Teraz
wszystko rozpadło się na moich kolanach
Czułam się.. pewna
siebie. Nie wiem czy to dlatego, że wszystkie egzaminy zdałam śpiewająco, a
niewiele się uczyłam, czy może przez fakt, że Bonnie nie mogła przestać mnie
komplementować na zajęciach baletu, a może to po prostu dlatego, że moje włosy
mają dziś dobry dzień. Cokolwiek to było, napawało mnie dumą i jestem za to
wdzięczna. Ponieważ idę na randkę z Harrym Styles’em nie mogłam powstrzymać zmieszania
się dobrego samopoczucia z potworną ilością nerwów.
Roztrzepałam moje
brązowe fale, zmieniłam szalik i zawiązałam go wokół szyi i po raz ostatni
sprawdziłam w lustrze jak wyglądam. Nie chcę żeby wydawało się, że bardzo się
staram, gdy przyszło co do mojego wyglądu na tą randkę w samym środku dnia więc
zdecydowałam się na oryginalny strój Scarlett. Nie było to nic fantazyjnego,
ani odkrywczego, ale coś słodkiego, co nadal podkreślało dane mi przez Boga
atuty. Dlatego właśnie wybrałam obcisłe jeansy, które świetnie podkreślały mój
tyłek.
Wreszcie zadowolona z
tego jak wyglądałam, wtarłam cienką warstwę błyszczyka w usta i rzuciłam go do
torebki przed wyjściem z mieszkania. Natychmiast włożyłam rękawiczki na zmrożone
dłonie, gdy tylko wyszłam z apartamentu. Na ziemi nie było jeszcze śniegu, ale
powietrze było tak suche i zimne, że każdy podmuch wydawał się zdmuchnąć mnie z
drogi, kiedy nie będę nawet w połowie mojej trasy.
I tyle po dobrym dniu
moich włosów.
Harry nie powiedział mi
nic o naszej randce. Powiedział tylko nazwę tajemniczej lokalizacji, i zażądał
abym wezwała tam taksówkę. Więc tak jak każda inna dziewczyna zrobiłam to, co powiedział
Harry Styles. Zatrzymałam taksówkę i patrzyłam jak hamuje z piskiem. Wsiadłam
szybko, chcąc ogrzać zmarznięte kości i powiedziałam grubemu kierowcy dokładnie
tę nazwę jaką Harry powiedział mi
ostatniej nocy. Kierowca skinął głową i ruszył.
Westchnęłam wiercąc się
na siedzeniu w nadziei, że stanie się choć trochę wygodniejsze i pozwoli mojemu
umysłowi myśleć. Oczywiście jedyną rzeczą, na której mogłam się skupić było
złapanie i wsadzenie do klatek wszystkich motyli, które błąkały się na wolności
w moim brzuchu. Dochodziło do momentu, w którym nerwy niemal bolały, ale
starałam się uśmierzyć ból, zajmując się czymś innym. Oddzielałam małe kawałki
włosów i splatałam je w małe warkoczyki, zanim rozplątałam je i robiłam to samo
od początku. Czytałam śmieszne tweety i przeglądałam mój timeline do czasu, aż
sceneria za oknem się nie zmieniła.
Zmarszczyłam brwi, gdy
przejechałam rękawiczką po szybie. Byliśmy w zatłoczonym mieście, pełnym
studentów i delikatesów, przynajmniej tak zwałam to w domu; byliśmy w miejscu,
na które nigdy bym się nie odważyła. Zielona trawa wyglądała tak jak w lecie, a
drzewa wokół były wciąż przywiązane do ich ostatnich liści. Chodniki w lesie
były wybrukowane, zauważyłam kilka osób przechadzających wzdłuż nich, jak
również przyjaciół siedzących na ławkach rozsianych po całym tym miejscu.
Byliśmy w parku. Parku,
którego nigdy wcześniej nie widziałam. Ale kiedy tak się na niego gapiłam,
zauważyłam głowę dzikich, czekoladowych loków. Harry natychmiast odwrócił się z
surowym wyrazem twarzy, takim jakim uczył mnie abym miała podczas prowadzenia
samochodu. Moje nerwy i motyle, lub cokolwiek tam latało natychmiast zniknęły. Zastąpił
je przypływ adrenaliny, który spowodował, że uśmiechałam się jak idiotka i
przyciągnęłam torebkę do piersi, w oczekiwaniu na to, że będzie to historyczny
dzień.
Kierowca powoli obrócił
się w kierunku bramy wjazdowej do parku, zatrzymał się i odwrócił do mnie w
oczekiwaniu na pieniądze. Rzuciłam mu je niedbale i podziękowałam przed otworzeniem
i zatrzaśnięciem drzwi. Zdałam sobie sprawę, że prawdopodobnie wyglądałam jak mały
dzieciak, który był podekscytowany bieganiem w tym parku, więc próbowałam
ochłonąć. Szłam powoli, choć mój umysł mówił mi, żebym biegła w kierunku Harry’ego.
Starałam się zachować rozluźnioną twarz, chociaż moje usta drgały w górę w
potrzebie wypuszczenia uśmiechu, który mnie torturował.
Kiedy dotarłam do
pleców Harry’ego, dotknęłam jego
ramienia czekając aż się odwróci. Przygryzłam dolną wargę, kiedy spotkałam jego
oczy, ale moim pierwszym instynktem było rozpromienienie się, kiedy tylko go
zobaczyłam. Kto mógłby się oprzeć temu małemu, bezczelnemu uśmieszkowi na jego twarzy?
W komplecie z dołeczkami i błyszczącymi oczami. Grzechem było nieuśmiechnięcie
się do niego.
-Dzień dobry Scarlett-
powiedział uśmiechając się. Skinęłam do niego głową.
-Jak się masz Harry?-
Roześmiałam się wiedząc, że byliśmy w stosunku do siebie zbyt grzeczni. Harry
też się roześmiał i skinął głową wskazując, że mam za nim iść. Jego ręce były
zatopione w kieszeniach, kiedy moje machały po obu stronach, ponieważ chciałam,
żeby ruch mnie trochę rozgrzał, gdy szliśmy obok siebie.
-Więc dlaczego w parku,
kiedy na zewnątrz jest tak zimno?- Zapytałam po raz pierwszy od kiedy się tu
pojawił. A myślałam, że moje włosy będą miały dobry dzień. Harry ubrany był w
wiele warstw, jednak jego kurtka była rozpięta i wydawało się, że zimno nie
wpływa na niego nawet w najmniejszym stopniu. Ale nie miałabym nic przeciwko,
gdyby dał mi swój cienki, biały t-shirt.
-Dlatego że, cóż,
dlaczego nie w parku, kiedy na zewnątrz jest zimno?- Kwestionował. Pokręciłam
głową, na moje twarzy znowu pojawił się uśmiech a ja tylko jeszcze bardziej
potrząsałam głową. –Więc.. twoje lekcje tańca idą dobrze, ta?
Uśmiechnęłam się na
jego pytanie. –Tak, w rzeczywistości nawet bardzo dobrze- Harry miał to do
siebie, że robił wszystko w tak subtelny sposób, co sprawiało, że stawałaś się
jeszcze bardziej szczęśliwa, niż już byłaś. W tym przypadku, po jego jednym
pytaniu czułam się rozmyta wewnątrz. Słyszeliście ludziska, ja Scarlett McVay
czułam się rozmyta.
-Poznałaś przyjaciół w
szkole?- głos Harry’ego zabrzmiał tak jakby był jedną z zatroskanych matek. Na
początku śmiałam się z jego tonu, ale szybko stuknęłam go w rękę za ten żart.
-Tak- powstrzymałam
śmiech, kiedy Harry zachichotał. –Każdy tam jest bardzo miły- Harry zamrugał powoli, spojrzał na mnie, a
akwamarynowe oczy świeciły się bardziej niż zwykle, czułam jak moje policzki
robią się coraz cieplejsza w przeciągu sekundy. –I Danielle też tam jest..więc..-
nie byłam pewna, co chciałam powiedzieć w reszcie zdania, więc zrobiła to co
każda inna dojrzała kobieta. Wystawiłam
do niego język. Harry zmarszczył nos, pokręcił na mnie głową i odwrócił
wzrok.
Kiedy kontynuowaliśmy
spacer słyszałam, jak Harry mruczy coś pod nosem. Spojrzałam na niego z zakłopotaniem,
aby zobaczyć tylko jego kręcącego głową. Spojrzałam za Harry’ego i zauważyłam
grupę młodych dziewcząt chichoczących, szepczących i wskazujących na Harry’ego
i cóż, na mnie. Harry podniósł głowę i uśmiechnął się w ich kierunku machając
im lekko. A ja patrzyłam jak piszczą z
zachwytu. Nadal się na nas gapiły, wymieniając głośne szepty, które niestety
słyszałam.
-Ona jest wszędzie, co
nie?- Usłyszałam, jak jedna z dziewczyn mówi. Przygryzłam dolną wargę, kiedy
mój żołądek zaczął się skręcać. Nie podobało mi się to uczucie. To uczucie
bycia obserwowanym. Miałam straszne wspomnienia z nocy, kiedy wyszłam z
mieszkania Harry’ego a ludzie praktycznie mnie zgnietli. Wzdrygnęłam na samą
myśl o tym.
Zaczęłam rozglądać się
po ludziach w parku. I za każdym razem kiedy spojrzała na nową twarz, wydawało
mi się, że już kiedyś na mnie patrzyła. Patrząc,
oglądając, oceniając mnie. Starałam się rozluźnić moje oddechy, ale
wiedziałam, że były nieobliczalne i pozbawione kontroli. A kiedy para
przyjaciół odwróciła się w naszą stronę trzeci raz, wypuściłam głośny, drżący
oddech. To spowodowało, że Harry spojrzał w moją stronę. Przełknęłam ślinę
zanim na niego spojrzałam, fałszywy uśmiech rozciągnął się na moich ustach. Tak
jakby mówił ‘Oczywiście, że jest w porządku, dlaczego pytasz?’
Nagle poczułam
delikatne palce Harry’ego przeplatające się z moją dłonią. Bez wahania splótł
nasze palce i mocno złapał moją rękę. Przeniósł usta blisko mojego ucha i zamruczał
jego aksamitnym szeptem
-W porządku Scar.-
mieszanina jego miętowego oddechu i ciepła w głosie całkowicie mnie uspokoiła. Moje
ramiona się rozluźniły, a odkształcenia na czole zniknęły. Czułam się
swobodnie. A wszystko to wzięło się z trzymania za rękę i pomruku do ucha.
Szliśmy i rozmawialiśmy
ze splecionymi dłońmi, w tej chwili wszystko wydawało się w porządku.
Zapomniałam o wszystkich innych wokół nas i po prostu skoncentrowałam się na
Harrym. Na jego kiepskich żartach, które wciąż bawiły mnie ze względu, że były
po prostu żałosne. Na jego długich historiach, które zawsze kończyły się
szczęśliwie, jak i na sposobie, w jaki na mnie patrzył. Naprawdę nigdy nie
powiedzieliśmy nic, kiedy dzieliliśmy nasz mały konkurs gapienia się, ale nie
było nic co naprawdę musieliśmy powiedzieć.
-Jest Ci zimno,
prawda?- Zapytał Harry, kiedy doszliśmy do końca parku. Było tam sześć małych
sklepików ustawionych blisko siebie, a każdy z nich miał swój unikatowy styl.
-Troszkę- powiedziałam
poruszając zdrętwiałym nosem. Harry zaśmiał się i pociągnął mnie do jednego ze
sklepów. Gdy do niego weszliśmy natychmiast rozgrzałam się przez ogień płonący
w kominku, zapach cynamonu i ciepłej wanilii. Rozejrzałam się i zobaczyłam
kilka osób popijających swoje ciepłe napoje w dużych kubkach do kawyi przeglądających
coś w swoich McBook’ach.
Cholerni hipsterzy.
-Usiądź, a ja zamówię
Ci coś ciepłego.- przeniósł swój palec na mój nos i poklepał go lekko.
Zmarszczyłam na niego brwi zanim uśmiechnęłam się i poszłam zająć nam jakieś
przytulne miejsce na tyłach kawiarni, w której byliśmy.
Westchnęłam kiedy
usiadłam, od razu czując się komfortowo na miękkich poduszkach. Usiadłam na
chwilę, dopóki nie znudziło mi się stukanie o stół palcami, więc wyciągnęłam
telefon, mając nadzieję, że będzie tam cos ekscytującego, kiedy nacisnę
środkowy przycisk.
Niestety, nie było nic.
Prychnęłam i zatrzymałam
Twittera, postanawiając, że teraz jest dobry czas na sprawdzenie interakcji.
Moje oczy rozszerzyły się na widok jak wiele otrzymałam przez ostatnią godzinę
i jeszcze ich przybywało, a większość była na wzór:
Omg! Właśnie widziałam @Harry_Styles z @scar_mcvay!!!
Trzymających się za ręce!!! Co się dzieje!!!
Z wyjątkiem niektórych
użytkowników, nie byli obojętni co do tej sytuacji. Wciskali swoje trzy grosze na
temat tego, co sądzą o mnie i o Harrym. Tweety zdenerwowały mnie i sprawiły, że
wpadłam w większą paranoję, że ci hipsterzy piszą właśnie na swoich blogach o tym
jak bardzo mnie nie lubią. Pokręciłam głową gdy zobaczyłam, że Harry zbliża się
do miejsca, w którym siedziałam. Miał dwa kubki w ręce i wsuwał się powoli na
fotel, nie chcąc wylać gorącego płynu. Pchnął jeden kubek w moją stronę.
-Wszystko w porządku?- Zauważył
jak wrzucam telefon z powrotem do torby. Uśmiechnęłam się, owijając palce wokół
turkusowego kubka.
-Nigdy lepiej-
Uśmiechnęłam się i pchnęłam brzeg kubka do ust. Korzenny płyn palił moje
gardło, ale smakował tak dobrze, że nawet nie myślałam o tym, że właśnie tracę
jedną trzecią moich kubków smakowych. Harry uśmiechnął się, gdy zobaczył, że
skrzywiłam się z bólu.
-Dobra?- zachichotał.
-Pyszna- powiedziałam
biorąc kolejny łyk napoju, który zostawił piętno na moim gardle.
Znowu skończyliśmy
jedną z naszych dziwnych rozmów. Mówiąc o pierwszych rzeczach, jakie pojawiły
się w naszych umysłach. Ale myślę, że to były rozmowy, które lubiłam
najbardziej. My dwoje rzeczywiście mogliśmy rozmawiać o wszystkim, począwszy od
czegoś tak głupiego, że po prostu pali w język, do czegoś dziwacznego czy
filozoficznego, czego Harry był w jakiś sposób pełny. Chcieliśmy przestać się
śmiać z rzeczy, które nawet nie powinny być śmieszne, ale tylko śmieliśmy się przez
to bardziej i głośniej z faktu, że tak strasznie śmieliśmy się za pierwszym
razem.
Kiedy tylko nasz śmiech
ucichł, Harry przycisnął do swoich ust krawędź kubka i wtedy mnie zahipnotyzował.
Sposób w jaki jego wargi układały się, gdy brał łyk. Sposób w jaki jego jabłko Adama
zanurzało się podczas połykania. Sposób w jaki jego usta układały się, kiedy
tworzył słowa używając jego perfekcyjnego akcentu. Sposób w jaki używał rąk aby
podkreślić słowa w jego opowieści. Wielkość
jego rąk..
Harry Styles był
dziełem sztuki.
-Więc- Powiedział Harry,
a mój wzrok powędrował od jego truskawkowych ust do oczu. Uśmiechnął się. –Dlaczego
mnie jeszcze nie pocałowałaś?
Zaśmiałam się w szoku z
tego, jak szczery był. Moje brwi uniosły się a uśmiech rozciągnął się na ustach.
Natychmiast zmieniłam wyraz twarzy, kiedy znalazłam odpowiednie slowa, aby
również zażartować.
-A kto powiedział, że
Cię pocałuję?- Oparłam głowę na ręku i wreszcie zauważyłam jak blisko siebie
siedzimy.
Harry zamrugał powoli,
jego usta przeobraziły się w chytry uśmieszek. Przebiegł gumą do żucia po
ustach i zostawił je bardziej lśniące i przytulne niż kiedykolwiek. Ścisnął je
razem a ja nie mogłam oderwać od nich oczu.
-Okej, teraz po prostu
robisz to celowo- Pokręciłam na niego głową i oderwałam wzrok. Zachichotał i
uśmiechnął się jasno wiedząc, że jego zły plan zadziałał. Spojrzałam na niego
powstrzymując uśmiech. Harry zachwycił się jeszcze bardziej.
-Cóż, jeśli nie chcesz
mnie pocałować- dokuczał mi. –powiedz przynajmniej, że chcesz pójść ze mną
do mojego domu na Boże Narodzenie-
Byłoby kłamstwem, jeśli
powiedziałbym, że nie myślałam o spędzeniu świąt z rodziną Harry’ego. To była
prawdziwa, mentalna walka, jednego dnia jestem pewna, że nie pójdę a następnego
biorę pod uwagę fakt, jak bardzo chciałabym spędzić z nim ten czas.
Czas, który mielibyśmy już
teraz i jak szczęśliwa będę, kiedy zakończę rozmyślanie nad odpowiedzią i
zgodzę się na jego zaproszenie. Spotkam jego mamę i rodzeństwo. Czytałam też
gdzieś, że ma kota.
Ale myślałam też o tym,
co powiedzą dziewczyny, gdy dowiedzą się, że jestem z nim w czasie Bożego
Narodzenia. Jakie inne straszne rzeczy mogą o mnie powiedzieć, nie znając ani
mnie, ani mojej sytuacji, a nawet tego co jest pomiędzy mną a Harrym.
Kiedy starałam się
wymyślić odpowiedź, poczułam na sobie rękę Harry’ego. Jego oczy spotkały moje i
prosiły mnie abym powiedziała tak. Jego palce ciasno owinęły się wokół mojej
dłoni, ściskając ją mocno, zanim mały uśmiech pojawił się na jego ustach.
-Tak-
wypaliłam bez zastanawiania. –chcę tego-
Dostałam skierowanie
aby iść z powrotem do mieszkania Harry’ego, bo powiedział, że chce mi coś
pokazać. Byłam trochę zdenerwowana tym, co mogło to być, bo z Harrym mogło być
to cokolwiek od czegoś ekstrawaganckiego romantycznego gestu do znajomego Harry’ego
na południu, jeśli wiesz co mam na myśli.
Ale to nie była jedna z
tych rzeczy. Harry pociągnął mnie na
balkon posadził mnie na ławce obok siebie. Zamrugałam kilka razy zanim
uspokoiłam oddech i spojrzałam na widoki przede mną.
Londyn podczas dnia był
wspaniały, ale w nocy to było coś innego.
Wszystkie budynki były
oświetlone. Patrzyłam jak gwiazdy błyszczą żółcią, bielą i błękitem. Wszystko
było świecące i odbijające się nawzajem. Z tej odległości mogłam zobaczyć
London Eye; czerwone światła, oświetlające noc. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu
przez widok przede mną i byłam bardziej niż zadowolona przez to co Harry chciał
mi pokazać. Bo to.. to było wspaniałe.
-To jest piękne-
Wyszeptałam z uśmiechem.
-Piękne- powtórzył
Harry. Spojrzałam na niego i zobaczyłam, że jego oczy już były wpatrzone we
mnie. Nasze twarze były znacznie bliżej niż pamiętam je trzydzieści sekund
temu. Odetchnął i uśmiechnął się przed przyciśnięciem ust do moich. Uśmiechnęliśmy
się na naszą bliskość, a ja natychmiast odwzajemniłam pocałunek.
Ręka Harry’ego owinęła
się wokół mojej talii, gdy przyciągnął mnie bliżej siebie. Jego język chytrze
prześliznął się do moich ust, tak że mogłam spróbować korzennego napoju, jaki
piliśmy wcześniej. Zaciągnęłam nogę na jego talię, powodując że nasz pocałunek
robił się coraz bardziej namiętny i ckliwy. Jego usta poruszały się z coraz
większą pasją i ogniem, gdy ja złączyłam nasze biodra razem.
Jego dłonie przeniosły się
boleśnie powoli do moich ud i wokół mojego tyłka, wtedy poczułam ciepłe opuszki
palców skradające się pod mój sweter, gdy delikatnie drapały moją skórę. Ręce
miałam owinięte wokół jego szyi, palce od czasu do czasu kręciły każdego z jego
loków, gdy nasze języki dziko tańczyły w ustach.
Usta Harry’ego ruszyły
w dół mojej szyi, obsypując ją małymi pocałunkami zanim zwrócił uwagę na mój
czuły punkt tuż nad obojczykiem. Zamknęłam oczy, kiedy poczułam jego satynowy
język na mojej skórze. Westchnienie uciekło z mych ust.
-Powinnam iść-
wyszeptałam nie wierząc we własne słowa. Harry nadal całował moją szyję, jego
usta zrobiły sobie drogę z powrotem do mojej szczęki.
-Nie- powiedział między
pocałunkami. –zostań ze mną- Przycisnął do mnie czoło i cmoknął mnie w usta
zanim zdążyłam odpowiedzieć.
-Muszę iść-
Powiedziałam jeszcze raz. Harry westchnął, zamykając na chwilę oczy.
Zastanawiałam się, czy czuł się w taki sposób jak ja. Zastanawiałam się czy
lubi uczucie bycia z kimś blisko.
-Przynajmniej pozwól mi
Cię zabrać do domu tym razem- Uśmiechnęłam się i zgodziłam. Zaprowadził mnie z
powrotem do mieszkania z rękoma zaciśniętymi ciasno wokół moje talii, wywołując
sugestywne spojrzenie Louisa, gdy pderwał wzrok od jakiegoś programu
telewizyjnego. Uśmiechnęłam się do niego, a on pokręcił głową z uśmiechem na
twarzy.
Harry powiedział mi
żebym poczekała na zewnątrz, i że będzie szybko więc znalazłam własne odbicie w
butach, czekając na Harry’ego, który w końcu zawiezie mnie do domu jego ładnym,
ogrzewanym samochodem. I może na jeden, lub siedem nocnych całusów.
Kiedy czekałam i
obserwowałam nieznajome otoczenie, zauważyłam powiew gęstego dymu, wypełniający
powietrze za rogiem. Podeszłam tam na palcach i spotkałam parę
zaczerwienionych, brązowych oczu.
Moje serce zatonęło.
Moje usta się otworzyły. Czułam szczypanie w oczach, gdy zobaczyłam jego twarz.
Zayn podszedł do mnie.
Jego policzki nakrapiane zarostem zatopiły się, kiedy wziął głęboki wdech dymu
z jego papierosa.
Do tej chwili zupełnie
zapomniałam o planach z Zayn’em, które stworzyliśmy już tydzień wcześniej.
Zupełnie zapomniałam jak boli to, kiedy ktoś mówi, że przyjdzie, a wcale nie
chce przyjść. To było dopóki nie zobaczyłam jak zraniony stał obok mnie.
-Jak miło z Twojej
strony, że się pokazałaś Scarlett- Splunął na mnie. Wdychałam drżący oddech,
moje usta drżały kiedy próbowałam wypchnąć z nich słowa. Ale Zayn mówił dalej. –Jak
miło z Twojej strony, że pokazałaś się tu z Harrym-
-Zayn- zaczęłam, ale
natychmiast się zatrzymałam, kiedy poczułam uścisk w gardle.
-Co? Jaka tym razem
jest Twoja wymówka?- Strzepnął popiół z papierosa. –Harry był znowu pijany?-
Moja szczęka zacisnęła się, gdy próbowałam walczyć ze spadkiem na zimny cement
i szlochaniem w Nike Zayna.
-Zayn, tak mi przykro-
Wyszeptałam unikają jego jadowitego spojrzenia.
-Taa- Roześmiał się. –Tak,
mnie też jest przykro. Przykro, dlatego że zmarnowałem na Ciebie mój czas-
Wypuścił smugę dymu z ust. Spojrzałam na swoje stopy.
-Myślisz, że jestem
głupi, czy coś?- Zapytał. Spojrzałam na niego gwałtownie kręcąc głową. –Czy myślałaś,
że nie wiem co te magazyny pisały o
Tobie i Harrym? Myślisz, że nie widzę waszym obrzydliwych tweetów do siebie?-
Jego głos ociekał goryczą.
Ścisnęłam powieki.
Miałam nadzieję, że to wystarczy aby zatrzymać to wszystko, aby wszystko
wróciło do normy. Przełknęłam ślinę zanim powiedziałam.
-Nie chciałam, żebyś
był na mnie zły- Wychrypiałam. Zayn znów się roześmiał i powoli pokręcił głową.
-Nie jestem na Ciebie
zły Scarlett- Urwał –jestem zły na siebie. Za myślenie, że rzeczywiście wolisz
mnie od Harry’ego. – Przygryzłam wargę na jego słowa. –Wiesz, mam dość tego, że
Harry obraca wszystko w grę.- Jego oczy wwiercały się we mnie kiedy w końcu
wziął ostani wdech papierosa. –I jestem chory przez jego ciągłe zwycięstwo-
Ścisnęłam usta tak mocno,
że przybrały odcień bieli. Oczy Zayna wciąż walczyły ze łzami, które
nagromadzały się z każdym słowem, które mówił. Czułam się okropnie, czułam się
zła, czułam się jakbym wykopała szczeniaka i kazała mu siedzieć i płakać w
deszczu.
Słyszałam jak Harry
otwiera i zamyka drzwi, gdy do mnie podbiegł. Jego ramie niedbale objęło moją
talię, gdy pocałował mnie w czubek głowy.
-Oh Zayn!- Zaśmiał się,
kiedy zauważył swojego przyjaciela. –Nie widziałem Cię- Zayn przygryzł wnętrze
policzka. –Przepraszam, że to trwało tak długo, ale zadzwoniłem do mojej mamy i
powiedziałem jej, że będziesz z nami w Boże Narodzenie- Harry powiedział mi,
gdy między mną a Zaynem wciąż był kontakt wzrokowy. I nawet nie chciałam zacząć
mysleć o tym co pomyślał sobie Zayn w tym momencie.
-Widzimy się później
Haz- Powiedział Zayn zanim obrócił się i poszedł do swojego mieszkania Moje
drżące usta i wilgotne oczy robiły wszystko, aby się nie poddać i nie pobiec za
nim, aby prosić go o wybaczenie.
Harry pociągnął mnie w
stronę swojego samochodu.
Milczałam przez całą
drogę do domu.
________________
hej kochani <3 dzisiaj
rozdział trochę później niż zawsze, bo mam anginę i nie mogłam wyrobić się z
tłumaczeniem. Wybaczycie <3
Tak cholernie smutna
końcówka, aż posmutniałam podczas
tłumaczenia. biedny Zayn :<
KOCHAM WAS. x @xhighway