31 maj 2013

Rozdział 3

Moje serce to nie stereo.


Moje odmrożone opuszki palców owinęły się wokół parującej czerwonej filiżanki kawy, takiej jaką właśnie zamówiłam. Były tylko dwie dobre rzeczy w zimie: pierwsza- miałam urodziny i druga- była miętowa mocha ze Starbucks'a. Paląca ciecz przepłynęła w dół mojego gardła, powodując, że moje oczy skrzywiły się w bólu, ale miałam to gdzieś. Ten napój był zbyt cholernie dobry, żeby poczekać aż ostygnie.
Usiadłam obok drzwi, stawiając moją turkusową torebkę na stole i krzyżując nogi okryte jeansami. Tak więc, mogę zrobić sobie małą przerwę w drodze do stacji radiowej. Westchnęłam z dumą. Kochałam wiedzieć, że jestem spóźniona. Chciałam zdenerwować Harry’ego, tak samo jak on irytował mnie.
Nawet nie wiem, jak ten dzieciak zaszedł mi za skórę. Pomyślałam, kiedy moje nieostrożne ręce grzebały w torebce, aby znaleźć jego telefon. Zatrzymałam moje poszukiwania, co ja robię? Powiedziałam do siebie zanim naruszyłam jego prywatność. Nawet jeśli on naruszył moją. Delikatnie położyłam telefon na stole i patrzyłam na niego tak często, jak często brałam łyki mojej mocha.
Zaczęłam odpływać myślami od hałasujących przekomarzań w kawiarni do cicho grającej muzyki w tle. W tej chwili leciał Michael Buble, a ja nuciłam razem z jego ponadczasowym głosem. Było coś takiego w tym człowieku i w jego muzyce, że od razu poprawiał mi się nastrój. I wcale nie bolało to, że był całkiem atrakcyjny. Łagodne pianino zagłuszyło nieprzyjemny głos prezentera radiowego, zastępującego Michela. Wywróciłam oczami, mając nadzieję, że będzie gadał krótko, a następna piosenka będzie jak najszybciej.
Ale czekałam niecierpliwie, stukając paznokciami o papierowy kubek, dopóki jakiś człowiek nie powiedział czegoś, co sprawiło, że moje uczy podniosły się jak u psa, który właśnie zobaczył wiewiórkę.
- Dzisiaj w studiu są z nami One Direction! - Krzyknął, sprawiając, że moje oczy się poszerzyły. Zapiszczałam hałasując, więc szybko zakryłam usta ręką, mając nadzieję, że nikt tego nie zauważył. Rozejrzałam się dookoła sklepu szukając głośnika, żeby być bliżej muzyki i zauważyłam go na przeciwległym stole.
Wyskoczyłam z mojego miejsca z kawą i telefonem Harry’ego w ręce, przechodząc na następne krzesło. Dźwięk nie poprawił się za bardzo, ale musiało mi to wystarczyć. Słyszałam wszystkich chłopców witających się i pozdrawiających słuchaczy. Wszystkie głosy brzmiały tak samo, więc nie mogłam rozróżnić kto jest kto, z wyjątkiem jednego, irlandzkiego akcentu. Niall, jestem pewna w 99,9%, że właśnie tak miał na imię.
- Więc, powiedźcie nam chłopcy, co robiliście przez ostatnie dni? - Dziennikarz zapytał, po czym czekał chwilę na odpowiedź.
-Cóż - jeden z nich zaczął. - Ostatnio byliśmy dosyć zajęci wywiadami i takimi tam, ale staramy się polubić to, tak bardzo jak możemy.- Przygryzałam wnętrze mojej wargi, rozpaczliwie pragnąc wiedzieć, kto właśnie mówił.
- Muszę zgodzić się z Liam’em - usłyszałam zaakcentowane słowa Niall'a, który jakby usłyszał moje myśli i odpowiedział mi na pytanie. Usłyszałam cichy śmiech prezentera.
- Harry, wyglądasz na odrobinę roztargnionego - przełknęłam ślinę i zacisnęłam uścisk na telefonie, którym miałam zamienić się z nim właśnie teraz.
- Oh. - zaśmiał się nieszczerze. - Po prostu czekam na kogoś - rozejrzałam się dookoła Starbucks’a, aby zobaczyć czy ktoś słuchał tego, co mówią. I nagle miałam wrażenie, że wszyscy wiedzieli, że przetrzymuję telefon Harry’ego. Wszyscy byli całkiem cicho, osądzając mnie i pijąc ich drogie latte. Wzięłam głęboki oddech i wróciłam do słuchania.
- On czeka na dziewczynę! - Usłyszałam inny głos, któregoś z zespołu. Pokręciłam głową i wstałam z krzesła, na którym siedziałam. Musiałam wyjść. Nie mogłam dłużej tego słuchać.
Dlaczego wpadłam na ten pomysł w pierwszej kolejności? Chciałam mój telefon z powrotem, a czym wcześniej, tym lepiej. Wybiegłam z kawiarni i praktycznie sprintem dobiegłam do stacji radiowej.
Wiedziałam, że jestem tam, kiedy inne dziewczyny oblegają z krzykami wejście. Wywróciłam oczami. Czy te dziewczyny nie mają nic innego do roboty, tylko czekać na pięciu sukinsynów?  
Zaczęłam przepychać się przez nie, na początku trochę nieśmiało, grzecznie mówiąc: 'Przepraszam', ale kiedy jedna z dziewczyny odepchnęła mnie, to była wojna. Odpychałam je, trącając łokciami, aż dotarłam do bramy. Przygryzłam dolną wargę, kiedy wyciągnęłam telefon Harry’ego i zadzwoniłam na mój własny numer, znowu.
Odebrał już po jednym sygnale, co mogłam ledwie usłyszeć, przez te zagłuszające piski.
- Słuchaj, ja nic nie słyszę, ale czy mógłbyś komuś powiedzieć, żeby mnie wpuścili, byłoby świetnie! - Wykrzyczałam do telefonu rozłączając się i mając nadzieję, że żadna z tych namolnych fanek nie zauważy, że trzymam właśnie telefon jej ukochanego.
W ciągu kilku sekund muskularny mężczyzna w żółtej, wyróżniającej się kamizelce podszedł do mnie, z zaciśniętymi pięściami przy jego bokach. Uśmiechnęłam się do niego lekko, mając nadzieje, że grymas z jego twarzy zniknie.
- To ty jesteś Scarlett McVay? - Zapytał.
- To ja - odpowiedziałam. Wziął głęboki oddech zanim odpiął bramkę i pozwolił mi szybko przejść. Słyszałam tłumy dziewczyn krzyczących za mną.
‘Kim ona jest?’
‘Dlaczego ona tam poszła?’
Byłam mocno wciśnięta w szklane drzwi w stacji radiowej, które bezpiecznie zamknięto, aby hałas zniknął. Okrzyki ucichły. Rozluźniłam ramiona zanim moja ręka została pociągnięta na dół wąskiego korytarza, na którego końcu był mały pokój.
Cały wypełniony był wypchanymi bean bags* we wszystkich kolorach. Były tam też stoliki całe zapełnione najnowszymi magazynami i mała lodówka zaopatrzona w napoje gazowane, wodę i alkohole. Moje tętno stało się nieregularne, kiedy zauważyłam duże szklane okno, które wyglądało na studio.
Pięcioro chłopców stało w półokręgu z dużymi słuchawkami, które bardziej wyglądały na nauszniki zakrywające uszy. Wyglądali jakby się śmiali, ale nie słyszałam niczego, co mówili. Zgaduję, że to były jakieś dźwiękoszczelne ściany.
Ochroniarz nadal ciągnął mnie do drzwi prowadzących do studia, gdzie zespół robił wywiad. Zmarszczyłam brwi.
- Dokąd mnie zabierasz? - Zapytałam trochę przestraszona, ponieważ szczerze mówiąc... byłam taka.
- Pan Styles poprosił mnie, abym przyłączył cię do ich wywiadu.

*bean bags- fotele takie jak ten; klik
_______________________
Oto i 3 rozdział przetłumaczony przeze mnie :) xoxo!
@xhighway

12 komentarzy:

  1. Wspaniały , jestem ciekawa, co będzie dalej :D.
    Tłumacz jak najszybciej :D.
    Chciałam sama sobie przetłumaczyc, bo strasznie mnie to wciągnęło, ale, niestety , nie mogę wejśc na to opowiadanie w wersji angielskiej :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewne dlatego, że nie jesteś tam zarejestrowana ;) jeśli założysz tam sobie konto i się zalogujesz, powinno być już w porządku c:
      @another_camille

      Usuń
  2. JEZUUUUUUU AAAAAAAAAAA OOOOOMMMMMMGGGGG OOOOOOHHHH <33

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie to świetne !! Będziecie informować o nn ? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło nam!:) Ale chcesz być informowana na blogu czy na tt? C:
      @xhighway

      Usuń
  4. Swietne jestem ciekawa co wydarzy sie podczas tego wywiadu^^

    OdpowiedzUsuń
  5. już mi się spodobało to opowiadanie, strasznie wciągające. mogę prosić o informowanie? :) @dajmibit

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapowiada się fajnie! czekam na następny *.* świetnie tłumaczysz ;***

    OdpowiedzUsuń
  7. Scarlett :*
    Ona jest taka fajna <3

    OdpowiedzUsuń