownie potrząsnęłam głową. Posiadałam ten dziwny sposób przypominania sobie o Harrym przez kompletnie przypadkowe rzeczy. A fakt, że jest on członkiem międzynarodowej sławy boy bandzie, który leci w radio lub pojawia się w programach telewizyjnych co najmniej trzy razy dziennie sprawia, że unikanie go jest nieco trudne.
- Potrzymasz mnie za rękę? – Spojrzałam na Maddie. Nadęła policzki, zanim wypuściła z siebie głośny rechot. – Zamknij się! Jestem poważna! Potrzebuję trochę wsparcia – nie rozmawiałam z Harrym od imprezy u Zayna kilka tygodni temu i byłam przerażona, by zacząć z nim rozmowę po tym wszystkim, ale odkryłam, że i tak chichoczę razem z Maddie.
- Tak, Scarlett. – Powiedziała przez śmiech. – Mamusia potrzyma cię za rączkę, podczas gdy ty będziesz dzwoniła do dużego i strasznego Harry’ego.
- Spojrzałam na nią z ironicznym uśmieszkiem. – Zabiję cię.
- Jeezu, i ty się boisz Harry’ego? – Ciągle się śmiała i żartobliwie popchnęłam ją w ramię. Udawała, że ją boli albo jak spada z czegoś. Maddie jest całkiem dramatyczna. Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer. Maddie dała mi kuksańca w bok za to, że znam numer na pamięć. Odepchnęłam ją, ale chwyciłam jej dłoń, gdy zaczęło dzwonić. Krzyknęła cicho. I najwidoczniej jest to możliwe.
Teraz już naprawdę nie było odwrotu. Ponieważ nawet jeśli rozłączyłabym się po pierwszym sygnale, to telefon Harry’ego by zawibrował i zostawił ślady. I moje imię widoczne by było w nieodebranych połączeniach. A to byłoby okropnie żenujące. Czasami naprawdę nienawidzę technologii. To sprawia, że jeśli chcesz zadzwonić, by zerwać, jest dużo trudniej niż powinno być.
Kolejny sygnał. Mocniej ścisnęłam dłoń Maddie. Skrzywiła się. I następny sygnał. I kolejny, I kolejny. I myślę, że Maddie z mojego powodu może będzie potrzebowała nosić szynę na ręku przez kilka tygodni.  Puściłam ją i wypuściła z siebie tak pełne ulgi westchnienie, że nawet ludzie, których nienawidziła poczuli się lepiej. Zwinęła i rozprostowała palce oraz poruszała dłonią. Zakończyłam połączenie i wrzuciłam telefon do torby. – Nie odbiera.
- I dzięki Bogu. – Drugą dłonią chwyciła tą rękę, którą ściskałam. – Myślę, że moja ręka byłaby złamana w dwóch miejscach, jeśli by odebrał – złożyłam dłonie na kolanach i nagle przyłapałam się na myśleniu o tym, że Harry jest z inną dziewczyną i gdy zobaczył mój numer, odrzucił telefon i kontynuował wymienianie się śliną z przypadkową dziewczyną. Maddie ucichła. – Coś nie tak? – Zapytała.
- Myślisz, - wyszeptałam i zamknęłam na moment oczy. – Myślisz, że on jest z kimś?
- Z kimś jako że z dziewczyną? – Maddie obserwowała jak w końcu zaczynam zdejmować moje pointy. Dopiero teraz zauważyłam jak bardzo obolałe są moje stopy. Właściwie, to nic nowego.
- Tak, jako że z dziewczyną. – Odpowiedziałam, brzmiąc na rozdrażnioną.
- Nie. Nie, nie jest. – Powiedziała z tym samym ostrym tonem jak mój. Zostawiłam to Maddie, by dała mi tak bardzo potrzebną kontrolę rzeczywistości.  – Scarlett, przestań tak myśleć. To nie ty, okej? On nie jest z nikim innym. Prawdopodobnie śpi, na litość boską, jak późno jest?
Westchnęłam. – Całkiem późno.
Maddie dumnie poprawiła się na siedzeniu. – No właśnie.
Schowałam buty do torby i w pełni ubrałam się, by przygotować się na lodowate powietrze na zewnątrz. Razem z Maddie pozostawałyśmy cicho. Prawdopodobnie dlatego, że była szczególnie zaabsorbowana czymś na ekranie jej telefonu, a ja byłam po prostu zbyt skołowana, by się odezwać. Harry nie był z dziewczyną, nie. Nie ma mowy. Nie po tym nagraniu na pocztę głosową, którą mi zostawił (i którą nadal miałam zapisaną), to znaczy, pewnie, że był schlany, ale czy wtedy prawda nie wychodzi na jaw? Brzmiał szczerze; tak jak szczery może być pijany mężczyzna. I tak jak Maddie powiedziała, było późno, naprawdę późno. Spał. Szybko zasnął zawinięty w miękkich, białych prześcieradłach. Prawdopodobnie nie miał na sobie koszulki, może był tylko w bokserkach. Najprawdopodobniej w czarnych Calvinach Kleinach, ponieważ to były jego ulubione. Moje ulubione.
Potrząsnęłam głową i miałam nadzieję, że to oddali moje myśli.
- Hej, Maddie? – Ledwie spojrzała na mnie znad telefonu. – Zostaniesz dzisiaj na noc? Wiesz, w razie jakby Harry oddzwonił. I mogę złamać ci drugą rękę – uśmiechnęłam się, a ona odpowiedziała mi głupkowatym uśmiechem.
- Oczywiście. – Schowała telefon do kieszeni płaszcza i uniosła się z siedzenia. – Tak długo jak będziemy się przytulać – mrugnęła do mnie, a ja wywróciłam oczami. Ale mówiąc szczerze, byłam bardziej niż gotowa na tulenie się z nią.
Ta samotna dziewczyna potrzebuje trochę towarzystwa i weźmie wszystko, co może dostać.
____________________________________________
Nasze pierwsze wystawienie Giselle poszło, cóż, całkiem szczerze, kurewsko niesamowicie. Wszystko było dobrze. Za każdym razem, gdy się obracałam, przeskakiwałam lub wpadałam w czyjeś ramiona, czułam się, jakbym robiła coś właściwego. Czułam się szczęśliwa.
Nie byłam pewna, czy Maddie doprawiła moją kawę melatoniną, ale w końcu przespałam całą noc. Nawet obudziłam się w tej samej pozycji, co zasnęłam i nawet nie bolał mnie kark. To będzie osiągnięcie w mojej książce.
Oprócz obudzenia się wypoczętą, moje okropne zdenerwowanie wydawało się opanować. Może Maddie dosypała coś nieco mocniejszego do mojej kawy, ale z drugiej strony byłam wdzięczna, że nie obgryzałam paznokci.
Tak, ciągle się stresowałam. Ale w ten dobry sposób. Ten rodzaj, gdy nerwy wzbierają się w twoich żyłach tuż przed twoim wielkim debiutem i tylko pomaga ci wykonanie każdego ruchu jeszcze lepiej. Jest to bardzo pokrzepiające. Myślę także, że obecność Zayna na widowni nieco ułatwiała. Sama wiedza, że ktoś przyszedł tu, by oglądać mnie i tylko mnie, była bardzo miła.
Zayn pospieszył do przebieralni tuż po występie i przytulił mnie mocno. – Scarlett! – Praktycznie wykrzyknął mi do ucha. Zaśmiałam się i uścisnęłam go bardziej. – Byłaś absolutnie niesamowita! To znaczy, wiedziałem, że byłaś dobra, ale to było… wow – w końcu mnie puścił (prawdopodobnie powinnam powiedzieć, że to ja go w końcu puściłam) i potrząsnął głową prawie jak z niedowierzeniem.
Zamrugałam szybko i starałam się stać tak pokornie, jak tylko mogłam. – Taa – wzruszyłam ramionami. – Jestem całkiem fantastyczna – tak bardzo skromnie. Zayn zaśmiał się z mojego komentarza i ponownie szybko mnie przytulił.
- Powinienem przynieść ci kwiaty albo coś po występie jak ten – przesunął palcami po nieogolonym policzku. Nawet nie kłopotał się, by się dla mnie ogolić. Możesz powiedzieć, że to zły przyjaciel? Ale włożył bardzo elegancki garnitur, więc zdecydowałam wybaczyć mu jego świeży zarost. – Mogę postawić ci obiad? Może nawet i deser… jeśli będziesz się zachowywać – poruszył do mnie brwiami i pchnęłam go w ramię.
- Chciałabym, ale nie mogę – westchnęłam, kiedy wskoczyłam na krzesło przed toaletką. Zayn opuścił ramiona wyglądając na zupełnie zdołowanego. – Muszę tu zostać na kolejne przedstawienie! Plus próbuję nadrobić zadania domowe, które opuściłam przez to wszystko – w duchu jęknęłam i oparłam łokcie o blat przede mną.
Zayn wywrócił oczami. – W porządku. Ale zamierzam kupić ci coś naprawdę ładnego któregoś dnia – pochylił się, by pocałować mnie w policzek; kłujące włoski sprawiły, że się skrzywiłam. – Zasługujesz na to – wyszeptał. Musiałam uśmiechnąć się nad jego słodyczą. Zawsze uśmiechałam się nad jego słodkością. Nie mogłam się nie uśmiechnąć. To było po prostu zbyt słodkie. – Byłaś urocza. – Przypomniał mi, zanim ścisnął moje ramię i powiedział swoje końcowe pożegnanie.
Kiedy wyszedł, z trzaskiem otworzyłam książkę i zignorowałam wszystkie protesty, które otrzymałam od Maddie i innych za robienie moich zadań domowych. Opuściłam dużo zajęć na rzecz prób, przymiarek kostiumów i czystego lenistwa. Normalnie wariowałabym przez moje nieobecności, ale po  prostu nie mogłam zmusić się do dbania o to, tak bardzo jak niegdyś, kiedy miałam tak dużo frajdy z ponownego tańczenia.
I miałam tylko to dziwne uczucie, że wyjdzie z tego coś większego. To nie był mój koniec występowania z Bonnie, Maddie, Mitch’em, Danielle czy też resztą. Był promyk nadziei, który zawsze wywoływał subtelny uśmiech na mojej twarzy, za każdym razem, gdy zbyt dużo o tym myślałam.
Czas między przedstawieniem popołudniowym i wieczornym minął mi zbyt szybko. Zdołałam zrobić spory kawał mojej pracy domowej, ale to znaczyło także, że ominęłam dostarczony nam posiłek pomiędzy występami. Maddie przechwyciła dla mnie trochę małych marchewek i dip, co chociaż trochę uciszyło rosnącą w moim brzuchu bestię.
Poczułam słaby napływ adrenaliny przez tym, jak kurtyna się uniosła, co pomogło mi zignorować głód i kiedy w końcu zatańczyłam, uśmiechałam się i słysząc aplauz, nie mogłam się przejmować tym, że przez cały dzień nie miałam odpowiedniego posiłku. Tym razem rzeczy wokół mnie wyglądały na prostsze, a wszyscy z produkcji wydawali się promienieć.
Gdy występ już prawie dobiegł końca, poczułam, że obmywa mnie dziwny smutek Wiedziałam, że praca moja i wszystkich innych się opłaciła, ale do bani, że opłaca się tylko na jeden wieczór. Ale kiedy końcowy akord został zagrany i ukłoniliśmy się, nie czułam się dłużej smutna. Byłam przytłoczona oklaskami dla mnie i wszystkich innych oraz przez fakt, że ludzie wreszcie zauważyli to, co kocham robić i zauważyli, że jestem dobra w tym, co robię.
Zbiegłam ze sceny i słyszałam za mną tłum. Powoli się odwróciłam i próbowałam stać prosto, kiedy wszyscy atakowali mnie uściskami, pocałunkami i słowami pochwał. Zaśmiałam się i starałam się nie rozkleić, ale wszyscy wiemy, że to nigdy się u mnie nie sprawdza, dlatego mocno uściskałam każdego tancerza z osobna. I może uściskałam Maddie i Mitch’a nieco mocniej niż resztę, ale to będzie nasz mały sekret.
- Z drogi! -  Usłyszałam, jak krzyczy znajomy głos, gdy przepychała się łokciami torując sobie drogę przez tłum ludzi. –Scarlett! – Danielle wrzasnęła, kiedy w końcu spotkała się ze mną i zarzuciła ramiona wokół mnie i zgniotła mnie sobą. Zaśmiałam się i także ją przytuliłam. Teraz to ją ściskałam najmocniej. – Byłaś tam taka piękna – wyszeptała mi do ucha. – Absolutnie niesamowita – odsunęła się ode mnie ze stanowczym uściskiem na ramionach. Zachichotałam, podczas gdy ucałowała moje oba policzki i ponownie przytuliła.
- Dziękuję! – Odpowiedziałam, kiedy odsunęła się o krok. Z jakiegoś powodu oddychałam ciężko. Myślę, że to te wszystkie uściski odcięły strumień powietrza do moich płuc. – Dziękuję ci bardzo, naprawdę. To wiele dla mnie znaczy.
Danielle trzymała dłonie na sercu i zacisnęła oczy. – Ciągle nie mogę w to uwierzyć! To było wspaniałe, Scar. Prawdziwie cudowne.
Czułam jak moje oczy ponownie wypełniają się łzami szczęścia. – Oh, przestań! – Krzyknęłam i ponownie przyciągnęłam ją do uścisku.
Usłyszałam jak ktoś jeszcze odchrząka i zanim miałam czas, by zerknąć za Danielle i zobaczyć, kto zrobił ten hałas, Liam wyskoczył zza niej ze zmrużonymi oczami i szerokim uśmiechem na twarzy. Także się uśmiechnęłam, ale nagle poczułam smutek na jego widok.
- Cześć Liam. – Starałam się pozostać na tyle pełna energii, na ile to było możliwe. Nie byłam całkiem pewna, dlaczego widok Liama z Danielle sprawia, że tęsknię za Harrym. Liam jest taki miły, troskliwy, opiekuńczy i zrobiłby wszystko dla Danielle. Myślę, że po prostu tęsknię za posiadaniem kogoś takiego. Po prostu tęsknię za posiadaniem kogoś, komu mogę ufać tak mocno, jak oni ufają sobie nawzajem. Westchnęłam.
- Scarlett, - przytulił mnie szybko, dając mi także muśnięcie w policzek. – Byłaś świetna! – Ponownie się uśmiechnęłam. Tym razem było łatwiej.
- Dzięki. – Kiwnęłam mu głową. – To było bardzo miłe z twojej strony, że przyszedłeś oglądać Danielle – obserwowałam jak spojrzał na nią; jego oczy błyszczały z uśmiechem na ustach. Niemal nie potrzebne były słowa, wielkie gesty czy jakikolwiek rodzaj dowodu, by zobaczyć, że Liam kochał Danielle. Dał jej szybkiego całusa w policzek, a Danielle wtopiła się w jego bok. Ponownie westchnęłam.
- Hej, - Danielle zachichotała. – on oglądał nas obie – mrugnęła do mnie i splotła swoje chude palce z palcami Liama. – Prawda, Liam? – Pokiwał głową i posłał mi kolejny uśmiech. Ale ten uśmiech wyglądał inaczej niż zwykle. Chociaż nadal był szczery, wyglądało jakby Liam ukrywał przede mną jakiś soczysty sekret.
- Tak, - ciągle się uśmiechał. Ciągle byłam zdezorientowana. – Ale mogę nie być jedynym, który przyszedł by cię oglądać – jego wzrok zatrzymał się na czymś za mną. Zmarszczyłam brwi i odwróciłam się, by spojrzeć za ramię. Z wielkim wahaniem, pamiętajcie. Z tego co wiem, nawet Baryshnikov mógł na mnie czekać.
Sapnęłam, kiedy moje oczy nie spotkały słynnego na cały świat tancerza baletu, ale raczej na znanej na całym świecie  gwiazdy pop.
Harry trzymał wielki bukiet kwiatów i uśmiechał się nerwowo. Poczułam lekkie szczypanie w oczach, zanim zebrały się w nich łzy i powłóczyłam się w jego stronę. Oplotłam wokół niego ramiona. Przyciągnęłam go bliżej i zanurzyłam twarz w zagłębieniu jego szyi. Nawet nie obchodziło mnie, że zostawię cały makijaż sceniczny na jego kosztownej marynarce i świeżo wyprasowanym, białym kołnierzyku. Po prostu ściskałam go mocno i wzdychałam jego wodę kolońską, czując jak okrążyły mnie jego własne ręce.
Harry był tym, którego przytulałam najmocniej.
Szybko przycisnął usta do mojego policzka, zanim puściłam go. – Cześć. – Wydyszałam, kiedy zobaczyłam jego znajomy uśmiech. Wyglądał inaczej niż wtedy u Zayna, cóż, może nie inaczej, ale bardziej jak chłopak, którego przywykłam widzieć.
- Cześć. – Odpowiedział.
Lekko pociągnęłam za klapy jego marynarki. Wyglądał tak uroczo. – Cześć. – Powiedziałam znowu, prawie niezdolna do pomyślenia o czymkolwiek innym do powiedzenia. Byłam zbyt przytłoczona. Zaśmiał się głośno, zanim podarował mi kwiaty, które trzymał.
- Te są dla ciebie – podczas, gdy odbierałam je, nasze palce musnęły się, a moje serce przystąpiło do łomotania w klatce piersiowej.
- Dziękuję. – Spojrzałam na piękne kwiaty wszystkich kolorów. Było tam kilka różnych rodzajów i wszystkie wydawały przyjemny zapach.
- Nie byłem całkiem pewien, jaki rodzaj lubisz – zaszurał piętą o podłogę. – Więc po prostu wybrałem kilka, które pomyślałem, że ci się spodobają.
Przygryzłam wargę w strachu, że spadnie więcej łez. – Cóż, uwielbiam je. – Trzymałam je blisko piersi. – Dziękuję. – Powiedziałam ponownie. Harry uśmiechnął się. Rozejrzałam się, by zobaczyć czy Danielle i Liam nadal stoją za nami, ale zauważyłam, że gdzieś uciekli. Prawdopodobnie, by pójść na jakąś kosztowna kolację albo coś. – Chcesz pójść ze mną do szatni?
- Oh, - Harry uniósł brwi, ale szybko znowu się uśmiechnął. – Tak, chcę.
- Okej. – Sięgnęłam by odgarnąć włosy za ucho, ale szybko zdałam sobie sprawę, że tam nie było włosów, które mogłabym odgarnąć ze względu na kok, który nosiłam. – Cóż, po prostu, um, tak, chodź za mną – odwróciłam się na pięcie i zaczęłam iść w kierunku przebieralni i skarciłam się za to, że byłam tak niezdarna i oniemiała przez Harry’ego.
Zaśmiał się i podszedł prędko obok mnie. – Tak na marginesie, byłaś świetna. Ja… - Harry zamilknął zaraz przed tym, jak dotarliśmy do drzwi szatni. Maddie wyszła śpiewając jakieś bzdury, ale zamilkła, kiedy zobaczyła mnie i Harry’ego. Jej usta uformowały się w kształt małego „o” i odeszła na palcach oraz wskazała mi, że zadzwoni później. Spojrzałam z powrotem na Harry’ego. Stał dużo bliżej od miejsca, w którym zapamiętałam, że stał wcześniej. – Jesteś niesamowita.
Jego usta były tak lśniące i tak różowe. Zawsze takie były, ale nie mogłam się powstrzymać, by nie zauważyć tego w tej chwili. Uformowały się w ironiczny uśmieszek. Wiedział, że na nie patrzyłam. I prawdopodobnie wiedział, jak bardzo myślę o ich pocałowaniu. – Ja, um, - powiedziałam głośno, podczas gdy borykałam się ze znalezieniem klamki od drzwi. – Tak, to jest szatnia – zmagałam się ze śmiechem. – To jest Mitch – wskazałam na Mitch’a, który pomachał i mrugnął, kiedy zobaczył Harry’ego. – Hej Mitch, to Harry – wskazałam teraz na Harry’ego. – To są moje kostiumy – wskazałam w kierunku półki z materiałami, które obecnie były w nieporządku, dzięki tobie, tak naprawdę. Okręciłam się w koło, żeby odnaleźć Harry’ego czekającego cierpliwie z rękami złożonymi za plecami. Boże, on był uroczy. – Ale tak, to wszystko – pokiwałam głową i cmoknęłam. Oczywiście był rozbawiony moją nerwową paplaniną. Wymusiłam śmiech i potrząsnęłam głową. – Przepraszam. – Wyszeptałam.
Harry w końcu wydobył z siebie głośny śmiech i zacisnęłam oczy z zażenowania. – To jest właśnie to, o czym muszę z tobą porozmawiać – jego głos zmienił się z wyluzowanego na poważny. Zerknęłam na niego szybko i z ciekawością. Odebrał to jako sygnał, by kontynuować. – Zdałem sobie sprawę, że nie przeprosiłem cię odpowiednio. Za wszystko. – Zacisnęłam usta. Tu była długa przerwa, zanim ponownie się odezwał. – Tak bardzo przepraszam, Scar. Przepraszam za ten głupi zakład, za bycie takim dupkiem, za niedzwonienie do  ciebie i  za to, że próbowałem pocałować cię u Zayna. Wszystko było głupie, ja jestem głupi. Właściwie, to czuję się jak największy idiota za nieprzeproszenie cię wcześniej – włożył ręce w przednie kieszenie. – I naprawdę za tobą tęsknię – potrząsnął głową.
Studiowałam go przez chwilę. Sposób, w jaki jego policzki się zarumieniły i jak jego górna warga zaczęła drżeć. Był zestresowany. Powinien być zestresowany. I powinno być mu przykro. Ale miałam dość bycia na niego złą. Nie chciałam więcej płakać i nie chciałam wpatrywać się w telefon, czekając aż zadzwoni, kiedy powinnam po prostu podnieść go i zadzwonić do niego jako pierwsza.
Mimo, że wydawało się to być proste. Tak po prostu mu wybaczyć. Był prawdziwy w swoich przeprosinach, wiedziałam to, ale wciąż tak dużo mi brakowało. Potrzebowałam odpowiedzi, powodów, dla których zrobił te głupie rzeczy. Przełknęłam ciężko ślinę i próbowałam znaleźć odpowiednie słowa.
- Powiedz coś – błagał cicho; jego głos się załamał.
Zacisnęłam usta na kolejną chwilę by pomyśleć. – Też za tobą tęsknię- powiedziałam. Rozgorączkowane oczy Harry’ego rozbłysnęły. – I przyjmuję twoje przeprosiny. Ale nadal mam mnóstwo pytań, na które myślę, że powinnam znać odpowiedzi.
Harry pokiwał głową i przypominał te małe figurki z podskakującymi głowami, które sprzedają w sklepach. – Wiem. I posiadam odpowiedzi na te pytania – zamrugałam kilkakrotnie w stylu mówiącym ‘oczywiście, że masz te odpowiedzi, mądralo’. Harry kontynuował. – Wpadniesz jutro wieczorem? Ugotuję kolację i możemy, wiesz, porozmawiać – zaproponował ze słabym uśmiechem.
- Oczywiście. – Nawet nie pomyślałam dwa razy i zaskoczyłam samą siebie tym, jak szybko odpowiedziałam. Harry westchnął i wyglądał jakby mu ulżyło. Napięcie, które było między nami wydawało się zmniejszyć i jestem pewna, że Harry był tak samo wdzięczny jak ja. – Tak na marginesie, dzięki za przyjście.
Harry nie przestawał się uśmiechać. – Podobało mi się. To było naprawdę świetne. Wyglądałaś pięknie. Jesteś piękna. – Moje policzki natychmiast zapłonęły i próbowałam ukryć ten odcień różu, który właśnie je obmalował. Harry zauważył mój rumieniec i zaczął chichotać, sprawiając jedynie, że ten róż przekształcił się w czerwień.
- Cóż, - w końcu się odezwałam, kiedy policzki powróciły do normalnego odcienia. – jestem całkowicie padnięta.
- Racja, tak. – Harry oddalał się ode mnie, przybliżając się w stronę drzwi.
- Dzięki, um, jeszcze raz dzięki. Za wszystko. – Potrząsnęłam kwiatami nadal znajdującymi się w moich dłoniach. Naprawdę były kompletnym miszmaszem kolorów i płatków, ale ponieważ były od Harry’ego i ponieważ na serio były tam wszystkie moje ulubione kwiaty, nie obchodziło mnie to.
Harry oblizał wargi. – Nie ma za co. – A potem- wiedziałam, że to się stanie- przyszła do nas niezręczna plaga ‘czy powinnam cię pocałować?’ Wzruszyłam ramionami i stanęłam na palcach, żeby pocałować Harry’ego w policzek. Zostawiłam również uroczy, różowy ślad. Zdecydowałam nie mówić mu o tym i miałam nadzieję, że sam to odkryje. Westchnął i ponownie mocno mnie przytulił. Trzymałam go tak mocno jak za pierwszym razem i tak ciasno jak za każdym innym razem. – Tak bardzo za tobą tęskniłem, baby lips – wymamrotał mi do ucha. Jego usta i słowa wywołały łaskotanie w kręgosłupie.
Odciągnął się ode mnie i wycofał do drzwi. – Więc widzimy się jutro.
Przytaknęłam. – Jutro.
Harry zrobił kolejny ostrożny krok. – Zadzwonię do cienie. – Potrząsnęłam głową i oparłam się o framugę.
- Pa, Harry. – Okręcił się wkoło i mogłam usłyszeć jakieś efekty dźwiękowe pochodzę z tego obrotu. Uśmiechnęłam się do siebie i nawet nie zdawałam sobie sprawy, że z powrotem do mnie podszedł. Spojrzałam na niego i przygotowywałam się do zapytania go, co do cholery robi, dopóki mnie nie pocałował. Nie muśnięcie czy też coś głębszego, po prostu pocałunek. Ten sam prosty pocałunek, za którym tęskniłam.
- Pa, Scarlett. – Harry udawał mój wcześniejszy ton. Zrobiłam pewien rodzaj hałasu przy wypuszczaniu powietrza przez nos i obserwowałam figlarny uśmieszek Harry’ego, dopóki jeszcze raz nie okręcił się i wyszedł.
_______________________________________________________
Zanim wzięłam prysznic, wypowiedziałam krótką modlitwę do bogini włosów i poprosiłam, żeby pobłogosławiła mnie co najmniej przyzwoitym dniem dla włosów. I wydawało się, że zamiast tego uderzy we mnie z dużą siłą. Cholerna bogini włosów, kto cię w ogóle potrzebuje?
Omijając moje włosy, Maddie pożyczyła mi śliczną, krótką sukienkę na moje wydarzenie typu randka z Harrym dzisiaj wieczorem. Czy to była randka? Nie byłam całkiem pewna, ale czułam, że jest mi niedobrze. To uczucie zdenerwowania, które miałam wcześniej wróciło i tym razem wiedziałam na pewno, że to z powodu Harry’ego oraz jego cudownych ust i wolnego głosu. Przygryzłam wargę i sprawdziłam godzinę na telefonie. Pokazał mi, że dochodziła siódma, ale ponieważ jestem Scarlett McVay, to jestem już gotowa zbyt wcześnie i zamierzałam siedzieć na kanapie przez kolejną godzinę, zanim mogłabym wyjść o czasie i być modnie spóźnioną.
Ale absolutnie nienawidziłam tego uczucia stresu, powoli zjadającego mnie żywcem od środka, więc podniosłam swoją przykrą osobę z kanapy i pozbierałam kilka rzeczy, których potrzebowałam, i przygotowałam się do czekania przez wieki, aż w końcu taksówka z chęcią się dla mnie zatrzymała.
Bawiłam się włosami przez całą drogę. Musiałam coś robić, by trzymać myśli z dala od tego, jak będzie wyglądał dzisiejszy wieczór. Próbowałam udawać także, że nic się nie zmieniło i po prostu idę odwiedzić Harry’ego dla miłego i spokojnego maratonu filmów. Nic się nie zmieniło. Nope, nic nowego. Tylko dwójka ludzi spędzająca razem czas i mająca szybką kolację absolutnie bez żadnych niezręcznych momentów.
Oh dobry Boże, powinnam udawać, że jestem chora.
Skupiłam się na oddychaniu i przeszłam w prostej linii, podczas gdy kierowałam się w stronę mieszkania Harry’ego. Byłam tak blisko, by ominąć Harry’ego i pobiec do mieszkania Zayna, ukrywając się pod jego łóżkiem, aż do chwili, w której będę emocjonalnie gotowa na zapukanie do drzwi Harry’ego. Ale nie było na to czasu, ponieważ te drzwi były zaraz przede mną. Westchnęłam i w końcu zapukałam.
Drzwi szybko się otworzyły, a dołeczki Harry’ego zatopiły się w jego policzkach. Miał na sobie granatowy t-shirt z nieco podwiniętymi rękawami. To sprawiło, że jego ramiona wyglądały fantastycznie. Starałam się nie gapić czy też robić cokolwiek w zawstydzającym rodzaju. – Cześć. – Pomachałam lekko.
- Jesteś wcześnie – wyglądał na zaskoczonego.
- Yeah, - wzruszyłam ramionami i stuknęłam obcasami. – Nudziłam się.
Harry się zaśmiał, a jego uśmiech starł mój. – Wyglądasz naprawdę ślicznie – skrzyżował ramiona. Znowu zmagałam się z wyzwaniem, by nie zauważać jego bicepsów.
- Mogę wejść czy co? – Uśmiechem walczyłam z zarumienionymi policzkami. Harry pokiwał głową i zrobił mi przejście. Zamknął za mną drzwi, podczas gdy ja już skierowałam się do kuchni. Louis musiał gdzieś wyjść. Albo to Harry zmusił go do wyjścia. W każdym razie byłam szczęśliwa, że mamy prywatność. – Ładnie pachnie – powiedziałam, kiedy poczułam ciepły i ziołowy aromat z kuchenki.
- Sos pomidorowy – Harry uniósł brwi. – Jednak ze słoika, nie jestem aż tak utalentowany – wywróciłam oczami, ale w dobrych intencjach. Uśmiechnął się złośliwie i odwrócił się, by doglądać swój cenny sos pomidorowy. Oparłam się o blat i wypuściłam z siebie długi wydech. Przez jakiś czas panowała cisza. Zaczynałam myśleć, że Harry udawał, że przygotowuje jedzenie, tylko po to, żeby być tyłem do mnie i trochę dłużej unikać rozmowy. Byłam zaskoczona, gdy ujrzałam uśmiech na jego twarzy, gdy z powrotem się odwrócił.
- Chcesz usiąść? – Harry wskazał na przyjemna kanapę, na której razem z nim dzieliłam kilka pocałunków (i przez pocałunki mam na myśli twarde obściskiwanie się… taa). Kaszlnęłam i wzruszyłam ramionami, podchodząc do końca sofy. Harry usiadł na drugim końcu.
Telewizor był zaraz naprzeciwko nas i udawałam, że naprawdę interesuje mnie ten jakikolwiek program, który obecnie leciał. Ale przez fakt, że nawet nie wiedziałam jak nazywa się ten program, którym tak bardzo się zainteresowałam. Nie mogłam się na niczym skupić, ponieważ mogłam zobaczyć jak Harry przygląda mi się kątem oka. Przełożyłam prawą nogę na lewą i pociągnęłam za rąbek sukienki.
- Więc, - powiedział. – Jak się masz?
- Dobrze. A ty?
- Całkiem dobrze.
Wymusiłam uśmiech i z powrotem spojrzałam na kolorowy ekran telewizora. To było okropnie niezręczne. Na tyle niezręczne, że mogło być moim koszmarem i w każdym momencie mogłam obudzić się zalana potem i kompletnie rozgorączkowana. Znowu szarpnęłam za sukienkę. Harry ciągle na mnie patrzył. Mógłby przestać? Przy tym tempie chyba zamierzałam zacząć robić dziury w swetrze. Jak atrakcyjnie.
- Więc… - przygryzłam wargę. – Pogoda była ładna. – Harry wybuchnął głośnym śmiechem i to sprawiło, że w końcu na niego spojrzałam. Przymrużył oczy i potarł brzeg nosa jakby to było dla niego za dużo.
- Poważnie? – Powiedział przez śmiech.
- Co? – Zapytałam.
- Rozmawiasz ze mną o pogodzie? – Teraz próbował się nie śmiać.
Zwęziłam oczy. – Tak, więc? – Brzmiałam bardziej jak moja siedmioletnia wersja.
- Więc przestań. – Uśmiechnął się szeroko. – I przestań udawać.
Uniosłam jedną brew. – Udawać?
- Udawać, że nie chcesz siedzieć obok mnie. – Powiedział powoli; jego ramię przełożone było przez oparcie kanapy.
- Siedzę obok ciebie – wskazałam na przestrzeń między nami. Harry odrzucił głowę do tyłu i obserwowałam jak poruszyły się przy tym jego włosy. Przynajmniej był pobłogosławiony dobrym dniem dla włosów.
- Cóż, bliżej mnie.
- Dobrze mi w tym miejscu.
Harry przesunął się w moim kierunku i znowu utrzymywałam wzrok na telewizji. Cmoknął, by przykuć moja uwagę, ale nie poruszyłam się. – W porządku, ale wiedz tylko, że się o to prosiłaś.
Szybko się do niego odwróciłam; zmarszczyłam brwi. – Prosiłam o co? – Oczy Harry’ego zalśniły przebiegle i uśmiechnął się złośliwie, dając mi znać, że to nie było nic dobrego. – Harry… - zamilkłam, kiedy obserwowałam jak przysuwa się bliżej mnie. – Harry, co ty robisz? – Pisnęłam, kiedy oplótł ramiona wokół mnie i ścisnął mnie mocno. Kręciłam się pod nim i próbowałam się uwolnić, ale on tylko trzymał mnie mocniej. Chichotał mi do ucha i przyciągał do swojej piersi. Krzyknęłam jego imię kilka razy w proteście, ale kiedy trąciłam nosem jego ramię i poczułam jego dłonie na dole moich pleców, stałam się bezwładna. Mój oddech zwolnił i nagle nie czułam się jak w niezręcznym koszmarze.
Raczej jak w dobrym śnie.
Palce Harry’ego delikatnie drapały moje plecy, gdy usadowił się na kanapie. – Dużo lepiej. – Wyszeptał, kiedy kciukiem głaskałam jego obojczyk. Tęskniłam za tym uczuciem, gdy jestem w jego ramionach, za tym, jak miękka była jego skóra i tym jak pachniał wodą kolońską, kwiatowym szamponem i chłopcem. Zamknęłam na moment oczy.
Otworzyły się tak szybko jak się zamknęły. – Hej.
Harry dał mi spojrzenie z ukosa. – Hej?
- Masz mnie tu, gdzie chciałeś – spojrzałam w dół na jego klatkę piersiową i sposób, w jaki równomiernie poruszała się w górę i w dół. Robił za taką miłą poduszkę. – Nie odpowiedziałeś na moje pytania – patrzyłam jak zmaga się, by przełknąć ślinę i powoli kiwa głową. Był zestresowany. Myślę, że jestem całkiem dobra w sprawianiu, że się denerwuje.
Powinnam być dumna? Ponieważ jestem.
Oblizałam wargi, zanim się odezwałam. – Dlaczego? – Usłyszałam jak mój głos się załamał, ale mimo wszystko ciągnęłam dalej. Ja nie będę, powtarzam, nie będę, płakać tego wieczoru. – Po prostu… dlaczego? Zakład, sposób, w jaki zachowywałeś się u swojej mamy, u Zayna… - Harry zamrugał powoli i jego miarowy oddech nie był już dłużej równomierny. – Dlaczego? – Zapytałam ponownie.
Harry zrobił głęboki wdech. I wydech. Rosła we mnie niecierpliwość. – Zayn i ja, założyliśmy się jeszcze zanim cię znałem. Wiesz, byłaś tą dziewczyną, która była kompletnie poza moją ligą i byłaś, - zatrzymał się. Uśmiechał się. Jakby coś wspominał. – Byłaś zagadką. Ale wtedy zacząłem odkrywać o tobie te  małe rzeczy i były one inne. I naprawdę polubiłem te wszystkie rzeczy, które się o tobie dowiedziałem i ciągle chciałem wiedzieć więcej i ja, - przerwał, by potrząsnąć głową z lekkim śmiechem. Przezwyciężyłam uśmiech rosnący na mojej twarzy. – Fascynowałaś mnie. Tum jak mądra jesteś i jak piękna i zabawna, i jak łatwo jest być z tobą – przyłożyłam dłonie do policzków i uśmiechnęłam się do wnętrza dłoni, ukrywając dziki rumieniec.
Harry kontynuował. – I potem, gdy byliśmy w domu mojej mamy, zdałem sobie sprawę, że naprawdę chcę być z tobą. I jak łatwo oddałaś mi się tamtej nocy, wiedziałem, że mogę, no cóż, wygrać – spojrzał na mnie ze zmartwionym uśmiechem. – To mnie przerażało. Dlatego chyba pomyślałem, że jeśli nachlam się, wrócę do domu i po prostu to zakończę, nie będę musiał się niczym martwić – wpatrywał się w sufit i obserwowałam jak jego gładkie usta formują każde słowo, gdy mówi. – Co było kompletną głupotą, ponieważ sprawiłem ci masę gówna, którym musiałaś się martwić – zaśmiał się i z powrotem spojrzał na mnie. Uśmiechnęłam się do niego, podczas gdy palcami bawiłam się jego kołnierzykiem od koszulki. – Chcę tylko byś wiedziała, jak bardzo mi przykro, Scarlett – zamrugał szybko jakby próbował odgonić łzy.
Głaskałam jego włosy przez kilka chwil. Jego powieki opadły i jeśli telewizor nie byłby włączony, jestem pewna, że usłyszałabym jego mruczenie. Jego oddech ponownie stał się regularny, a wargi się rozchyliły. – Baby lips. – Westchnął, kiedy przesunęłam palcami w dół jego szczeki.
Uśmiechnęłam się i z powrotem położyłam głowę na jego klatce. – Wszystko w porządku, Harry – jego ramiona zacieśniły się wokół mnie i zostawił pocałunek na czubku głowy.
Leżeliśmy tak splątani ze sobą przez jakiś czas. Nie rozmawialiśmy. Naprawdę nie potrzebowaliśmy tego. Nie było już dłużej napięcia między nami. Jeśli by teraz o tym pomyśleć, tak naprawdę nie było go także na początku. Nic się nie nigdy nie zmieniło. On ciągle był Harrym, a ja ciągle byłam Scarlett i oboje kochaliśmy się za to.
Harry opuszkami palców potarł o materiał mojego swetra, podczas gdy ja użyłam palca jako długopis, by pisać notatki po skórze jego ramienia. Harry westchnął i zmagałam się ze spojrzeniem na niego. – Nienawidzę rujnować momentu, ale myślę, że muszę sprawdzić kolację – powiedział przez śmiech. Nie protestowałam, gdy wstawał z kanapy i zaakceptowałam pocałunek, który dał mi w policzek, zanim poczłapał do kuchni.
Patrzyłam na jego plecy przez cały czas, gdy zgarbił się nad kuchenką. Były one silne, pochylone i stonowane, i tęskniłam za przesuwaniem po nich dłońmi, gdy całował moją szyję. Przełknęłam ślinę, kiedy moja twarz na sama myśl zrobiła się gorąca. – Hej Scar, - zawołał znad ramienia, podczas gdy byłam zajęta studiowaniem jego tyłka w jak wierzę, parze nowych dżinsów.  – Chcesz wybrać coś do picia dla nas? – Kiwnął głową w kierunku mini lodówki (ponieważ wszyscy celebryci potrzebują prawdziwej lodówki i mini lodówki w swojej kuchni), gdzie trzymał napoje alkoholowe. Przytaknęłam i skierowałam się w stronę tej małej rzeczy, po czym przyjrzałam się pokaźnemu asortymentowi drogich win.
Zdecydowałam się zamknąć oczy i wybrać pierwsze, które dotknęłam i wyszłam z cudownym, czerwonym winem, które nie było jeszcze nawet otwarte i prawdopodobnie kosztowało tyle samo, co dziesięć butelek taniego alkoholu, które ja kupowałam. Położyłam butelkę na blacie obok Harry’ego i zaczęłam szperać w jego szufladach. Tu było tak dużo szuflad. – Masz korkociąg? – Zapytałam i próbowałam chuchnięciem odsunąć kosmyk włosów z twarzy.
Harry obrócił się i teraz opierał się dłonią o blat. Drugą dłonią szarpał za dolną wargę, z rozbawieniem obserwując jak zmagam się ze znalezieniem przyrządu kuchennego. – Mówiłem ci już, że wyglądasz naprawdę ślicznie? – Zapytał.
Spojrzałam na niego figlarnie znad obecnej szuflady, nad którą się zastanawiałam. – Tak, mówiłeś. I dziękuję. Ale to nie jest odpowiedź na moje pytanie – Harry oblizał wargi, a jego wzrok dwa razy przewędrował po mojej figurze od góry do dołu.
- Na dole, po lewej.
Zastosowałam się do jego instrukcji i odnalazłam mój cenny korkociąg. – Aha! – Zawołałam i wyciągnęłam w górę jak jakąś nagrodę. Harry zachichotał.
Podczas gdy pracowałam nad otwarciem butelki, poczułam jak Harry za mną staje. Mogę dodać, że bardzo blisko za mną. Przełknęłam ślinę, ale kontynuowałam odkorkowaniem butelki jakbym była kompletnie nie wzruszona faktem, że dłoń Harry’ego znajduje się na moim biodrze, a jego głos był niski i wolniejszy niż zwykle. – Tęskniłem za posiadaniem ciebie tutaj.
Spojrzałam na niego pokrótce, a jego oczy już wpatrywały się w moje. Powieki wyglądały na ciężkie, a usta miały nierealny odcień czerwieni przez ilość, jaka poświęcił na pociąganie za nie. – Oh tak? – Zapytałam niewinnie, zanim odwróciłam wzrok. Harry mruknął coś pod nosem w odpowiedzi, gdy sięgnęłam do szafki naprzeciwko mnie po dwa kieliszki.
Prawie upuściłam szkło, kiedy poczułam jak jego dłoń odsuwa się od biodra, by odgarnąć włosy, które opadały mi na szyję. Odstawiłam je ostrożnie, bym ewentualnie mogła sobie poradzić z jego ciepłym oddechem dmuchającym na moja skórę. – Naprawdę za tobą tęskniłem – wyszeptał, zanim przycisnął usta do miejsca za uchem. Natychmiastowo zamknęłam oczy, podczas gdy jego dłonie ślizgały się po moich biodrach.
Pocałunkami schodził w dół szyi, aż nagle szybko okręcił mnie wkoło. Cicho dyszałam; uczepiłam się jego ramion i czułam jak nasze usta ledwo się dotykają. Bez wahania złączyłam nasze wargi i chwyciłam jego ramiona jeszcze mocniej niż wcześniej. Ponowne całowanie Harry’ego było naturalne i wszystko było proste. Jego język spotkał mój i upewniłam się, by złapać jego dolną wargę między zęby, ponieważ wiedziałam jak bardzo doprowadza go to do szału.
Moje dłonie przeniosły się z ramion, by chwycić jego włosy, w momencie, gdy całował linię mojej szczęki. Nic z tego nie było dla nas czymś nowym, było tu coś nowego dla mnie. Nowe uczucie. Jakbym pragnęła go, ale bardziej niż przy zwykłym obcałowywaniu się. Pożądałam go. Chciałam czuć go i całować w nowych miejscach. Zaczęłam dyszeć, kiedy znowu przywarł ustami do moich. Szybko odepchnęłam go. – Harry, - wymamrotałam. Ponownie mruknął pod nosem. On dużo mruczy. – Możemy pójść do twojego pokoju? – Kiedy to pytanie opuściło moje usta, Harry odsunął się ode mnie; jego dłonie nadal trzymały mnie po bokach.
Rozszerzył oczy. Nie powiedziałam nawet niczego całkiem nieodpowiedniego, ale myślę, że zorientował się, do czego robię aluzję. Był wystarczająco bystry. – Jesteś pewna? – Zająknął się nieco przy tym słowie. Przygryzłam dolną wargę i przytaknęłam. Harry pocałował mnie raz, zanim splótł nasze palce i poprowadził do sypialni jakbym jeszcze nie wiedziała, gdzie to jest.
Wiedziałam, w co się pakuję i byłam gotowa. Byłam gotowa zrobić to z Harrym. Ponieważ czułam coś do niego i wiedziałam, że on czuł coś do mnie. To było prawidłowe. Wyczucie czasu było odpowiednie.
Harry kopniakiem otworzył drzwi. Jego dłoń ciągle była ciasno przyciśnięta do mojej. – To jest to czego chcesz? – Ciągle wyglądał na zaniepokojonego. Zaskakujące, to znaczy, to on był tym, który wiedział, co tu robił.
Uśmiechnęłam się i rozłączyłam nasze dłonie. Zaplotłam dłonie na jego karku i okręciłam pierścionki na palcach. – Cóż, jest jeszcze jedna sprawa.
Wydawał się w małym stopniu zrelaksować. – Jaka?
- Ty. – Uśmiechnęłam się złośliwie, zanim ponownie go pocałowałam. Tym razem nieco bardziej ckliwie niż wcześniej. Był mały jęk pomiędzy pocałunkami. Dłonie Harry’ego podsunęły do góry dół mojej sukienki i chwycił mój tyłek, co spowodowało mój kolejny pisk. Uśmiechnął się ironicznie i musnął moje usta oraz wydawał się dawać mi dokładnie to, czego chciałam. Cóż, także tego, co on chciał.
Odsunęłam się od Harry’ego i złapałam za brzeg swetra i przeciągnęłam go przez głowę. Cienki pasek sukienki zsunął się z ramienia, a oczy Harry’ego pociemniały. Wziął moje ręce w swoje i powoli kierował się do przodu, a jednocześnie ja do tyłu. Tyłem kolan uderzyłam od brzeg łóżka i usiadłam. Nadal było to dla mnie raczej znajome terytorium i ciągle miałam trochę pomysłów o tym, co zrobi i gdzie położy moje dłonie i tym podobne. Martwiłam się tym, co będzie dalej.
Odsunęłam moje wątpliwości na bok, kiedy Harry przycisnął usta do moich. Plecami powoli opadłam na niepościelone i wygodne prześcieradła na łóżku. Dłonie trzymałam po obu stronach jego twarzy; czułam sposób, w jaki jego szczęka poruszała się za każdym razem, kiedy mnie całował i głaskał językiem mój. Harry całował mój obojczyk, a językiem przesuwał po zagłębieniu między nim a ramieniem, co wywołało u mnie mały pomruk. Musnął ustami wzdłuż linii dekoltu sukienki. Wygięłam plecy ku jego wargom i zachęciłam go do zerwania ze mnie ubrania, by swoim językiem miał dostęp do mojej nagiej klatki piersiowej, ale zamiast tego uśmiechnął się i pocałował moje usta.
Odsunął się, ale wciąż unosił się nade mną. Naszyjniki zwisały mu z szyi i powstrzymałam chęć zerwania ich i całowania go przez wieczność. Palcami przesuwał wolno sukienkę i przez ten cały czas utrzymywał na mnie wzrok. – Jesteś pewna, że chcesz to zrobić? – Zapytał tuż zanim palcami sięgnął za brzeg bielizny.
Pokiwałam głową. Wyciągnęłam dłonie nad głową i chwyciłam za koce, kiedy zaczął już ciągnąć majtki w dół mych ud. – Tak. – Zdołałam powiedzieć. Harry pozwolił mi odrzucić moja bieliznę i obserwował jak upada na podłogę, zanim klęknął przede mną. Patrzyłam jak składa pocałunki od wewnętrznej części kolana po najskrytszy fragment uda. Zacisnęłam oczy, gdy jego palec wyśledził moje wejście. Chwyciłam za prześcieradło wokół mnie i wzięłam ostry wdech.
Harry odsunął resztę sukienki nad biodra i pocałował najbardziej wrażliwe miejsce, po czym przejechał po nim językiem. Zachlupotał o nie językiem jeszcze kilka razy i zasłużył na westchnienie lub dwa za to, jak niesamowicie było. Kiedy Harry zamknął usta wokół mnie, moje dłonie gwałtownie się uniosły, by chwycić jego gęste loki. Językiem zataczał małe kółka, a ja wyginałam plecy w łuk na prześcieradłach.
Mocny ucisk rósł w mym brzuchu za każdym razem, gdy jego język ocierał się o mnie, a nosem muskał łechtaczkę. – Harry, - wydyszałam, kiedy poczułam jak ucisk robi się większy, a adrenalina pompowała w moich żyłach. Sięgnął, by potrzymać moje plecy tuż przy dłoniach, podczas gdy głowę odrzuciłam do tyłu na kołdrze, a głośny jęk wypełnił pokój. Byłam już bliska szczytowania, kiedy Harry przycisnął język płasko do łechtaczki i wypchnęłam biodra. Przytrzymał je przy łóżku, a jedynym słowem, które byłam w stanie wypowiedzieć, było jego imię.
Ciągle byłam całkowicie podniecona, kiedy twarz Harry’ego znajdowała się tuż nad moją. Jego usta wyglądały na opuchnięte, a włosy były w nieładzie. Podarował mi swój zawadiacki uśmiech. – Cześć. – Przeszły mnie dreszcze, przed tym jak pocałował mnie i przetoczył się na plecy. Moje nogi były po jednej stronie jego ciała, kiedy jego dłonie opadły na mój tyłek. Odsunęłam się od niego i szarpnął za brzeg swojego t-shirtu, aż  przeciągnął resztę przez głowę.
Ciało Harry’ego było gdzieś blisko perfekcji. Przesunęłam dłońmi po jego torsie i poczułam zagłębienia i wybrzuszenia jego mięśni, aż zatopiliśmy się w pełnym pożądania pocałunku. Jego oddech był ciężki, kiedy skubnęłam pewno miejsce na jego szyi. Lekko zassałam to samo miejsce i byłam rozbawiona, słysząc jak jęczy. Znalazłam wrażliwe miejsce Harry’ego.
Tylko jedna rzecz więcej, z której mogłam być dumna.
Jego dłonie przesuwały się w górę i w dół po tylnej części moich ud. Palcami muskał moje nadal wrażliwe centrum i sprawiał, że drżałam z mieszaniny przyjemności i nerwowości. Chwycił za sukienkę i przeciągnął cienki materiał przez moją głowę, i usiadł patrząc na obraz przed sobą. Nie włożyłam stanika do tej sukienki, ponieważ dawał mi dobrą podporę i naprawdę nie planowałam tego całego zdarzenia, ale widok Harry’ego przez fakt, że biustonosz był nieobecny, był całkowitym plusem.
- Jesteś taka idealna – wymamrotał, zanim przerzucił mnie z powrotem na plecy i kierując się w dół, całował klatkę piersiową. Przygryzłam wargę. Głównie dlatego, że to co obecnie robił swoimi ustami było nieziemskie, ale także dlatego, że właśnie w tym momencie się pogubiłam. Nie wiedziałam, co zamierza zrobić dalej. Harry wydawał się nie mieć nic przeciwko, że leże tu i mierzwię jego włosy, więc zdecydowałam pozostać tak, by mógł pracować na moją korzyść.
Harry ponownie pocałował moje usta. Sięgnął do klamry swojego paska i zaczął zsuwać z nóg ciasne spodnie. Przełknęłam ślinę, kiedy zachichotał i zmagał się ze zdjęciem zbyt wąskich dżinsów z kostek. Byłam wypełniona nerwami i przerażeniem przed tym, co usłyszałam od innym dziewczyn po ich pierwszym razie. Z powrotem spojrzałam w kierunku Harry’ego. Był całkowicie skoncentrowany na ściągnięciu dżinsów, aż pojawiła się ta mała zmarszczka pomiędzy jego brwiami i zdałam sobie sprawę z czegoś, czego inne dziewczyny nie zrobiły.
Miałam Harry’ego. Miałam kogoś, kto był słodki, dziecinny i dbał o mnie. Miałam kogoś, kto w końcu skończył z rozbieraniem się ze spodni i wyglądał tak znakomicie jakby uratował świat przed głodem lub wspiął się na górę. Miałam kogoś, kto obecnie pozbył się już swoich bokserek. Miałam kogoś kto był… ogromny.
Harry poruszał ustami przy moich. Jego twardość dotykała lekko wewnętrzną część mojego uda i sprawiła, że pisnęłam przez jego rozmiar. Harry odsunął się od moich warg. – Jesteś absolutnie pewna, że tego chcesz? – Przełknęłam ślinę. Teraz już naprawdę nie było odwrotu, prawda? Pokiwałam głową. Sięgnął nade mną i przeczesał szufladę stolika nocnego i zaprezentował mi błyszczące, kwadratowe opakowanie, które zawierało prezerwatywę.
Otworzyłam je, ponieważ wydawało mi się, że właśnie to powinna zrobić. Wyciągnęłam to z paczki i spojrzałam na Harry’ego. Uśmiechnął się znacząco i pokiwał głową w sposób mówiący ‘Możesz to zrobić.’ Przytaknęłam, ponieważ tak, mogłam to zrobić i zrolowałam to przy dole jego długości i słyszałam jak jęczy, kiedy moja dłoń się po nim przesunęłam. To także wyglądało na to, co powinnam zrobić.
- Jesteś gotowa? – Zapytał mnie. Jego głos był pełen szczerej troski o mnie.
Pokiwałam głową. – Chyba. – Harry uśmiechnął się i pocałował mnie w kącik ust.
- Po prostu się zrelaksuj – przypomniał mi. Zamknęłam oczy, wzięłam głęboki oddech i poczułam jak jego czubek się o mnie ociera. Ponownie pokiwałam głową, a Harry zaczął wsuwać we mnie tylko połowę siebie. Natychmiastowo jęknął i zacisnęłam powieki w bólu.
Harry zauważył moje skrzywienie i wysunął się. – Zrobiłem ci krzywdę?
- Nie. – Potrząsnęłam głową i próbowałam przełknąć ślinę. – Tak, taa, ale po prostu zrób to – wahał się. – Zrób to, Harry.
Zacisnął wargi i zaczął wchodzić we mnie wolniej niż wcześniej. Przygryzłam wargę i mogłam poczuć jak łzy wzbierają się w kącikach mych oczu. – Nie bądź powolny – powiedziałam mu. Pokiwał głową i pchał szybciej i nieco mocniej niż się spodziewałam. Więcej łez zaszczypało mnie w oczy, gdy ponownie wsuwał się i wysuwał. Kontynuował to, dysząc i zaspokajając się, i szepcząc jak dobrze się czuje.
Harry odsunął głowę od zagłębienia mojej szyi i zauważył wyraz mojej twarzy, jak również kilka łez. Zwolnił. – Scar, powinienem przestać?
Potrząsnęłam głową i poczułam jak jego kciuk ociera zabłąkane łzy. – Po prostu mnie pocałuj – zarządziłam. Jego wargi opadły na moje i owinęłam ramię wokół szyi. Starałam skupić się na naszym ustach, jego języku i sposobem, w jaki wibrował, kiedy jęczał. To polepszyło sprawy, naprawdę. Harry’ego poniosło kilka razy i uniósł moje udo, zahaczając je na swoim biodrze, i uderzał w miejsce tak głęboko, że właściwie czułam się dobrze.
Wypchnęłam biodra, by spotkać się z biodrami Harry’ego w połowie drogi, a dłonie podtrzymujące jego ciężar zamieniły się na łokcie. Myślę, że był zaskoczony, że poruszam się razem z nim, a nie tylko leżę tu jak zdechła ryba, przez cały czas. Ból zaczął się zmniejszać przy jego pocałunkach i przez fakt, że sięgnął pomiędzy nasze ciała i zaczął rysować małe kółka na mojej łechtaczce. – Kurwa, Scar – Harry wymamrotał w moją szyję, kiedy był blisko ulżenia. Drapałam jego plecy do momentu, w którym stęknął, zwolnił pchnięcia i całkowicie się wysunął. Jego ciało nadal nade mną ciążyło i zaczęłam się śmiać. Harry w końcu się odezwał po uspokojeniu oddechu. – Dlaczego się śmiejesz? – Miał na twarzy ten swój leniwy uśmiech.
- Ponieważ wygrałeś – Harry przeturlał się obok mnie, przerzucając ramię przez moją talię i przyciągając bliżej siebie. Czułam ból między nogami, ale Harry uniósł brwi z zakłopotaniu, zanim miałam czas się nad tym rozwodzić. – Wygrałeś zakład.
Uśmieszek urósł na jego ustach, zanim zanurzył twarz w moją szyję. – Bądź cicho – wymamrotał i kontynuowałam chichot, dopóki nie poczułam jak jego plecy trzęsą się przez śmiech. Odsunął się od mojej szyi i wolno pocałował. – Dobrze się czujesz, prawda? – Zapytał.
- Jest w porządku – uśmiechnęłam się.
Jeszcze raz mnie pocałował. – Będzie lepiej – kolejny pocałunek. – Obiecuję.
- Ufam ci. – Powiedziałam , przesuwając się bliżej niego. Westchnął i oplótł ręce wokół moich ramion. Palcami dotykał moje splątane włosy. Pozostaliśmy w ciszy przez kilka chwil i przeraziłam się, że może już zasnął. – Harry?
- Hmm? – Zapytał. Podparłam podbródek o jego pierś. Spojrzał na mnie z góry z uśmiechem.
- Czym… czym my jesteśmy? – Harry zmarszczył brwi i ciągnęłam dalej. – Tak jak przedstawiałbyś mnie komuś, kogo nigdy nie poznałam, jak byś mnie nazwał?
- Moją dziewczyną.
Uśmiech powoli rozciągnął się na mojej twarzy, gdy poczułam jak gorąco rozsiewa się po każdym miejscu na moim ciele. Przesunęłam palcami po małym siniaku, który zrobiłam na szyi Harry’ego. – Oh.
- To źle? – Zaśmiał się.
- Nie! – Ciągle się uśmiechałam. – Nie, wcale. Nie. – Przysunęłam się do jego ust i przycisnęłam je do swoich.
- Dobrze. – Wymruczał.
Całowaliśmy się, dopóki wyglądało na to, że oboje zasnęliśmy.
___________________________________________
Obudziłam się w środku nocy przy głośnym huku grzmotu. Moje oczy się otworzyły i poczułam jak serce wali mi w piersi. Ciężko przełknęłam ślinę, kiedy dłonie Harry’ego zacisnęły się wokół mojej talii. Przytulił się bliżej mnie i pocałował tył mojej szyi.
- Wracaj spać, baby lips – jego głos był chrapliwy i spokojny. – Wszystko jest dobrze.

Opadłam z powrotem koło Harry’ego. Miał rację. Wszystko było dobrze.

________________________________________________________
zrobiło się całkiem ciekawie, nieprawdaż? ;>
dajcie znać, co sądzicie o tym rozdziale :)
i od razu przepraszam za taki odstęp czasu i te wszystkie powtórzenia, błędy, literówki itp. ale naprawdę nie mam nawet siły jeszcze tego sprawdzać ;x
TAK SZKOŁO, JESTEŚ CUDOWNA :))))))))))))

a teraz kilka spraw organizacyjnych. podejrzewam, że trochę się teraz rozpiszę, ale zależy mi, byście uważnie to przeczytali :)
a więc:
1.to jeszcze nie koniec Baby Lips! tak, nie ma jeszcze nigdzie rozdziału 37, ale sama autorka powtarza, że to nie koniec. z jej tumblra wyczytałam, że najpierw zamierza zaktualizować swoje drugie ff i chce to zrobić zanim zacznie się jej szkoła (październik), czyli coś nowego na baby lips pojawi się jeszcze później.
2. Na bieżąco będę obserwowała jej tumblra i jeśli tylko pojawi się nowy rozdział, po kilku dniach na przetłumaczenie, zostanie on dodany tutaj, a wy zostaniecie o tym powiadomione :)
3. Jako iż rozdziały będą się pojawiać tu teraz bardzo rzadko (prawdopodobnie raz na kilka miesięcy, zależy to od autorki), w najbliższej przyszłości zamierzamy tłumaczyć jakieś nowe ff. Lecz ruszymy z tym pewnie jakoś w granicach października, ponieważ chcemy zrobić sobie małą przerwę. Link zostanie wstawiony tu na bloga oraz zostaniecie o tym powiadomione. I NIE, NIE ZAMIERZAMY ZANIEDBAĆ BABY LIPS NA RZECZ NOWEGO TŁUMACZENIA. :)
4. Nie jestem pewna, czy powiedziałam wam już wszystko czy jak zwykle o czymś zapomniałam, dlatego w razie jakichkolwiek pytań, zapraszam na nasze twittery lub tu, w komentarzach :)

mam nadzieję, ze wytrwaliście do końca <3
buziaki! x
@another_camille