Nie jesteśmy wrogami; po prostu się nie
zgadzamy.
Balet Giselle po raz
pierwszy został wykonany w 1841 roku, nigdzie indziej jak w Paryżu, we Francji.
Opowiada on historię
pięknej, wiejskiej dziewczyny, która zakochuje się w chłopaku, który udaje, że
jest chłopem (a w rzeczywistości jest księciem i ma narzeczoną) i zaleca się do
niej tylko po to, aby ściągnąć jej spodnie. W Giselle zakochany jest również
inny mężczyzna, który próbuje ją ostrzec, że ten człowiek nie jest tym, za kogo
się podaje. Ale kiedy biedna Giselle dowiaduje się, że jej idealny mężczyzna
nie jest taki, jak myślała, umiera z powodu złamanego serca.
Nie bójcie się jednak.
Po śmierci spotyka się z nim i tańczą w zaświatach niewiarygodnie piękny
taniec, dzięki któremu Giselle w końcu mogła spocząć w spokoju.
Brzmi trochę znajomo,
prawda?
Cóż, jest kilka
drobnostek, którymi różnie się z Giselle. I myślę, że największą z nich jest
to, że ja- Scarlett McVay wciąż żyję i mam się dobrze. I nie sądzę, że moje
życie skończy się w najbliższym czasie. Przynajmniej mam taką nadzieję.
Jednak, jeśli mogłabym
powiedzieć Giselle jedną rzecz, byłoby nią to, aby uciekła i zaczęła nowe
życie, bo to skończy się katastrofą. I dużą, dużą ilością lodów. Z czego
instruktorka tańca nie będzie zadowolona.
Zacisnęłam żeby, kiedy
usłyszałam delikatne dźwięki pianina dobiegające z głośników. Zaczęłam świrować
na dźwięk tej melodii, a to był dopiero trzeci dzień prób. To były lekcje
prywatne, ponieważ w dzień miałam zaplanowane zajęcia na uniwersytecie i tylko
w nocy mogłam ćwiczyć. I dlatego że, cóż, byłam całkowicie pochłonięta tańcem.
I z jakiegoś powodu,
nie potrafiłam zrobić dolnych patów. Normalnie szybko się uczę, najszybciej z
naszej grupy, ale obecnie zbyt wiele działo się w mojej głowie. Liczby, kroki
taneczne, kocie jedzenie, więcej lodów, pewna para zielonych oczu…
Czułam świdrujące oczy
Bonnie, kiedy zrobiłam pierwszy krok w baletkach. Starałam się oczyścić umysł i
wczuć w muzykę; powracając do starych metod, które pomogłyby mi w końcu nauczyć
się tego układy i w końcu móc wyjść stąd, wracając do łóżka, po bardzo
potrzebny mi sen.
Jak późno było?
Bonnie westchnęła
ciężko i wiedziałam, że nie wróży to nic dobrego.
-Słuchasz w ogóle tego,
co do Ciebie mówię?- Skrzyżowała ramiona na piersi. –Mówiłam Ci Scarlett,
absolutnie żadnych powodów do rozkojarzenia- Jej akcent zaczynał brzmieć
trochę, jak odgłos gwoździ przesuwających po tablicy. A ja już nie pamiętam,
kiedy ostatni raz nienawidziłam być tak długo na sali. –A Ty oczywiście jesteś
rozproszona-
Pokręciłam głową i
uśmiechnęłam się nerwowo. –Przepraszam- Moje gardło nagle zrobiło się suche.
Zaczynałam myslec, że był to efekt uboczny przeszywającego spojrzenia Bonnie.
–Nie jestem rozkojarzona. Jestem po prostu.. jestem.. po prostu zestresowana.
Bonnie rozluźniła
ramiona i mlasnęła językiem. I nie byłam pewna, co to znaczy, ale było to
bardziej delikatne niż przed chwilą. –Okej, wiem, że wymagam od Ciebie za dużo-
Moje ramiona rozluźniały się. –Ale jeśli nie potrafisz tego zrobić, łatwo
będzie znaleźć mi nową Giselle, a ty odegrasz rolę Wilis- I w tym momencie moje
ramiona były tak napięte, jak tylko napięte mogą być. Znowu.
-Nie!- Od razu
powiedziałam. Głównie dlatego, że nie zamierzałam być jedną z tych smutnych,
martwych dziewcząt przygotowanych na śmierć. I nie byłam jedną z tych
dziewcząt. –To znaczy.. nie.- Opuściłam głowę i spuściłam z tonu. –To znaczy..
mogę to zrobić- Tchnęłam. –Mogę to zrobić- Powtórzyłam, bo pomyślałam, że może
wtedy w to uwierzę.
-Więc zrób to.
Przełknęłam ślinę i
spojrzałam na stopy. –Okej
Bonnie odwróciła się
ode mnie z wdziękiem, jak zawsze, a ja spojrzałam w lustro. Złapałam brązowe
oczy Danielle pełne refleksji. Poruszyła palcami i dała mi słaby uśmiech dla
moralnego wsparcia. Podniosłam na nią brew, kiedy zaczęła grać muzyka.
Wzięłam głęboki oddech
i rozpoczęłam rutynowe kroki, których uczę się już od siedemdziesięciu dwóch
godzin. Czułam, że moje ruchy są bardziej naturalne i płynne. I poczułam uśmiech na twarzy, kiedy zrobiłam serię
zakrętów na podłodze i widziałam Bonnie kiwającą głową, kiedy wylądowałam w
szybkim podskoku. Szybko wróciłam na miejsce i od początku zaczęłam rutynowe
kroki, zakańczając wszystko delikatnym skinieniem dłoni. Piosenka zatrzymała
się, a mój oddech wydawał się zatrzymać w czasie.
Bonnie klasnęła w
dłonie dwa razy. –I to jest Scarlett jaką znam- Uśmiechnęłam się i zobaczyłam w
lustrze Danielle z kciukiem w górze. Odwróciłam się do niej. –Teraz- Bonnie kontynuowała.
–Zrób to jeszcze raz i na dzisiaj kończymy. Ale chcę, abyś poszła od razu do
domu i odpoczęła, dobrze? Widzimy się jutro w południe.
-Okej- Powiedziałam raz
jeszcze. Zgadzałam się ze wszystkim, co tylko mówiła. Powtórzyłam układ jeszcze
raz, tym razem nawet lepiej, nie chwaląc samej siebie. Bonnie uśmiechnęła się
do mnie, chwytając za ramię z sympatycznym spojrzeniem.
Mimo tego, że nie mniej
niż dziesięć minut temu, groziła mi, że odbierze mi ta rolę, teraz była czymś w
rodzaju spokojnej duszy. Wiedziałam to.
Wypuściłam długi oddech
i przeszłam na piętach do ławki, na której leżała sterta moich ubrań. Danielle
siedziała obok niej. Miała złożone ręce i podskakiwała kolanem i wyglądała jakby umierała i chciała mi coś powiedzieć.
Starałam się ukryć moje przewrócenie oczami.
To nie tak, że nie
chciałam rozmawiać z Danielle, ale nie chciałam rozmawiać z Danielle. Jestem
pewna, że przyszła tu z dobrymi intencjami, ale nie mam nastroju na dobre
intencje. Byłam w nastroju jedynie do mojego kota, łóżka i godzinnych programów
telewizyjnych.
-Scarlett- Pisnęła,
kiedy usiadłam tak daleko od niej, jak tylko mogłam. Pokręciłam ramionami i
zaczęłam odplątywać wstążkę, która oplatała moje kostki.
Nie patrzyłam na nią,
kiedy powiedziałam –Cześć Danielle.
-Wyglądałaś
niesamowicie, naprawdę. Absolutnie pięknie.- Kontynuowała chwalenie mnie. W
końcu na nią spojrzałam. Jej uśmiech był słaby, a oczy wyglądały na zmartwione.
Tak samo ładny wygląda, jak i mój.
-Dziękuję- Powiedziałam stanowczo. Wrzuciłam
baletki do torby i znalazłam w niej koszulkę i legginsy. Między nami zapadła
długa cisza. Starałam się patrzeć na ubrania, a ona udawała, że się o mnie
martwi.
-Scarlett, musimy
porozmawiać- Prychnęłam i założyłam koszulkę.
-Porozmawiać.- Zrobiłam
cudzysłów w powietrzu. -To znaczy, że chcesz mi robić wykłady? Bo ja nie chcę
tego słuchać.
Danielle wstała. –Nie,
nie jestem tutaj po to, żeby Cię pouczać.- Pokręciła głową. –Jestem tutaj,
ponieważ.. Gdzie byłaś? Nie widziałam Cię od czasów przed Bożym Narodzeniem i
nie byłaś na przyjęciu Noworocznym Louis’a, tak samo jak Harry. Czy jest coś, o
czym musze wiedzieć?
Przez chwilę
zastanawiałam się, gdzie mógłby być Harry, jeśli nie był na przyjęciu
najlepszego kumpla. Może wyszedł z innym kumplem albo dziewczyną? Czy może w
końcu zasnął przed północą tak jak ja? Pokręciłam głową, bo
nie.obchodzi.mnie.to –Nic się nie stało.
Danielle wyczuła moje
kłamstwo. Wiedziałam to. Każdy to wyczuł. –Na pewno? – Starała się spotkać moje
zatopione w stopach oczy.
-Tak- Nieco się
cofnęłam. Zacisnęła usta na co westchnęłam. –Nie chcę o tym mówić- Wyszeptałam
i odwróciłam się na pięcie do torby, żeby wyciągnąć z niej legginsy. Znowu
zrobiło się cicho.
-Cóż, u Ciebie wszystko
w porządku?- W końcu zapytała, kiedy ubrana i przygotowana na niskie
temperatury. Podobnie jak ostatnio moja osobowość.
-W porządku- Wzruszyłam
ramionami. –Dlaczego pytasz?
-Ponieważ tak naprawdę
nie jest w porządku- Chwyciła pasek swojej torebki i spojrzała prosto na mnie.
–Spójrz, wszystkim czego potrzebujesz jest przyjaciółka. Jestem gotowa nią—
Podniosłam zmarszczone
brwi. –Nie masz pojęcia, czego potrzebuję- Zacisnęłam zęby i nie miałam żadnych
wątpliwości patrząc w jej smutne oczy. –A ja z całą pewnością nie potrzebuję
Cię teraz jako przyjaciółki- Powoli pokiwała głową. –Więc jeśli nie masz nic
przeciwko, chciałabym dostać się do domu-
Wyminęłam ją, sięgnęłam do kieszeni płaszcza po słuchawki i szybko
wsadziłam je do uszu.
Miejmy nadzieję, że
zagłuszą dźwięki jej protestu, żebym wróciła i z nią porozmawiała.
The Strokes grali
głośno w moich słuchawkach, kiedy okręcałam sobie biały kabel wokół palca, aż
jego poduszka nie przybrała fioletowego odcienia, a następnie oglądałam jak
znów powraca do poprzedniego koloru. Harry zawsze kazał słuchać mi The Strokes
i innych zespołów podobnych do nich, żebym polubiła je tak bardzo, jak on.
Zawsze mówiłam mu, że tak jest, choć nie było. Przynajmniej do tej pory.
I to wciągało, miał
rację. Naprawdę ich polubiłam. Bardzo. I wiedziałam, że oczywiście miał rację,
kiedy mówił, że będę krzyczeć w
poduszkę, słuchając ich piosenek, dzięki czemu miałam pretekst, dlaczego nic
nie mówiłam przez najbliższe kilka dni. I nie mogę stwierdzić, czy jestem
bardziej zła, czy smutna przez to wszystko. Minęły dwa tygodnie od kiedy
ostatni raz widziałam Harry’ego w mieszkaniu Zayn’a, wtedy rozmawiałam z nim po
raz ostatni.
Żadnych telefonów.
Żadnych smsów. Nawet nie tweetnął nic od Bożego Narodzenia. Nie żebym
sprawdzała, czy coś.. Tak czy inaczej, między nami dwoma, nie było żadnej
komunikacji. Tęskniłam za nim. I nie bałam się tego przyznać. Brakowało mi
rozmów przez telefon, dni spędzanych w jego mieszkaniu, tego jak pachniały jego
włosy, tego jak całował moją szyję, kiedy nie chciałam jeszcze spać.
Ale kiedy myślałam o
tych wszystkich miłych rzeczach, które dla mnie zrobił, to tylko przypominało
mi jak głupia byłam tkwiąc w tym wszystkim. Dla niego żadna z tych rzeczy nic
nie znaczyła, on po prostu chciał, cóż, zrobić sobie dobrze dobierając się do
moich spodni. I to było to, co spowodowało emocjonalną walkę wewnątrz mnie.
Byłam smutna, ponieważ tęskniłam za nim, ale byłam na niego zła za te wszystkie
kłamstwa. A jeszcze bardziej zła na siebie, o tęsknotę za takim idiotom.
Boże, on jest takim kretynem.
Trzymając się poręczy
szłam po schodach prowadzących do mojego mieszkania. Bolały mnie nogi i byłam
wyczerpana, więc nawet nie obchodziło mnie to, że szłam tak wolno, jak jakaś
staruszka. Kiedy nareszcie dotarłam do mieszkania, rzuciłam swoje rzeczy do
reszty bałaganu na podłodze. Idąc w kierunku łóżka zdjęłam płaszcz, rękawiczki,
szalik i czapkę. Opadłam na materac z głośnym hukiem. Newton wskoczył obok
mnie, uważając żeby nie nadepnął mi na nogi, czy ręce, położył się tuż obok
moich pleców. Potem po prostu zamknęłam oczy i szybko zasnęłam.
Obecnie nienawidzę
siebie za planowanie zajęć o ósmej rano. Prawdopodobnie dlatego, że zazwyczaj
byłam rannym ptaszkiem i zdrowo się wysypiałam, ale to było zanim Bóg zaczął
ten cały bałagan w moim życiu, tylko dlatego, że miał zły dzień i chciał żeby
jakaś niewinna dziewczyna cierpiała razem z nim.
Tak, wiem że w Afryce
są głodujące dzieci, ale przez ostatnie dwie sekundy czułam się źle. Albo przez
miesiące.
Mój telefon zawibrował
głośno pod biurkiem, co sprawiło, że się obudziłam i wytarłam oślinione usta na środku klasy.
Blondyn z piegami spojrzał na mnie z ukosa, a kiedy spojrzałam na niego, szybko
odwrócił wzrok na nauczyciela od.. Chwila, jaka jest teraz lekcja?
Spojrzałam na telefon i
szybko otworzyłam wiadomość.
Zayn
Malik: Zadzwoń do mnie jak najszybciej! Mam nadzieję, że
masz dobry dzień J
Uśmiechnęłam się i
szybko odpisałam, że zadzwonię do niego, kiedy tylko wyjdę z klasy i również
pożyczyłam mu dobrego dnia. Zayn był miłym chłopakiem. Zbyt miłym, dla własnego
dobra, poważnie.
Starałam się skupić
uwagę na wykładzie profesora o zaawansowanych dowodach geometrycznych, a to
dlatego, że w końcu dowiedziałam się czego uczy się klasa, więc zdecydowałam
się posiedzieć jeszcze te dwadzieścia minut. Bawiłam się końcówkami włosów i
zagrałam kilka rund w Fun Run na telefonie, starając się nie dopingować zbyt
głośno, kiedy wygrywałam z nieznajomymi.
Kiedy profesor
ostatecznie oddalił się, wepchnęłam wszystkie rzeczy do plecaka i posłałam temu samemu blondynowi gniewne spojrzenie.
Wyszłam z sali przyciskając telefon do piersi.
Kiedy byłam już na
zewnątrz budynku, skręciłam w stronę mojej ulicy, wybrałam numer Zayna i
czekałam dwa sygnały aż odebrał.
-Hej Scar- Przywitał
się, na co się uśmiechnęłam. Nie odzywałam się do niego przez pewnien czas,
ponieważ myślałam o tym jak miło słyszeć
jego głos.
-Cześć- Brzmiałam na
szczęśliwą. Dziwne. –Jak się masz?
-Świetnie- Mogłam
usłyszeć jak się uśmiecha, na co sama się uśmiechnęłam. –A ty?
Wzruszyłam ramionami i
starałam się brzmieć najbardziej optymistycznie, jak tylko potrafiłam. –W
porządku- Dosyć dobrze. –Co ode mnie potrzebujesz?
-Masz ochotę pójść
jutro na imprezę?- Prychnęłam na jego pytanie. Wiedział, że przygotowuję się do
pokazu i wiedział, że Bonnie mnie zgnoi jeśli dowie się, że poszłam tam, gdzie
nie powinno mnie być.
-Zayn, wiesz że nie
mogę tego zrobić- Powiedziałam przechodząc przez ulicę i machając jakiemuś
miłemu kierowcy, który mi się zatrzymał.
Zayn się roześmiał. –No
dalej, Scarlett. Wystawiłaś mnie już na Sylwestrze, po prostu przyjdź do mnie
na godzinę. Przynajmniej.
-Nie mogę-
Odpowiedziałam.
-Po prostu nie chcesz
przyjść, bo wiesz, że Harry tam będzie- Zayn nadal śmiał się bez powodu. W tej
chwili nie było nic zabawnego. Skręciłam w następną ulicę, i zadrżałam pod
zimnym podmuchem wiatru, od którego zabrzęczały moje kości.
-Nie- Odpowiedziałam
szybko. –Cóż, z tym bym sobie poradziła, ale… nie mogę iść Zayn. Poważnie.
Bonnie już raz chciała mi odebrać rolę, a nie chcę żeby to się powtórzyło.
-A jak niby dowie się o
tym, że poszłaś na godzinę na imprezę i nawet nie dotknęłaś niczego z
alkoholem?- Westchnęłam, gdy wchodziłam po kamiennych schodach do mojego
mieszkania. –Hmm?- Zayn zanucił wiedząc, że ma rację.
-Ale nie mam się w co
ubrać- Palnęłam wymówkę. Tym razem szłam po schodach nieco szybciej, niż moja
babcia. Co za poprawa.
Zayn zaczął śmiać się
jeszcze bardziej. –Przestań, po prostu załóż to, co znajdziesz i przyjdź
jutrzejszej nocy. Czuję się jakbym nie widział Cię od wieków- Zaśmiałam się
otwierając drzwi do mojego brudnego mieszkania. Naprawdę powinnam posprzątać.
–No i co?- Zayn zapytał po moim braku odpowiedzi.
-Dobrze- Powiedziałam
wiedząc, że będę tego żałować. –Ale to jest coś w rodzaju balu, na który trzeba
założyć sukienkę? Czy po prostu spotkanie, na które mogę założyć jeansy?
-Nie wiem- Zachichotał
Zayn. –To po prostu impreza. Co normalnie założyłabyś na imprezę?
-Nie wiem! To dlatego
Cię pytam!- Zaśmiałam się i nagle zatęskniłam za nim bardziej, niż wcześniej.
Tylko dlatego, że nasze żarty odwracały moją uwagę od tych wszystkich rzeczy, a
ja po prostu czułam się lepiej w towarzystwie Zayna. Może ta impreza nie jest
takim złym pomysłem.
Śmiech Zayn’a zamarł.
–Włóż sukienkę, którą miałaś na urodzinach.
Uniosłam brwi. –Jeśli
uda mi się ją znaleźć. W moim mieszkaniu jest straszny bałagan.- Uniosłam stos
ubrań z kanapy mając nadzieję, że wypadnie z niego ładna sukienka, ale wypadła
tylko bielizna i jakieś koszulki.
-Znajdź ją, załóż, i
przejdź się koło Harry’ego kilka razy, bo po tym prawdopodobnie będzie płakał
przez sen kilka dni. To tylko rada, chociaż.
Znowu westchnęłam.
–Zobaczę, co da się zrobić
-Dobrze- Odpowiedział.
–Więc, do zobaczenia jutro wieczorem, tak?
-Tak- Skinęłam głową. –
Tylko wyślij mi wiadomość ze szczegółami, a ja przyjdę.
-Dobrze- Powtórzył.
–Tęsknię za Tobą Scar.
-Ja też za Tobą
tesknię- Powiedziałam zanim rozłączyłam się i położyłam telefon na stoliku
nocnym. Moja głowa opadła na skraj kanapy, wypuściłam długi oddech. Starałam
się nie koncentrować na nieuniknionej, niezręcznej rozmowie, która odbędzie się
jutro między mną a Harrym. Ale czy on w ogóle będzie chciał ze mną rozmawiać?
Czy on w ogóle tam będzie? Pewnie po prostu wyjdzie i pójdzie się spotkać z
jakąś blondynką.
Potarłam
twarz dłońmi i powoli otworzyłam oczy, zauważając Newtona chrupiącego jedzenie
z miski. Wstałam z kanapy i zaczęłam
grzebać w stercie ubrań na podłodze. Byłam zdeterminowana, żeby znaleźć tę
sukienkę. Ale byłam jeszcze bardziej zdeterminowana, kiedy pomyślałam, że
sprawię, że Harry będzie płakał do poduszki.
Przed zajęciami z
Bonnie spędziłam cały czas na szukanie tej cholernej sukienki. A kiedy miałam
już zrezygnować, zauważyłam coś pod miską Newtona. Rozwinęłam zawiniątko
tkaniny i odmówiłam krótką modlitwę pod nosem, kiedy w końcu znalazłam
sukienkę. I pomimo tego, że była cała zakurzona i pokryta kocią sierścią, jest
idealna do założenia na jutrzejszą imprezę. Po praniu, czy dwóch.
Aura w studiu była o
wiele przyjemniejsza, niż wczorajszej nocy. Pomimo niskiej temperatury, słońce
świeciło za dużymi oknami, co spowodowało, że cienie moje i mojego partnera- Mitch’a
tańczyły razem z nami. Bonnie również wydawała się dzisiaj szczęśliwsza.
Prawdopodobnie dlatego, że dokładnie wykonywałam wszystkie ruchy i obroty, więc
wyglądałam lepiej niż ona sobie wyobrażała. Mitch również był lekki przy każdej
figurze.
Zawsze wywoływał u mnie
śmiech, przez swoje komentarze wypowiadane pod nosem, a czasami nawet na głos.
Był silnym i pięknym tancerzem. Miał również piękną szczękę, którą jego chłopak
(tak, chłopak) uwielbiał. Przynajmniej tak mi powiedział.
Bonnie skończyła naszą
próbę wcześniej, więc przez chwilę rozmawiałam z Mitch’em, podczas gdy zakładaliśmy
buty odpowiednie do pogody.
-Robisz coś ciekawego
dzisiejszego wieczoru, Scarlett?- Jego akcent był wyrazisty, gdy mówił bardzo
szybko. Czasami chciałabym prosić go o powtórzenie wszystkiego dużo, dużo
wolniej, by w końcu rozszyfrować, co powiedział.
-Nie, nie dzisiaj- Roześmiałam
się, wkładając balerinki do torby.
Mitch mlasnął językiem.
–Oh, a jutro?- Zmrużył oczy.
-Może- Wzruszyłam
ramionami. –Tylko nikomu nie mów. Bonnie ostatnio była na mnie zła.
Mitch spojrzał na mnie,
jakbym zrobiła coś złego. Moje oczy rozszerzyły się i obawiałam się
najgorszego. Może gdzieś tu są kamery, podłączone do biura Bonnie i ona po prostu słyszała całą tą rozmowę.
–Scarlett masz prawo wyjść na imprezę i się dobrze bawić. To, że jesteś Giselle
nie znaczy, że nie możesz pójść na imprezę, czy dwie.
Uśmiechnęłam się i
poczułam się lepiej, przez to, że zdecydowałam się jutro pójść. I w pewnym
rodzaju głupio, przez to, że tak protestowałam. –Spójrz na mnie, jestem Albrect
i mam kaca, jak diabli. – Uszczypnął moje udo i roześmiał się, a ja chichotałam
razem z nim. - I nawet nie zaczynaj z rolami, bo je mamy załatwione- Potrząsnął
głową. –Będziesz tylko potrzebowała kilka tygodni regeneracji- Przewróciłam
oczami, ale wciąż śmiałam się z jego wygłupów.
Zebrałam swoje rzeczy,
opatuliłam się ciepło i pożegnałam się z
Mitchem. Uścisnął mnie mocno, powiedział, żebym bawiła się najlepiej, jak tylko
można i zapewnił, że mój sekret jest u niego bezpieczny. Uśmiechnęłam się i
pomachałam na pożegnanie.
Dzięki
temu, że rozmawiałam z Zayn’em, znalazłam sukienkę i miałam niesamowita próbę..
Myślę, że w końcu jestem gotowa do posprzątania mieszkania. Cóż, przynajmniej
pozbieram ubrania z podłogi i umyję trochę naczyń.
Naprawdę muszę zacząć myśleć,
o skutkach pewnych rzeczy, zanim je zrobię. To znaczy, nie myślałam, że ta
sukienka skurczy się tak po dwóch wycieczkach do pralki i suszarki. I nawet nie
wiedziałam, że coś może być tak obcisłe, ale w nią weszłam.
Tym razem założyłam pod
nią rajstopy. Głównie dlatego, że nie chciałam być odznaczona, jako ‘powtarzacz’
strojów, a pyzatym było tak zimno, że nie było opcji iść na gołe nogi. I, cóż,
dobrze że nie trąbiły na mnie klaksony, bo sukienka była krótsza, niż
wcześniej.
I muszę podziękować
Bonnie za dietę, która sprawiła, że trochę zrzuciłam. Nawet jeśli dieta była tylko
z miętowo-czekoladowych lodów z Tesco i ostatnio wody. Czego nie zrobimy dla
piękna.
Z całych sił próbowałam
nie przygryzać warg, bo było to tylko przyczyną kłopotliwych plam na zębach od
szminki, więc uciekłam się do bawienia się włosami. Pozwoliłam im zostać,
takimi jakie są, po wyjściu spod prysznica. Jeśli idę do Zayn’a tylko na
godzinę, nie musze wyglądać jakoś fantazyjnie. Po raz ostatni przejrzałam się w
lustrze i przegładziłam dłonią brzuch, jednym okiem patrzą na mój tyłek w tej
sukience.
Przepraszam raz
jeszcze, ale cholernie chciałam, żeby wyglądał dobrze. Harry tej nocy może płakać
na miejscu.
Wzięłam głęboki oddech
i podniosłam torbę oraz ciężki płaszcz. Wsunęłam go na siebie i poklepałam
główkę Newtona.
-Niedługo wrócę,
koleś- szepnęłam do niego zanim pocałowałam jego puszystą mordkę. On miauknął w
odpowiedzi i przesmyknął się na moje łóżko. Wypuściłam głęboki oddech i
zamknęłam za sobą drzwi.
Droga do Zayn’a
zleciała mi szybko, przez większość czasu słuchałam ‘po zerwaniowej’ play listy
od Maddie, którą dała mi kilka tygodni temu. To wystarczyło mi do dzisiejszej
konfrontacji z tym chłopcem. Ale nawet tandetna piosenka Kelly Clarkson, nie
zrobiła nic, aby uspokoić moje nerwy.
Moje dłonie oblewały
się potem, a ciało wzdrygało się co kilka minut, uciekając się do żucia wargi i
szybkiego oblizywania zębów ze szminki. Kiedy kierowca w końcu zatrzymał się
przed mieszkaniem Zayn’a, zapłaciłam mu drżącą ręką i pchnęłam drzwi.
Moje obcasy ścierały
się o chodnik. Przyśpieszony oddech był widoczny przede mną, a serce wydawało
się pędzić, kiedy dotarłam do jego drzwi.
Mieszkanie było ciemne
i nie grała w nim muzyka. To znaczy, nie grała szczególnie głośno, ale na tyle
głośno, że kiedy ktoś chce coś do Ciebie powiedzieć to musi krzyczeć. Było już
tam kilka osób. Wielu, których nie znałam, ale spodziewałam się, że nikogo nie
będę tam znała. Skinęłam do nich głową i uśmiechnęłam się do niektórych i
przebiegłam do pokoju Zayn’a, zostawiając tam swój płaszcz. Wyprostowałam swój
strój raz jeszcze, zanim wróciłam do nurkowania w morzu obcych.
-Scarlett- usłyszałam
wołanie mojego imienia. Odwróciłam się i zobaczyłam Louisa i Zayna
przeciskających się w moim kierunku. Louis był już pijany i miał rękę zarzuconą
na szyje Zayna. Nos Zayn’a zmarszczył się, kiedy zachichotał na co się
uśmiechnęłam, podczas gdy dwaj chłopcy zbliżyli się do mnie.
-Hej Lou- przywitał
mnie ogromnym uściskiem. Roześmiałam się i poklepałam go po plecach.
-Wyglądasz dziś
cudownie- Wybełkotał w moje ucho. –Hej, jak Twoje urodziny?- Powiedział, kiedy
odsunął się ode mnie. –Cóż, jak i moje urodziny również- wskazał na swoją
klatkę piersiową i zachichotał.
-Były w porządku-
Zaśmiałam się i wzruszyłam ramionami. Zayn znajomo rzucił na mnie okiem – A Twoje?
-Absolutnie wspaniałe-
krzyknął unosząc kciuki do góry. Zayn szybko pokręcił głową, owinął ramię wokół
jego tali i dał mi szybki uścisk.
-Widzę, że przyjęłaś
moją radę dotyczącą sukni- Wyszeptał z uśmiechem. Przewróciłam ocz mim i
skrzyżowałam ramiona na piersi.
-Tak, cóż, nie chcę przegapić
okazji, do wywołania krzyku u Harry’ego- Uśmieszek Zayna przerodził się w
szeroki uśmiech, kiedy Louis dalej bełkotał o herbacie, którą zamówił na necie.
Zayn i ja w połowie go słuchaliśmy, gdy jego niebieskie oczy nagle się
rozszerzyły. Wyjrzał lekko za mnie.
Bałam się odwrócić.
-Hej- Louis wskazał
palcem. –Harry w końcu przyszedł!- O Boże. Zayn sięgnął po moją rękę i ją ścisnął.
Zacisnęłam zęby i na pewno chciałabym być
teraz z Newtonem pod kołdrą, oglądając
dobry film. –Harry tutaj!- Krzyknął Louis. Chciałam uderzyć go w głowę, za to
co robi.
Zayn puścił moją dłoń,
kiedy tylko Harry pojawił się obok Louisa. Z trudem przełknęłam ślinę. Czułam
ten znajomy zapach wody kolońskiej. Pachniał tak dobrze. Ale był takim idiotą.
Czułam oczy Zayna na mnie. Czułam oczy wszystkich na mnie. Moja klatka
piersiowa zaczynała czuć się coraz cięższa. Chciałam iść do domu. Musiałam iść
do domu.
Spojrzałam na niego.
Jego ciemne spojrzenie skupione było na mnie. Miał zwykły biały t-shirt i
granatową marynarkę. Jego ręce włożone były w kieszeniach czarnych jeansów. A
jego włosy.. były odsunięte z czoła. Aż chciałam powiedzieć, że mi się to
podobało.. Nienawidziłam go.
-Hej- powiedział
stanowczo.
Zacisnęłam usta i
pokręciłam głową na jego powitanie. –Hej- Odpowiedziałam. Zayn przygryzł wargę
przez mój ton. –Twoje włosy są zaczesane.
Harry zaśmiał się i
przebiegł palcami przez włosy. Wyglądał jak dwunastoletnia dziewczynka, która
głupkowato spięła swoje włosy przed lekcjami tańca. Starałam się nie śmiać. –To
jest coś, co zrobiłem niedawno.
Moja górna warga
wygięła się w obrzydzeniu. –Nie podoba mi się- Zayn wreszcie wypuścił śmiech, a
ja podziękowałam Kelly Clarkson, za to że rzeczywiście sprawiła, że powiedziałam
coś takiego. Co cię nie zabije to Cię wzmocni, Kelly.
-Oh- Harry zmarszczył
brwi. Przewróciłam oczami i odeszłam od tej małej grupki. Ale upewniłam się, że
idę powoli, tak żeby Harry mógł mieć ładny widok na mój tył. Pozwól łzom płynąć,
Styles.
Większość czasu
spędziłam na taborecie w kuchni, albo na kanapie w pokoju Zayn’a. Byłam
szczególnie zadowolona z pobytu w pokoju Zayna, ponieważ było tam
najspokojniej. Ale kiedy przypadkowa, pijana para potknęła się o siebie, dając
mi sygnał, aby ich zostawić wróciłam do reszty nocy.
Stale sprawdzałam swój
telefon, mając nadzieję, że w końcu nadejdzie ta godzina, w której będę mogła
stąd wyjść. Widziałam Harry’ego tylko raz, od kiedy odeszłam od naszego niewygodnego
powitania i komentarza na temat jego włosów. To wszystko było zbyt zabawne, ale
tak też wyglądał dobrze, tak.. gorąco. Był taki gorący. Nie, nie był gorący.
Był idiotą. Ogromnym idiotą.
Ale kiedy tylko
rzuciłam okiem w jakimś kierunku; wszędzie widziałam Harry’ego. To było
niepokojące, mieliśmy tak wiele nierozliczonych spraw. Nie chciałam się z nim
widzieć i rozmawiać z nim w ten sposób. Nie tutaj, nie z tymi wszystkimi
ludźmi. Ale byłam zbyt dużym cieniasem, żeby powiedzieć mu, że Bóg wie
dlaczego, nie chciał do mnie zadzwonić.
Westchnęłam i
odepchnęłam ręką stolik, na którym siedziałam. Zauważyłam Liama w rogu pokoju,
ale był również w towarzystwie Danielle, a ja nie byłam w nastroju do niewygodnych
rozmów, więc zdecydowałam się porozmawiać z Niallem, który siedział właśnie na
kanapie z piwem w ręku.
-Scar- krzyknął kiedy
mnie zobaczył. Uśmiechnęłam się, machnęłam do niego ręką i usiadłam na miejscu
obok niego, które poklepał ręką. –Jak tam?
-W porządku- Wydawało
mi się, że daję tą odpowiedź dzisiaj wszystkim. –A tam?- Niall zarzucił na mnie
ramię, na co się zaśmiałam.
-Świetnie, dzięki że
pytasz- Zaczął mówić mi o jego wakacjach, a ja śmiałam się słuchając tych historii.
Głównie dlatego, że słowa które wypowiadał po drodze były zbyt zabawne. Niall
ucichł, kiedy pociągnął długi łyk piwa. Spojrzałam na telefon, żeby sprawdzić
czas. Bingo. Jestem tutaj dokładnie godzinę i czymś czego najbardziej
potrzebowałam było wydostanie się z tego piekła.
-Hej Niall- Odwróciłam
się do niego, a on uniósł brwi w odpowiedzi. –Wiesz gdzie jest Zayn?-
Zapytałam. Niall podrapał się w blond czuprynę.
-Myślę, że może być na
balkonie- Niall wzruszył ramionami i pociągnął łyk piwa. –Pali czy coś- Skinęłam
głową i poklepałam kolano Niall’a zanim odeszłam od niego, przepychając się między
tłumem ludzi, w kierunku rozsuwanych drzwi, które prowadziły do zbyt dużego
balkonu Zayn’a.
Na swojej drodze
zauważyłam Danielle i machnęłam do niej ręką. Uśmiechnęła się i mi odmachała.
Muszę jutro do niej zadzwonić i ją przeprosić. Teraz wszystkim czego chciałam
był powrót do domu.
Otworzyłam ciężkie, szklane
drzwi i wyszłam na mróz; marząc o tym abym dostała teraz swój płaszcz, żebym
mogła pożegnać się i wyjść z tej imprezy.
-Zayn?- Zawołałam,
kiedy nie widziałam go w pobliżu. Pchnęłam drzwi balkonowe. –Zayn?- Powtórzyłam.
-Harry- Usłyszałam
głęboki głos dochodzący zza mnie. Podskoczyłam lekko. On był tu przez cały
czas? Czy może wpadł tu na chwilę, żeby oderwać się od hałasu?
-Oh, przepraszam..-
Włożyłam za ucho opadający kosmyk włosów. –Myślałam, um, myślałam, że Zayn jest
tutaj- Harry oparł się o balustradę balkonu. Jego oczy nie opuszczały moich.
Czułam, że moje policzki z każdą sekundą czerwienią się coraz bardziej.
Chciałam odejść, ale nogi nie chciały mnie stąd zabrać.
-Założyłaś tą sukienkę
celowo?- Głos Harry’ego był niski, a moje serce zaczęło bić szybciej.
-Co?- spojrzałam na
moje stopy. –Nie- Wymamrotałam. Nawet gdy to było kłamstwo.
Harry roześmiał się i
pokręcił głową –Wiedziałem, że nie powinienem tutaj przyjść.
-Ta- Otuliłam się
ramionami, kiedy zawiał zimny wiatr. –Ja tam samo- Harry spojrzał na mnie przez
ramię i wyprostował się. Był taki wysoki. Taki, taki wysoki. Patrzył na mnie, a
ja nie mogłam patrzeć mu w oczy. Brzmiał
tak smutno, jak się czułam. –Dlaczego nie zadzwoniłeś?- Czułam gulę narastającą
w gardle.
Harry wypuścił
powietrze przez nos i odwrócił się na pięcie. Stanął z dala ode mnie. Poszłam
za nim. Nareszcie spojrzałam w jego
oczy. Ciemne, zielone, szkliste oczy. –Ponieważ nie wiedziałem, co Ci
powiedzieć- W końcu przemówił. –Nie wiem, jak Ci wyjaśnić, ze nie spałem dobrze,
bo za każdym razem, kiedy zamykałem oczy widziałem jak płaczesz- Moje usta
zaczęły drżeć, ale ścisnęłam je razem, aby to powstrzymać. –Płakałaś przeze
mnie, bo coś zrobiłem.
Zamknęłam oczy. –Harry..
-Wiesz jak dużo razy wybierałem
Twój numer telefonu?- Brzmiał jak bez tchu. –Ale za każdym razem widziałem
obraz Ciebie i mnie, a ja po prostu..- Zatrzymał się by przełknąć ciężko ślinę.
–Nie mogę po prostu skrzywdzić Cię jeszcze bardziej.
-Więc myślisz, że to,
że nie dzwoniłeś nie bolało? Czy myślisz, że u mnie jest w porządku Harry?- Rozluźniłam
ramiona, bo nagle poczułam się lepiej. –Ponieważ w skrócie, jestem rozbita!-
Łzy zajęły tylną część moich oczu, zacisnęłam usta tak mocno, jak tylko mogłam.
–Nienawidzę tego uczucia- Prychnęłam. –Wszystko co robię, widzę, słyszę, czuję,
przypomina mi o Tobie. Nienawidzę tego.- Otarłam łzy z kącików oczu. –Nienawidzę-
Szepnęłam.
-Scarlett, mam Ci tak
dużo do powiedzenia, tylko nie wiem jak to powiedzieć- Harry podszedł do mnie.
Odsunęłam się.
-Nie obchodzi mnie jak
chcesz to powiedzieć!- Roześmiałam się. - Po prostu to powiedz! Powiedz coś,
cokolwiek, żebym już się tak nie czuła- Oczy Harry’ego przeskanowały moje ciało
dwa razy, zanim odwrócił się do poręczy. Oparł się o nią i otarł głowę dłońmi.
Kiedy mój oddech się uspokoił, podeszłam do niego. Spojrzał na mnie, a
następnie na przestrzeń przed nim.
-Wiesz co, przyszedłem
wczoraj do Twojego studia tańca.- Harry mówił. –Danielle powiedziała mi, że tam
będziesz- Jego głos był lżejszy, delikatniejszy, przyjemny. Spojrzałam na niego
i czekałam aż będzie mówił dalej. –Chciałem do Ciebie podejść i porozmawiać,
zrobić wielką scenę, najbardziej romantyczną.- Zaśmiał się, a ja nie mogłam
powstrzymać uśmiechu na widok jego dołeczków. –Swoją drogą, jesteś naprawdę cudowną
tancerką. Absolutnie niesamowitą.- Potrząsnął głową.
Zarumieniłam się
ponownie i poczułam się najcieplej
podczas dzisiejszej nocy. –Dziękuję- Położyłam dłonie na poręczy, na której był
oparty Harry.
-Ale w chwili, kiedy oglądałem
Twój taniec, obrót czy cokolwiek, wyglądałaś na niewiarygodnie szczęśliwą-
Uśmiechnął się, dalej wpatrując się przed siebie. –Przez cały czas miałaś największy
i najpiękniejszy uśmiech- Oblizał wargi i wreszcie na mnie spojrzał. Zrobiłam
mój najlepszy uśmiech. –Ale wtedy zrozumiałem, że muszę wyjść, bo wiedziałem,
że kiedy do Ciebie podejdę, Twój uśmiech. Ty…- Zatrzymał się i przygryzł wargę,
która zadrżała. –Nie byłabyś już taka szczęśliwa.
Nadal na niego
patrzyłam. Jego profil był taki wspaniały w blasku księżyca. Światła wszystkich
budynków odbijały się w jego oczach, co czyniło je naprawdę świecącymi Był
piękny. Był dziełem sztuki. –Byłabym szczęśliwa- Powiedziałam. –Teraz jestem
szczęśliwa- Harry odwrócił głowę i spojrzał na mnie. Wyprostowałam się, kiedy
kontynuowałam –Może nie z dobrych powodów, ale jestem szczęśliwa. Tylko, tylko porozmawiałam
z Tobą i Cię zobaczyłam- Zaoferowałam mu słaby uśmiech.
Harry zamrugał powoli i
szybko oblizał wargi. Moje oczy zamknęły się, kiedy jego ciało zbliżyło się
bliżej mojego. Jego palce delikatnie gładziły mój policzek, tuż przed tym, gdy
schował mi włosy za ucho. Jego ręka była taka ciepła, a było tak zimno. Jego
nos trącił mój i mogłam poczuć jego usta naprzeciw moich. Wzięłam głęboki
oddech i położyłam dłonie po obu stronach twarzy. –Nie mogę- wyszeptałam – nie mogę
tego zrobić- Harry odsunął się ode mnie i pokręcił głową. Złączył usta i
odsunął włosy z czoła. –Przepraszam- Mruknęłam. Harry milczał. –Powinnam..
powinnam pójść.
Odeszłam od niego tak szybko,
jak tylko mogłam, ale zatrzymałam się, gdy dotarłam do drzwi. Odwróciłam głowę
i widziałam, że mnie obserwuje. –Żegnaj Harry- Skinął głową i przygryzł wargę.
Odwrócił głowę i powrócił do wpatrywania się przed siebie.
Zabrałam
mój płaszcz i torbę, po czym wyszłam bez mówienia o tym Zayn’owi, czy
komukolwiek.
Obudziłam się w środku nocy. Ciepłe ciało Newtona wtulone było w moje nogi i wszystko było normalne, takie jakie powinno być. Ale czułam się niekompletna. Może to było to, że miałam na sobie sweter Harry’ego. Może to był fakt, że nie mogłam przestać myśleć o tym jak pogłaskał mój policzek. Brakowało mi go tak bardzo. Brakowało mi bycia przy nim. Tęskniłam za słuchaniem jego głosu. Tęskniłam za Harry’m.
Jęknęłam kiedy z powrotem
opadłam na moje prześcieradła. Owinęłam rękę wokół poduszki, a drugą sięgnęłam
telefon leżący na stoliku nocnym, bo nie byłam pewna, czy nie dostałam
wiadomości od Zayna, o tym, że zniknęłam czy coś. I już zaczynałam szukać
wymówek.
Przycisnęłam telefon do
ucha, kiedy zaczęłam odtwarzać wiadomości głosowe. Moje śliskie usta rozchyliły
się, kiedy usłyszałam cichy głos, po drugiej stronie.
-Scarlett- Harry
wychrypiał moje imię. –Oh, chciałbym, żebyś odpowiedziała.- Zachichotał. Był
pijany. –Wyglądałaś tak pięknie dzisiejszego wieczoru. Tak pięknie i seksownie,
a ja tak bardzo chciałem Cię pocałować.- Pominęłam wszystkie znaki ostrzegawcze
przed moimi łzami i czułam je wszystkie w moich oczach, kiedy tylko usłyszałam
moje imię. –Boże, tęsknię za Tobą. Jestem takim pieprzonym dupkiem, prawda?
Cholera, tęsknię za Tobą baby lips. Tęsknię za Twoim uśmiechem, kiedy Cię tak
nazywam. Jesteś taka słodka, wiesz?- Znowu się zaśmiał. Przygryzłam wargę i
ścisnęłam zmoczone łzami powieki. –Chciałbym żebyś do mnie oddzwoniła. Chcę
żeby wszystko wróciło do normalności. –Chcę Cię całować, dotykać i całować, to
już chyba powiedziałem- Nadal chichotał. –Chce Cię, baby lips. Muszę iść, bo
Louis na mnie krzyczy. Oh, czekaj, to jest wiadomość- Nie mogłam powstrzymać
się od śmiechu przez moje żałosne łzy, przez to jak głupi był Harry. Nawet
jeśli wciąż byłam na niego zła. Nigdy
nie przestaje mnie śmieszyć. –Tęsknię za Tobą- Powiedział szybko, zanim
zakończył wiadomość.
Wypuściłam telefon z
dłoni. Moje ramiona trzęsły się, kiedy szlochałam w sweter Harry’ego. Chciałam
go tutaj. Chciałam mu powiedzieć, że mnie też go brakowało, że chcę go
pocałować. Chciałam go w każdy możliwy sposób. Chciałam nas. Chwyciłam poduszkę
i ścisnęłam ją tak mocno, jak tylko mogłam. Zmusiłam moje powieki, aby się
otworzyły i złapałam telefon, aby
odsłuchać wiadomość ponownie.
Ale
po piętnastu minutach słuchania jego głosu, nadal tego słuchałam. Znowu… i
znowu.
HEJ
MIŚKI! ♥
Tak na początku
chciałam bardzo, bardzo przeprosić, za tak długą przerwę, ale byłam nad morzem,
do tego rozdział jest baaardzo długi i jakoś przeliczyłam swój wolny czas. Tak
więc PRZEPRASZAM! :(
W rozdziale dzieje się
dosyć dużo, na końcówce na pewno ktoś sobie popłakał :) Harry potrafi być takim
dupkiem, ale potrafi też być taaaaki słodki!
To już jak na razie ostatni
rozdział przetłumaczony przeze mnie :(( Jest mi okropnie przykro, że to już koniec z Baby Lips (przynajmniej
przez najbliższe kilka miesięcy, ponieważ nie będzie nowych rozdziałów :<) Chciałabym
podziękować wszystkim, za to że czytaliście, zawsze byliście mili i
zostawialiście przemiłe komentarze, co strasznie motywowało do tłumaczenia J
Nie było żadnego popędzania co do rozdziałów, czy wyzwisk, na co skarżyły się
inne tłumaczki. To nasze pierwsze tłumaczenie, a poznałyśmy tyle cudownych osób!
: ) Nie myślałam, że to przyniesie tyle frajdy :>
DZIĘKUJĘ BAAARDZO!
JESTEŚCIE WSPANIALI, WSZYSCY MOGĄ ZAZDROŚCIĆ
NAM TAKICH CUDOWNYCH CZYTELNIKÓW!♥♥
KOCHAM WAS!
Udanych ostatnich dni wakacji! XOXO! @xhighway
PS: Rozdział
przetłumaczony, a o 18 na THIS IS US z @another_camille! Yaaaay!
PS2: A wy szykujcie się na 36 rozdział, bo jest się na co szykować haha <3
EDIT: hej, pozwólcie, że się wtrącę, bo widzę, że zaszło małe nieporozumienie :)
TO JESZCZE NIE JEST KONIEC BABY LIPS :)
36 rozdział pojawi się na pewno i od razu chciałabym zaznaczyć, że nie pojawi on się tu tak jak zawsze po 3 dniach, tylko jego tłumaczenie zajmie mi trochę dłużej, ponieważ jest o wieele dłuższy niż poprzednie :) jeszcze pomyślę ile mniej więcej on mi zajmie i napiszę datę tam po prawej stronie :)
obiecuję, że o tym co będzie dalej z Baby Lips wyjaśnię dokładniej po następnym rozdziałem :)
pozdrawiam!
@another_camille
PS2: A wy szykujcie się na 36 rozdział, bo jest się na co szykować haha <3
EDIT: hej, pozwólcie, że się wtrącę, bo widzę, że zaszło małe nieporozumienie :)
TO JESZCZE NIE JEST KONIEC BABY LIPS :)
36 rozdział pojawi się na pewno i od razu chciałabym zaznaczyć, że nie pojawi on się tu tak jak zawsze po 3 dniach, tylko jego tłumaczenie zajmie mi trochę dłużej, ponieważ jest o wieele dłuższy niż poprzednie :) jeszcze pomyślę ile mniej więcej on mi zajmie i napiszę datę tam po prawej stronie :)
obiecuję, że o tym co będzie dalej z Baby Lips wyjaśnię dokładniej po następnym rozdziałem :)
pozdrawiam!
@another_camille