30 lip 2013

Rozdział 27

Teraz wszystko rozpadło się na moich kolanach
Czułam się.. pewna siebie. Nie wiem czy to dlatego, że wszystkie egzaminy zdałam śpiewająco, a niewiele się uczyłam, czy może przez fakt, że Bonnie nie mogła przestać mnie komplementować na zajęciach baletu, a może to po prostu dlatego, że moje włosy mają dziś dobry dzień. Cokolwiek to było, napawało mnie dumą i jestem za to wdzięczna. Ponieważ idę na randkę z Harrym Styles’em nie mogłam powstrzymać zmieszania się dobrego samopoczucia z potworną ilością nerwów.
Roztrzepałam moje brązowe fale, zmieniłam szalik i zawiązałam go wokół szyi i po raz ostatni sprawdziłam w lustrze jak wyglądam. Nie chcę żeby wydawało się, że bardzo się staram, gdy przyszło co do mojego wyglądu na tą randkę w samym środku dnia więc zdecydowałam się na oryginalny strój Scarlett. Nie było to nic fantazyjnego, ani odkrywczego, ale coś słodkiego, co nadal podkreślało dane mi przez Boga atuty. Dlatego właśnie wybrałam obcisłe jeansy, które świetnie podkreślały mój tyłek.
Wreszcie zadowolona z tego jak wyglądałam, wtarłam cienką warstwę błyszczyka w usta i rzuciłam go do torebki przed wyjściem z mieszkania. Natychmiast włożyłam rękawiczki na zmrożone dłonie, gdy tylko wyszłam z apartamentu. Na ziemi nie było jeszcze śniegu, ale powietrze było tak suche i zimne, że każdy podmuch wydawał się zdmuchnąć mnie z drogi, kiedy nie będę nawet w połowie mojej trasy.
I tyle po dobrym dniu moich włosów.
Harry nie powiedział mi nic o naszej randce. Powiedział tylko nazwę tajemniczej lokalizacji, i zażądał abym wezwała tam taksówkę. Więc tak jak każda inna dziewczyna zrobiłam to, co powiedział Harry Styles. Zatrzymałam taksówkę i patrzyłam jak hamuje z piskiem. Wsiadłam szybko, chcąc ogrzać zmarznięte kości i powiedziałam grubemu kierowcy dokładnie tę nazwę jaką Harry powiedział  mi ostatniej nocy. Kierowca skinął głową i ruszył.
Westchnęłam wiercąc się na siedzeniu w nadziei, że stanie się choć trochę wygodniejsze i pozwoli mojemu umysłowi myśleć. Oczywiście jedyną rzeczą, na której mogłam się skupić było złapanie i wsadzenie do klatek wszystkich motyli, które błąkały się na wolności w moim brzuchu. Dochodziło do momentu, w którym nerwy niemal bolały, ale starałam się uśmierzyć ból, zajmując się czymś innym. Oddzielałam małe kawałki włosów i splatałam je w małe warkoczyki, zanim rozplątałam je i robiłam to samo od początku. Czytałam śmieszne tweety i przeglądałam mój timeline do czasu, aż sceneria za oknem się nie zmieniła.
Zmarszczyłam brwi, gdy przejechałam rękawiczką po szybie. Byliśmy w zatłoczonym mieście, pełnym studentów i delikatesów, przynajmniej tak zwałam to w domu; byliśmy w miejscu, na które nigdy bym się nie odważyła. Zielona trawa wyglądała tak jak w lecie, a drzewa wokół były wciąż przywiązane do ich ostatnich liści. Chodniki w lesie były wybrukowane, zauważyłam kilka osób przechadzających wzdłuż nich, jak również przyjaciół siedzących na ławkach rozsianych po całym tym miejscu.
Byliśmy w parku. Parku, którego nigdy wcześniej nie widziałam. Ale kiedy tak się na niego gapiłam, zauważyłam głowę dzikich, czekoladowych loków. Harry natychmiast odwrócił się z surowym wyrazem twarzy, takim jakim uczył mnie abym miała podczas prowadzenia samochodu. Moje nerwy i motyle, lub cokolwiek tam latało natychmiast zniknęły. Zastąpił je przypływ adrenaliny, który spowodował, że uśmiechałam się jak idiotka i przyciągnęłam torebkę do piersi, w oczekiwaniu na to, że będzie to historyczny dzień.
Kierowca powoli obrócił się w kierunku bramy wjazdowej do parku, zatrzymał się i odwrócił do mnie w oczekiwaniu na pieniądze. Rzuciłam mu je niedbale i podziękowałam przed otworzeniem i zatrzaśnięciem drzwi. Zdałam sobie sprawę, że prawdopodobnie wyglądałam jak mały dzieciak, który był podekscytowany bieganiem w tym parku, więc próbowałam ochłonąć. Szłam powoli, choć mój umysł mówił mi, żebym biegła w kierunku Harry’ego. Starałam się zachować rozluźnioną twarz, chociaż moje usta drgały w górę w potrzebie wypuszczenia uśmiechu, który mnie torturował.
Kiedy dotarłam do pleców Harry’ego, dotknęłam  jego ramienia czekając aż się odwróci. Przygryzłam dolną wargę, kiedy spotkałam jego oczy, ale moim pierwszym instynktem było rozpromienienie się, kiedy tylko go zobaczyłam. Kto mógłby się oprzeć temu małemu, bezczelnemu uśmieszkowi na jego twarzy? W komplecie z dołeczkami i błyszczącymi oczami. Grzechem było nieuśmiechnięcie się do niego.
-Dzień dobry Scarlett- powiedział uśmiechając się. Skinęłam do niego głową.
-Jak się masz Harry?- Roześmiałam się wiedząc, że byliśmy w stosunku do siebie zbyt grzeczni. Harry też się roześmiał i skinął głową wskazując, że mam za nim iść. Jego ręce były zatopione w kieszeniach, kiedy moje machały po obu stronach, ponieważ chciałam, żeby ruch mnie trochę rozgrzał, gdy szliśmy obok siebie.
-Więc dlaczego w parku, kiedy na zewnątrz jest tak zimno?- Zapytałam po raz pierwszy od kiedy się tu pojawił. A myślałam, że moje włosy będą miały dobry dzień. Harry ubrany był w wiele warstw, jednak jego kurtka była rozpięta i wydawało się, że zimno nie wpływa na niego nawet w najmniejszym stopniu. Ale nie miałabym nic przeciwko, gdyby dał mi swój cienki, biały t-shirt.
-Dlatego że, cóż, dlaczego nie w parku, kiedy na zewnątrz jest zimno?- Kwestionował. Pokręciłam głową, na moje twarzy znowu pojawił się uśmiech a ja tylko jeszcze bardziej potrząsałam głową. –Więc.. twoje lekcje tańca idą dobrze, ta?
Uśmiechnęłam się na jego pytanie. –Tak, w rzeczywistości nawet bardzo dobrze- Harry miał to do siebie, że robił wszystko w tak subtelny sposób, co sprawiało, że stawałaś się jeszcze bardziej szczęśliwa, niż już byłaś. W tym przypadku, po jego jednym pytaniu czułam się rozmyta wewnątrz. Słyszeliście ludziska, ja Scarlett McVay czułam się rozmyta.
-Poznałaś przyjaciół w szkole?- głos Harry’ego zabrzmiał tak jakby był jedną z zatroskanych matek. Na początku śmiałam się z jego tonu, ale szybko stuknęłam go w rękę za ten żart.
-Tak- powstrzymałam śmiech, kiedy Harry zachichotał. –Każdy tam jest bardzo miły-  Harry zamrugał powoli, spojrzał na mnie, a akwamarynowe oczy świeciły się bardziej niż zwykle, czułam jak moje policzki robią się coraz cieplejsza w przeciągu sekundy. –I Danielle też tam jest..więc..- nie byłam pewna, co chciałam powiedzieć w reszcie zdania, więc zrobiła to co każda inna dojrzała kobieta. Wystawiłam  do niego język. Harry zmarszczył nos, pokręcił na mnie głową i odwrócił wzrok.
Kiedy kontynuowaliśmy spacer słyszałam, jak Harry mruczy coś pod nosem. Spojrzałam na niego z zakłopotaniem, aby zobaczyć tylko jego kręcącego głową. Spojrzałam za Harry’ego i zauważyłam grupę młodych dziewcząt chichoczących, szepczących i wskazujących na Harry’ego i cóż, na mnie. Harry podniósł głowę i uśmiechnął się w ich kierunku machając im lekko. A ja patrzyłam  jak piszczą z zachwytu. Nadal się na nas gapiły, wymieniając głośne szepty, które niestety słyszałam.
-Ona jest wszędzie, co nie?- Usłyszałam, jak jedna z dziewczyn mówi. Przygryzłam dolną wargę, kiedy mój żołądek zaczął się skręcać. Nie podobało mi się to uczucie. To uczucie bycia obserwowanym. Miałam straszne wspomnienia z nocy, kiedy wyszłam z mieszkania Harry’ego a ludzie praktycznie mnie zgnietli. Wzdrygnęłam na samą myśl o tym.
Zaczęłam rozglądać się po ludziach w parku. I za każdym razem kiedy spojrzała na nową twarz, wydawało mi się, że już kiedyś na mnie patrzyła. Patrząc, oglądając, oceniając mnie. Starałam się rozluźnić moje oddechy, ale wiedziałam, że były nieobliczalne i pozbawione kontroli. A kiedy para przyjaciół odwróciła się w naszą stronę trzeci raz, wypuściłam głośny, drżący oddech. To spowodowało, że Harry spojrzał w moją stronę. Przełknęłam ślinę zanim na niego spojrzałam, fałszywy uśmiech rozciągnął się na moich ustach. Tak jakby mówił ‘Oczywiście, że jest w porządku, dlaczego pytasz?’
Nagle poczułam delikatne palce Harry’ego przeplatające się z moją dłonią. Bez wahania splótł nasze palce i mocno złapał moją rękę. Przeniósł usta blisko mojego ucha i zamruczał jego aksamitnym szeptem
-W porządku Scar.- mieszanina jego miętowego oddechu i ciepła w głosie całkowicie mnie uspokoiła. Moje ramiona się rozluźniły, a odkształcenia na czole zniknęły. Czułam się swobodnie. A wszystko to wzięło się z trzymania za rękę i pomruku do ucha.
Szliśmy i rozmawialiśmy ze splecionymi dłońmi, w tej chwili wszystko wydawało się w porządku. Zapomniałam o wszystkich innych wokół nas i po prostu skoncentrowałam się na Harrym. Na jego kiepskich żartach, które wciąż bawiły mnie ze względu, że były po prostu żałosne. Na jego długich historiach, które zawsze kończyły się szczęśliwie, jak i na sposobie, w jaki na mnie patrzył. Naprawdę nigdy nie powiedzieliśmy nic, kiedy dzieliliśmy nasz mały konkurs gapienia się, ale nie było nic co naprawdę musieliśmy powiedzieć.
-Jest Ci zimno, prawda?- Zapytał Harry, kiedy doszliśmy do końca parku. Było tam sześć małych sklepików ustawionych blisko siebie, a każdy z nich miał swój unikatowy styl.
-Troszkę- powiedziałam poruszając zdrętwiałym nosem. Harry zaśmiał się i pociągnął mnie do jednego ze sklepów. Gdy do niego weszliśmy natychmiast rozgrzałam się przez ogień płonący w kominku, zapach cynamonu i ciepłej wanilii. Rozejrzałam się i zobaczyłam kilka osób popijających swoje ciepłe napoje w dużych kubkach do kawyi przeglądających coś w swoich McBook’ach.
Cholerni hipsterzy.
-Usiądź, a ja zamówię Ci coś ciepłego.- przeniósł swój palec na mój nos i poklepał go lekko. Zmarszczyłam na niego brwi zanim uśmiechnęłam się i poszłam zająć nam jakieś przytulne miejsce na tyłach kawiarni, w której byliśmy.
Westchnęłam kiedy usiadłam, od razu czując się komfortowo na miękkich poduszkach. Usiadłam na chwilę, dopóki nie znudziło mi się stukanie o stół palcami, więc wyciągnęłam telefon, mając nadzieję, że będzie tam cos ekscytującego, kiedy nacisnę środkowy przycisk.
Niestety, nie było nic.
Prychnęłam i zatrzymałam Twittera, postanawiając, że teraz jest dobry czas na sprawdzenie interakcji. Moje oczy rozszerzyły się na widok jak wiele otrzymałam przez ostatnią godzinę i jeszcze ich przybywało, a większość była na wzór:
Omg! Właśnie widziałam @Harry_Styles@scar_mcvay!!! Trzymających się za ręce!!! Co się dzieje!!!
Z wyjątkiem niektórych użytkowników, nie byli obojętni co do tej sytuacji. Wciskali swoje trzy grosze na temat tego, co sądzą o mnie i o Harrym. Tweety zdenerwowały mnie i sprawiły, że wpadłam w większą paranoję, że ci hipsterzy piszą właśnie na swoich blogach o tym jak bardzo mnie nie lubią. Pokręciłam głową gdy zobaczyłam, że Harry zbliża się do miejsca, w którym siedziałam. Miał dwa kubki w ręce i wsuwał się powoli na fotel, nie chcąc wylać gorącego płynu. Pchnął jeden kubek w moją stronę.
-Wszystko w porządku?- Zauważył jak wrzucam telefon z powrotem do torby. Uśmiechnęłam się, owijając palce wokół turkusowego kubka.
-Nigdy lepiej- Uśmiechnęłam się i pchnęłam brzeg kubka do ust. Korzenny płyn palił moje gardło, ale smakował tak dobrze, że nawet nie myślałam o tym, że właśnie tracę jedną trzecią moich kubków smakowych. Harry uśmiechnął się, gdy zobaczył, że skrzywiłam się z bólu.
-Dobra?- zachichotał.
-Pyszna- powiedziałam biorąc kolejny łyk napoju, który zostawił piętno na moim gardle.
Znowu skończyliśmy jedną z naszych dziwnych rozmów. Mówiąc o pierwszych rzeczach, jakie pojawiły się w naszych umysłach. Ale myślę, że to były rozmowy, które lubiłam najbardziej. My dwoje rzeczywiście mogliśmy rozmawiać o wszystkim, począwszy od czegoś tak głupiego, że po prostu pali w język, do czegoś dziwacznego czy filozoficznego, czego Harry był w jakiś sposób pełny. Chcieliśmy przestać się śmiać z rzeczy, które nawet nie powinny być śmieszne, ale tylko śmieliśmy się przez to bardziej i głośniej z faktu, że tak strasznie śmieliśmy się za pierwszym razem.
Kiedy tylko nasz śmiech ucichł, Harry przycisnął do swoich ust krawędź kubka i wtedy mnie zahipnotyzował. Sposób w jaki jego wargi układały się, gdy brał łyk. Sposób w jaki jego jabłko Adama zanurzało się podczas połykania. Sposób w jaki jego usta układały się, kiedy tworzył słowa używając jego perfekcyjnego akcentu. Sposób w jaki używał rąk aby podkreślić słowa w jego opowieści. Wielkość jego rąk..
Harry Styles był dziełem sztuki.
-Więc- Powiedział Harry, a mój wzrok powędrował od jego truskawkowych ust do oczu. Uśmiechnął się. –Dlaczego mnie jeszcze nie pocałowałaś?
Zaśmiałam się w szoku z tego, jak szczery był. Moje brwi uniosły się a uśmiech rozciągnął się na ustach. Natychmiast zmieniłam wyraz twarzy, kiedy znalazłam odpowiednie slowa, aby również zażartować.
-A kto powiedział, że Cię pocałuję?- Oparłam głowę na ręku i wreszcie zauważyłam jak blisko siebie siedzimy.
Harry zamrugał powoli, jego usta przeobraziły się w chytry uśmieszek. Przebiegł gumą do żucia po ustach i zostawił je bardziej lśniące i przytulne niż kiedykolwiek. Ścisnął je razem a ja nie mogłam oderwać od nich oczu.
-Okej, teraz po prostu robisz to celowo- Pokręciłam na niego głową i oderwałam wzrok. Zachichotał i uśmiechnął się jasno wiedząc, że jego zły plan zadziałał. Spojrzałam na niego powstrzymując uśmiech. Harry zachwycił się jeszcze bardziej.
-Cóż, jeśli nie chcesz mnie pocałować- dokuczał mi. –powiedz przynajmniej, że chcesz pójść ze mną do  mojego domu na Boże Narodzenie-
Byłoby kłamstwem, jeśli powiedziałbym, że nie myślałam o spędzeniu świąt z rodziną Harry’ego. To była prawdziwa, mentalna walka, jednego dnia jestem pewna, że nie pójdę a następnego biorę pod uwagę fakt, jak bardzo chciałabym spędzić z nim ten czas.
Czas, który mielibyśmy już teraz i jak szczęśliwa będę, kiedy zakończę rozmyślanie nad odpowiedzią i zgodzę się na jego zaproszenie. Spotkam jego mamę i rodzeństwo. Czytałam też gdzieś, że ma kota.
Ale myślałam też o tym, co powiedzą dziewczyny, gdy dowiedzą się, że jestem z nim w czasie Bożego Narodzenia. Jakie inne straszne rzeczy mogą o mnie powiedzieć, nie znając ani mnie, ani mojej sytuacji, a nawet tego co jest pomiędzy mną a Harrym.
Kiedy starałam się wymyślić odpowiedź, poczułam na sobie rękę Harry’ego. Jego oczy spotkały moje i prosiły mnie abym powiedziała tak. Jego palce ciasno owinęły się wokół mojej dłoni, ściskając ją mocno, zanim mały uśmiech pojawił się na jego ustach.
-Tak- wypaliłam bez zastanawiania. –chcę tego-
Dostałam skierowanie aby iść z powrotem do mieszkania Harry’ego, bo powiedział, że chce mi coś pokazać. Byłam trochę zdenerwowana tym, co mogło to być, bo z Harrym mogło być to cokolwiek od czegoś ekstrawaganckiego romantycznego gestu do znajomego Harry’ego na południu, jeśli wiesz co mam na myśli.
Ale to nie była jedna z tych rzeczy. Harry pociągnął mnie  na balkon posadził mnie na ławce obok siebie. Zamrugałam kilka razy zanim uspokoiłam oddech i spojrzałam na widoki przede mną.
Londyn podczas dnia był wspaniały, ale w nocy to było coś innego.
Wszystkie budynki były oświetlone. Patrzyłam jak gwiazdy błyszczą żółcią, bielą i błękitem. Wszystko było świecące i odbijające się nawzajem. Z tej odległości mogłam zobaczyć London Eye; czerwone światła, oświetlające noc. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu przez widok przede mną i byłam bardziej niż zadowolona przez to co Harry chciał mi pokazać. Bo to.. to było wspaniałe.
-To jest piękne- Wyszeptałam z uśmiechem.
-Piękne- powtórzył Harry. Spojrzałam na niego i zobaczyłam, że jego oczy już były wpatrzone we mnie. Nasze twarze były znacznie bliżej niż pamiętam je trzydzieści sekund temu. Odetchnął i uśmiechnął się przed przyciśnięciem ust do moich. Uśmiechnęliśmy się na naszą bliskość, a ja natychmiast odwzajemniłam pocałunek.
Ręka Harry’ego owinęła się wokół mojej talii, gdy przyciągnął mnie bliżej siebie. Jego język chytrze prześliznął się do moich ust, tak że mogłam spróbować korzennego napoju, jaki piliśmy wcześniej. Zaciągnęłam nogę na jego talię, powodując że nasz pocałunek robił się coraz bardziej namiętny i ckliwy. Jego usta poruszały się z coraz większą pasją i ogniem, gdy ja złączyłam nasze biodra razem.
Jego dłonie przeniosły się boleśnie powoli do moich ud i wokół mojego tyłka, wtedy poczułam ciepłe opuszki palców skradające się pod mój sweter, gdy delikatnie drapały moją skórę. Ręce miałam owinięte wokół jego szyi, palce od czasu do czasu kręciły każdego z jego loków, gdy nasze języki dziko tańczyły w ustach.
Usta Harry’ego ruszyły w dół mojej szyi, obsypując ją małymi pocałunkami zanim zwrócił uwagę na mój czuły punkt tuż nad obojczykiem. Zamknęłam oczy, kiedy poczułam jego satynowy język na mojej skórze. Westchnienie uciekło z mych ust.
-Powinnam iść- wyszeptałam nie wierząc we własne słowa. Harry nadal całował moją szyję, jego usta zrobiły sobie drogę z powrotem do mojej szczęki.
-Nie- powiedział między pocałunkami. –zostań ze mną- Przycisnął do mnie czoło i cmoknął mnie w usta zanim zdążyłam odpowiedzieć.
-Muszę iść- Powiedziałam jeszcze raz. Harry westchnął, zamykając na chwilę oczy. Zastanawiałam się, czy czuł się w taki sposób jak ja. Zastanawiałam się czy lubi uczucie bycia z kimś blisko.
-Przynajmniej pozwól mi Cię zabrać do domu tym razem- Uśmiechnęłam się i zgodziłam. Zaprowadził mnie z powrotem do mieszkania z rękoma zaciśniętymi ciasno wokół moje talii, wywołując sugestywne spojrzenie Louisa, gdy pderwał wzrok od jakiegoś programu telewizyjnego. Uśmiechnęłam się do niego, a on pokręcił głową z uśmiechem na twarzy.
Harry powiedział mi żebym poczekała na zewnątrz, i że będzie szybko więc znalazłam własne odbicie w butach, czekając na Harry’ego, który w końcu zawiezie mnie do domu jego ładnym, ogrzewanym samochodem. I może na jeden, lub siedem nocnych całusów.
Kiedy czekałam i obserwowałam nieznajome otoczenie, zauważyłam powiew gęstego dymu, wypełniający powietrze za rogiem. Podeszłam tam na palcach i spotkałam parę zaczerwienionych, brązowych oczu.
Moje serce zatonęło. Moje usta się otworzyły. Czułam szczypanie w oczach, gdy zobaczyłam jego twarz.
Zayn podszedł do mnie. Jego policzki nakrapiane zarostem zatopiły się, kiedy wziął głęboki wdech dymu z jego papierosa.
Do tej chwili zupełnie zapomniałam o planach z Zayn’em, które stworzyliśmy już tydzień wcześniej. Zupełnie zapomniałam jak boli to, kiedy ktoś mówi, że przyjdzie, a wcale nie chce przyjść. To było dopóki nie zobaczyłam jak zraniony stał obok mnie.
-Jak miło z Twojej strony, że się pokazałaś Scarlett- Splunął na mnie. Wdychałam drżący oddech, moje usta drżały kiedy próbowałam wypchnąć z nich słowa. Ale Zayn mówił dalej. –Jak miło z Twojej strony, że pokazałaś się tu z Harrym-
-Zayn- zaczęłam, ale natychmiast się zatrzymałam, kiedy poczułam uścisk w gardle.
-Co? Jaka tym razem jest Twoja wymówka?- Strzepnął popiół z papierosa. –Harry był znowu pijany?- Moja szczęka zacisnęła się, gdy próbowałam walczyć ze spadkiem na zimny cement i szlochaniem w Nike Zayna.
-Zayn, tak mi przykro- Wyszeptałam unikają jego jadowitego spojrzenia.
-Taa- Roześmiał się. –Tak, mnie też jest przykro. Przykro, dlatego że zmarnowałem na Ciebie mój czas- Wypuścił smugę dymu z ust. Spojrzałam na swoje stopy.
-Myślisz, że jestem głupi, czy coś?- Zapytał. Spojrzałam na niego gwałtownie kręcąc głową. –Czy myślałaś, że nie wiem  co te magazyny pisały o Tobie i Harrym? Myślisz, że nie widzę waszym obrzydliwych tweetów do siebie?- Jego głos ociekał goryczą.
Ścisnęłam powieki. Miałam nadzieję, że to wystarczy aby zatrzymać to wszystko, aby wszystko wróciło do normy. Przełknęłam ślinę zanim powiedziałam.
-Nie chciałam, żebyś był na mnie zły- Wychrypiałam. Zayn znów się roześmiał i powoli pokręcił głową.
-Nie jestem na Ciebie zły Scarlett- Urwał –jestem zły na siebie. Za myślenie, że rzeczywiście wolisz mnie od Harry’ego. – Przygryzłam wargę na jego słowa. –Wiesz, mam dość tego, że Harry obraca wszystko w grę.- Jego oczy wwiercały się we mnie kiedy w końcu wziął ostani wdech papierosa. –I jestem chory przez jego ciągłe zwycięstwo-
Ścisnęłam usta tak mocno, że przybrały odcień bieli. Oczy Zayna wciąż walczyły ze łzami, które nagromadzały się z każdym słowem, które mówił. Czułam się okropnie, czułam się zła, czułam się jakbym wykopała szczeniaka i kazała mu siedzieć i płakać w deszczu.
Słyszałam jak Harry otwiera i zamyka drzwi, gdy do mnie podbiegł. Jego ramie niedbale objęło moją talię, gdy pocałował mnie w czubek głowy.
-Oh Zayn!- Zaśmiał się, kiedy zauważył swojego przyjaciela. –Nie widziałem Cię- Zayn przygryzł wnętrze policzka. –Przepraszam, że to trwało tak długo, ale zadzwoniłem do mojej mamy i powiedziałem jej, że będziesz z nami w Boże Narodzenie- Harry powiedział mi, gdy między mną a Zaynem wciąż był kontakt wzrokowy. I nawet nie chciałam zacząć mysleć o tym co pomyślał sobie Zayn w tym momencie.
-Widzimy się później Haz- Powiedział Zayn zanim obrócił się i poszedł do swojego mieszkania Moje drżące usta i wilgotne oczy robiły wszystko, aby się nie poddać i nie pobiec za nim, aby prosić go o wybaczenie.
Harry pociągnął mnie w stronę swojego samochodu.
Milczałam przez całą drogę do domu.
________________
hej kochani <3 dzisiaj rozdział trochę później niż zawsze, bo mam anginę i nie mogłam wyrobić się z tłumaczeniem. Wybaczycie <3
Tak cholernie smutna końcówka, aż  posmutniałam podczas tłumaczenia. biedny Zayn :<

KOCHAM WAS. x @xhighway 

27 lip 2013

Rozdział 26


Właściwie to czekaj, najpierw chcę jeszcze jeden pocałunek.


Moje knykcie zrobiły się białe, gdy ściskałam pasek od torby, która wisiała na moim ramieniu. Moje usta, przez które przed chwilą przechodziły ciarki po pocałunkowym podekscytowaniu teraz były zimne, suche i drżące. Zmusiłam się do uformowania ust w uśmiech, który na pewno wyglądał tak samo kłopotliwie jak go odczuwałam.
- Cześć Zayn – wykaszlałam, gdy zwęził na mnie oczy. Ciągle odwracałam spojrzenie, bojąc się, że jeśli będę gapiła się na niego zbyt długo, to zamienię się w kamień.
- Co robiłaś z Harrym? –powtórzył się.
Zamknęłam oczy i wzruszyłam ramionami. Moja głowa zatrzęsła się jakby odpowiedź na to pytanie była oczywista. Ale z pewnością nie była. Mój mózg szukał jakiegokolwiek pliku kiedykolwiek tam przechowywanego, ale wszystko było puste. Pewnie mogłam wyrzucić z siebie funkcje logarytmiczne i trygonometryczne odwrotne, ale kłamać Zaynowi o tym, dlaczego opuszczałam mieszkanie Harry’ego z głupkowatym uśmiechem na twarzy? Zapomnij.
- Wiesz, ja- on po prostu zabrał mnie do domu z klubu poprzedniej nocy – powiedziałam tak nonszalancko, na ile potrafiłam. – Byłam dosyć pijana – próbowałam dodać z odrobiną humoru, ale mój fałszywy śmiech został przerwany, kiedy surowy wyraz twarzy Zayna się nie zmienił.
Zaczęłam się martwić, czy widział nasz szybki pocałunek, zanim wyszłam. Potem zaczęłam się martwić, czy mężczyźni z dużymi kamerami widzieli ten pocałunek i czy nastąpiło naciśnięcie przycisku lampy błyskowej w momencie, gdy nasze usta się spotkały. A potem zaczęłam się martwić tym, jak dużo wzmianek na Twitterze dostanę. Potem pomyślałam o Maddie, wołającej mnie i krzyczącej mi do ucha o tym, jak to ‘spiknęłam się z Harrym Stylesem’. A potem-
Oh, przestań!- Więc oddał przysługę? – Zapytał Zayn. Złączyłam razem brwi, bardzo zdezorientowana, ale odczuwająca ulgę, że usta Zayna zmieniły się z mocno nadąsanych na delikatny uśmiech. Może byłam lepsza w kłamaniu niż myślałam. – Z nocy, której przyprowadziłaś go z powrotem do pokoju hotelowego, kiedy był kompletnie nawalony… nie pamiętasz? – Uśmiechnęłam się i przytaknęłam.
- Oh, tak, oczywiście! – Poruszyłam szybko głową z górę i w dół, wdzięczna, że Zayn praktycznie wymyślił moją historię, tak samo jak ja to, dlaczego byłam właśnie z Harrym. Zayn zaśmiał się, chowając ręce w kieszeniach dżinsów. Westchnęłam na jego wygląd, kłamanie mu byłoby dużo prostsze, gdyby tak fajnie się na niego nie patrzyło. Jego włosy były wepchnięte w czarny beanie, a gruba bluza z kapturem okrywała jego górną część ciała. Uśmiechnęłam się, gdy jego oczy ponownie spotkały moje.
- Więc, ostatnia noc była fajna – zaczął. Przytaknęłam, próbując przebrnąć przez wspomnienia z Harrym i dotrzeć do tych z Zaynem, kiedy tańczyliśmy i śmialiśmy się, i rzeczywiście dobrze się bawiliśmy.
- Bardzo fajna – przeniosłam ciężar ciała z prawej nogi na lewą, subtelnie starając się powiedzieć Zaynowi, że chciałam iść do domu i popracować nad moim projektem, zanim minie termin.
- Cóż, um, jeśli nie jesteś zajęta w tą sobotę… chcesz wpaść i obejrzeć kilka filmów albo coś takiego? – Zamrugałam kilka razy, niezdolna do odpowiedzi. Ponownie mocniej ścisnęłam torbę, gdy sprawy znowu zaczęły robić się niezręczne. Nie chciałam go zasmucić, ale nie chciałam przyjąć jego oferty, ponieważ wiedziałam, że jeśli spędzę czas z Zaynem w sobotnią noc, będę tylko zastanawiać się, co robi Harry.
- Jeśli nie chcesz, po prostu mi to powiedz – wyszeptał Zayn. Spotkałam jego wzrok i prawie wybuchnęłam przed nim paskudnym szlochem. Wyglądał na zmartwionego, gdy zacisnął usta, jego oczy były zachmurzone i zranione. Wiedziałam, że jeśli mu odmówię, nie będę zdolna wyrzucić z mojej głowy widoku jego smutnych, szczenięcych oczu. Wzięłam głęboki wdech.
- Nie. Nie, z przyjemnością przyjdę – uśmiechnęłam się do niego, gdy obserwowałam jak jego wyraz twarzy się zmienia. Jego oczy ponownie rozbłysły, a wargi uformowały się w promienny uśmiech. Wymieniliśmy szybkie pożegnania, zanim pomknęłam w dół ulicy i przywołałam pierwszą taksówkę, jaką ujrzałam. Wrzuciłam do środka rzeczy, zanim opadłam na tylne siedzenie. Zignorowałam rozdrażnione spojrzenie, jakie otrzymałam od kierowcy w lusterku. Podałam mu swój adres i oparłam głowę o zaszronione okno. Nic nie było proste z tymi chłopakami.

____________________________________________


Moje ciało znowu to robiło. I nienawidziłam tego.
Wyglądało na to, że ilekroć byłam pod kolosalną ilością stresu, to każdy jeden kawałek mojego szkieletu cierpiał z bólu. Najbardziej bolała mnie głowa i dolna część pleców, ale nadal krzywiłam się za każdym razem, gdy ruszyłam małym palcem. A fakt jest taki, że była 22:47 przed końcowym egzaminem z analizy matematycznej, na który wcześniej się nie uczyłam aż do teraz, ponieważ ból uderzył z pełną siłą.
Chwyciłam w garść moje spięte włosy, gdy skończyłam ostatnie zadanie po szybkim powtórzeniu materiału, który znalazłam w różnych podręcznikach i zmarszczyłam brwi, kiedy odpowiedź, której udzieliłam nie była taka sama jak odpowiedź poprawna. Jęknęłam i rzuciłam moim mechanicznym ołówkiem o notatnik. Zakryłam dłońmi twarz i potarłam oczy palcem wskazującym tak mocno, że kiedy ponownie je otworzyłam, odzyskanie dobrego wzroku zajęło mi dobre pięć minut.
Odrzuciłam głowę do tyłu, siedząc na poduszce na kanapie i kątem oka obserwując śpiącą postać Newtona. Jak musi być miło być kotem, nie martwić się o świat z wyjątkiem tego, kiedy zamierzasz być znowu nakarmionym i gdzie idziesz, by zdrzemnąć się dwunasty raz jednego dnia. Taa, myślę, że po tym jak skończę studia, po prostu zostanę kotem.
Wyrwałam się z moich kocich marzeń, kiedy usłyszałam wibracje telefonu stukającego o stolik do kawy zawalonego stosem papierów i notatek. Mrugnęłam kilka razy, zanim sięgnęłam po urządzenie, ale szybko usiadłam prosto na widok jego imienia na ekranie, ale wywołało to u mnie westchnienie z niezadowolenia przez ból, który zwiększył się w moich plecach, gdy to zrobiłam. Potarłam plecy, gdy odbierałam połączenie.
- Cześć Harry – powiedziałam z uśmiechem, a sama wiedza, że on jest po drugiej stronie telefonu sprawiła, że mój brzuch zaburczał niespokojnie. Ale… w dobrym znaczeniu.
- Co robisz? – Uśmiechnęłam się ironicznie na jego brak powitania, ale i tak odpowiedziałam na jego pytanie.
- Próbuję nie zasnąć w trakcie uczenia do egzaminów – powoli oparłam się o kanapę, nie chcąc w tym momencie pogorszyć średniej kondycji pleców.
- Cóż, jestem w drodze do twojego mieszkania – uniosłam brwi w niedowierzaniu, ale potem szybko poderwałam się z mojego miejsca na brzegu kanapy i zaczęłam szalenie krążyć wokół pokoju.
- Co? – To było jedyne, co dałam radę powiedzieć. Przestałam chodzić i rozejrzałam się po podłodze. Nieistotne rzeczy były rozrzucone po podłodze razem z kilkoma starymi talerzami i kubkami. Sapnęłam zaczynając już sprzątać mieszkanie, które rzadko kiedy było czyste.
- Właściwie to jestem już całkiem blisko – Harry zamilknął. – Spodziewaj się mnie za około dwadzieścia minut – skończył. Zmagałam się z utrzymaniem telefonu przy uchu, gdy zgarniałam wielką stertę ciuchów obok łazienki. Dwadzieścia minut? To nie było nawet wystarczająco czasu, żeby sprzątnąć to miejsce. Nie mógł zadzwonić wcześniej? Albo nie mógł po prostu pogadać przez telefon? Potrzebowałam odmiany, ale sprzątanie mieszkania nie było tym, czego oczekiwałam.
- Dlaczego? – Zapytałam, czując się jak czteroletnie dziecko, które zadaje za dużo pojedynczych pytań. Harry zaśmiał się na drugiej linii.
- Dlaczego? Ponieważ do mnie nie zadzwoniłaś. Więc pomyślałem, że wpadnę zobaczyć, co sprawia, że jesteś tak zajęta – uśmiechnęłam się na jego odpowiedź, zbierając brudne talerze i wstawiając je do zlewu tak szybko, jak było to możliwe.
- Znasz mnie, jestem całkiem zajętą dziewczyną – zażartowałam i pochyliłam się nad blatem na ułamek sekundy, zanim zdałam sobie sprawę, jaki chlew ciągle mam przed sobą. Harry ponownie się zaśmiał i mogłam poczuć jak moje policzki robią się ciepłe.
- Widzimy się wkrótce, Scar – powiedział, zanim się rozłączył. Pozwoliłam, by telefon upadł mi na dłoń, zanim rzuciłam go na łóżko i z szaleństwem przebiegłam wokół salonu zbierając tyle, ile mogło mi się zmieścić w rękach i wrzucałam je w miejsce, w którym wyglądały, jakby do niego należały. Po sprawieniu, że moja podłoga w jakimś stopniu wyglądała przyzwoicie, popędziłam do łazienki i wydałam dźwięk obrzydzenia, gdy zobaczyłam w jakim stanie była moja twarz. Ochlapałam wodą mój rozmazany makijaż, zmywając go i poklepałam twarz ręcznikiem. Związałam włosy w kucyk, ponieważ próbowałam poskromić tą bestię, która była całkiem nową przygodą, z którą nie chciałam się pokazywać dalej.
Szybko przeskanowałam mój strój składający się z moich ulubionych czarnych legginsów i wygodnego swetra, który nosiłam w dni, które odczuwałam zimniej niż zazwyczaj. Kapcie ogrzewały moje stopy i kiedy usłyszałam brzęczenie domofonu, zdałam sobie sprawę, że nie ma czasu na przebranie się, a Harry będzie po prostu musiał zaakceptować fakt, że było na tyle dobrze, na ile zamierzało być dzisiejszego wieczoru.

Hej, to on był tym, który dał mi tylko dwudziestominutowe ostrzeżenie.

Moje nerwy zwiększały się z każdym krokiem przemierzonym w stronę drzwi. Harry nie był nawet na tym samym piętrze budynku co ja, ale czułam się jakby stał zaraz za mną, wydychając powietrze na moją szyję, powodując u mnie ciarki z każdym gorącym podmuchem lądującym na mojej skórze. Drżącym palcem nacisnęłam guzik i odezwałam się cicho.
- Tak? – Przeciągnęłam słowo, czekając cierpliwie na jego odpowiedź.
- Wpuść mnie kobieto, ja tu zamarzam! – Jego głos był przytłumiony przez słabą jakość głośnika. Zaśmiałam się cichutko, zanim nacisnęłam kolejny przycisk i usłyszałam kliknięcie otwieranych drzwi. Nie wiedziałam, co ze sobą zrobić przez tą krótką ilość czasu, zanim zapuka do drzwi. Więc, po prostu stałam tam. Kołysząc się w te i z powrotem na moim okrytych kapciami stopach, czekałam z niecierpliwością na pukanie. Strzeliłam palcami kilka razy, zanim hałas pukania do drzwi zadzwonił mi w uszach i zatrzymałam się na moment, zanim otworzyłam.
Nie chcąc wyglądać na zbyt przejętą, wzięłam długi, powolny oddech, zanim położyłam dłoń na klamce i otworzyłam. Torturą byłoby się nie uśmiechnąć, kiedy zobaczyłam Harry’ego. Jego prawa dłoń wepchnięta była w kieszeń dżinsów, lewa trzymała czteropak Red Bulla. Jego długa, górna część ciała okryta była wyblakłą, czerwoną bluzą, która podkreślała jego tors dużo lepiej niż prawdopodobnie zdawał sobie sprawę. Wskazałam na napoje energetyczne w jego dłoni.
- Po co to? – Zapytałam, nadal bez celu się do niego uśmiechając.
- Powiedziałaś, że próbujesz nie zasnąć, prawda? – Uniósł napoje do góry i włożył je w moje rozłożone ręce. – Pomyślałem, że to może pomóc – uśmiechnął się i wkroczył do mojego mieszkania, gdy odsunęłam się na bok, zapraszając go do środka. – Ale, pomyślałem też o innych rzeczach, które moglibyśmy robić, jeśli chciałabyś nie spać całą noc – opuścił prawą powiekę, puszczając mi oczko i zaśmiałam się nerwowo, idąc za nim i stawiając Red Bulle na stoliku oraz otwierając jednego.
Harry opadł na kanapę za mną, powiercił się odezwaniem się, opierając łokcie na kolanach i splatając ze sobą palce. Zmusiłam swoje spojrzenie, by przestać się gapić na to, jak piękne te rzeczy były. Dłonie, kto by pomyślał, że będę tak lgnęła do kogoś, o którym sądzę, że nawet jego dłonie są piękne?
- Więc czego się uczymy? – Zapytał, gdy obserwowałam jak jego oczy skanują setki papierów leżących na stoliku. Uśmiechnęłam na widok jego skoncentrowania.
- Cóż, ja uczę się tych głupich dowodów i nie wydaje mi się, żebym kiedykolwiek się ich nauczyła – powiedziałam, przenosząc uwagę na kartkę i zobaczyłam jak Harry wzrusza ramionami. Przewróciłam oczami i kontynuowałam skupianie się na zadaniu, do którego podjęłam drugą próbę, mając nadzieję, ze tym razem rzeczywiście udzielę właściwej odpowiedzi. Nabazgrałam notatki na kartce i gwałtownie otworzyłam notatnik, szukając notatek, które zrobiłam na zajęciach o tym pewnym temacie, ale rozproszył mnie dźwięk westchnięcia przez Harry’ego i zrobienie dziwnego hałasu swoimi ustami. Spojrzałam na niego z rozdrażnieniem w oczach.
- Nudzę się – powiedział Harry, gdy skrzyżował ręce na piersi, opierając się o kanapę.
- Nie siedzisz tu nawet przez pięć minut, Harry – śmiałam się z niego.
- Wiem, ale się nudzę – powtórzył się.
- Cóż, jeśli się nudzisz – udawałam jego akcent i zaobserwowałam jego uśmieszek, gdy to zrobiłam, - włącz telewizor albo coś – wzruszyłam ramionami z powrotem patrząc w książkę.
- Ale nie chcę nic oglądać. Chcę z tobą rozmawiać – przygryzłam wargę, próbując nie uśmiechać się przed nim szeroko jak mała, roztrzepana idiotka przez ten komentarz. Odłożyłam ołówek i odwróciłam się w jego stronę, ale ból w dolnej części pleców, który myślałam, że ustąpi przez noc, wrócił z wielkim wstrząsem, który szarpnął moim kręgosłupem. Zmarszczyłam noc, gdy sięgnęłam do tyłu, by potrzeć plecy.
- Dlaczego tak robisz? – Harry skinął na moją dłoń.
- Moje plecy trochę bolą – skłamałam. Bolało bardzo, bolało jak skurwysyn. Jakbyś uderzył się w palec u nogi, ugryzł się w język i wsadził palec do oka w tym samym momencie – właśnie taki rodzaj bólu.
- Wiesz, ludzie mówią mi, że robię świetny masaż pleców – Harry powstrzymał uśmieszek. Potrząsnęłam głową.
- Oh tak? Jacy ludzie ci to powiedzieli? – Zapytałam, śmiejąc się sarkastycznie.
- Po prostu ludzie – Harry zamrugał powoli i przesunął językiem po wargach, zanim się odezwał. Przekrzywiłam głowę, kontynuując wpatrywanie się w niego. Odepchnęłam się od podłogi, by stanąć przed nim.
- Okej, udowodnij – Harry wstał i szybko górował nade mną, sprawiając, że znowu czułam się niska.
- Więc, połóż się – Harry wskazał na kanapę. Westchnęłam, ale zrobiłam jak mi kazał, kładąc się na brzuchu i odwracając głowę w jego stronę. Z policzkiem rozpłaszczonym na kanapie z pewnością wyglądałam dla niego bardzo atrakcyjnie.
Ale, moja wygoda w tej sytuacji szybko się zmieniła, kiedy ujrzałam uśmieszek na twarzy Harry’ego, gdy jego oczy wędrowały po moim ciele. Zacisnął mi się żołądek, a motyle wykluły się ze swoich kokonów i nie przestawały trzepotać swoimi skrzydłami, które łaskotały moje wnętrze najdziwniejszymi sposobami. Harry umieścił nogi po obu stronach mojego ciała. Mój dosyć regularny oddech szarpnął się, gdy poczułam jak wędruje po tyle mojego swetra.
Przesunął całym wnętrzem dłoni wzdłuż pleców, zanim zaczął powoli masować kciukiem okręgi na mojej skórze. Moje powieki opadły, gdy poczułam, że uśmierzał ostry ból z każdym głębokim tarciem. Jego kciuki kontynuowały krążenie, jego palce przejeżdżały lekko wzdłuż moich boków zostawiając za sobą ścieżkę gęsiej skórki pod jego delikatnym dotykiem. Ręce Harry’ego podróżowały dalej po plecach, unosząc po drodze mój sweter. Wypuściłam małe westchnięcie, kiedy masował szczególnie bolące miejsce.
Podczas, gdy kontynuował przesuwanie dłoni po plecach, mogłam poczuć ciepło jego oddechu dmuchającego na skórę pleców, zanim przycisnął do niej usta. Opuściło mnie kolejne westchnięcie, gdy powtarzał pocałunki na całej drodze mojego kręgosłupa, aż poczułam zapach miętowej gumy, którą żuł, gdy wypuścił powietrze blisko mojego ucha. Ustami muskał lekko moją szyję, a kciukami zaczepił o bawełniany materiał sportowego stanika. Zaczerpnęłam drżący oddech, gdy moje powieki się rozwarły. Wierciłam się pod nim i naciągnęłam sweter z powrotem na tułów i szybko usiadłam, przesuwając się na przeciwny róg kanapy.
- Myślę, że się wykazałeś – wymamrotałam w moją klatkę piersiową. I rzeczywiście to zrobił, ponieważ moje plecy czuły się dużo lepiej po tym… masażu. Napięłam ramiona, gdy ogarnęła nas cisza. Harry zaczął od robienia czegoś zwyczajnego i sprawił, że stało się to tak zmysłowe. Tak intymne. Taki… taki cholera-by-to-wzięła rodzaj uczucia. Ale nie mogłam tego zrobić, zwłaszcza nie teraz, nie z kimś jak Harry. Harry był oczywiście dużo bardziej doświadczony w seksualnej dziedzinie nauki niż ja i nie byłam w nastroju robić z siebie idiotki, próbując udawać, że nie jestem dziewicą, kiedy rzeczywiście byłam jak Maryja Dziewica.
- Więc… - Harry przerwał paskudną ciszę. – Masz jakieś plany na Boże Narodzenie? – Zaśmiałam się i sięgnęłam po napój energetyczny, który wcześniej otworzyłam i wzięłam powolny łyk, zanim odpowiedziałam.
- Czekanie na mój gwiazdkowy czek od mamy i taty oraz oglądanie ‘A Christmas Story’ z Newtonem. Może upiekę dla siebie pierniki, wiesz, tylko jeśli poczuję, że wariuję – potrząsnęłam głową i zaśmiałam się z mojej żałosnej formy humoru. Harry zaśmiał się lekko razem ze mną.
- Więc ty nie jedziesz do domu ani nic ? – Harry przesunął swoje ciało tak, że był twarzą do mnie.
- Cóż, dom jest dosyć daleko ode mnie, więc nie – potrząsnęłam głową, gdy odpowiadałam. Przysunęłam się bliżej Harry’ego.
- Kiedy ostatni raz byłaś w domu? – Zapytał i poruszył się bliżej mnie.
- W Nowym Jorku byłam w ostatnie lato, jakoś przez miesiąc, ale nie było tak wspaniale, jak miałam nadzieję, że będzie – Harry oplótł ramię wokół moich barków, ciągnąc mnie na dół, bym położyła się obok niego. Zobowiązałam się i trąciłam głową jego klatkę piersiową, gdy dłonią ścisnął moje ramię.
- Przykro mi – powiedział. Nie byłam do końca pewna, dlaczego przeprasza. Przez fakt, że poruszył wrażliwy temat czy przez fakt, że miałam tak gówniany pobyt w Nowym Jorku.
- W porządku. Mój tata potrafi był po prostu… złośliwy – prawa ręka Harry’ego sięgnęła po moją lewą, gdy złączył nasze palce. Uśmiechnęłam się na jego poczynania.
- Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się, jakie mogłoby być twoje życie, gdyby twoi rodzice ciągle byli razem? – Mocniej ścisnęłam dłoń Harry’ego.
- Każdego dnia.
- Jak, czy kiedykolwiek myślałaś, że może byłabyś kompletnie inną osobą z kompletnie innym poglądem na życie? – Słowa, które wypowiedział Harry były takie, jakby przeskanował mój mózg i wydobył moje dokładne myśli.
- Przez cały czas.

Leżeliśmy w ciszy przez jakiś czas. Mogłam usłyszeć regularne oddechy Harry’ego i dźwięk jego bojącego o pierś serca. Nasze palce kontynuowały bawienie się ze sobą, gdy kreślił kciukiem małe kółeczka na wierzchu mojej dłoni; jego dłonie, którymi się zachwycałam, zanim zobaczyłam, że są dużo większe w porównaniu z moimi. Jakby zamierzały być tu, by chronić je.
- Scarlett – powiedział Harry, a ja przeniosłam oczy z naszych połączonych dłoni na niego. Kiwnęłam głową, by kontynuował. – Co, jeśli pójdziesz ze mną do domu mojej mamy na święta? – Zapytał. Natychmiast potrząsnęłam głową. Czy on zwariował? Ja, pójść do jego domu, by poznać jego rodzinę? Jezu, czy był jakiś ślub, o którym nie wiedziałam?
- Harry, nie mogę tego zrobić – kontynuowałam potrząsanie głową.
- Pewnie, że możesz- uśmiechnął się. – Moja mama kocha towarzystwo. A zwłaszcza gorące, amerykańskie dziewczyny o imieniu Scarlett – wywróciłam oczami, ale śmiałam się z jego zuchwałego uśmiechu, który mi podarował.
- Zamknij się – wymamrotałam w jego tors.
- Serio, Scarlett, naprawdę powinnaś pójść ze mną – kontynuował nakłanianie.
- Nie chcę zakłócać waszego rodzinnego święta, Harry, ja po prostu- ja nie mogę tego zrobić – ciągnęłam swój protest.
- Spójrz, nie mogę znieść myśli, że ktokolwiek będzie sam w święta, nie wspominając już o tobie, Scar – uścisk Harry’ego na mojej dłoni się wzmocnił. – Więc proszę, po prostu pójdź ze mną, nie masz nic innego do roboty – spojrzałam na niego, jego szmaragdowe oczy błagały mnie. Odwróciłam wzrok.
Moja głowa pękała od nadmiaru myśli, różniących się między matematycznymi dowodami, a powodami, dlaczego nie powinnam dołączyć do Harry’ego i jego rodziny na Boże Narodzenie. Oferta jaką mi podarował była niewiarygodnie wspaniałomyślna, ale nie mogłam zmusić się do jej zaakceptowania. Byłam zbyt lękliwa co do tego.
- Przemyślę to – westchnęłam. Harry zaśmiał się i potrząsnął głową, wiedząc, że to prawdopodobnie najlepszy sposób na porzucenie tego tematu. Jednak byłam w błędzie, kiedy dał ostatnią szansę,
- Wiesz, jak mógłbym pomóc ci się zdecydować? – Zapytał. Westchnęłam.
- Niby jak mógłbyś to zrobić?
- Jeśli pozwolisz mi zabrać się na porządną randkę – chyba nie muszę nikogo przekonywać, ze nie potrzebowałam niczego więcej niż spojrzeć w oczy Harry’ego, kiedy prosił mnie o prawdziwą randkę. Harry Styles pyta mnie o randkę.
Co?
Nie mogłam powstrzymać uśmiechu, który wyrósł na moich ustach.
- Okej – wyszeptałam. Harry jeszcze raz uścisnął moje ramiona bliżej siebie i umieścił delikatny pocałunek na czubku mojej głowy. Uśmiechnęłam się, nie czując absolutnie żadnego efektu po napojach energetycznych i zaczęłam zasypiać.
Wydawało się, ze nie minęło nawet pięć minut, kiedy Harry wyszeptał moje imię, wybudzając mnie ze snu. Otworzyłam po jednym oku na raz i uśmiechnęłam się leniwie do Harry’ego, który wyglądał na rozbudzonego.
- Prawdopodobnie powinienem już iść – powiedział.
- Która godzina? – Zapytałam podnosząc głowę z jego piersi i oglądając się wokół mieszkania w poszukiwaniu jakiegoś zegarka, ale nigdy nie wiedziałam, gdzie jakiś jest.
- Trzecia nad ranem – odpowiedział, zanim mogłam sama znaleźć czas. Sapnęłam i potrząsnęłam głową, zaraz potem decydując, że muszę tylko polecieć na mój egzamin i modlić się, że będzie łatwy. Odepchnęłam się od Harry’ego i od kanapy, a Harry zrobił to samo. Otworzyłam dla niego drzwi i szłam za nim na dół po schodach, aż w końcu do drzwi do budynku mieszkania i odwrócił się na pięcie, zanim wyszedł.
- Więc do naszej randki – podkreślił słowo. – Czy sobota brzmi dla ciebie dobrze?
- Sobota brzmi świetnie – odpowiedziałam z szerokim uśmiechem. Harry zaczął przekręcać klamkę od drzwi, gdy odezwał się,
- Jesteś pewna, że nie chcesz już teraz po prostu zgodzić się na pójście ze mną do domu mojej mamy? To znaczy, nadal możemy wyjść w sobotę i w ogóle – wywróciłam na niego oczami, żartobliwie szturchając go w pierś.
- Powiedziałam ci, że przemyślę to! – Skarciłam go. Przesunął językiem po wargach, zanim puścił drzwi i pozwolił im zatrzasnąć się za nim. Dłonią chwycił mnie w talii, gdy powoli zamykał lukę między nami.
- Ale może to też pomoże – wymruczał, zanim przycisnął wargi do moich. Bez wahania, odwzajemniłam pocałunek, dłońmi oplotłam jego szyję, a palce zatopiłam w jego lokach. Wprowadził język do moich ust, gdy nieznacznie je rozchyliłam i pozwoliłam mu nade mną dominować, gdy mentalnie przeklęłam go za to, że tak fantastycznie całował. Jego dłoń wokół mojej talii przyciągnęła mnie bliżej jego ciała, gdy nasz pocałunek stał się bardziej namiętny, a miętowy smak, który ciągle utrzymywał się w jego ustach był teraz jedyną rzeczą, którą mogłam poczuć. Zaczęłam odsuwać się od naszego zbliżenia, ale poczułam jak lekko przytrzymuje moją wargę między zębami. Uśmiechnęłam się i pociągnęłam ją, gdy się zaśmiał.
- Więc to jest ‘tak’, pójdziesz ze mną do mojej mamy? – Sapnął, gdy nasze czoła ciągle się dotykały, nosem ocierał się o mój.
- Widzimy się w sobotę – wyszeptałam. Harry odsunął się i potrząsnął głową, uśmieszek nadal malował się na jego opuchniętych, różowych ustach.
- Zabijasz mnie, Scarlett – powiedział, gdy z powrotem położył dłoń na klamce i otworzył drzwi, a zimne grudniowe powietrze napłynęło na nas.
- Wiem – uśmiechnęłam się złośliwie do niego. Szybko musnął moje wargi jeszcze raz i zbiegł po schodach, zatrzymując się, by ostatni raz się odwrócić i pomachał, zanim pobiegł w dół ulicy, wyławiając swoje klucze do samochodu z tylnej kieszeni.

___________________________________________
dzisiaj to nawet i fani Zarlett znajdą coś dla siebie ;>
co sądzicie o rozdziale? ;> myślicie, że zgodzi się pójść z nim do jego mamy? ;)

pozdrawiam! xx
@another_camille

25 lip 2013

Rozdział 25


Ona jest niczym zimna poranna kawa

Było mi wyjątkowo zimno w tyłek, co ciągle mieszało mnie w śnie. Spodziewałam się tego, że ktoś szarpie mną przez sen i ściąga ze mnie pościel. Mam nadzieję, że zaraz wespnie się tu Newton i rozgrzeje te zimne miejsce.
Powoli otworzyłam oczy, ale za każdym razem, gdy poruszyłam tymi malutkimi mięśniami, szokujący ból przepływał przez moją głowę. Biorąc się w garść w końcu otworzyłam oczy i odczekałam kilka chwil w zamyśleniu by w końcu stoczyć się z łóżka, iść pod prysznic i znowu wrócić do łóżka. Moje słabe źrenice w końcu oczyściły się, ale na widok otoczenia, w którym byłam wydarłam się, chcąc ucieczki.
Stosy ubrań, w tym moich, leżały pomieszane na całej podłodze w sypialni Harry’ego. Miękkie, białe prześcieradło było wplątane w moje stopy. Usiadłam wciąż rozglądając się po białych ścianach, na których wisiały plakaty. Ukuł mnie ból głowy więc położyłam dłonie na głowę, patrząc na szorstki, wełniany sweter, który na sobie miałam. To nie było moje. Przeniosłam ramiona i poczułam delikatnie ocierający się o moją nagą pierś materiał. I nie miałam na sobie stanika.
Tak szybko jak myśl o braku stanika przeszła przez mój pulsujący umysł, tak szybko wspomnienia z ostatniej nocy uderzyły mnie niczym falą. Taniec, picie, jeszcze więcej tańca i… Harry. Przypomniałam sobie jego leżącego obok mnie w łóżku ostatniej nocy. Przypomniałam sobie błysk w jego oczach, kiedy spojrzałam na niego. Przypomniałam sobie jak boleśnie powoli zdejmował moją sukienkę.
O Boże
Przerwałam te krótkie zamyślenie.
Jedną rzeczą, którą pamiętałam najbardziej był nasz tak zwany pocałunek na dobranoc. Przewróciłam głowę do tyłu i zamknęłam oczy, gdy myślałam w jaki sposób trzymał mnie, podczas pocałunku. Sposób, w jaki jego dłonie doskonale pasowały do obrysu dolnej części moich pleców. Jego ciepłe usta naprzeciwko mnie. Wypuściłam pomruk zadowolenia, kiedy spojrzałam w dół na moje kolana, napięcie, które uderzyło w moje oczy było straszne.
Chociaż pościel była wełniana, nie czułam się dość komfortowo z gołą pupą na kocu Harry’ego. Przesunęłam się na brzeg łóżka i przerzuciłam nogi na drugą stronę, jęcząc przez zawroty głowy, które miałam, kiedy w końcu wstałam. Prychnęłam na długość swetra Harry’ego, podobnie jak w koszulce, którą pożyczył mi kilka tygodni temu, miałam tyłek na wyświetlaczu.
Zostawiłam torbę na kanapie w salonie. Szłam korytarzem z pokoju Harry’ego, powoli przekręciłam gałkę od drzwi i weszłam na palcach do pokoju. Truchtałam przez drewnianą podłogę i zatrzymałam się przebiegle, gdy doszłam do salonu. Wystawiłam głowę, sprawdzając czy ktoś tam był. Nie ważne czy byłby to Harry, Louis, Eleanor czy ktokolwiek. Zauwazyłam mój cel leżący skórzaną kanapę i rzuciłam się do ucieczki, wyrywając się i pędząc z powrotem do pokoju Harry’ego. Sapnęłam, gdy zamknęłam drzwi, ale skrzywiłam się, bo zbyt głośno się za mną zatrzasnęły.
Rzuciłam torbę na łóżko i szukałam czarnych legginsów, które ze sobą wzięłam, żeby zmienić je po ostatniej nocy. Znalazłam je z łatwością i odetchnęłam z ulgą, kiedy je włożyłam. Przez to jak splątałam włosy, wyglądały jakby gromadą spadały na ramiona. Znalazłam też siwą beanie, którą spakowałam i założyłam ją na większość włosów, nie przejmując się kilkoma gromadkami włosów, które wypadły z tego, co kiedyś nazywałam grzywką.
Zaczęłam się zastanawiać, gdzie dokładnie jest Harry. Nie było go przy mnie, gdy się obudziłam, bo jak mogłabym zapomnieć, że zasypiałam przy nim. Nie było go w salonie, kiedy wpadłam jak dzika po moje ubrania. W pewnym sensie ulżyło mi, że go jeszcze nie widziałam. Byłam przestraszona tego, jak zareaguje na ostatnią noc. I byłam bardziej niż zażenowana, przez to co zrobiłam i powiedziałam ostatniej nocy. Na podstawie wcześniejszych wydarzeń, zaczęłam myśleć, że zwróciłam się do niego jak potrzebująca zmarnowana dziewczyna, czekająca w kącie na kogoś, kto ją przytuli.
A to cholernie mnie rozdrażniło.
Westchnęłam i potrząsnęłam głową, otwierając drzwi z siłą i wchodząc prosto do salonu, gdy usłyszałam odgłosy potrząsania garnkami w kuchni. Wzięłam głęboki oddech i zamknęłam bolące oczy, ale kiedy je otworzyłam, widok jaki zobaczyłam, sprawił, że odczułam ulgę.
Harry stał nad kuchenką, jego mięśnie na plecach były wyraźnie zarysowane przez białą koszulkę v-neck, którą włożył. Jego pasiaste bokserki wystawały znad pasa jego siwych spodni dresowych. Jego włosy było dziko rozrzucone wokół głowy, ale w taki sposób, że nadal wyglądały tak dobrze, jak zawsze. Odchrząknęłam cicho, a Harry natychmiast się odwrócił, na jego skoncentrowanej twarzy, która natychmiast się załagodziła rozciągnął się uśmiech.
-Dzień dobry- otarł ręce o spodnie i przeszył wzrokiem moje nogi. –Jestem bardzo rozczarowany, że założyłaś spodnie.
Roześmiałam się i pokręciłam głową, od razu czując się lepiej, że nie było niezręcznie, czy dziwnie po wydarzeniach z ostatniej nocy. Ale Harry jak zwykle był uroczy i towarzyski. Podeszłam do niego, gdy on odwrócił się w stronę kuchenki.
-Co gotujesz?- Zapytałam kołysząc się tam i z powrotem na stopach.
-Gofry- zaczął –miałem nadzieję, że mi pomożesz- uśmiechnął się słabo. Skinęłam głową i chwyciłam od niego pudełko ze składnikami, przeczytałam przepis i odstawiłam je na blacie. Widząc, że miał już większość składników, sięgnęłam po nożyczki i rozcięłam woreczek mieszanki i wsypałam go do miski. Podeszłam do lodówki i chwyciłam dwa jajka, po czym zmiksowałam je. Harry patrzył na mnie, a uśmiech malował mu się na ustach.
-Co?- Zapytałam unosząc jedną brew. Harry zamrugał kilka razy i pokręcił głową, jego oczy wciąż były na mnie.
-Nic- wymamrotał i podłączył gofrownicę. Zachichotałam i nadal wbijałam jajka do miski. Zmarszczyłam nos w niezadowoleniu gdy trochę przeźroczystej mazi przeniosło się nie moje dłonie.
-Więc, miałaś dobrą przed-urodzinową imprezę?- Zapytał Harry, opierając się o blat skrzyżował ręce na piersi. Nie wiem czym była ta pozycja w której stał, ale spodobała mi się.
-Tak- roześmiałam się. –Świetnie się bawiłam. Z tego, co pamiętam- wzruszyłam ramionami spojrzałam na Harry’ego. Jego twarz się nie zmieniła, ale w jego oczach było coś innego. Wyglądały na zranione, czy zmieszane. Odwrócił ode mnie wzrok.
-Oh- odpowiedział chłodno.
Westchnęłam, a było to po krótkim milczeniu. Wlałam mleko do mieszanki i zaczęłam mieszać składniki, obserwując jak przekształca się z proszku na maziowatą ciecz w ciągu kilku sekund. Ale nawet to nie mogło odciągnąć mnie od tego spojrzenia szczeniaczka w oczach Harry’ego. Wiedziałam o czym myśli. Wiedziałam, że myślał o pocałunku i innych sprawach z ostatniej nocy. Prychnęłam i upuściłam łyżkę na blat, powodując, że Harry nareszcie spojrzał w moją stronę.
-Ale pamiętam, że zabrałeś mnie do domu- powiedziałam. Oczy Harry’ego zaiskrzyły się, podczas gdy powstrzymywał się przed uśmiechem, przez co jego kąciki ust drgały.
-Taa?- Skinął głową
-Mhm- Zanuciłam, zatrzymując się na chwilę i zastanawiając się, czy kontynuować. –I pamiętam, co się stało zanim oboje zasnęliśmy- wyszeptałam. Harry w końcu uległ i uśmiechnął się do mnie.
-A pamiętasz, że mignęłaś przed oczami mi swoimi cyckami?- Uśmiech Harry’ego przekształcił się w przebiegły uśmieszek a w chwili, gdy skończył jego powolne zdanie, na moich policzkach pojawiły się wypieki o głębokim odcieniu czerwieni. To była jedyna rzecz, której miałam nadzieję, że nie będzie rozpamiętywał.
-Zamknij się- mruknęłam i odwróciłam się z powrotem w kierunku miski pełnej ciasta na gofry. Harry zaczął się śmiać i zarzucił rękę wokół mojego ramienia przyciągając mnie do ciasnego uścisku. Trzymał mnie blisko piersi i nie mogłam powstrzymać uśmiechu, gdy tchnęłam jego znajomy zapach. Jego doskonały, znajomy zapach.
-Tylko żartuję- Zachichotał opierając podbródek na moje głowie. Uśmiechnęłam się, kiedy tak zrobił. –Ale jeśli jeszcze kiedyś zdecydujesz się ściągnąć przede mną koszulkę, nie wniosę sprzeciwu- Zacisnęłam usta i uderzyłam go w ramię, uwalniając się z jego uścisku, kiedy on nadal śmiał się z mojej reakcji. To było żenujące, tak, ale w tym samym czasie Hrry sprawił, że czułam się tak, jakbym nie musiała się przed nim wstydzić.
Kontynuowaliśmy żarty a kiedy kończyliśmy robić śniadanie, Harry pozwolił sobie na subtelny kontakt. Otarcie się dłoni, kiedy podawałam mu talerz, bawienie się nitką, która wystawała ze swetra, który miał na sobie, raz nawet położył opuszki palców na mojej pupie, myśląc że tego nie zauważę. Ale zauważyłam. I wcale nie miałam nic przeciwko.
Po tym jak zjedliśmy zebrałam talerze i zaniosłam je z powrotem do kuchni, po czym włożyłam je do zlewu, gdy on powoli szedł za mną. Spojrzałam się na niego przez ramię, był oparty o framugę drzwi i patrzył na mnie. Uśmiechnęłam się, a on nadal na mnie patrzył. Jego oczy pociemniały i zachmurzyły się w uczuciach, które były totalnie niewłaściwe w tym czasie.
Czas
Rozejrzałam się po kuchni w poszukiwaniu zegara na jakimś urządzeniu i znalazłam go na mikrofalówce. Małe, zielone cyfry spowodowały, że się wzdrygnęłam. Przypomniałam sobie o tej cholernej prezentacji, którą muszę oddać do końca dnia. Tej której nawet jeszcze nie zaczęłam. Wychodzenie ze sławnym boysband’em może być dłuższe niż zwykle.
Zaklęłam pod nosem i usłyszałam Harry’ego podchodzącego bliżej, dokładnie za mną. Przycisnął swoje ciało do moich pleców a ja szybko odwróciłam się, co spowodowało, że odsunęłam się nieco.
-Muszę iść- potrząsnęłam głową. –Właśnie przypomniałam sobie o tym głupim projekcie do szkoły a jestem na tyle głupia, że nie zrobiłam go wcześniej- Bełkotałam gdy obiema rękoma masowałam skronie. Ból głowy ustąpił, ale na pewno było to tylko chwilowe.
-W porządku, zawiozę Cię do domu- Powiedział. Złączyłam ręce patrząc na niego.
-Nie musisz tego robić- powiedziałam –mam pieniądze na taksówkę, poradzę sobie-
-Nie, naprawdę. Mogę Cię zawieźć- Uśmiechnął się. Dalej protestowałam.
-Harry, poważnie nie musisz tego robić- Prychnął wiedząc, że nie wygra tym argumentem i uniósł ręce do góry w geście poddania. Szturchnęłam palcem jego mostek a on zachichotał pocierając to miejsce.
-No więc chodź po swoje rzeczy- Powiedział, kiedy już był w połowie drogi z kuchni. Poszłam za nim do jego pokoju. Zgarnęłam sukienkę z podłogi i unikałam złośliwego wzroku Harry’ego, gdy wsadzałam ją do torby. Wyciągnęłam z torby moje o wiele bardziej wygodne buty i schowałam do niej szpilki.
Zdałam sobie sprawę z tego, że wciąż mam na sobie sweter Harry’ego i część mnie wiedziała, że on też to wie, ale ja wcale nie chciałam go ściągać. Był taki wygodny i ciepły, no i pachniał nim. Postanowiłam go zatrzymać.
Harry odprowadził mnie do drzwi i zatrzymał się, aby się do mnie odwrócić. Zakaszlałam niezręcznie, czując zdenerwowanie po raz pierwszy dzisiejszego poranka.
-Ja, um, dziękuję za to, że zaopiekowałeś się mną ostatniej nocy.-roześmiałam się. Harry uśmiechnął się i sięgnął za klamkę otwierając mi drzwi jego mieszkania, gdy zimny wiatr przewiał nas oboje.
-To była dla mnie przyjemność- Uśmiechnął się. –Poza tym w pewnym sensie byłem Ci to winien- Skinęłam głową i wypuściłam chichot. On nadal się uśmiechał. Przebiegł językiem po ustach. Przygryzłam dolną wargę.
Bez żadnego ostrzeżenia ręka Harry’ego owinęła się wokół moich pleców i przyciągnął mnie bliżej siebie i zamknął lukę między naszymi spragnionymi ustami. Natychmiast uśmiechnęłam się i czułam, że zrobił to samo. Moje ręce owinęły się wokół jego szyi, przylegając do niego czułam jak jego język przejeżdża po mojej dolnej wardze. Oderwałam się zanim pozwoliłam temu pocałunkowi przerodzić się w ckliwe obściskiwanie się. Jego dłoń nadal leżała na moich plecach, gdy szepnął
-Zadzwoń do mnie później, baby lips- Mogłam się tylko uśmiechać. Wycofałam się z jego uścisku kiwając głową i zupełnie nie wiedząc, co powiedzieć. Jakbym zupełnie zapomniała jak się mówi po angielsku. Usłyszałam odgłos zamykających się drzwi a gdy się odwróciłam, uśmiech nie opuszczał mojej twarzy.
To nie był jakiś wielki, romantyczny gest. Nie było gołębi, świecy ani sztucznych ogni. I to nawet nie był pierwszy pocałunek. Ale był to pierwszy całkowicie trzeźwy pocałunek. To był pierwszy, który sprawił, że chciałam następnych. To był pierwszy, po którym byłam tak oniemiała.

W mojej romantycznej mgle rozpoczęłam spacer do domu, chichocząc do siebie z radości. Ale kiedy szłam na przystanek zauważyłam na moje drodze niebieskie Nike. Moje oczy wyszły na spotkanie z karmelowym spojrzeniem Zayn’a. Mój roztrzepany uśmiech zniknął szybko, gdy tylko zobaczyłam jego rozzłoszczoną twarz.
-Co robiłaś z Harrym?- Zapytał.

Przełknęłam ślinę.


____________________
Wsedfrtgyhuio *-* 
DAJCIE MI TAKIEGO HARRY’EGO *-*
Ciekawi, co będzie z Zayn’em? ;>



Buziaki! @xhighway ♥

22 lip 2013

Rozdział 24

Pocałuj mnie, jakbyś chciała być kochana.

Harry’s POV

Być może zjadłem coś, co sprawiło, że mój żołądek tak się czuł. Burczał i mrowił od wewnątrz. Wiedziałem, że to nie przez nerwy. Ja się nie denerwuję. Nie przez takie rzeczy jak to; nie przez typową imprezę z chłopakami. Ale, to nie była zwyczajna impreza. Ta miała jeszcze jednego gościa, że ilekroć pomyślałem o niej, przekraczającej drzwi mojego i Louisa mieszkania, mój brzuch się zaciskał i czułem się, jakbym potrzebował pobiec do toalety.
Ale to nie były nerwy, nie. To definitywnie było coś, co zjadłem.
Chwyciłem z szafy wyprasowaną, bordową marynarkę i wsunąłem ją na ramiona. Podwinąłem rękawy do łokci i spojrzałem w lustro. Niezadowolony sposobem, w jaki układały się moje włosy, zmierzwiłem je po bokach i przesunąłem dłonią po czole, popychając kręconą grzywkę na miejsce. Wzruszyłem ramionami i wyszedłem z pokoju, kierując  się do kuchni, gdzie gromadziła się reszta chłopaków.
- Tutaj jest – Louis podszedł do mnie i uszczypnął palcami mój policzek, zmarszczyłem nos ze względu na wielkość nacisku, którego użył. Potarłem bolącą skórę, kiedy w końcu mnie puścił i pomachałem mu, gdy zaśmiał się dużo głośniej niż było to konieczne.
Louis podawał pierwsze drinki tej nocy, wręczając każdemu z chłopców ich ulubione drinki, które sobie wybrali i byłem zaskoczony, gdy Liam przyjął rum z colą. Musiał być gotowy na imprezę. Gdy Louis znalazł się obok podając mi napój, mój brzuch wykonał kolejny skręt i odmówiłem. Nie chciałem sprawić by te mdłości stały się jeszcze gorsze niż już były. Złapałem spojrzenie Zayna, gdy udałem się do fotela, siadając na jego brzegu.
- W porządku, kumplu? – Położył dłoń na moim ramieniu. Drgnąłem, lecz potem wymusiłem śmiech i spojrzałem na niego.
- Taa, jestem tylko trochę zaabsorbowany – wskazałem na skroń, tłumacząc się, że moje myśli są gdzie indziej. I chyba tak było, tylko nie byłem dokładnie pewien gdzie to ‘gdzie indziej’ jest zlokalizowane.
Ale wyglądało na to, że odkryłem to, kiedy ona weszła. 
Włosy Scarlett wyglądały na ciemniejsze niż zazwyczaj. Były także prostsze. Opadały na jej plecy kaskadami ciemnoczekoladowych fal, kiedy potrząsnęła głową z boku na bok. Jej sukienka – jej cholerna sukienka – była czarna i opinała ją na wszystkie możliwe sposoby. Moje oczy sunęły od jej pomalowanych na głęboki odcień czerwieni ust, do jej tyłka. Nie mogła pozwolić sobie na każdy rodzaj bielizny do sukienki jak ta i myśl o tym sprawiła, że moje dłonie zalały się potem. Jednak to nie przez nerwy, to przez jedzenie.
Oparła się na prawej nodze, wysokość obcasów podkreślała jak długie i stonowane były jej  nogi. Przygryzłem dolną wargę, mając nadzieję, że to powstrzyma moją szczękę przed obluzowaniem i upadkiem na podłogę. Zerwałem się z krzesła, zdeterminowany, by grzecznie się przywitać. Lecz gdy tylko tam podszedłem, Louis popędził do niej i obserwowałem jak byle jak całuje jej porcelanowe policzki.
- Scarlett, moja długo zaginiona bliźniaczko, jak się masz? – Krzyknął. Uśmiechnąłem się z porażką i zrobiłem mentalną notatkę, żeby uderzyć za to Louisa w ramię. Zaśmiała się na jego komentarz.
- Mam się świetnie – uśmiechnęła się, jej przydymione oczy rzuciły spojrzenie przez Louisa, w moim kierunku. Ciężko przełknąłem ślinę, zanim pomachałem jej ręką. Zachichotała i przeniosła spojrzenie z powrotem na Louisa, który teraz wręczał jej jakiś rodzaj mieszanego drinka.
Serio, pomachałem? Pomyślałem. Ty niezdarny draniu. Zacisnąłem oczy i opadłem na krzesko, na którym siedziałem, ale tym razem zapadłem się głęboko w siedzenie. Chciałem zostać tu całą noc, zamiast znosić to, co miało się wydarzyć. Po kilku minutach wstrętu do siebie i brutalnym pocieraniu grzbietu nosa, głos Nialla przerwał mój trans.
- Oi, Styles. Idziesz czy co? – Usiadłem prosto na krześle, zauważając, że reszta gości jeden za drugim wychodziła z mieszkania. Westchnąłem i odepchnąłem się od czarnej skóry i udałem się w kierunku Nialla, który zgodził się jechać ze mną do klubu, w którym mieliśmy się znajdować tego wieczora. Potarłem jego ramiona, gdy przeszedłem obok na przenikliwy, grudniowy wiatr.
Wyszukałem klucze w tylniej kieszeni, odblokowałem moje Audi i znalazłem się w środku, by wreszcie się ogrzać. Było tu tak lodowato, że byłem zaskoczony, że jeszcze nie było śniegu sięgającego mi po kolana. I jeśli mi było zimno, to nie mogłem sobie wyobrazić jak Scarlett będzie czuła się tej nocy.
Niall szybko podążył za mną i zatrzasnął drzwi, gdy rzucił się na siedzenie pasażera.  Zapaliłem silnik, dumny jak dobrze jeździł mój samochód i oddaliłem się od naszego kompleksu. Gdy jechaliśmy, Niall stukał palcami w rytm piosenki, która leciała w radiu, zatrzymując się, by zanucić kilka taktów melodii.
- Widziałeś Scar? – Wypalił. Spojrzałem na niego na chwilę, przytakując i przenosząc wzrok z powrotem na drogę. Zmarszczyłem brwi w zakłopotaniu, dopóki nie skończył. – Ta sukienka na niej robi wszystkie odpowiednie rzeczy – zaśmiał się, machając głową, gdy kontynuował głośniejszy chichot. Śmiałem się z nim, głównie dlatego, jak idiotycznie brzmiał, a nie z całkowicie prawdziwego komentarza, który właśnie powiedział.
Wszystkie odpowiednie rzeczy i jeszcze więcej robi na niej ta sukienka.
Jak oczekiwałem, po tym, jak zdołaliśmy zaparkować i ponownie zebrać się w grupę, aparaty rozbłysły znaczenie, gdy kierowaliśmy się do zatłoczonego klubu nocnego. Uśmiechałem się do większości kamer, machając i oplatając ramię wokół barków Nialla, gdy obaj śmialiśmy się z komentarzy rzucanych przez paparazzi. Spojrzałem w kierunku Scarlett, która znajdowała się kilka kroków przede mną i momentalnie się skrzywiłem.
Ramię Zayna było ciasno oplecione wokół jej drobnej talii, prowadząc ją jakby była jakąś owcą koło bramkarza i poza widokiem kamer. Przewróciłem oczami, zanim wykonałem ostatnie machnięcie dłonią do kamery i wkroczyłem w wilgotne powietrze klubu ‘Pulse’. Zignorowałem Zayna zaganiającego Scarlett w stronę baru i powędrowałem do boksu z Niallem, Danielle i Liamem na ogonie.
Uśmiechnąłem się do kilku dziewczyn, gdy przechodziłem obok, zdobywając nowe przekonanie, gdy zapiszczały i pobiegły w stronę swoich przyjaciół. Pomyślałem o podejściu do jednej z tych dziewczyn i zapomnieniu o Scarlett tej nocy. Ale odgoniłem tę myśl, gdy weszliśmy do odseparowanego boksu i zamówieniu pierwszej kolejki drinków.
Po pierwszych 45 minutach, od kiedy tu byliśmy, Niall już był pijany i opowiadał mi historię o tym, kiedy był jeszcze w szkole, a ja słyszałem już to jakieś siedem razy. W każdym razie i tak się śmiałem, gdy dodał nową fabułę, której nigdy wcześniej nie słyszałem i przestał zaciskać brzuch, kiedy śmiał się zbyt mocno. Liam i Danielle byli zajęci głaskaniem swoich policzków i całowaniu w usta, szepcząc do ucha jakieś rzeczy, podczas których chichotali. To było obrzydzające.
Oparłem się na łokciach o stół naprzeciwko mnie i przeglądałem masę ludzi wokół baru i pijanych na parkiecie. Moje oczy złapały kilka atrakcyjnych kobiet i spotkały Louisa i Eleanor przy barze, biorących mocne drinki czy coś. To był związek, z którym mogłem się pogodzić, oni nie wchodzili na siebie przez cały czas. A jeśli już… to robili to w prywatności.
Przeniosłem wzrok z Lou i El i znalazłem włosy Zayna wystające z tłumu i zauważyłem dwa chude ramiona owinięte wokół jego szyi, gdy ludzie zaczęli się poruszać i dali mi lepszy na widok na niego tańczącego ze Scarlett. Była z nim twarzą w twarz, właściwie to całkiem blisko, odrzucając głowę do tyłu ze śmiechu z czegoś, co Zayn właśnie powiedział. Zastanawiałem się, co Zayn powiedział, że doprowadził ją do aż takiego śmiechu. Poczułem dziwne uczucie zazdrości wzbierającej w moich żyłach, ponieważ z jakiegoś powodu, to ja chciałem być tym, który wywoła u niej ten piękny chichot.
Potrząsnąłem głową i przeprosiłem przed odejściem od stolika, nie chcąc odsłaniać widoku Zayna i Scarlett sprężonego razem. Udałem się w stronę toalet. Jęknąłem cicho na widok długości kolejki mężczyzn czekających by się wysikać i oparłem się o ścianę, która sąsiadowała z ubikacją. Chłodna cementowa ściana wywołała dobre uczucie na mojej lepkiej skórze. Wziąłem głęboki oddech, ale pożałowałem tego, kiedy paskudny zapach z toalety wypełnił moje nozdrza. Zrobiłem obrzydzoną minę, kiedy usłyszałem dźwięk obcasów uderzających o podłogę. Odwróciłem głowę w kierunku źródła hałasu i ujrzałem długie nogi Scarlett maszerujące w moim kierunku. Mój wyraz twarzy złagodniał na jej widok.
- Tutaj jesteś! – Wyrzuciła ramiona w powietrze, rąbek jej sukienki podniósł się nieco, gdy to zrobiła, starałem się nie gapić. – Wszędzie cię szukałam – westchnęła, umieszczając ramiona po swoich bokach. Kaszlnąłem z sarkazmem.
- Mogę się założyć, że szukałaś – dyskretnie obejrzałem jej całe ciało, zanim z powrotem spojrzałem w jej orzechowe oczy, uśmieszek na jej jabłkowo czerwonych ustach sprawił, że stałem się świadomy, że złapała mnie na gorącym uczynku, gdy ją obczajałem.
- Chodź ze mną napisać się drinka – uśmiechnęła się i wyciągnęła dłoń, by chwycić bordową klapę marynarki. Potarła materiał między kciukiem a palcem wskazującym, wyglądając na całkowicie zaabsorbowaną materiałem. Zaśmiałem się, gdy patrzyłem na nią z góry. Jej skupienie było urocze.
- Dlaczego nie poprosisz Zayna, żeby z tobą poszedł? – Skinąłem głową w stronę parkietu, nie podniosła głowy znad bawienia się moją kurtką. Potrząsnęła głową i opuściła dłoń, kładąc delikatnie na biodrze.
- Ponieważ nie chcę iść z nim, chcę byś to ty poszedł ze mną  - tłumaczyła, wydymając dolną wargę. Przygryzłem wnętrze policzka i zmierzwiłem palcami włosy. – No dalej, to moje urodziny! – tupnęła prawą stopą, zaśmiałem się i odepchnąłem się od ściany, stając naprzeciw.
- Nie z technicznego punktu widzenia, ale w porządku – obserwowałem jak jej oczy rozbłysły jeszcze bardziej, gdy zgodziłem się z nią iść. Szła przede mną i troskliwie uniosłem dłoń nad jej odsłoniętymi plecami, podczas gdy ona wybrała ścieżkę w kierunku baru. Kiedy przybyliśmy, oparła się łokciami o szklaną ladę, idealne zaokrąglenie jej tyłka wyglądało boleśnie dobrze w skórze ciasnego materiału, który włożyła.
Definitywnie nie założyła majtek. Pomyślałem, gdy zaczęła mówić.
- Więc, dlaczego unikałeś mnie przez całą noc? – Zapytała odwracając się w moją stronę i wskoczyła na stołek stojący obok tego, na którym siedziałem. Zaczęła bawić się końcówkami włosów.
- Trochę ciężko byłoby wejść między ciebie i Zayna – skrzyżowałem ramiona na klatce piersiowej, spojrzała na nie na moment, zanim przeniosła wzrok na moje oczy. Zmarszczyła swoje pełne brwi i uśmiechnęła się, kiedy odpowiedziała.
- On był po prostu miły – wykrzyknęła. – W przeciwieństwie do kogoś, kogo znam – skinęła głową w moim kierunku i przesunęła się, kopiując moją pozycję skrzyżowania ramion na ciele.
- Byłem idealnie miły- powiedziałem, powstrzymując uśmiech. Scarlett rozłożyła ramiona i odwróciła stołek z powrotem w stronę baru, ponownie opierając ręce o szkło.
- Wiesz, jeśli nie wyglądałbyś dzisiaj tak cholernie atrakcyjnie… mogłabym cię zaatakować albo coś – spojrzała na mnie przez lewe ramię. Zamrugałem powoli, pochylając się bliżej niej, moje usta prawie muskały jej płatek ucha, gdy wyszeptałem:
- To groźba, Scarlett? – Usłyszałem jak zasysa gwałtowny oddech, gdy się odezwałem. – Albo obietnica? – Usiadłem z powrotem na moim krześle, obserwując jej sarnie oczy po moim komentarzu. Jej klatka piersiowa się podniosła, gdy starała się jak mogła, żeby przełknąć ślinę. Wierciła się i śmiała, obserwowanie jak skręca się ze złości było dużo lepsze. I chciałbym zobaczyć jak Zayn to robi.
Otworzyła usta by odpowiedzieć, ale prawie jak na sygnał, Louis krzyknął zza baru, gdy szybko biegł w naszym kierunku. Jego włosy były nieułożone i miał nienaturalny odcień różu na swoich  ustach. Zgaduję, że Eleanor była tą, która to zrobiła. Zachichotałem cicho z jego wyglądu.
- Czy urodzinowa dziewczyna dobrze się bawi? – Bełkotał Louis, gdy zarzucił rękę na ramionach Scarlett, przyciągając ją do ciasnego uścisku. Zaśmiała się, a gdy uderzyła w jego pierś, poluzował uścisk.
- Mam się świetnie! – Powiedziała mu, zerkając n a mnie. – A czy urodzinowy chłopak dobrze  się bawi? – Louis  pokiwał głową, całkowicie wypuszczając Scarlett z objęć i kładąc dłoń na moim ramieniu.
- Bawi się dobrze – powiedział. – Ale będzie bawił się jeszcze lepiej, jeśli będzie mógł napisać się z najlepszym kumplem i siostra bliźniaczką – Scarlett klasnęła w dłonie w lekkomyślnej zgodzie, gdy Louis dał znać barmanowi, prosząc o trzy tequile, podczas gdy pokazał cztery palce. Potrząsnąłem głową i zaśmiałem się z zakłopotanej twarzy barmana.
Wkrótce zbyt muskularny mężczyzna powrócił z trzema małymi szklankami przezroczystej cieczy z malutkimi plasterkami limonki zawieszonymi na krawędzi krystalicznego szkła. Uśmiechnął się do Scarlett, gdy wzięła swój alkohol, a Lou zrobił to samo. Swój zostawiłem nietknięty, nie będąc w nastroju na tak ciężki napój alkoholowy nocy jak ta.
Louis i Scarlett skończyli w tym samym czasie. Louis szybko chwycił lionkę między usta, podczas gdy Scarlett wytknęła język z obrzydzenia. Uśmiechnąłem się ironicznie na widok jej wyrazu twarzy. Kiedy w końcu otworzyła oczy, przeniosła uwagę na miejsce DJ’a naprzeciwko parkietu. Grane było wesołe tempo piosenki, której nie mogłem rozpoznać, ale najwidoczniej Scarlett znała melodię i chwyciła nadgarstek Louisa
- Uwielbiam tę piosenkę! – Pisnęła, zeskakując ze stołka i lądując chwiejnie na szpilkach. Ilość alkoholu, jaką dzisiaj spożyła zaczął dawać efekty. Zachichotała, kiedy doszła do siebie po nieznacznym potknięciu. – Zatańczmy, urodzinowy chłopcze! – Lecz zanim odbiegła z Louisem, zerknęła na mnie i pełny kieliszek tequili trzymany w mych złączonych dłoniach. Chwyciła szklankę i wypiła zawartość bez wahania. Jeszcze raz sapnęła i poklepała moje włosy, powodując, że loki opadły mi na oczy. Mrugnęła i odwracając się na pięcie, pomknęła za Louisem.
Obserwowałem jak ich dwójka robi z siebie błaznów, skacząc wkoło i obracając się w tempie muzyki. Wyglądali jakby dobrze się bawili, zadrwiłem  i odwróciłem się od nich. Spojrzałem na Barmana Mięśniaka i zamówiłem Coronę. Drugi napój, który miałem tej nocy.
Piłem piwo powoli i leniwie. Wytarłem usta bokiem dłoni po tym, jak wziąłem łyk. Mój umysł był zachmurzony i wyglądało na to, że był przejrzysty tylko wtedy, gdy Scarlett była obok mnie. Ale kiedy była sama, wtedy z powrotem czułem w brzuchu zatrucie pokarmowe. Ale kiedy była tutaj, bawiąc się moją marynarką albo rzucając sarkastyczne komentarze… czułem się lepiej.
Dotyk dłoni na moim ramieniu spowodował, że lekko podskoczyłem, nadal byłem nerwowy, kiedy zauważyłem, że był to Zayn obok mnie przy barze. Uśmiechnął się do mnie i odwzajemniłem jego gest, pochylił się koło mnie.
- Lepiej się czujesz, Harry? – Przekrzyczał muzykę. Przypomniałem sobie naszą małą rozmowę z wcześniej i pokiwałem głową.
- Ta, nigdy nie było lepiej – odpowiedziałem, gdy wziąłem ostatni mały łyk mojego piwa.
- Dobrze się bawisz? – Zapytał.
- Uh huh – wzruszyłem ramionami. – A ty? – Potrząsnął głową i uśmiechnął się. Wiedziałem, o czym myśli. To sprawiło, że zacisnąłem szczękę.
- Bardziej niż kiedykolwiek – powiedział, spoglądając na mnie. Uformowałem usta w sztuczny uśmiech i zszedłem ze stołka, na którym siedziałem przez jakiś czas.
- Dobrze to słyszeć, stary – poklepałem go w ramię i szybko odszedłem, udając się do boksu, gdzie zaczynałem noc, mając nadzieję zakończyć ją wkrótce i pójść do domu wszystko przespać. Widziałem Nialla szepczącego coś do ucha brunetce, której nie rozpoznałem. Była niezła, ale Nialla stać na coś lepszego. Zachichotała z czegoś, co właśnie powiedział. Zauważyłem  Liama siedzącego na brzegu boksu z telefonem w dłoniach, nic nowego, i krzyknąłem do niego. Podniósł głowę po opóźnionym momencie.
- Gdzie Danielle? – Zapytałem, siadając naprzeciwko niego. Liam wzruszył ramionami.
- Poszła zająć się Scarlett – sapnąłem, gdy Liam przeniósł uwagę na telefon. Wyciągnąłem swój własny i zacząłem przeglądać różne aplikacje, starając się czymś zająć, zanim odkryłem, że to odpowiedni czas, by powiedzieć Niallowi, że pora już wracać do domu. Gdy przewijałem moją twitterową oś czasu, usłyszałem jak Danielle woła moje imię. Spojrzałem szybko, blokując telefon i wciskając go do przedniej kieszeni.
Wyglądała na zrozpaczoną i wyczerpaną. Jakby kompletnie nie spała. Uniosłem brwi na widok jej wyrazu twarzy i czekałem, by kontynuowała, zanim zapytałem, czy dobrze się czuje.
- Scarlett jest zupełnie pijana – potrząsnęła  głową. Westchnąłem, wiedząc z jakiego powodu to się stało. – Możesz zabrać ją z powrotem do twojego mieszkania? Jesteś jedynym, który jest wystarczająco trzeźwy, by ją odwieźć – westchnąłem, zerkając na całkowicie trzeźwego Liama.
- Czekaj, a co z Liamem? On nie może jej zabrać? – Danielle pokręciła głową.
- Liam zostaje ze mną, Harry – oparła dłoń o stolik, błagając mnie swoimi brązowymi oczami. – Proszę, po prostu ją zabierz. Ma torbę z ciuchami i wszystkim, ona potrzebuje się stąd wynieść – wziąłem głęboki wdech, zamykając oczy w rozdrażnieniu. Ale otworzyłem je powoli, błagalna twarz Danielle w ogóle się nie zmieniła.
- Gdzie ona jest? – Wyszeptałem. Danielle westchnęła, jej ramiona opadły z ulgą.
- Przyprowadzę ją, czekaj przy drzwiach – wskazała w kierunku wejścia do ‘Pulse’. – Bardzo ci dziękuję, Harry. Dopilnuj by znalazła się w łóżku! – Zawołała za mną, gdy kierowałem się do drzwi. Skinąłem jej dłonią, sygnalizując, że dotarła do mnie wiadomość. Przepchnąłem się przez kilku ludzi i uśmiechnąłem się do paru błyskających aparatów w telefonach. Ale zatrzymałem się, gdy zobaczyłem Scarlett.
Kołysała się w te i z powrotem na swoich szpilkach w rytm obecnie lecącej piosenki. Jej nogi wyglądały na osłabione i giętkie, gdy tak robiła, jej potargane włosy nadal perfekcyjnie opadały po jednej stronie twarzy, wsunięte za ucho i odsłaniające kolczyk z podobizną kota. Uśmiechnąłem się, kiedy podszedłem bliżej jej.
- Witam panie Styles – skinęła głową w moim kierunku, jej słowa brzmiały jakby nie miała między nimi żadnej przerwy. Skinąłem także.
- Gotowa by iść? – Zapytałem, wskazując jej, by szła przede mną, bliżej drzwi, gdy tak zrobiła. Zachichotała, gdy wyszliśmy z klubu na lodowate powietrze. Zimno wydawało się nie mieć wpływu na Scarlett i jej ogrzane tequilą ciało. Ja, z drugiej strony, schowałem ręce w kieszeniach, starając się uchronić moje palce przed odpadnięciem, gdy powiew zimnego powietrze dmuchał z każdej strony. Byłem zaskoczony, ale też zadowolony, że nie widziałem nigdzie kamer śledzących nas od klubu. Prawdopodobnie dlatego, że była całkiem niemądra godzina dla kogoś na zewnątrz.
Poprowadziłem Scarlett do samochodu i zauważyłem jej rozszerzone oczy. Uśmiechnęła się do mnie, gdy przesunęła zwinnym palcem po czarnej farbie samochodu.
- Niezłe auto – zachichotała. – Jestem pod wrażeniem – potrząsnąłem głową, gdy sięgnąłem, by otworzyć dla niej  drzwi, wślizgnęła się do środa z łatwością. – Co za dżentelmen – powiedziała, śmiejąc się do samej siebie. Zatrzasnąłem za nią drzwi i skierowałem się do siedzenia kierowcy, szybko zapalając silnik i wyjechałem na opustoszałe ulice.
Słuchałem jej bełkotania o dzisiejszej nocy. Owocowy drink, który kupił jej Zayn i kolejny owocowy drink, który Eleanor zrobiła jej dla spróbowania, i kwaśny drink, który dzieliła z Niallem. Powiedziała mi o tańcu z Louisem i o tym, jak prawie ją upuścił, podczas gdy zauważyłem, że jej słowa stają się bardziej rozszerzone i rzadsze. Zerknąłem przez ramię i zobaczyłem jak czołem opiera się o oszronione okno. Jej czerwone usta wydęły się, gdy oddychała miarowo przez nos. Uśmiechnąłem się na widok jej zmęczonej sylwetki i kontynuowałem resztę jazdy w śpiącej ciszy.
Zaparkowałem na normalnym miejscu, którego używałem i zgasiłem samochód, mając nadzieję, że to obudzi Scarlett z jej snu, ale ona nadal leżała. Westchnąłem, opuszczając auto i wolno otworzyłem drzwi od strony pasażera. Lekko się poruszyła.
- Scarlett – wyszeptałem, szturchając jej ramię. Wymamrotała coś i przyciągnęła nogi do klatki piersiowej, odwracając się ode mnie, a kości na jej kręgosłupie widoczne były z tyłu sukienki. Sapnąłem w porażce i wsunąłem dłonie pod jej drobną posturę i przyciągnąłem bliżej piersi. Jej ramiona szybko oplotły się wokół mojej szyi, podczas gdy kopnięciem stopy zamknąłem drzwi od samochodu. Kurczowo się mnie trzymała, gdy niosłem ją po schodach i zmagałem się z otwarciem drzwi bez jej upuszczania i złamania jej kruchego ciała na milion kawałków Scarlett na cemencie.
Po zwycięstwie, wszedłem do mieszkania i popychając tyłkiem drzwi, zamknąłem je. Scarlett westchnęła w moją klatkę piersiową i zaprowadziłem ją do mojego pokoju. Delikatnie położyłem ją na prześcieradłach, jej ramiona opuściły moją szyję i opadły nad jej głową. Powykręcała swoje ciało, burcząc, a jej oczy powoli zaczęły się otwierać. Uśmiechnęła się do mnie, spoglądającego na nią z góry.
- Oh, cześć – wyszeptała. Zaśmiałem się, jej głos brzmiał jak delikatne mruczenie, gdy się odezwała. To ociepliło każdy kawałek mnie. – Nie jest mi już wygodnie w tej sukience – zaczęła ciągnąć miękki materiał z nadgarstków. Szybko przypomniałem sobie jak Danielle wspominała o jej torbie z ciuchami na zmianę. Scarlett powoli usiadła na brzegu łóżka naprzeciwko miejsca, w którym stałem.
- Gdzie zostawiłaś swoją torbę? Przyniosę ci twoje ubrania – jej wyraz twarzy zmienił się na kompletnie zakłopotanie. Spojrzała obok mnie i rozglądnęła się wokół pokoju, jakby torba w magiczny sposób miała się pojawić w powietrzu.
- J-ja nie wiem, gdzie jest – wzruszyła ramionami, na początku wyglądając na lekko smutną, a potem zaśmiała się z faktu, że nie może jej znaleźć. Westchnąłem i okręciłem się wokół, rozglądając się po zabałaganionej podłodze mojego pokoju i wybrałem luźny sweter, który nosiłem wcześniej. Wręczyłem jej wełniany materiał.
- Trzymaj, włóż to zamiast – chwyciła kremowy sweter w dłonie i potarła materiał między palcami, tak jak zrobiła to z moją marynarką, zanim odłożyła go obok i uniosła obie ręce nad głową. Siedziała cierpliwie na łóżku, kołysząc skrzyżowanymi nogami w te i z powrotem o białą kołdrę.
- Co ty robisz? – Zapytałem, po tym jak siedziała już tak przez jakiś czas.
- Potrzebuję pomocy przy tej sukience – poruszyła w powietrzu rękami i zachichotała ze swojego ruchu. Złapałem oddech w gardle, zanim odwróciłem głowę w prawo, czując się speszony.
- Chcesz, żebym zdjął z ciebie tą sukienkę? – Zapytałem, próbując zrozumieć, co powiedziała. Scarlett złapała dolną wargę między zęby i wolno pokiwała głową. Zrobiłem szybki wydech i zamrugałem kilkakrotnie. Powoli do niej podszedłem, klękając naprzeciwko nie, nasze twarze były na tym samym poziomie. Uśmiechnęła się do mnie, ale odwróciłem wzrok i ciężko przełknąłem ślinę.
Moje drżące dłonie odnalazły brzeg jej sukienki. Moje opuszki palców wkradły się pod spód, gdy poruszyła biodrami, by łatwiej się zsunęła. Knykciami przeciągnąłem po jej gładkich udach, ciągnąc czarną bawełnę przez jej talię i zaskoczył mnie fakt, że miała na sobie maleńkie, czarne stringi. Moje usta zadrżały, gdy poczułem jak jej oczy obserwują każdy mój ruch. Nie mogłem dłużej tego przeciągać, więc jednym błyskawicznym ruchem przeciągnąłem resztę sukienki przez jej ciało, moje oczy rozszerzyły się na widok jej odkrytych piersi. Szybko przykryła je dłońmi.
- Uups – wzruszyła ramionami i szeroko się uśmiechnęła. Poczułem jak moje spodnie się napinają.
- Ja… - zamilknąłem, próbując znaleźć słowa, które powinienem powiedzieć. – Pójdę się przebrać – szybko wycofałem się do łazienki przyłączonej do sypialni. Dyszałem głośno, gdy zatrzasnąłem za sobą drzwi, starając się uspokoić po tym, co właśnie się stało. Mój umysł pędził i nie było mowy, by go zwolnić. Ściągnąłem marynarkę i zostawiłem białą koszulkę, którą miałem na sobie, odrzuciłem czarne dżinsy i chwyciłem parę spodni dresowych, które leżały na podłodze obok prysznica. Rozpryskałem zimną wodę na twarz, w nadziei, że to odwiedzie mnie od korzystania z możliwości, które właśnie zaprezentowała mi Scarlett.
Nie byłem takim typem chłopaka. Nie robiłem tego dziewczynom, które za dużo wypiły. Otworzyłem drzwi i ujrzałem Scarlett, ubraną w mój sweter i zakopaną pod ciężkimi prześcieradłami mojego łóżka. Uśmiechnąłem się, lubiąc ten obrazek aż za bardzo. Szybko potrząsnąłem głową, przechodząc przez pokój, kiedy Scarlett się odezwała.
- Gdzie idziesz? – Zapytała, jej głowa podniosła się z poduszki, na której odpoczywała.
- Spać. Na kanapie – odpowiedziałem. Scarlett ściągnęła usta, odchylając koc obok niej.
- Dlaczego chcesz to zrobić, skoro masz takie wielkie łóżko? – Zachichotała. – I mnie. – Byłbym głupcem, gdybym sprzeciwił się takiej propozycji. Podszedłem do łóżka, obserwując jak jej uśmiech się powiększa, gdy kładłem się obok niej. Jej ręka oplotła się na moim pasie i przyciągnęła się bliżej mnie. Westchnąłem na uczucie jej sylwetki koło mnie i owinąłem ramię wokół jej ramienia, trzymając ją jak najbliżej mnie.
Schowała twarz w zgięciu mojej szyi i mogłem poczuć jak bierze głębokie oddechy oraz jej gorący oddech wydmuchiwany na moją skórę, gdy robiła wydech. Zamknąłem oczy, rozkoszując się tym uczuciem.
- Ładnie pachniesz – wymamrotała. Zaśmiałem się lekko, dziękując jej.
Tu był krótki moment ciszy i założyłem, że szybko zasnęła. Ale moje przypuszczenie było złe, ponieważ poczułem jej usta sunące wzdłuż mej szyi. Jej pocałunki były delikatne, gdy kierowała się ku górze. Były miękkie i beztroskie, i odczuwalne były jak aksamit za każdym razem, gdy przesuwała usta wzdłuż linii mojej szczęki. Głośno wypuściłem powietrze, jej usta ciągnęły się w górę, gdy umieszczała drobne pocałunki zaraz za moim uchem. Seria dreszczy śledziła jej poczynania.
- Scarlett… - sapnąłem.
- Harry – odpowiedziała. Odwróciłem się w jej kierunku. Jej oczy były jeszcze bardziej niewinne niż kiedykolwiek. Cętki zieleni w jej orzechowych tęczówkach błyszczały przez światło księżyca napływające przez okno. Gęste rzęsy otaczały je idealnie, a malutkie piegi pokrywające jej nos i policzki były bardziej zauważalne i rozkoszne niż kiedykolwiek. Jej usta rozchyliły się, zanim wypowiedziała słowa, które chciałem usłyszeć, odkąd weszła do mieszkanie tamtego wieczora: ‘Pocałuj mnie’.
Przełknąłem ślinę. Wyciągnąłem dłoń i zgarnąłem zagubione pasemko włosów z jej twarzy, gdy jej oczy się zamknęły. Przesunąłem kciukiem wzdłuż jej policzka, zanim zamknąłem swoje własne oczy i przysunąłem jej usta do moich. W chwili, gdy się złączyły, jej dłoń leżąca na mojej klatce zacisnęła się na koszulce. Przesunąłem ręką po jej włosach i na dół po ramionach, kładąc ją na jej plecach, gdy jej dłoń przesunęła się na moją szyję.
Wsunęła język między moje wargi i natychmiastowo zaczęła nim pracować. Oddychałem ciężko przy naszym pocałunku, podczas gdy jej palce chwyciły moje loki. Gdy nasz pocałunek przerodził się w bardziej namiętny, moja dłoń powędrowała w dół jej pleców, wślizgując się pod wełniany sweter, dotykając ciepłą, gładką skórę na jej odkrytych plecach.
Zaplątała nogi, gdy wewnętrzna strona jej ud zbliżyła się nieznośnie tam, gdzie chciałem jej najbardziej. Przylgnęła do mnie biodrami i jęknęła mi w usta. Poczułem jej uśmiech, gdy językiem owinęła moją szczękę.
- Powinnaś iść już spać, baby lips – powiedziałem. Jej chichot zadzwonił mi w uszach, gdy przycisnęła usta do moich jeszcze raz, bez wahania odwzajemniłem pocałunek, ale zostałem niezadowolony, kiedy przerwała nasz niewinny pocałunek i odwróciła się do mnie plecami. Uśmiechnąłem się i oblizałem usta. Mogłem poczuć jej miętowy balsam do ust. Odwróciłem się do niej i oplotłem ramię wokół jej talii, przyciągając bliżej mnie i wdychałem jej zapach jej pachnących jak miód włosów, gdy poruszyła ciałem obok mnie.
Nasze oddechy zsynchronizowały się po pewnym czasie. Mogłem poczuć jak jej palce bawiły się bransoletkami na moim nadgarstku. Czułem spokój, a uczucie mdłości minęło na dobre.
- Harry – usłyszałem jak mówi, gdy zasypiałem. Odpowiedziałem małym pomrukiem. – wiesz, ja zazwyczaj nie lubię tych całych pieszczotliwych nazw. Ale lubię, kiedy nazywasz mnie baby lips – wyszeptała. Uśmiechnąłem się leniwie w jej kark.
- Dobranoc, Scarlett – wymamrotałem.
- Dobranoc, kto?
Odsunąłem jej włosy, lokując mały pocałunek na gorącej skórze jej szyi.

- Dobranoc, baby lips.

______________________________________
lahfjdkgfbaksdhgbajgskadbsjdhgfa, jak ja uwielbiam ten rozdział *.* 
i jeszcze mój ulubiony cytat z tej prześlicznej piosenki Ed'a na początku - rozpływam się... 
Harlett szaleje! a Harry jest taki słodki ♥

mam nadzieję, że podobało się wam tak  samo jak mi ;)
buziaki!
@another_camille

ps. followujcie naszą polską Scarlett ;) - https://twitter.com/ScarlettMcVay