30 sie 2013

Rozdział 35

  Nie jesteśmy wrogami; po prostu się nie zgadzamy.
Balet Giselle po raz pierwszy został wykonany w 1841 roku, nigdzie indziej jak w Paryżu, we Francji.
Opowiada on historię pięknej, wiejskiej dziewczyny, która zakochuje się w chłopaku, który udaje, że jest chłopem (a w rzeczywistości jest księciem i ma narzeczoną) i zaleca się do niej tylko po to, aby ściągnąć jej spodnie. W Giselle zakochany jest również inny mężczyzna, który próbuje ją ostrzec, że ten człowiek nie jest tym, za kogo się podaje. Ale kiedy biedna Giselle dowiaduje się, że jej idealny mężczyzna nie jest taki, jak myślała, umiera z powodu złamanego serca.
Nie bójcie się jednak. Po śmierci spotyka się z nim i tańczą w zaświatach niewiarygodnie piękny taniec, dzięki któremu Giselle w końcu mogła spocząć w spokoju.
Brzmi trochę znajomo, prawda?
Cóż, jest kilka drobnostek, którymi różnie się z Giselle. I myślę, że największą z nich jest to, że ja- Scarlett McVay wciąż żyję i mam się dobrze. I nie sądzę, że moje życie skończy się w najbliższym czasie. Przynajmniej mam taką nadzieję.
Jednak, jeśli mogłabym powiedzieć Giselle jedną rzecz, byłoby nią to, aby uciekła i zaczęła nowe życie, bo to skończy się katastrofą. I dużą, dużą ilością lodów. Z czego instruktorka tańca nie będzie zadowolona.
Zacisnęłam żeby, kiedy usłyszałam delikatne dźwięki pianina dobiegające z głośników. Zaczęłam świrować na dźwięk tej melodii, a to był dopiero trzeci dzień prób. To były lekcje prywatne, ponieważ w dzień miałam zaplanowane zajęcia na uniwersytecie i tylko w nocy mogłam ćwiczyć. I dlatego że, cóż, byłam całkowicie pochłonięta tańcem.
I z jakiegoś powodu, nie potrafiłam zrobić dolnych patów. Normalnie szybko się uczę, najszybciej z naszej grupy, ale obecnie zbyt wiele działo się w mojej głowie. Liczby, kroki taneczne, kocie jedzenie, więcej lodów, pewna para zielonych oczu…
Czułam świdrujące oczy Bonnie, kiedy zrobiłam pierwszy krok w baletkach. Starałam się oczyścić umysł i wczuć w muzykę; powracając do starych metod, które pomogłyby mi w końcu nauczyć się tego układy i w końcu móc wyjść stąd, wracając do łóżka, po bardzo potrzebny mi sen.
Jak późno było?
Bonnie westchnęła ciężko i wiedziałam, że nie wróży to nic dobrego.
-Słuchasz w ogóle tego, co do Ciebie mówię?- Skrzyżowała ramiona na piersi. –Mówiłam Ci Scarlett, absolutnie żadnych powodów do rozkojarzenia- Jej akcent zaczynał brzmieć trochę, jak odgłos gwoździ przesuwających po tablicy. A ja już nie pamiętam, kiedy ostatni raz nienawidziłam być tak długo na sali. –A Ty oczywiście jesteś rozproszona-
Pokręciłam głową i uśmiechnęłam się nerwowo. –Przepraszam- Moje gardło nagle zrobiło się suche. Zaczynałam myslec, że był to efekt uboczny przeszywającego spojrzenia Bonnie. –Nie jestem rozkojarzona. Jestem po prostu.. jestem.. po prostu zestresowana.
Bonnie rozluźniła ramiona i mlasnęła językiem. I nie byłam pewna, co to znaczy, ale było to bardziej delikatne niż przed chwilą. –Okej, wiem, że wymagam od Ciebie za dużo- Moje ramiona rozluźniały się. –Ale jeśli nie potrafisz tego zrobić, łatwo będzie znaleźć mi nową Giselle, a ty odegrasz rolę Wilis- I w tym momencie moje ramiona były tak napięte, jak tylko napięte mogą być. Znowu.
-Nie!- Od razu powiedziałam. Głównie dlatego, że nie zamierzałam być jedną z tych smutnych, martwych dziewcząt przygotowanych na śmierć. I nie byłam jedną z tych dziewcząt. –To znaczy.. nie.- Opuściłam głowę i spuściłam z tonu. –To znaczy.. mogę to zrobić- Tchnęłam. –Mogę to zrobić- Powtórzyłam, bo pomyślałam, że może wtedy w to uwierzę.
-Więc zrób to.
Przełknęłam ślinę i spojrzałam na stopy. –Okej
Bonnie odwróciła się ode mnie z wdziękiem, jak zawsze, a ja spojrzałam w lustro. Złapałam brązowe oczy Danielle pełne refleksji. Poruszyła palcami i dała mi słaby uśmiech dla moralnego wsparcia. Podniosłam na nią brew, kiedy zaczęła grać muzyka.
Wzięłam głęboki oddech i rozpoczęłam rutynowe kroki, których uczę się już od siedemdziesięciu dwóch godzin. Czułam, że moje ruchy są bardziej naturalne i płynne. I poczułam  uśmiech na twarzy, kiedy zrobiłam serię zakrętów na podłodze i widziałam Bonnie kiwającą głową, kiedy wylądowałam w szybkim podskoku. Szybko wróciłam na miejsce i od początku zaczęłam rutynowe kroki, zakańczając wszystko delikatnym skinieniem dłoni. Piosenka zatrzymała się, a mój oddech wydawał się zatrzymać w czasie.
Bonnie klasnęła w dłonie dwa razy. –I to jest Scarlett jaką znam- Uśmiechnęłam się i zobaczyłam w lustrze Danielle z kciukiem w górze. Odwróciłam się do niej. –Teraz- Bonnie kontynuowała. –Zrób to jeszcze raz i na dzisiaj kończymy. Ale chcę, abyś poszła od razu do domu i odpoczęła, dobrze? Widzimy się jutro w południe.
-Okej- Powiedziałam raz jeszcze. Zgadzałam się ze wszystkim, co tylko mówiła. Powtórzyłam układ jeszcze raz, tym razem nawet lepiej, nie chwaląc samej siebie. Bonnie uśmiechnęła się do mnie, chwytając za ramię z sympatycznym spojrzeniem.
Mimo tego, że nie mniej niż dziesięć minut temu, groziła mi, że odbierze mi ta rolę, teraz była czymś w rodzaju spokojnej duszy. Wiedziałam to.
Wypuściłam długi oddech i przeszłam na piętach do ławki, na której leżała sterta moich ubrań. Danielle siedziała obok niej. Miała złożone ręce i podskakiwała kolanem i wyglądała  jakby umierała i chciała mi coś powiedzieć. Starałam się ukryć moje przewrócenie oczami.
To nie tak, że nie chciałam rozmawiać z Danielle, ale nie chciałam rozmawiać z Danielle. Jestem pewna, że przyszła tu z dobrymi intencjami, ale nie mam nastroju na dobre intencje. Byłam w nastroju jedynie do mojego kota, łóżka i godzinnych programów telewizyjnych.
-Scarlett- Pisnęła, kiedy usiadłam tak daleko od niej, jak tylko mogłam. Pokręciłam ramionami i zaczęłam odplątywać wstążkę, która oplatała moje kostki.
Nie patrzyłam na nią, kiedy powiedziałam –Cześć Danielle.
-Wyglądałaś niesamowicie, naprawdę. Absolutnie pięknie.- Kontynuowała chwalenie mnie. W końcu na nią spojrzałam. Jej uśmiech był słaby, a oczy wyglądały na zmartwione. Tak samo ładny wygląda, jak i mój.
 -Dziękuję- Powiedziałam stanowczo. Wrzuciłam baletki do torby i znalazłam w niej koszulkę i legginsy. Między nami zapadła długa cisza. Starałam się patrzeć na ubrania, a ona udawała, że się o mnie martwi.
-Scarlett, musimy porozmawiać- Prychnęłam i założyłam koszulkę.
-Porozmawiać.- Zrobiłam cudzysłów w powietrzu. -To znaczy, że chcesz mi robić wykłady? Bo ja nie chcę tego słuchać.
Danielle wstała. –Nie, nie jestem tutaj po to, żeby Cię pouczać.- Pokręciła głową. –Jestem tutaj, ponieważ.. Gdzie byłaś? Nie widziałam Cię od czasów przed Bożym Narodzeniem i nie byłaś na przyjęciu Noworocznym Louis’a, tak samo jak Harry. Czy jest coś, o czym musze wiedzieć?
Przez chwilę zastanawiałam się, gdzie mógłby być Harry, jeśli nie był na przyjęciu najlepszego kumpla. Może wyszedł z innym kumplem albo dziewczyną? Czy może w końcu zasnął przed północą tak jak ja? Pokręciłam głową, bo nie.obchodzi.mnie.to –Nic się nie stało.
Danielle wyczuła moje kłamstwo. Wiedziałam to. Każdy to wyczuł. –Na pewno? – Starała się spotkać moje zatopione w stopach oczy.
-Tak- Nieco się cofnęłam. Zacisnęła usta na co westchnęłam. –Nie chcę o tym mówić- Wyszeptałam i odwróciłam się na pięcie do torby, żeby wyciągnąć z niej legginsy. Znowu zrobiło się cicho.
-Cóż, u Ciebie wszystko w porządku?- W końcu zapytała, kiedy ubrana i przygotowana na niskie temperatury. Podobnie jak ostatnio moja osobowość.
-W porządku- Wzruszyłam ramionami. –Dlaczego pytasz?
-Ponieważ tak naprawdę nie jest w porządku- Chwyciła pasek swojej torebki i spojrzała prosto na mnie. –Spójrz, wszystkim czego potrzebujesz jest przyjaciółka. Jestem gotowa nią—
Podniosłam zmarszczone brwi. –Nie masz pojęcia, czego potrzebuję- Zacisnęłam zęby i nie miałam żadnych wątpliwości patrząc w jej smutne oczy. –A ja z całą pewnością nie potrzebuję Cię teraz jako przyjaciółki- Powoli pokiwała głową. –Więc jeśli nie masz nic przeciwko, chciałabym dostać się do domu-  Wyminęłam ją, sięgnęłam do kieszeni płaszcza po słuchawki i szybko wsadziłam je do uszu.
Miejmy nadzieję, że zagłuszą dźwięki jej protestu, żebym wróciła i z nią porozmawiała.
The Strokes grali głośno w moich słuchawkach, kiedy okręcałam sobie biały kabel wokół palca, aż jego poduszka nie przybrała fioletowego odcienia, a następnie oglądałam jak znów powraca do poprzedniego koloru. Harry zawsze kazał słuchać mi The Strokes i innych zespołów podobnych do nich, żebym polubiła je tak bardzo, jak on. Zawsze mówiłam mu, że tak jest, choć nie było. Przynajmniej do tej pory.
I to wciągało, miał rację. Naprawdę ich polubiłam. Bardzo. I wiedziałam, że oczywiście miał rację, kiedy  mówił, że będę krzyczeć w poduszkę, słuchając ich piosenek, dzięki czemu miałam pretekst, dlaczego nic nie mówiłam przez najbliższe kilka dni. I nie mogę stwierdzić, czy jestem bardziej zła, czy smutna przez to wszystko. Minęły dwa tygodnie od kiedy ostatni raz widziałam Harry’ego w mieszkaniu Zayn’a, wtedy rozmawiałam z nim po raz ostatni.
Żadnych telefonów. Żadnych smsów. Nawet nie tweetnął nic od Bożego Narodzenia. Nie żebym sprawdzała, czy coś.. Tak czy inaczej, między nami dwoma, nie było żadnej komunikacji. Tęskniłam za nim. I nie bałam się tego przyznać. Brakowało mi rozmów przez telefon, dni spędzanych w jego mieszkaniu, tego jak pachniały jego włosy, tego jak całował moją szyję, kiedy nie chciałam jeszcze spać.
Ale kiedy myślałam o tych wszystkich miłych rzeczach, które dla mnie zrobił, to tylko przypominało mi jak głupia byłam tkwiąc w tym wszystkim. Dla niego żadna z tych rzeczy nic nie znaczyła, on po prostu chciał, cóż, zrobić sobie dobrze dobierając się do moich spodni. I to było to, co spowodowało emocjonalną walkę wewnątrz mnie. Byłam smutna, ponieważ tęskniłam za nim, ale byłam na niego zła za te wszystkie kłamstwa. A jeszcze bardziej zła na siebie, o tęsknotę za takim idiotom.
Boże, on jest takim kretynem.
Trzymając się poręczy szłam po schodach prowadzących do mojego mieszkania. Bolały mnie nogi i byłam wyczerpana, więc nawet nie obchodziło mnie to, że szłam tak wolno, jak jakaś staruszka. Kiedy nareszcie dotarłam do mieszkania, rzuciłam swoje rzeczy do reszty bałaganu na podłodze. Idąc w kierunku łóżka zdjęłam płaszcz, rękawiczki, szalik i czapkę. Opadłam na materac z głośnym hukiem. Newton wskoczył obok mnie, uważając żeby nie nadepnął mi na nogi, czy ręce, położył się tuż obok moich pleców. Potem po prostu zamknęłam oczy i szybko zasnęłam.


Obecnie nienawidzę siebie za planowanie zajęć o ósmej rano. Prawdopodobnie dlatego, że zazwyczaj byłam rannym ptaszkiem i zdrowo się wysypiałam, ale to było zanim Bóg zaczął ten cały bałagan w moim życiu, tylko dlatego, że miał zły dzień i chciał żeby jakaś niewinna dziewczyna cierpiała razem z nim.
Tak, wiem że w Afryce są głodujące dzieci, ale przez ostatnie dwie sekundy czułam się źle. Albo przez miesiące.
Mój telefon zawibrował głośno pod biurkiem, co sprawiło, że się obudziłam  i wytarłam oślinione usta na środku klasy. Blondyn z piegami spojrzał na mnie z ukosa, a kiedy spojrzałam na niego, szybko odwrócił wzrok na nauczyciela od.. Chwila, jaka jest teraz lekcja?
Spojrzałam na telefon i szybko otworzyłam wiadomość.
Zayn Malik: Zadzwoń do mnie jak najszybciej! Mam nadzieję, że masz dobry dzień J
Uśmiechnęłam się i szybko odpisałam, że zadzwonię do niego, kiedy tylko wyjdę z klasy i również pożyczyłam mu dobrego dnia. Zayn był miłym chłopakiem. Zbyt miłym, dla własnego dobra, poważnie.
Starałam się skupić uwagę na wykładzie profesora o zaawansowanych dowodach geometrycznych, a to dlatego, że w końcu dowiedziałam się czego uczy się klasa, więc zdecydowałam się posiedzieć jeszcze te dwadzieścia minut. Bawiłam się końcówkami włosów i zagrałam kilka rund w Fun Run na telefonie, starając się nie dopingować zbyt głośno, kiedy wygrywałam z nieznajomymi.
Kiedy profesor ostatecznie oddalił się, wepchnęłam wszystkie rzeczy do plecaka i posłałam  temu samemu blondynowi gniewne spojrzenie. Wyszłam z sali przyciskając telefon do piersi.
Kiedy byłam już na zewnątrz budynku, skręciłam w stronę mojej ulicy, wybrałam numer Zayna i czekałam dwa sygnały aż odebrał.
-Hej Scar- Przywitał się, na co się uśmiechnęłam. Nie odzywałam się do niego przez pewnien czas, ponieważ myślałam  o tym jak miło słyszeć jego głos.
-Cześć- Brzmiałam na szczęśliwą. Dziwne. –Jak się masz?
-Świetnie- Mogłam usłyszeć jak się uśmiecha, na co sama się uśmiechnęłam. –A ty?
Wzruszyłam ramionami i starałam się brzmieć najbardziej optymistycznie, jak tylko potrafiłam. –W porządku- Dosyć dobrze. –Co ode mnie potrzebujesz?
-Masz ochotę pójść jutro na imprezę?- Prychnęłam na jego pytanie. Wiedział, że przygotowuję się do pokazu i wiedział, że Bonnie mnie zgnoi jeśli dowie się, że poszłam tam, gdzie nie powinno mnie być.
-Zayn, wiesz że nie mogę tego zrobić- Powiedziałam przechodząc przez ulicę i machając jakiemuś miłemu kierowcy, który mi się zatrzymał.
Zayn się roześmiał. –No dalej, Scarlett. Wystawiłaś mnie już na Sylwestrze, po prostu przyjdź do mnie na godzinę. Przynajmniej.
-Nie mogę- Odpowiedziałam.
-Po prostu nie chcesz przyjść, bo wiesz, że Harry tam będzie- Zayn nadal śmiał się bez powodu. W tej chwili nie było nic zabawnego. Skręciłam w następną ulicę, i zadrżałam pod zimnym podmuchem wiatru, od którego zabrzęczały moje kości.
-Nie- Odpowiedziałam szybko. –Cóż, z tym bym sobie poradziła, ale… nie mogę iść Zayn. Poważnie. Bonnie już raz chciała mi odebrać rolę, a nie chcę żeby to się powtórzyło.
-A jak niby dowie się o tym, że poszłaś na godzinę na imprezę i nawet nie dotknęłaś niczego z alkoholem?- Westchnęłam, gdy wchodziłam po kamiennych schodach do mojego mieszkania. –Hmm?- Zayn zanucił wiedząc, że ma rację.
-Ale nie mam się w co ubrać- Palnęłam wymówkę. Tym razem szłam po schodach nieco szybciej, niż moja babcia. Co za poprawa.
Zayn zaczął śmiać się jeszcze bardziej. –Przestań, po prostu załóż to, co znajdziesz i przyjdź jutrzejszej nocy. Czuję się jakbym nie widział Cię od wieków- Zaśmiałam się otwierając drzwi do mojego brudnego mieszkania. Naprawdę powinnam posprzątać. –No i co?- Zayn zapytał po moim braku odpowiedzi.
-Dobrze- Powiedziałam wiedząc, że będę tego żałować. –Ale to jest coś w rodzaju balu, na który trzeba założyć sukienkę? Czy po prostu spotkanie, na które mogę założyć jeansy?
-Nie wiem- Zachichotał Zayn. –To po prostu impreza. Co normalnie założyłabyś na imprezę?
-Nie wiem! To dlatego Cię pytam!- Zaśmiałam się i nagle zatęskniłam za nim bardziej, niż wcześniej. Tylko dlatego, że nasze żarty odwracały moją uwagę od tych wszystkich rzeczy, a ja po prostu czułam się lepiej w towarzystwie Zayna. Może ta impreza nie jest takim złym pomysłem.
Śmiech Zayn’a zamarł. –Włóż sukienkę, którą miałaś na urodzinach.
Uniosłam brwi. –Jeśli uda mi się ją znaleźć. W moim mieszkaniu jest straszny bałagan.- Uniosłam stos ubrań z kanapy mając nadzieję, że wypadnie z niego ładna sukienka, ale wypadła tylko bielizna i jakieś koszulki.
-Znajdź ją, załóż, i przejdź się koło Harry’ego kilka razy, bo po tym prawdopodobnie będzie płakał przez sen kilka dni. To tylko rada, chociaż.
Znowu westchnęłam. –Zobaczę, co da się zrobić
-Dobrze- Odpowiedział. –Więc, do zobaczenia jutro wieczorem, tak?
-Tak- Skinęłam głową. – Tylko wyślij mi wiadomość ze szczegółami, a ja przyjdę.
-Dobrze- Powtórzył. –Tęsknię za Tobą Scar.
-Ja też za Tobą tesknię- Powiedziałam zanim rozłączyłam się i położyłam telefon na stoliku nocnym. Moja głowa opadła na skraj kanapy, wypuściłam długi oddech. Starałam się nie koncentrować na nieuniknionej, niezręcznej rozmowie, która odbędzie się jutro między mną a Harrym. Ale czy on w ogóle będzie chciał ze mną rozmawiać? Czy on w ogóle tam będzie? Pewnie po prostu wyjdzie i pójdzie się spotkać z jakąś blondynką.
Potarłam twarz dłońmi i powoli otworzyłam oczy, zauważając Newtona chrupiącego jedzenie z miski. Wstałam  z kanapy i zaczęłam grzebać w stercie ubrań na podłodze. Byłam zdeterminowana, żeby znaleźć tę sukienkę. Ale byłam jeszcze bardziej zdeterminowana, kiedy pomyślałam, że sprawię, że Harry będzie płakał do poduszki.
Przed zajęciami z Bonnie spędziłam cały czas na szukanie tej cholernej sukienki. A kiedy miałam już zrezygnować, zauważyłam coś pod miską Newtona. Rozwinęłam zawiniątko tkaniny i odmówiłam krótką modlitwę pod nosem, kiedy w końcu znalazłam sukienkę. I pomimo tego, że była cała zakurzona i pokryta kocią sierścią, jest idealna do założenia na jutrzejszą imprezę. Po praniu, czy dwóch.
Aura w studiu była o wiele przyjemniejsza, niż wczorajszej nocy. Pomimo niskiej temperatury, słońce świeciło za dużymi oknami, co spowodowało, że cienie moje i mojego partnera- Mitch’a tańczyły razem z nami. Bonnie również wydawała się dzisiaj szczęśliwsza. Prawdopodobnie dlatego, że dokładnie wykonywałam wszystkie ruchy i obroty, więc wyglądałam lepiej niż ona sobie wyobrażała. Mitch również był lekki przy każdej figurze.
Zawsze wywoływał u mnie śmiech, przez swoje komentarze wypowiadane pod nosem, a czasami nawet na głos. Był silnym i pięknym tancerzem. Miał również piękną szczękę, którą jego chłopak (tak, chłopak) uwielbiał. Przynajmniej tak mi powiedział.
Bonnie skończyła naszą próbę wcześniej, więc przez chwilę rozmawiałam z Mitch’em, podczas gdy zakładaliśmy buty odpowiednie do pogody.
-Robisz coś ciekawego dzisiejszego wieczoru, Scarlett?- Jego akcent był wyrazisty, gdy mówił bardzo szybko. Czasami chciałabym prosić go o powtórzenie wszystkiego dużo, dużo wolniej, by w końcu rozszyfrować, co powiedział.
-Nie, nie dzisiaj- Roześmiałam się, wkładając balerinki do torby.
Mitch mlasnął językiem. –Oh, a jutro?- Zmrużył oczy.
-Może- Wzruszyłam ramionami. –Tylko nikomu nie mów. Bonnie ostatnio była na mnie zła.
Mitch spojrzał na mnie, jakbym zrobiła coś złego. Moje oczy rozszerzyły się i obawiałam się najgorszego. Może gdzieś tu są kamery, podłączone do biura Bonnie  i ona po prostu słyszała całą tą rozmowę. –Scarlett masz prawo wyjść na imprezę i się dobrze bawić. To, że jesteś Giselle nie znaczy, że nie możesz pójść na imprezę, czy dwie.
Uśmiechnęłam się i poczułam się lepiej, przez to, że zdecydowałam się jutro pójść. I w pewnym rodzaju głupio, przez to, że tak protestowałam. –Spójrz na mnie, jestem Albrect i mam kaca, jak diabli. – Uszczypnął moje udo i roześmiał się, a ja chichotałam razem z nim. - I nawet nie zaczynaj z rolami, bo je mamy załatwione- Potrząsnął głową. –Będziesz tylko potrzebowała kilka tygodni regeneracji- Przewróciłam oczami, ale wciąż śmiałam się z jego wygłupów.
Zebrałam swoje rzeczy, opatuliłam się ciepło i pożegnałam się  z Mitchem. Uścisnął mnie mocno, powiedział, żebym bawiła się najlepiej, jak tylko można i zapewnił, że mój sekret jest u niego bezpieczny. Uśmiechnęłam się i pomachałam na pożegnanie.
Dzięki temu, że rozmawiałam z Zayn’em, znalazłam sukienkę i miałam niesamowita próbę.. Myślę, że w końcu jestem gotowa do posprzątania mieszkania. Cóż, przynajmniej pozbieram ubrania z podłogi i umyję trochę naczyń.


Naprawdę muszę zacząć myśleć, o skutkach pewnych rzeczy, zanim je zrobię. To znaczy, nie myślałam, że ta sukienka skurczy się tak po dwóch wycieczkach do pralki i suszarki. I nawet nie wiedziałam, że coś może być tak obcisłe, ale w nią weszłam.
Tym razem założyłam pod nią rajstopy. Głównie dlatego, że nie chciałam być odznaczona, jako ‘powtarzacz’ strojów, a pyzatym było tak zimno, że nie było opcji iść na gołe nogi. I, cóż, dobrze że nie trąbiły na mnie klaksony, bo sukienka była krótsza, niż wcześniej.
I muszę podziękować Bonnie za dietę, która sprawiła, że trochę zrzuciłam. Nawet jeśli dieta była tylko z miętowo-czekoladowych lodów z Tesco i ostatnio wody. Czego nie zrobimy dla piękna.
Z całych sił próbowałam nie przygryzać warg, bo było to tylko przyczyną kłopotliwych plam na zębach od szminki, więc uciekłam się do bawienia się włosami. Pozwoliłam im zostać, takimi jakie są, po wyjściu spod prysznica. Jeśli idę do Zayn’a tylko na godzinę, nie musze wyglądać jakoś fantazyjnie. Po raz ostatni przejrzałam się w lustrze i przegładziłam dłonią brzuch, jednym okiem patrzą na mój tyłek w tej sukience.
Przepraszam raz jeszcze, ale cholernie chciałam, żeby wyglądał dobrze. Harry tej nocy może płakać na miejscu.
Wzięłam głęboki oddech i podniosłam torbę oraz ciężki płaszcz. Wsunęłam go na siebie i poklepałam główkę Newtona.
-Niedługo wrócę, koleś- szepnęłam do niego zanim pocałowałam jego puszystą mordkę. On miauknął w odpowiedzi i przesmyknął się na moje łóżko. Wypuściłam głęboki oddech i zamknęłam za sobą drzwi.
Droga do Zayn’a zleciała mi szybko, przez większość czasu słuchałam ‘po zerwaniowej’ play listy od Maddie, którą dała mi kilka tygodni temu. To wystarczyło mi do dzisiejszej konfrontacji z tym chłopcem. Ale nawet tandetna piosenka Kelly Clarkson, nie zrobiła nic, aby uspokoić moje nerwy.
Moje dłonie oblewały się potem, a ciało wzdrygało się co kilka minut, uciekając się do żucia wargi i szybkiego oblizywania zębów ze szminki. Kiedy kierowca w końcu zatrzymał się przed mieszkaniem Zayn’a, zapłaciłam mu drżącą ręką i pchnęłam drzwi.
Moje obcasy ścierały się o chodnik. Przyśpieszony oddech był widoczny przede mną, a serce wydawało się pędzić, kiedy dotarłam do jego drzwi.
Mieszkanie było ciemne i nie grała w nim muzyka. To znaczy, nie grała szczególnie głośno, ale na tyle głośno, że kiedy ktoś chce coś do Ciebie powiedzieć to musi krzyczeć. Było już tam kilka osób. Wielu, których nie znałam, ale spodziewałam się, że nikogo nie będę tam znała. Skinęłam do nich głową i uśmiechnęłam się do niektórych i przebiegłam do pokoju Zayn’a, zostawiając tam swój płaszcz. Wyprostowałam swój strój raz jeszcze, zanim wróciłam do nurkowania w morzu obcych.
-Scarlett- usłyszałam wołanie mojego imienia. Odwróciłam się i zobaczyłam Louisa i Zayna przeciskających się w moim kierunku. Louis był już pijany i miał rękę zarzuconą na szyje Zayna. Nos Zayn’a zmarszczył się, kiedy zachichotał na co się uśmiechnęłam, podczas gdy dwaj chłopcy zbliżyli się do mnie.
-Hej Lou- przywitał mnie ogromnym uściskiem. Roześmiałam się i poklepałam go po plecach.
-Wyglądasz dziś cudownie- Wybełkotał w moje ucho. –Hej, jak Twoje urodziny?- Powiedział, kiedy odsunął się ode mnie. –Cóż, jak i moje urodziny również- wskazał na swoją klatkę piersiową i zachichotał.
-Były w porządku- Zaśmiałam się i wzruszyłam ramionami. Zayn znajomo rzucił na mnie okiem – A Twoje?
-Absolutnie wspaniałe- krzyknął unosząc kciuki do góry. Zayn szybko pokręcił głową, owinął ramię wokół jego tali i dał mi szybki uścisk.
-Widzę, że przyjęłaś moją radę dotyczącą sukni- Wyszeptał z uśmiechem. Przewróciłam ocz mim i skrzyżowałam ramiona na piersi.
-Tak, cóż, nie chcę przegapić okazji, do wywołania krzyku u Harry’ego- Uśmieszek Zayna przerodził się w szeroki uśmiech, kiedy Louis dalej bełkotał o herbacie, którą zamówił na necie. Zayn i ja w połowie go słuchaliśmy, gdy jego niebieskie oczy nagle się rozszerzyły. Wyjrzał lekko za mnie.
Bałam się odwrócić.
-Hej- Louis wskazał palcem. –Harry w końcu przyszedł!- O Boże. Zayn sięgnął po moją rękę i ją ścisnął. Zacisnęłam zęby i na pewno chciałabym  być teraz z Newtonem pod kołdrą,  oglądając dobry film. –Harry tutaj!- Krzyknął Louis. Chciałam uderzyć go w głowę, za to co robi.
Zayn puścił moją dłoń, kiedy tylko Harry pojawił się obok Louisa. Z trudem przełknęłam ślinę. Czułam ten znajomy zapach wody kolońskiej. Pachniał tak dobrze. Ale był takim idiotą. Czułam oczy Zayna na mnie. Czułam oczy wszystkich na mnie. Moja klatka piersiowa zaczynała czuć się coraz cięższa. Chciałam iść do domu. Musiałam iść do domu.
Spojrzałam na niego. Jego ciemne spojrzenie skupione było na mnie. Miał zwykły biały t-shirt i granatową marynarkę. Jego ręce włożone były w kieszeniach czarnych jeansów. A jego włosy.. były odsunięte z czoła. Aż chciałam powiedzieć, że mi się to podobało.. Nienawidziłam go.
-Hej- powiedział stanowczo.
Zacisnęłam usta i pokręciłam głową na jego powitanie. –Hej- Odpowiedziałam. Zayn przygryzł wargę przez mój ton. –Twoje włosy są zaczesane.
Harry zaśmiał się i przebiegł palcami przez włosy. Wyglądał jak dwunastoletnia dziewczynka, która głupkowato spięła swoje włosy przed lekcjami tańca. Starałam się nie śmiać. –To jest coś, co zrobiłem niedawno.
Moja górna warga wygięła się w obrzydzeniu. –Nie podoba mi się- Zayn wreszcie wypuścił śmiech, a ja podziękowałam Kelly Clarkson, za to że rzeczywiście sprawiła, że powiedziałam coś takiego. Co cię nie zabije to Cię wzmocni, Kelly.
-Oh- Harry zmarszczył brwi. Przewróciłam oczami i odeszłam od tej małej grupki. Ale upewniłam się, że idę powoli, tak żeby Harry mógł mieć ładny widok na mój tył. Pozwól łzom płynąć, Styles.
Większość czasu spędziłam na taborecie w kuchni, albo na kanapie w pokoju Zayn’a. Byłam szczególnie zadowolona z pobytu w pokoju Zayna, ponieważ było tam najspokojniej. Ale kiedy przypadkowa, pijana para potknęła się o siebie, dając mi sygnał, aby ich zostawić wróciłam do reszty nocy.
Stale sprawdzałam swój telefon, mając nadzieję, że w końcu nadejdzie ta godzina, w której będę mogła stąd wyjść. Widziałam Harry’ego tylko raz, od kiedy odeszłam od naszego niewygodnego powitania i komentarza na temat jego włosów. To wszystko było zbyt zabawne, ale tak też wyglądał dobrze, tak.. gorąco. Był taki gorący. Nie, nie był gorący. Był idiotą. Ogromnym idiotą.
Ale kiedy tylko rzuciłam okiem w jakimś kierunku; wszędzie widziałam Harry’ego. To było niepokojące, mieliśmy tak wiele nierozliczonych spraw. Nie chciałam się z nim widzieć i rozmawiać z nim w ten sposób. Nie tutaj, nie z tymi wszystkimi ludźmi. Ale byłam zbyt dużym cieniasem, żeby powiedzieć mu, że Bóg wie dlaczego, nie chciał do mnie zadzwonić.
Westchnęłam i odepchnęłam ręką stolik, na którym siedziałam. Zauważyłam Liama w rogu pokoju, ale był również w towarzystwie Danielle, a ja nie byłam w nastroju do niewygodnych rozmów, więc zdecydowałam się porozmawiać z Niallem, który siedział właśnie na kanapie z piwem w ręku.
-Scar- krzyknął kiedy mnie zobaczył. Uśmiechnęłam się, machnęłam do niego ręką i usiadłam na miejscu obok niego, które poklepał ręką. –Jak tam?
-W porządku- Wydawało mi się, że daję tą odpowiedź dzisiaj wszystkim. –A tam?- Niall zarzucił na mnie ramię, na co się zaśmiałam.
-Świetnie, dzięki że pytasz- Zaczął mówić mi o jego wakacjach, a ja śmiałam się słuchając tych historii. Głównie dlatego, że słowa które wypowiadał po drodze były zbyt zabawne. Niall ucichł, kiedy pociągnął długi łyk piwa. Spojrzałam na telefon, żeby sprawdzić czas. Bingo. Jestem tutaj dokładnie godzinę i czymś czego najbardziej potrzebowałam było wydostanie się z tego piekła.
-Hej Niall- Odwróciłam się do niego, a on uniósł brwi w odpowiedzi. –Wiesz gdzie jest Zayn?- Zapytałam. Niall podrapał się w blond czuprynę.
-Myślę, że może być na balkonie- Niall wzruszył ramionami i pociągnął łyk piwa. –Pali czy coś- Skinęłam głową i poklepałam kolano Niall’a zanim odeszłam od niego, przepychając się między tłumem ludzi, w kierunku rozsuwanych drzwi, które prowadziły do zbyt dużego balkonu Zayn’a.
Na swojej drodze zauważyłam Danielle i machnęłam do niej ręką. Uśmiechnęła się i mi odmachała. Muszę jutro do niej zadzwonić i ją przeprosić. Teraz wszystkim czego chciałam był powrót do domu.
Otworzyłam ciężkie, szklane drzwi i wyszłam na mróz; marząc o tym abym dostała teraz swój płaszcz, żebym mogła pożegnać się i wyjść z tej imprezy.
-Zayn?- Zawołałam, kiedy nie widziałam go w pobliżu. Pchnęłam drzwi balkonowe. –Zayn?- Powtórzyłam.
-Harry- Usłyszałam głęboki głos dochodzący zza mnie. Podskoczyłam lekko. On był tu przez cały czas? Czy może wpadł tu na chwilę, żeby oderwać się od hałasu?
-Oh, przepraszam..- Włożyłam za ucho opadający kosmyk włosów. –Myślałam, um, myślałam, że Zayn jest tutaj- Harry oparł się o balustradę balkonu. Jego oczy nie opuszczały moich. Czułam, że moje policzki z każdą sekundą czerwienią się coraz bardziej. Chciałam odejść, ale nogi nie chciały mnie stąd zabrać.
-Założyłaś tą sukienkę celowo?- Głos Harry’ego był niski, a moje serce zaczęło bić szybciej.
-Co?- spojrzałam na moje stopy. –Nie- Wymamrotałam. Nawet gdy to było kłamstwo.
Harry roześmiał się i pokręcił głową –Wiedziałem, że nie powinienem tutaj przyjść.
-Ta- Otuliłam się ramionami, kiedy zawiał zimny wiatr. –Ja tam samo- Harry spojrzał na mnie przez ramię i wyprostował się. Był taki wysoki. Taki, taki wysoki. Patrzył na mnie, a ja nie mogłam  patrzeć mu w oczy. Brzmiał tak smutno, jak się czułam. –Dlaczego nie zadzwoniłeś?- Czułam gulę narastającą w gardle.
Harry wypuścił powietrze przez nos i odwrócił się na pięcie. Stanął z dala ode mnie. Poszłam za nim.  Nareszcie spojrzałam w jego oczy. Ciemne, zielone, szkliste oczy. –Ponieważ nie wiedziałem, co Ci powiedzieć- W końcu przemówił. –Nie wiem, jak Ci wyjaśnić, ze nie spałem dobrze, bo za każdym razem, kiedy zamykałem oczy widziałem jak płaczesz- Moje usta zaczęły drżeć, ale ścisnęłam je razem, aby to powstrzymać. –Płakałaś przeze mnie, bo coś zrobiłem.
Zamknęłam oczy. –Harry..
-Wiesz jak dużo razy wybierałem Twój numer telefonu?- Brzmiał jak bez tchu. –Ale za każdym razem widziałem obraz Ciebie i mnie, a ja po prostu..- Zatrzymał się by przełknąć ciężko ślinę. –Nie mogę po prostu skrzywdzić Cię jeszcze bardziej.
-Więc myślisz, że to, że nie dzwoniłeś nie bolało? Czy myślisz,  że u mnie jest w porządku Harry?- Rozluźniłam ramiona, bo nagle poczułam się lepiej. –Ponieważ w skrócie, jestem rozbita!- Łzy zajęły tylną część moich oczu, zacisnęłam usta tak mocno, jak tylko mogłam. –Nienawidzę tego uczucia- Prychnęłam. –Wszystko co robię, widzę, słyszę, czuję, przypomina mi o Tobie. Nienawidzę tego.- Otarłam łzy z kącików oczu. –Nienawidzę- Szepnęłam.
-Scarlett, mam Ci tak dużo do powiedzenia, tylko nie wiem jak to powiedzieć- Harry podszedł do mnie. Odsunęłam się.
-Nie obchodzi mnie jak chcesz to powiedzieć!- Roześmiałam się. - Po prostu to powiedz! Powiedz coś, cokolwiek, żebym już się tak nie czuła- Oczy Harry’ego przeskanowały moje ciało dwa razy, zanim odwrócił się do poręczy. Oparł się o nią i otarł głowę dłońmi. Kiedy mój oddech się uspokoił, podeszłam do niego. Spojrzał na mnie, a następnie na przestrzeń przed nim.
-Wiesz co, przyszedłem wczoraj do Twojego studia tańca.- Harry mówił. –Danielle powiedziała mi, że tam będziesz- Jego głos był lżejszy, delikatniejszy, przyjemny. Spojrzałam na niego i czekałam aż będzie mówił dalej. –Chciałem do Ciebie podejść i porozmawiać, zrobić wielką scenę, najbardziej romantyczną.- Zaśmiał się, a ja nie mogłam powstrzymać uśmiechu na widok jego dołeczków. –Swoją drogą, jesteś naprawdę cudowną tancerką. Absolutnie niesamowitą.- Potrząsnął głową.
Zarumieniłam się ponownie i poczułam się  najcieplej podczas dzisiejszej nocy. –Dziękuję- Położyłam dłonie na poręczy, na której był oparty Harry.
-Ale w chwili, kiedy oglądałem Twój taniec, obrót czy cokolwiek, wyglądałaś na niewiarygodnie szczęśliwą- Uśmiechnął się, dalej wpatrując się przed siebie. –Przez cały czas miałaś największy i najpiękniejszy uśmiech- Oblizał wargi i wreszcie na mnie spojrzał. Zrobiłam mój najlepszy uśmiech. –Ale wtedy zrozumiałem, że muszę wyjść, bo wiedziałem, że kiedy do Ciebie podejdę, Twój uśmiech. Ty…- Zatrzymał się i przygryzł wargę, która zadrżała. –Nie byłabyś już taka szczęśliwa.
Nadal na niego patrzyłam. Jego profil był taki wspaniały w blasku księżyca. Światła wszystkich budynków odbijały się w jego oczach, co czyniło je naprawdę świecącymi Był piękny. Był dziełem sztuki. –Byłabym szczęśliwa- Powiedziałam. –Teraz jestem szczęśliwa- Harry odwrócił głowę i spojrzał na mnie. Wyprostowałam się, kiedy kontynuowałam –Może nie z dobrych powodów, ale jestem szczęśliwa. Tylko, tylko porozmawiałam z Tobą i Cię zobaczyłam- Zaoferowałam mu słaby uśmiech.
Harry zamrugał powoli i szybko oblizał wargi. Moje oczy zamknęły się, kiedy jego ciało zbliżyło się bliżej mojego. Jego palce delikatnie gładziły mój policzek, tuż przed tym, gdy schował mi włosy za ucho. Jego ręka była taka ciepła, a było tak zimno. Jego nos trącił mój i mogłam poczuć jego usta naprzeciw moich. Wzięłam głęboki oddech i położyłam dłonie po obu stronach twarzy. –Nie mogę- wyszeptałam – nie mogę tego zrobić- Harry odsunął się ode mnie i pokręcił głową. Złączył usta i odsunął włosy z czoła. –Przepraszam- Mruknęłam. Harry milczał. –Powinnam.. powinnam pójść.
Odeszłam od niego tak szybko, jak tylko mogłam, ale zatrzymałam się, gdy dotarłam do drzwi. Odwróciłam głowę i widziałam, że mnie obserwuje. –Żegnaj Harry- Skinął głową i przygryzł wargę. Odwrócił głowę i powrócił do wpatrywania się przed siebie.
Zabrałam mój płaszcz i torbę, po czym wyszłam bez mówienia o tym Zayn’owi, czy komukolwiek.


Obudziłam się w środku nocy. Ciepłe ciało Newtona wtulone było w moje nogi i wszystko było normalne, takie jakie powinno być. Ale czułam się niekompletna. Może to było to, że miałam na sobie sweter Harry’ego. Może to był fakt, że nie mogłam przestać myśleć o tym jak pogłaskał mój policzek. Brakowało mi go tak bardzo. Brakowało mi bycia przy nim. Tęskniłam za słuchaniem jego głosu. Tęskniłam za Harry’m.
Jęknęłam kiedy z powrotem opadłam na moje prześcieradła. Owinęłam rękę wokół poduszki, a drugą sięgnęłam telefon leżący na stoliku nocnym, bo nie byłam pewna, czy nie dostałam wiadomości od Zayna, o tym, że zniknęłam czy coś. I już zaczynałam szukać wymówek.
Przycisnęłam telefon do ucha, kiedy zaczęłam odtwarzać wiadomości głosowe. Moje śliskie usta rozchyliły się, kiedy usłyszałam cichy głos, po drugiej stronie.
-Scarlett- Harry wychrypiał moje imię. –Oh, chciałbym, żebyś odpowiedziała.- Zachichotał. Był pijany. –Wyglądałaś tak pięknie dzisiejszego wieczoru. Tak pięknie i seksownie, a ja tak bardzo chciałem Cię pocałować.- Pominęłam wszystkie znaki ostrzegawcze przed moimi łzami i czułam je wszystkie w moich oczach, kiedy tylko usłyszałam moje imię. –Boże, tęsknię za Tobą. Jestem takim pieprzonym dupkiem, prawda? Cholera, tęsknię za Tobą baby lips. Tęsknię za Twoim uśmiechem, kiedy Cię tak nazywam. Jesteś taka słodka, wiesz?- Znowu się zaśmiał. Przygryzłam wargę i ścisnęłam zmoczone łzami powieki. –Chciałbym żebyś do mnie oddzwoniła. Chcę żeby wszystko wróciło do normalności. –Chcę Cię całować, dotykać i całować, to już chyba powiedziałem- Nadal chichotał. –Chce Cię, baby lips. Muszę iść, bo Louis na mnie krzyczy. Oh, czekaj, to jest wiadomość- Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu przez moje żałosne łzy, przez to jak głupi był Harry. Nawet jeśli wciąż byłam na niego zła.  Nigdy nie przestaje mnie śmieszyć. –Tęsknię za Tobą- Powiedział szybko, zanim zakończył wiadomość.
Wypuściłam telefon z dłoni. Moje ramiona trzęsły się, kiedy szlochałam w sweter Harry’ego. Chciałam go tutaj. Chciałam mu powiedzieć, że mnie też go brakowało, że chcę go pocałować. Chciałam go w każdy możliwy sposób. Chciałam nas. Chwyciłam poduszkę i ścisnęłam ją tak mocno, jak tylko mogłam. Zmusiłam moje powieki, aby się otworzyły  i złapałam telefon, aby odsłuchać wiadomość ponownie.
Ale po piętnastu minutach słuchania jego głosu, nadal tego słuchałam. Znowu… i znowu.
HEJ MIŚKI! ♥
Tak na początku chciałam bardzo, bardzo przeprosić, za tak długą przerwę, ale byłam nad morzem, do tego rozdział jest baaardzo długi i jakoś przeliczyłam swój wolny czas. Tak więc PRZEPRASZAM! :(

W rozdziale dzieje się dosyć dużo, na końcówce na pewno ktoś sobie popłakał :) Harry potrafi być takim dupkiem, ale potrafi też być taaaaki słodki!

To już jak na razie ostatni rozdział przetłumaczony przeze mnie :(( Jest mi okropnie  przykro, że to już koniec z Baby Lips (przynajmniej przez najbliższe kilka miesięcy, ponieważ nie będzie nowych rozdziałów :<) Chciałabym podziękować wszystkim, za to że czytaliście, zawsze byliście mili i zostawialiście przemiłe komentarze, co strasznie motywowało do tłumaczenia J Nie było żadnego popędzania co do rozdziałów, czy wyzwisk, na co skarżyły się inne tłumaczki. To nasze pierwsze tłumaczenie, a poznałyśmy tyle cudownych osób! : ) Nie myślałam, że to przyniesie tyle frajdy :>
DZIĘKUJĘ BAAARDZO! JESTEŚCIE WSPANIALI, WSZYSCY MOGĄ ZAZDROŚCIĆ  NAM TAKICH CUDOWNYCH CZYTELNIKÓW!♥♥
KOCHAM WAS!  

Udanych ostatnich dni wakacji! XOXO! @xhighway


PS: Rozdział przetłumaczony, a o 18 na THIS IS US z @another_camille! Yaaaay!
PS2: A wy szykujcie się na 36 rozdział, bo jest się na co szykować haha <3


EDIT: hej, pozwólcie, że się wtrącę, bo widzę, że zaszło małe nieporozumienie :)
TO JESZCZE NIE JEST KONIEC BABY LIPS :)
36 rozdział pojawi się na pewno i od razu chciałabym zaznaczyć, że nie pojawi on się tu tak jak zawsze po 3 dniach, tylko jego tłumaczenie zajmie mi trochę dłużej, ponieważ jest o wieele dłuższy niż poprzednie :) jeszcze pomyślę ile mniej więcej on mi zajmie i napiszę datę tam po prawej stronie :)
obiecuję, że o tym co będzie dalej z Baby Lips wyjaśnię dokładniej po następnym rozdziałem :)
pozdrawiam!
@another_camille

36 komentarzy:

  1. ale cudowna końcówka! Harry chyba faktycznie cos czuje do Scar... xd echh ^^
    szkoda, że już prawie koniec na razie...
    Dziękuję, że to tłumaczyłyście <3
    @juneanrrie

    OdpowiedzUsuń
  2. My też Was kochamy i będziemy tęsknić ;(
    Ja wybieram się jutro na This is us <3 Już nie mogę się doczekać.
    Na pewno wrócę tutaj po następne tłumaczenie :*
    Kocham was ♥♥♥
    @another_madrose

    OdpowiedzUsuń
  3. podałabyś stronę z oryginałem Babylips? :) rozdział cudowny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Leeeeeeeeeeee, jak to konieeeec? Bede plakaaaac! :( Harry, frajerze, masz szczescie, ze sie sprobowales zrehabilitowac. Uff.
    Ale to nie zmienia faktu, ze juz tesknie za kolejnym rozdzialem :(
    Udanego ogladania filmu, ja ide jutro. Farciary male :p. A! I oczywiscie dziekuje za tlumaczenie Baby Lips.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaaaaaale jestem idiotka. To zmienia postac rzeczy, jaraaaaam sieeeeeee kolejnym rozdzialem. Juz nie moge sie doczekac piatku! Dacie wiare, ze za 7h mam rozpoczecie roku szkolnego? Tsaaa, ja tez.... -.- Nie umiem chodzic wczesnie spaaaaaac. Hihi, jestem spamerem :D to. moje nowe hobby... Okej, koncze, bo wszystkich zanudze. + tradycyjne: czekam na nexta! (aww, to mi sie nigdy nie znudzi!)

      Usuń
  5. cudo, cudo, cudo,cudo, cudo, cudo!! Ja chcę jeszcze. Świetne tłumaczenie, kocham po prostu. <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział i tłumaczenie <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Scar dzwoń do niego! :D Arrrr

    OdpowiedzUsuń
  8. A kiedy będzie ciag dalszy ?

    OdpowiedzUsuń
  9. jezu jaki piękny ten rozdziała <3 czekam na kolejny ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poczekaj na następny :) jest o wiele lepszy :D Harrlet <3

      Usuń
  10. Powiem tylko: DZIĘKUJĘ :****

    OdpowiedzUsuń
  11. To oznacza ze autorka opowoadania nie przewiduje napisania ani jednego odcinka przez najblizszy czas?
    Jest niesamowity ten rozdzial. Och Harry kretynie! Kocham jak ja przepraszasz i kocham to jaki z Ciebie dupek i kretyn! Uwazam ze to nadaje sens Twojej osobowosci dupku! Juz myslalam ze Scar zaspi na probe bo skonczy ten woeczor godzac sie z tym palantem. Ale nieee co mnie cholernie cieszy. Sukienka, to chyba ona sprawila ze znow polubilam tego palanta! Wciaz twierdze ze oni sa sobie pisani. i mam nadzieje ze pan styles to naprawi a Scar mu wybaczy. Kiedys ale w koncu.
    Jedyna dziewczyna ktorej pragnie Harry Styles, a ktora wcale go nie chce. Tak mozna to odbierac. Jednak po dzisiejszym rozdziale smiem stwierdzic, ze to dziewczyna ktora pragnie go w takim samym stopniu jak Harry ja.
    Och. To takie popieprzone! To wszystko co sie porobilo. Mysle ze Zayn pomaczal palce aby oboje byli tego dnia na imprezie. Serio, uwielbiam go wlasnie w wersji najlepszego przyjaciela i mysle ze w tym wypadku to jego idealna rola!
    Skoro wszyscy w Scar widza ten smutek to tym bardziej zauwazyla go Danni.. Tqk mi sie przykro zrobilo kiedy Scar tak ja potraktowala. Bo na to nie zasluzyla. Nie zasluzyla na to, by zlosc na Harrego zostala przelana na kazdego kto stara sie jej pomoc.
    Caly czas wzdycham jak mysle o tym rozdziale i mysle ze dzisiaj jutro i przez kolejne dni bede czytala ta czesc historii tak jak 34 rozdzial. I wciaz bede w glowie miala moje powiekszajace sie oczy, moje ochy i achy oraz wstrzymany oddech gdy chlopak soe do niej zbliza i stara sie pocalowac.
    I wtedy wroce pamiecia do 33 odcinka i przypomne sobie, tak jak teraz, co on jej poowedzial. Dlaczego znalazla sie w jego domu..
    Styles! Ty palancie. Schrzaniles sprawe!! Dupku! Ty swinio.
    Sprzeczne emocje wywoluje we mnie to opowiadanie. Ale chcilaam Wam tak bardzo podziekowac! Jestescie w pierwszsj dwojce autorek prowadzacych bloga i piszacych tlumaczenie. Jestescie niesamowite! Niepowtarzalne! Kochane i cudowne! Ponad wszystko uzaleznilyscie mnie od tej historii! A odcinki sprawdzam srednio co godzine! Juz mi smutno poniewaz wiem, ze 36 jest ostatnia czescia napisana przez autorke do tego czasu.i az boje sie pomyslec kiedy napisze kolejna czesc. Mam nadzieje iz w najblizszym czasie.
    Ehhh.. Nie wiem czy napislaam.wszystko o czym mysllaam ze napisze. Ponownie przypominam ze jestescie niesamowite i niepowtarzalne!
    Serdecznie pozdrawiam, B ;****
    Uwielbiam Was!! <3

    OdpowiedzUsuń
  12. cuudowny <33
    a THIS IS US niesamowitee *_*

    OdpowiedzUsuń
  13. Boże kocham was i ten rozdział. Nie mam dziś weny na długi komentarz, ale znacie już chyba moje zdanie o was. Ciężko aż mi wyrazić podziw "najpóźniej w piątek". Jest piątek, a my mamy rozdział! Takich ludzi ze świecą szukać :p
    z tego co słyszałam, to po jakimś odpoczynku chcecie tłumaczyć coś nowego :) niezmiernie byłoby mi miło, jak i innym jak sądzę, gdybyście się podjęły!
    Z początku liczyłam, że może ktoś weźmie się mza dark side, ale z tego co słyszałam, nie ma na co liczyć. Pozostaje mi więc z niecierpliwością czekaź na 36. Na NOWE nowe rozdziały Baby Lips, jak i może jakieś nowe tłumaczenie. Wszytko w waszych rękach
    Pozdrawiam
    L.

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak to nie będzie następnego? Przecież ja się popłacze....;(

    OdpowiedzUsuń
  15. ej, ale dzisiaj spojrzałam na oryiginał i jest rzdział 36 ;o

    OdpowiedzUsuń
  16. Mój boże na początku myślałam źe tu już koiec baby lips i sie wystraszyłam, nie strasz nigdy więcej bo na zawał zejde
    A rozdział genialny (jak zawsze), troche się wzrószyłam na końcówce :')
    @Fucked_Up_Kid

    OdpowiedzUsuń
  17. To opowiadanie wyzwala u mnie dziwne emocje hahah ;D Uwielbiam to czytać, jest świetnie przetłumaczone :) Powodzenia w następnych! x

    Nat.

    OdpowiedzUsuń
  18. OMG. Serio dzieje się cholernie dużo. Bardzo długo czytałam ten rozdział, ale to chyba dlatego, ze robiłam milion innych rzeczy w jendym momencie.
    Kocham to opowiadanie i nie wiem jak bez niego przeżyję. Jest świetne. Takie.. prawdziwe. Harlett jest cudowna/.
    HARRY POPIEPRZONY aka DUPEK STYLES. Nie wybaczę ci tego, jak potraktowałeś Scar.
    Proszę, dziękuję.
    KOCHAM WAS. Pisałam już to? <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Na początku jak czytałam to co napisałyście pod rozdziałem przestraszyłam się,że to koniec z baby lips,bo bałam sie że nie dowiem się co dalej z Harrlet.Ale na szczęście nie zawieszacie tego opowiadania uff.
    Kocham Was za to,że tłumaczycie,i kocham Baby Lips,to cudowny blog. Cudowne jest to,że dla nas to tłumaczycie.Jesteście kochane ♥
    Co do tego rozdziału,był świetny,czytałam go z zapartym tchem jestem za Harrlet i strasznie się ucieszyłam jak zaczęli znowu ze sobą rozmawiać.No i ta wiadomość Harrego na końcu kjsdhksjhfhs.
    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  20. co za szczeście że to nie koniec
    jesteście cudowne dzieki wam za tego bloga

    OdpowiedzUsuń
  21. A już się przestraszyłam, że to koniec loga ;O
    Uważam, że ona nie powinna wracać do Harrego, nie zasługuje na nią, powinna być z Zaynem :)

    OdpowiedzUsuń
  22. TWÓJ BLOG ZOSTAŁ NOMINOWANY DO THE VERSATILE BLOGGER. Więcej informacji znajdziesz na moim blogu: http://fromthemomentimetyoueverythingchanged.blogspot.com/ , dlatego serdecznie zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  23. Kocham twojego bloga!!!
    Link do mojego : http://mojeopowiadanieojustiniebieberze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

  24. http://louis-tomlinson-fanfiction-chameleon.blogspot.com/

    Chelsey ma wszystko. Przyjaciół, pasję- jazda konna wyczynowa. No prawie wszystko- brakuje jej jeszcze kochającej rodziny. Jej rodzice zginęli kiedy miała zaledwie rok, w niewyjaśnionych okolicznościach. Wiadomo tylko że popełniono morderstwo. Sprawcy ani motyw nie jest znany do dziś. Po makabrycznej wiadomości Chelsey wyprowadza się z rodzinnego miasteczka i wprowadza do Bradford. Tam próbuje się znaleźć sobie hobby by zapomnieć o przeszłości. I w końcu udaje jej się. Konie stał się jej "drugą rodziną".
    ***
    - No Chels, wskakuj na konia i wbijaj na arenę.
    - Jasne. Jake,już zaraz będę na starcie, daj mi chwile ok? Chcę się jeszcze zrelaksowac- baknęłam Nigdy nie lubiłam gdy ktoś mnie poganiał. Zwłaszcza w dniu jakiegoś wyścigu. Uhh to jeszcze bardziej stresuje. Już nogi mi się trzęsą.
    -No niech ci będzie. Skop im wszystkim tyłki maleńka- zaśmiał się.
    -Jasne, jasne, już pędzę- Przewróciłam oczami. Jake czasami jest irytujący.
    Gdy zostałam już sama, podeszłam do konia i pogładziłam jego lśniącą, długą, grzywę. Ohh Danger mój koń był lekko zestresowany. Odczuwa pewnie to samo co ja. -Biedaczek- szybko szepnęłam i zostawiłam na chwilę konia samego. Poszłam po siodło, do sąsiedniego zaplecza. Wybrałam brązowe, czułam się w nim najwygodniej a po za tym było lżejsze od czarnego co było też lepsze dla konia. Gdy wróciłam zarzuciłam mu je na grzbiet i gdy miałam już usciąsc gdy nagle poczułam na swojej szyi ciepły oddech. Odwróciłam się i ujrzałam niebieskookiego chłopaka, który był znacznie wyższy ode mnie, ba jego mięśnie były tak spore że aż się wystraszyłam że może mi zrobić krzywdę.. No tak przy 165 cm wzrostu to się nie poszaleje, pomyślałam.Nieznajomy widać nie był tak samo wystraszony jak ja bo pogładził mój policzek wierzchem swojej dłoni. Wzdrygnęłam się na to uczucie. Nikt mnie tak nie dotykał. Nie mam chłopaka. Po za tym do jasnej cholery to był koleś którego pierwszy raz na oczy widziałam. strąciłam jego rękę. Moja reakcja go rozbawiła bo uśmiechnął się pod nosem. -Zadziorna- mruknął. Już miałam mu odpyskować ale pierwszy zaczął mówić
    - Postaraj się, Chels. O wysoką cenę się założyłem że wygrasz...
    ZAPRASZAM XX

    OdpowiedzUsuń
  25. Jeju..nowy rozdział juz jutro ludziska!!#%@ chyba sie zaraz posikam normalnie...!!! Lolz

    OdpowiedzUsuń
  26. Słońca to dziś!! Omg!! Ale jazda miejmy nadzieje, ze kolejny pojawi sie juz lada chwila!!.....

    Uzależniona

    OdpowiedzUsuń
  27. Pils kochane czekamy miśki..;-)

    OdpowiedzUsuń
  28. Ale dzis napewno bedzie nowy rozdzial?

    OdpowiedzUsuń
  29. Cześć! Bardzo ciekawy blog! Zapraszam takze na mojego bloga!
    Może obserwacja za obserwację? jeśli zaoobserwujesz napisz, na PEWNO się odwdzięczę! http://bitchjo.blogspot.com/
    pozdrawiam cieplutko :3

    OdpowiedzUsuń